Biało-czerwona szachownica nad ZSRR. Początki lotnictwa LWP | Część 2

Cmentarz Ofiar Totalitaryzmu w Charkowie – tabliczki z nazwiskami polskich oficerów z obozu w Starobielsku. Fot Wikipedia Commons
Cmentarz Ofiar Totalitaryzmu w Charkowie – tabliczki z nazwiskami polskich oficerów z obozu w Starobielsku. Fot Wikipedia Commons

Pobytowi M. Koniecznego w Starobielsku, a później w Kozielsku warto poświęcić nieco więcej miejsca. Przedstawiony przez politruka 1 PLM opis pobytu w obozie od chwili przetransportowania go z Łotwy do sowieckiej inwazji jest nieprawdziwy lub, w najlepszym przypadku, bardzo naciągany. Z jednej strony późniejszy oficer polityczny 1 PLM przedstawia interesujący obraz obozu kozielskiego po tym, jak usunięto z niego większość więźniów – którzy zostali zlikwidowani wiosną 1940 r. przez oddziały NKWD, z drugiej strony można odnieść wrażenie, że M. Konieczny znalazł dobry sposób na to, aby pokazać władzom sowieckim, że ktoś taki jak on może się jeszcze przydać.

Wśród więźniów w obozie powstała bowiem organizacja, funkcjonująca pod nazwą „Lewicy Demokratycznej”. W jej ramach dochodziło do spotkań, podczas których oficerowie dyskutowali na tematy polityczne, m.in. na temat stosunków polsko-radzieckich oraz tego, jak powinny się układać relacje Polski i ZSRR po wojnie. W skład grupy weszli także: Mikołaj Arciszewski i Zbigniew Romonowski. Wsparcie dla „Lewicy Demokratycznej” mieli okazywać także oficerowie rezerwy przed wojną związani z ruchem komunistycznym. Wśród tych ostatnich M. Konieczny wymienia Andrzeja Adryana, Eugeniusza Mielnikiela i Leona Kukulskiego[7].

Po agresji niemieckiej na ZSRR wszyscy powiązani z „Lewicą Demokratyczną” oficerowie, a wśród nich M. Konieczny, zgłosili akces do Armii Czerwonej. Była to jedna z przyczyn ostracyzmu, jaki zupełnie słusznie spotkał członków „Lewicy” ze strony pozostałych przetrzymywanych w obozach jeńców. Krótko potem oficerowie, którzy zgłosili się do służby w Armii Czerwonej, zostali przeniesieni do specjalnego ośrodka. Kierujący nieformalną grupą M. Arciszewski miał wraz z innymi zorganizować specjalne grupy dywersyjne, które następnie dowództwo radzieckie zamierzało przerzucić na tyły niemieckie.

W gronie chętnych do wzięcia udziału w tej ryzykownej akcji był również M. Konieczny, któremu jednak władze sowieckie zaproponowały inny rodzaj służby. Według wspomnień samego zainteresowanego Rosjanie zaproponowali mu służbę w charakterze pilota transportowego Lisunowa Li-2, na pokładzie którego miały być przerzucane grupy dywersyjne, podobne do tej dowodzonej przez M. Arciszewskiego.

Do stworzenia polskiej załogi jednak nie doszło. Przydzieleni do współpracy z M. Koniecznym rodacy okazali się bowiem mało pojętnymi uczniami. Sam pilot wziął udział w kilku lotach na transportowych Li-2, podczas których miał przerzucać ludzi i zaopatrzenie za niemieckie linie[8]. Służbę w charakterze pilota transportowego M. Konieczny miał zakończyć w okresie, gdy wojska niemieckie dowodzone przez gen. Heinza Guderiana zbliżały się do Moskwy[9].

Domniemanym lotom na Lisunowie Li-2 warto jednak poświęcić nieco więcej miejsca. Pozostaje bezsprzecznym faktem, że grupy takie jak te dowodzone przez M. Arciszewskiego faktycznie istniały i wzięły udział w walce z Niemcami. Grupa pod dowództwem „inicjatora” zorganizowania „Lewicy Demokratycznej” została przerzucona do Polski, gdzie po kilku tygodniach uległa zniszczeniu podczas walki z Niemcami[10]. Warto zaznaczyć, że grupa dowodzona przez M. Arciszewskiego lądowała na terenie dzisiejszego województwa łódzkiego, w miejscowości Zofiówka koło Bełchatowa. Grupa działała następnie na terenie Piotrkowa Trybunalskiego. Jej zniszczenie było spowodowane nieprzestrzeganiem zasad konspiracji, m.in. nadawaniem, z krótkimi przerwami, przez prawie 36 godzin w ramach jednego połączenia z centralą[11].

Relacja M. Koniecznego budzi poważne wątpliwości. Po pierwsze, M. Konieczny nie przedstawił dokładnych personaliów ludzi, z którymi miał stworzyć opisywaną przez siebie „polską załogę” do dalekodystansowych lotów na Li-2. Podaje tylko nazwiska Kwiczala i Juśkiewicz, których autentyczność trudno zweryfikować. Co więcej, „szkolenie”, jakie miał odbyć do nocnych lotów na dwusilnikowym Li-2, było bardzo krótkie.

Po trzech dniach intensywnego szkolenia Biełusow zameldował majorowi, że opanowałem już znajomość sprzętu i mogę przystąpić do latania. Major zaakceptował wniosek instruktora.

Nie bez emocji startowałem do pierwszego lotu na Li-2. Ostatecznie nie latałem prawie dwa lata, przy czym w ciągu mojej lotniczej kariery nigdy nie miałem tak długiej przerwy. W dodatku miałem zupełnie nowy typ samolotu. Z drugiej strony, chciałem dać z siebie wszystko, aby Biełusow nie nabrał złego mniemania o polskich pilotach[12].

One Comment

  1. Adam Bystrzycki

    Panie Autorze, proszę dokładnie poczytać o Mikołaju Arciszewskim. Chociażby w książce J. Ziółkowskiego pt. Grupa Michał nadaje.
    Grupa działała na większości węzłów kolejowych w Polsce i w Trójmieście. Działała przez niecały rok – od września 1941 do końca lipca 1942. Według relacji Niemców jej działalność przyczyniła się do opóźnienia ofensywy II Rzeszy na ZSRR w roku 1942 o sześć tygodni.

    Poza tym proszę zbadać taki wątek. Radiostacja Arciszewskiego wpada dzień po tym, jak AK decyduje zerwać nadawanie do Moskwy (tak tak, AK na żądanie Anglików prowadziło stałą łączność z komórką NKWD w Moskwie – informując o ruchach wojsk niemieckich).

    1) 21 lipca Rowecki do Sikorskiego (nr 319 w AK w dokumentach), że: Akcja dywersantów radzieckich zwraca się przeciw Polakom, a nie przeciw Niemcom

    2) Między 24 lipca a 30 lipca 1942 AK się zastanawia(wymiana depesz), czy nie zlikwidować tej komórki w Moskwie (ale musi to być z inicjatywy Rosjan)

    3) 30 lipca 1942 Żukow decyduje, że zrywa współpracę z AK (z uwagi na to, że nastąpiła ewakuacja Armii Andersa do Persji

    4) na 1 sierpnia 1942 Mikołaj Arciszewski miał umówione spotkanie z Grotem Roweckim. Jednak 27 lipca 1942 go namierzają.

    PRZYPADEK? NIE SĄDZĘ 🙂

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*