Po przybyciu na miejsce M. Konieczny odbył cały proces szkolenia, podobnie jak wspomniany wcześniej E. Chromy. Wydaje się to dziwne, jeśli weźmiemy pod uwagę wcześniejsze losy M. Koniecznego, oczywiście pod warunkiem, że opisywana przez niego historia o lotach na samolotach Li-2 jest prawdziwa. Owszem, można zrozumieć, że przeszkolenie na nowym typie samolotu wymagało nieco czasu, podobnie jak sprawdzenie faktycznych umiejętności nowego przybysza, ale skierowanie kogoś, „kto już latał” na ponowne szkolenie stawia pod znakiem zapytania niektóre fragmenty wspomnień M. Koniecznego.
Drogi polskich lotników do obozu szkoleniowego w Grigoriewskoje były bardzo złożone, tak jak losy Polaków, którzy po 17 września 1939 r. znaleźli się w ZSRR. Do lotnictwa powstającego przy armii tworzonej przez gen. Z. Berlinga trafiali zarówno ludzie, którzy z różnych powodów „nie zdążyli” do armii gen. W. Andersa, jak również osoby, których biografia budzi pewne zastrzeżenia. Historiografia PRL była przesycona wspomnieniami żołnierzy i oficerów „berlingowców”, w tym również lotników. Co kilka lat w popularnych seriach z „Żółtym Tygrysem” pojawiały się wspomnienia lotników służących na wschodzie.
Doprowadziło to do sytuacji, w której społeczeństwo, chcąc bronić się przed wszechobecną w owych pracach propagandą, poświęcało o wiele więcej uwagi jednostkom lotniczym działającym w Wielkiej Brytanii. Po 1989 r. temat „armii Berlinga” stał się mało popularny w polskiej historiografii. Jest to zrozumiałe, gdyż w nowych warunkach wolności słowa można było poruszyć wiele pomijanych do tej pory tematów z polskiej historii najnowszej.

Czy żołnierzy służących w armii gen. Z. Berlinga należy odsądzać od czci i wiary, i przedstawiać tylko jako nadchodzących ze wschodu nowych okupantów? Zdecydowanie nie. Zarówno szeregowi żołnierze, jak i oficerowie w większości byli Polakami. Ich postawy polityczne i światopoglądowe były różne. Podobnie było w lotnictwie – większość pilotów i członków personelu naziemnego chciało wrócić do Polski bez względu na to, jaki będzie panować w niej system polityczny i gospodarczy. Czy chęć powrotu do kraju oraz walka u boku Armii Czerwonej przeciwko Niemcom czyni tych ludzi zdrajcami?
Ferowanie wyroków o tym, kto zdradził, a kto pozostał wierny, w wielu przypadkach może być krzywdzące. Po klęsce wrześniowej tysiącom żołnierzy i oficerów towarzyszyło uczucie porażki czy wręcz upokorzenia ze względu na przebieg wojny obronnej. W sytuacji gdy upadkowi morale towarzyszył przymusowy pobyt w obcym państwie i obawa o los najbliższych, niektórzy mogli doznać gwałtownej zmiany poglądów. Jeśli wziąć pod uwagę, że krajem, w którym przebywali bliscy internowanego, był ZSRR, trudno się dziwić, że sam internowany starał się pokazać jako człowiek „przydatny” dla nowej władzy. Można zaryzykować stwierdzenie, że w takiej sytuacji, nawet jeśli celem konkretnej osoby nie było ratowanie samego siebie, człowiek dążył przynajmniej do poprawienia losu swojej rodziny.
Postacią taką mógł być M. Konieczny, który nie wykazywał specjalnie wielkich chęci, by przedostać się na zachód do Francji, a później do Wielkiej Brytanii, gdzie powstawało polskie lotnictwo. Z kolei wspomniany na samym początku E. Chromy był człowiekiem, który ze wszystkich sił starał się dostać do armii dowodzonej przez gen. W. Andersa, ale wskutek panującego w ZSRR nieporządku i niechęci władz sowieckich do Polaków, najzwyczajniej w świecie nie zdążył na czas. Bardzo łatwo jest przypiąć komuś łatkę, tym bardziej, gdy mowa o człowieku, który do kraju wrócił wraz z Armią Czerwoną. Czy jednak takie próby mają sens w przypadku E. Chromego? Moim zdaniem, działania takie są bezpodstawne. Należy pamiętać, że E. Chromy nie znalazł się w ZSRR na własne życzenie. Nie może też być mowy o świadomej współpracy z władzami sowieckimi, gdyż ze swej strony podjął wszelkie możliwe starania, aby dotrzeć do jednostek polskich działających na rozkaz rządu londyńskiego.
