N. Budzyńska, Dzieci nie płakały. Historia mojego wujka Alfreda Trzebinskiego lekarza SS
Wychowałam się w przekonaniu, że zawsze byliśmy ofiarami (…) Byliśmy napadani, grabiono nasze ziemie, rusyfikowano, germanizowano, odbierano nam, co nasze, i mordowano. (…) Po raz pierwszy wystąpiłam nie w charakterze potomków ofiar, tylko potomka oprawcy. Okrucieństwa dokonywane przez Niemców w obozach koncentracyjnych stanowią jedną z najmroczniejszych kart w historii ludzkości. Na ten temat powstało wiele różnych pozycji. Natalia Budzyńska podniosła sprawę tych zbrodni w mało spotykany sposób w Polsce. Jej książka nie jest jedynie przedstawieniem historii, lecz również rozliczeniem postępków swojego krewnego.
Autorka zastosowała ciekawy sposób narracji. Praca nie jest biografią Alfreda Trzebinskiego. Budzyńska przeplata wątki zbrodni, procesów nazistowskich dygnitarzy z opisem odnajdowania informacji na opisywany przez nią temat. Jest to sposób przedstawiania opowieści, z którym niedawno spotkałem się w książce Magdaleny Ogórek Lista Wachtera. SS-man który okradł Kraków. Narracja w Dzieci nie płakały wpisuje się w nowy trent pisania prac o historii, różniący się od klasycznego układu tekstu naukowego. Nie wydaję mi się jednak, aby był to minus książki. Publikację czyta się płynnie. Autorka zachowała też aparat naukowy. Pozycję wzbogacają zdjęcia.
Sama treść bywa chwilami wstrząsająca. Włos na głowie jeżą nie tylko eksperymenty pseudomedyczne przeprowadzane na więźniach, lecz również stosunek oprawców do swoich czynów, którzy chwilami wręcz kreują się na dobroczyńców. Trzebinski starał się tak przedstawiać podczas powojennego procesu. Lekarz SS twierdził, że miał dobry wpływ na przetrzymywane w Bullenhuser Damm żydowskie dzieci. Kreował się na osobę, pełniącą rolę „dobrego wujka” zmniejszającego niedolę nieletnich ofiar. Szczyt cynizmu! Tak naprawdę to on był najważniejszym lekarzem w obozie. To jego podwładny przeprowadzał pseudomedyczne eksperymenty na dzieciach, które później stracono. Oprawcy bali się, aby ich zbrodnie nie wyszły na jaw. Dlatego pozbawili życia niewinnych. Trzebinski po wojnie stanął przed sądem. Jednak wielu niemieckich zbrodniarzy nie zostało osądzonych, na przykład Josef Mengele. Moim zdaniem, dlatego dalej jest tak ważne zgłębianie tematyki zbrodni dokonywanych przez nazistów w trakcie II wojny światowej. Nawet, jeśli oprawcy już nie żyją i nie można ich ukarać, to naszym obowiązkiem pozostaje przywrócenie pamięci o ofiarach.
Niestety, w tej kwestii po zakończeniu konfliktu bywało różnie. Przykład tego znajdziemy w epilogu książki. Po odbudowaniu szkoły, która była miejscem kaźni, w żaden sposób nie upamiętniono ofiar. Z miejsca egzekucji zrobiono graciarnię. Kiedy członkowie Związku Ofiar Nazizmu chcieli tam złożyć kwiaty, nie zostali wpuszczeni do pomieszczenia. Jeden z nauczycieli opowiedział uczniom na lekcji, o tym, co działo się podczas wojny w murach szkoły. Został ukarany. Dopiero w 1963 roku pojawiła się tablica upamiętniająca ofiary.
Praca Natalii Budzyńskiej bardzo mnie poruszyła. Myślę, że każdy, choć raz w życiu powinien przeczytać takiego typu książkę. Przedstawiającą to, jak wielkie zło czai się w człowieku. Może wyciągnięcie wniosków z czasów zbrodni w niemieckich obozach koncentracyjnych sprawi, że już więcej tak mroczny epizod nie wystąpi w dziejach ludzkości.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Czarne
Ocena recenzenta: 6/6
Błażej Jankowski