Tragiczne decyzje. Jak wywołano Powstanie Warszawskie? | Recenzja

Tragiczne decyzje. Jak wywołano Powstanie Warszawskie? Henryk Zamojski

Na chwilę przed ,,W”

Z relacji wynika, że był to typowy upalny letni dzień, jakich lato roku 1944 roku miało mieć jeszcze pod dostatkiem. Kartka z kalendarza wskazuje 31 lipca, jest sobota. Warszawa zbliża się właśnie do piątego roku krwawej okupacji niemieckiej. Na ulicach stolicy, daje się wyraźnie zauważyć coraz liczniejsze patrole policji i wojska, umacniające swoje pozycje. Minął już chwilowy paniczny lęk niemieckiej administracji sprzed kilku dni, który wielu odczytywało, jako zapowiedź wycofywania się niemieckich dywizji z rejonów Warszawy. Następuje, pewnego rodzaju drugi oddech niemieckiej administracji okupacyjnej. Niemieckie patrole zaminowują mosty Poniatowskiego i Kierbedzia, a w stronę Pragi przez aleje Jerozolimskie, przejeżdżają coraz liczniejsze transporty uzbrojonych po zęby oddziałów. W godzinach popołudniowych, na stołecznych murach Śródmieścia, rozplakatowana zostaje odezwa dowódcy Polskiej Armii Ludowej Henryka Boruckiego ,,Czarnego”, która podaje do ogólnej wiadomości, że z terenów Warszawy uciekło całe dowództwo Armii Krajowej i wzywa wszystkich, do stawiania się w szeregi Amii Ludowej. Tymczasem, na ulicy Pańskiej 67 na godzinę 18:00- wyznaczona zostaje przez Komendanta AK gen. T. Bora -Komorowskiego, druga narada tego dnia, która ma wspólnie zanalizować kwestię zbliżających się oddziałów Sowieckich do wschodnich rogatek Stolicy. W towarzystwie zawężonego grona osób ze sztabu Armii Krajowej, już o godzinie 17:00 (relację się rozmijają, ale na pewno było to dużo wcześniej, niż wyznaczona 18:00) zjawia się dowódca okręgu Warszawskiego, pułkownik A. Chruściel (Monter) z informacją o sowieckich oddziałach na praskim przyczółku Warszawy…

Dalej nastąpiła prawdopodobnie, jednak z najcięższych chwil w życiu każdego dowódcy, który czując odpowiedzialność za wydawane rozkazy, powinien chłodno zanalizować sytuację. Która z osób interesujących się kulisami wybuchu Powstania Warszawskiego nie zna tej wersji relacji, którą ze zmienionymi szczegółami przytaczał chociażby sam gen. Komorowski. Wiedza na temat kulis powstania wydaje się coraz dokładniejsza, do czego przysługują się z różnym skutkiem, zarówno jego apologeci, jak i rewizjoniści. O tym, że przy podjęciu decyzji o rozpoczęciu powstania brakowało szefa II oddziału Wywiadowczego oraz III Oddziału Operacyjnego, którzy stawili się punktualnie na omówioną godzinę 18:00, mówi się w publikacjach historycznych coraz częściej. Jakie właściwie dokładne argumenty zebranych gen. Okulickiego, Montera czy gen. Pełczyńskiego i jak realnie wpłynęły na decyzję o wyznaczeniu godziny W, skoro jeszcze na porannej naradzie, akcję taką uznano za niemożliwą do przeprowadzenia, mimo otwartego forsowania rozpoczęcia walk przez generałów Pełczyńskiego i Okulickiego? Kolejne pytanie wiąże się z tym, czy po przybyciu pułkownika Szostaka i Iranka-Osmeckiego, którzy zdementowali rewelację Montera, dało się jeszcze odwołać rozkaz o wybuchu? Dodajmy oczywiście, odwołać już drugi raz. Pytań jest znacznie więcej i osobom pochłoniętym szczegółami politycznego preludium sierpniowych walk, niektóre z nich nie zejdą z ust prawdopodobnie już na zawsze. Powodów jest kilka.

19 lipca- 3 sierpnia 1944 r.