W podobnej sytuacji znalazł się A. Danielak, wrześniowy strzelec pokładowy z załogi bombowca „Łoś” zestrzelonego przez Niemców w pobliżu Pabianic, który, podobnie jak E. Chromy i M. Konieczny, znalazł się na terenie ZSRR. Obszar, na którym przebywał, został szybko opanowany przez Niemców, przez co nie istniała możliwość dostania się do „armii Andersa”. Co więcej, na tereny te nie zawsze docierały informacje o dynamicznie zmieniającej się sytuacji politycznej polskiego rządu w Londynie, a tym samym wieści dotyczące statusu polskiej armii tworzonej przez gen. Z. Berlinga.
Piotr Rapiński
Czytaj część pierwszą
Bibliografia:
Banaszczyk E., Skrzydlata dywizja, Warszawa 1975.
Chromy E., Szachownice nad Berlinem, Warszawa 1967.
Chromy E., Uwaga Messerschmitty, Warszawa 1966.
Dalecki T., Gościnne niebo. Wspomnienia ze szkół lotniczych w ZSRR 1944-1946, Poznań 1977.
Kaczyński A., Historia, jakiej nie znamy. Portal Polska Zbrojna. Mikołaj Arciszewski – sowiecki łącznik, [dostęp 23 X 2014] http://blogmedia24.pl/node/48386.
Konieczny M., Jaki startują o świcie, Warszawa 1980.
Morgała A., Polskie samoloty wojskowe 1939-1945, Warszawa 1976.
Oset A., Szymańska B., Łoś z dłutowskiego lasu, [dostęp 16 X 2014] http://www.altair.com.pl/magazines/article?article_id=2484.
Petrykowski M., Ostatni DC-3 PLL LOT, [dostęp 15 X 2014] http://www.magnum-x.pl/czasopismasec/lw/1157catid=1.
Sołżenicyn A., Archipelag GUŁag 1918-1956. Próba dochodzenia literackiego, T. 2, Warszawa 1990.
Syktywar, [dostęp 23 IX 2014] http://www.russia-ic.com/regions/3979/3980.
Zawilski A., Zawilski, Polskie fronty 1939-1945, T. 2, Warszawa 1997.
Zmyślony W., Aleksander Danielak, [dostęp 16 X 2014] http://www.polishairforce.pl/danielak.html.
Zmyślony W., Edward Chromy, [dostęp 23 IX 2014] http://www.polishairforce.pl/chromy.html.
Przypisy:
[1] Tamże, s. 41-51.
[2] Tamże, s. 36-37.
[3] Tamże, s. 38.
[4] Tamże, s. 51-52. Pisownia oryginalna.
[5] Tamże, s. 56-57.
[6] Tamże, s. 58.
[7] Tamże, s. 61.
[8] Tamże, s. 86-100.
[9] Tamże, s. 100-101.
[10] A. Kaczyński, Historia, jakiej nie znamy. Portal Polska Zbrojna. Mikołaj Arciszewski – sowiecki łącznik, [dostęp 23 X 2014] http://blogmedia24.pl/node/48386.
[11] Tamże.
[12] M. Konieczny, dz. cyt., s. 85.
[13] Tamże, s. 84-85.
[14] Tamże, s. 106.
[15] Tamże.
[16] Tamże, s. 108-110.
[17] Tamże, s. 117-118.
Panie Autorze, proszę dokładnie poczytać o Mikołaju Arciszewskim. Chociażby w książce J. Ziółkowskiego pt. Grupa Michał nadaje.
Grupa działała na większości węzłów kolejowych w Polsce i w Trójmieście. Działała przez niecały rok – od września 1941 do końca lipca 1942. Według relacji Niemców jej działalność przyczyniła się do opóźnienia ofensywy II Rzeszy na ZSRR w roku 1942 o sześć tygodni.
Poza tym proszę zbadać taki wątek. Radiostacja Arciszewskiego wpada dzień po tym, jak AK decyduje zerwać nadawanie do Moskwy (tak tak, AK na żądanie Anglików prowadziło stałą łączność z komórką NKWD w Moskwie – informując o ruchach wojsk niemieckich).
1) 21 lipca Rowecki do Sikorskiego (nr 319 w AK w dokumentach), że: Akcja dywersantów radzieckich zwraca się przeciw Polakom, a nie przeciw Niemcom
2) Między 24 lipca a 30 lipca 1942 AK się zastanawia(wymiana depesz), czy nie zlikwidować tej komórki w Moskwie (ale musi to być z inicjatywy Rosjan)
3) 30 lipca 1942 Żukow decyduje, że zrywa współpracę z AK (z uwagi na to, że nastąpiła ewakuacja Armii Andersa do Persji
4) na 1 sierpnia 1942 Mikołaj Arciszewski miał umówione spotkanie z Grotem Roweckim. Jednak 27 lipca 1942 go namierzają.
PRZYPADEK? NIE SĄDZĘ 🙂