Doktor Robert Kasperski, mediewista, pracownik IH PAN i autor książki ,,Teodoryk Wielki i Kasjodor. Studia nad tworzeniem tradycji dynastycznej Amalów’’, opowiada o takich rzeczach jak: mediewistyka i jej przyszłość, swoja kariera naukowa, Ostrogoci, tradycja ludów barbarzyńskich oraz swoich mistrzach.
Wojciech Mazurek: Dlaczego średniowiecze? Dlaczego mediewistyka?
Robert Kasperski: Każdy historyk – jak stwierdził kiedyś pewien amerykański kolega – ma swoje obsesje. Powiedziałbym, że moją są ludy barbarzyńskie. Zawsze pociągała mnie etnologia, ale zacząłem studiować historię. Czyniąc „cnotę z potrzeby” i łącząc swoje obsesje, zajmuję się po części „etnologią ludów barbarzyńskich”.
Czy studia historyczne są, w dzisiejszych czasach, jeszcze ,,opłacalne”?
Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Jeśli chodzi o tzw. „perspektywy” po studiach historycznych, to z pewnością łatwiej jest komuś znaleźć „opłacalne” zajęcie po prawie niż historii. Wielu ludzi studiuje historię z namiętnej miłości do Klio. Niektórzy powiedzą, iż to błąd, ale przecież trzeba iść za głosem serca. Problem jest spory. W Niemczech ceni się na rynku pracy absolwentów historii, ponieważ są znakomicie przeszkoleni w myśleniu analitycznym. Miejmy nadzieję, że i w Polsce zacznie się doceniać umiejętności udoskonalone w czasie studiów humanistycznych.
Mediewistyka – jaka jest jej przyszłość?
,,Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie’’ – rzekł ongiś Jan Zamoyski, a ja powiedziałbym, że taka mediewistyka będzie, jak jej finansowanie. Jeśli polscy historycy mają rywalizować z kolegami z wiodących ośrodków naukowych na Zachodzie, z Anglikami, Amerykanami i Niemcami, to muszą mieć do dyspozycji choćby połowę tego, co mają oni. Niestety, jak na razie, finansowanie nauki to dramat – nie ma pieniędzy na wykupienie dostępu do najlepszych baz z czasopismami, nie ma środków na wyposażenie bibliotek w najnowszą literaturę przedmiotu i nie ma też środków na pokrycie kosztów tłumaczeń artykułów, które należałoby wysłać do zachodnich czasopism. Na własnym przykładzie dodam, że niedawno opublikowałem w brytyjskim piśmie historycznym ,,The Mediaeval Journal’’ artykuł, który sam przetłumaczyłem na język angielski i z własnej kieszeni pokryłem koszty korekty przekładu w profesjonalnym biurze tłumaczeń. To samo z innym tekstem, który wysłałem do niemieckiego periodyku.
Jakie największe trudności spotkały Pana w eksploracji wieków średnich?
Odnoszę wrażenie, że bez odpowiednich narzędzi interpretacyjnych nie jesteśmy jeszcze zdolni w pełni zrozumieć to, co autorzy chcieli przekazać w swoich dziełach. Istnieje jakaś bariera kulturowa między przeszłą rzeczywistością a naszymi czasami.
W swojej pracy doktorskiej zajął się Pan podstawami ideologicznymi władzy Teodoryka Wielkiego. Zreferuje pan pokrótce główne ustalenia tej pracy?
Rzekłbym pokrótce, że tradycja dynastyczna Amalów jawi się jako „wynaleziona tradycja”, którą skonstruowano, aby zalegitymizować władzę Teodoryka Wielkiego i jego następców nad Italią, Galią i Hiszpanią. Amalska propaganda starała się pokazać Rzymianom, że Teodoryk i jego ród to nie żadni dzicy i barbarzyńscy władcy, ale cywilizowana, szlachetna i legitymująca się „blaskiem rodowym” (claritas generis) dynastia, która dorównywała każdemu cesarskiemu rodowi panującemu na terenie zachodniej części Imperium Rzymskiego. Istniał jeszcze jeden aspekt amalskiej ideologii władzy – potrzeba legitymizacji władzy Teodoryka nad Wizygotami.
Amal był dość zręcznym i zaborczym politykiem, który miał słabość do rozszerzania swych terytoriów. W roku 511 został władcą Wizygotów po tym, jak odebrał tron królowi Gezalekowi, i tym samym Teodorykowi udało się zjednoczyć pod swoją władzą dwa gockie ludy – Ostrogotów i Wizygotów. Władzę swoją Amal zamierzał złożyć w ręce Eutaryka Cilligi – tajemniczego Gota pochodzącego z Hiszpanii, ale żeby wszystko poszło dobrze, trzeba było pokazać, że Eutaryk jest też Amalem z pochodzenia, że swoją wyjątkowością zasługuje na tron i że również jego przodkowie już w przeszłości władali zarówno Ostrogotami, jak i Wizygotami. To właśnie chciała zademonstrować amalska tradycja dynastyczna.
Kiedy zainteresował się Pan Ostrogotami i problemem szeroko pojętej etnogenezy?
Ostrogotami, Wizygotami i innymi barbarzyńcami zainteresowałem się jeszcze w czasach licealnych. Dostałem wtedy do ręki dwie książki, które do dziś są ozdobami mojej małej biblioteki. Pierwszą była „Goci. Rzeczywistość i legenda” Jerzego Strzelczyka, drugą – „Germanie” Herwiga Wolframa. Etnogenezą na poważnie zainteresowałem się na studiach – pisałem pracę magisterską na temat modelu etnogenezy, za którego ojca – chyba niezbyt słusznie – uważa się niemieckiego badacza Reinharda Wenskusa.
W jakim stopniu dobry promotor jest istotny dla początkującego badacza?
– Jest bardzo istotny. Dobry promotor pokaże tzw. „know-how” komuś, przed kim stoi iście herkulesowa praca – studiowanie ogromnej literatury przedmiotu, analizowanie źródeł i stawianie nowych pytań badawczych. Ktoś musi poprowadzić za rękę – dobry promotor poprowadzi, wskaże kierunek, poświęci czas na dyskusję z uczniem i nauczy warsztatu badawczego.