Po pierwsze relację świadków częstokroć znacząco się różnią, co oznacza że przy wyborze narracji, badacze wybierają tę wersję, którą uważają za prawdziwą, nie zawsze mogąc wykazać to per se lub ex post. Po drugie, nie wszystkie dokumenty z archiwów są dla nas dostępne. Nie mówią tutaj o archiwach Polskich i tych okraszających wspomnień Armii Krajowej. Mowa tutaj o Protokołach zarówno Brytyjskich, jak i Sowieckich, które dotyczyłyby chociażby zapisów odnoszących się do Leopolda Okulickiego. Kwestię te szczególnie mocno akcentował już chociażby w swych publicystycznych książkach P. Zychowicz. Na podobne pytania odpowiedź stara się udzielić książka autorstwa Henryka Zamojskiego, zatytułowana wymownie Jak wywołano Powstanie Warszawskie? Od razu pragnę zaznaczyć, że ta pozornie skromna, bo liczącą raptem 270 stron publikacja, nie ma w zamyśle podprowadzać czytelnika pod daną ocenę decyzji o rozpoczęciu godziny ,,W”. Autor, stara się umieścić swoją narrację ”poza” nawiasem politycznym i na podstawie krytycznej analizy zeznań porozrzucanych w archiwach oraz prywatnych rozmowach z uczestnikami tamtych wydarzeń, niejako odmalować szczegółowy scenariusz obejmujący okres od 19 lipca, aż do 3 sierpnia. I trzeba powiedzieć, że cel ten został w znacznej mierze osiągnięty.

Jest to w pełni wyważona, krytyczna analiza motywów wpływających na ukształtowanie się decyzji. To co może razić podczas czytania, to drobne literówki lub błędy spowodowane, jak przypuszczam, nieuwagą osób odpowiedzialnych za finalny druk. Na szczęście nie ma tego, aż tak dużo, jednakże jak już się pojawi, to, aż kłuje w oczy. Bo czy można, otwierając książkę i przechodząc przez wstęp, czytając pierwsze zdanie (!) rozdziału otwierającego właściwą część merytoryczną (!): ,,Rok 144 był szóstym rokiem w historii drugiej wojny światowej…” przejść do porządku dziennego. Może ktoś powiedzieć, że to oczywiście drobiazg, który nie wpływa na późniejszą zawartość merytoryczną i w sumie będzie miał rację. Ale szczerze mówiąc, podobne błędy, wskazują jedynie na to, że książka była wydawana jeśli nie pośpiesznie, to zdecydowanie nie do końca uważnie.

Tym niemniej, jako całość, publikacja prezentuje się należycie, a autora trzeba pochwalić za klarowność przedstawienia skomplikowanych i często niepełnych relacji na temat tego, co właściwie działo się w sztabie Armii Krajowej codziennie od 19 lipca, aż do 3 sierpnia. Na przedstawiane relacje z Warszawskiego sztabu AK, składają się także omówienie depesz przychodzących z rządu w Londynie, oraz analiza komunikatów gen. Sosnkowskiego, łącznie z próbą oceny jego postawy odnośnie wybuchu Powstania Warszawskiego. Trzeba uczciwie przyznać, że wątki te autor spaja bardzo umiejętnie, a podział rozdziałów na poszczególne dni, nadaje dziełu charakter przejrzystości, po który można wracać, niczym do podręcznika. Czy książka autorstwa Zamojskiego, jest w jakiś sposób przełomowa? Nie. Czy jest odkrywcza? Nie, ale nie na tym ma polegać jej rola. Jak wywołano Powstanie Warszawskie? spełnia jeden zasadniczy cel od początku do końca. Jest to książka, która porządkuje debatę nad wybuchem powstania Warszawskiego, na w pewien sposób neutralny i w miarę obiektywny tor narracji. Jest to największa zasługa publikacji Zamojskiego, szczególnie, że treść książki opatrzona jest przypisami, co pozwala weryfikować samemu tropy podejmowane przez autora. Wbrew swojej objętości, to istotna publikacja na temat wybuchu Powstania Warszawskiego, która w debacie o sensowność takiej decyzji, może posłużyć jako jeden z wartościowych punktów odniesienia. Wyrażając to jednym słowem – Polecam.

Ocena recenzenta: 5/6

Michał Kazimierczuk

 

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*