Johann Taube, Elert Kruse, Niesłychana tyrania oraz inne postępki Wielkiego Księcia Moskiewskiego… (1566-1572). Relacja dla Jana Chodkiewicza
Niesłychana tyrania to pierwsze tłumaczenie – dokonane przez Jana Środonia oraz Tomasza Schoena – na język polski tekstów Taubego i Krusego, dwóch inflanckich dyplomatów w XVII stulecia. Obaj panowie, wywodzący się z Dorpatu, służyli na dworach moskiewskim, a następnie polskim.
Tekst ten opowiada o sytuacji wewnętrznej panującej w Rosji, o jego słabościach, klęskach żywiołowych czy napiętych stosunkach z sąsiadami, zwłaszcza z Tatarami. Celem tego „raportu” było ukazanie władcom Polski, że sytuacja Rosji pod koniec rządów Iwana IV Groźnego, rokuje do rozpoczęcia konfliktu, który miał wszelkie szanse rozwinięcia się po myśli polskiej.
Tło konfliktu
Wzrastające obroty handlowe wzdłuż Bałtyku, przyczyniły się do podjęcia prób przejęcia tego dochodowego procederu przez państwa znajdujące się wokół tego basenu morskiego. Do rywalizacji o Dominium Maris Baltici przystąpiły – Szwecja, Dania, Litwa oraz Rosja, która dotychczas nie posiadała dostępu do tego akwenu. Do rywalizacji szybko przystąpiła również Polska rządzona przez Zygmunta Augusta.
Władca ten stworzył koncepcję polskiej obecności nad Bałtykiem. Nic przeto dziwnego, że był zainteresowany przejęciem kontroli nad Państwem Zakonu Kawalerów Mieczowych, coraz wyraźniej chylącego się ku upadkowi.
Bez pomocy ze strony Krzyżaków, Kawalerowie nie mieli już dosyć sił, aby utrzymać swą państwowość, rozrywaną konfliktami wewnętrznymi. Ponadto Zygmunt August utworzył flotę kaperską oraz powołał do życia Komisję do Spraw Morskich (1568). Jej działalność miała opierać się na zapewnieniu bezpieczeństwa i spokoju na wybrzeżu.
Jednak szybko doprowadziło to do konfliktu z Gdańskiem, który obawiał się utraty swego monopolu w tej części Bałtyku. Między Gdańskiem a flotą kaperską dochodziło nawet do bitew, w wyniku czego król musiał narzucić niepokornemu miastu tzw. „statuty karnkowskiego”, które regulowały władzę króla nad miastem.
Flota kaperska uległa też kilkukrotnemu przetrzebieniu przez flotę duńską. Duńczycy bowiem bardzo obawiali się kolejnego, potencjalnie silnego, przeciwnika nad Bałtykiem. Po śmierci Zygmunta Augusta, „flota polska” została poniechana.
A jak w Inflantach było?
Państwo Kawalerów Mieczowych stanowiło obszar tranzytowy pomiędzy północną Europą a krajami Rzeczypospolitej oraz Moskwy. Przejęcie tego obszaru mogło wzmocnić polską, i nie tylko polską, pozycję na Bałtyku. Reasumując – kto władał Inflantami, miał zapewnioną swobodę handlu oraz większe możliwości eksportu własnych produktów wymiany handlowej.
A w Inflantach działo się źle. Konfederacja inflancka popadła w konflikt z biskupem ryskim, co w 1557 roku doprowadziło do wybuchu krótkiej wojny domowej. Rzeczpospolita opowiedziała się za biskupem, wymuszając przy okazji sojusz przeciwko Moskwie.
W konsekwencji, zaniepokojony takimi krokami car Iwan IV wkroczył do Inflant i zajął Narwę i Dorpat. W 1560 roku udało mu się podporządkować również Marienburg i Fellin, dzięki czemu jego państwo uzyskało tak upragniony dostęp do Morza Bałtyckiego.
Moskiewska inwazja skłoniła władze Inflant do szukania porozumienia z władcą Polski. Za jego namową, w 1561 roku, ostatni wielki mistrz Kawalerów Mieczowych – Kettler – zsekularyzował zakonne państwo, oraz poddał się – już jako świecki książę – władzy zwierzchniej Rzeczypospolitej.
Zawarty wtedy układ wileński przewidywał podział rzeczonego państwa na dwie części. Kurlandia z Mitawą została, jako dziedziczne księstwo, oddana Gotthardowi Kettlerowi i jego następcom, ale lenne wobec Polski. Reszta ziem, już jako Inflanty, została bezpośrednio włączona do Polski i Litwy. Takie rozwiązanie nie spodobało się innym państwom, zainteresowanym podziałem tych ziem.
W 1563 roku konflikt wybuchł na nowo. Po stronie polsko-litewskiej początkowo opowiedziała się Dania, która zajęła biskupstwo Ozylii. Po stronie Moskwy stanęli Szwedzi. Iwan IV w szybkim tempie zajął zdecydowaną większość Inflant wraz z Połockiem, a Estonię zajęli Szwedzi. Tak więc, Rzeczpospolita zdecydowanie traciła swą pozycję w regionie.
Nie widząc innego rozwiązania, Zygmunt August nawiązał sojusz z księciem pruskim, Albrechtem Hohenzollernem (1563 r.). Ceną za to było przeniesienie praw dziedzicznych do Prus na brandenburską linię Hohenzollernów.
W 1570 roku, w wyniku mediacji, Dania i Szwecja zawarły pokój w Szczecinie, a Polska z Moskwą zawarły rozejm. Iwan IV zatrzymał Narwę, Litwa Rygę i Połock, a Polska pozostałe skrawki Inflant. Takie rozwiązanie nadal nikogo nie zadowoliło, i wkrótce wybuchła nowa wojna.
W 1577 roku wojnę wznowił Stefan Batory. Mając poparcie szlachty, król polski wystawił blisko 50-tysięczną armię. Władca unikał walnej bitwy, jednak potrafił zdobyć najważniejsze moskiewskie twierdze w regionie. Najpierw padł Połock (1579), a następnie Wielkie Łuki (1580).
Kolejna kampania podeszła aż do Pskowa. Mimo niemożności zdobycia miasta, car postanowił podpisać rozejm. Na mocy pokoju w Jamie Zapolskim (1582 r.) Rzeczpospolita odzyskiwała z rąk moskiewskich ziemię połocką oraz Inflanty. Niemal jednocześnie Szwedzi zajęli Narwę, pozbawiając cara dostępu do Bałtyku.
Dzięki temu zwycięstwu, Rzeczpospolita uzyskała najważniejsze porty w Inflantach, a także rozciągnęła swa kontrolę nad Bałtykiem od Łeby aż po Parnawę.
Co myślę o książce Niesłychana tyrania?
Muszę przyznać, że książka jest naprawdę rzeczowa. Jestem pod ogromnym wrażeniem posiadanych przez Taubego i Krusego informacji dotyczących Rosji. Na myśl przychodzi mi określenie – szpiedzy, a przecież to nie do końca prawda. Po prostu, jako politycy, zmienili stronę. Tyle.
Choć początkowo, wielu historyków krytykowało zebrane przez rzeczonych dyplomatów informacje, okazało się, że jest wręcz przeciwnie. Tak więc dokument ten stanowi ogromnie ważne źródło do historii nie tylko Rosji, ale i całego regionu Europy Środkowo-Wschodniej.
Sam tekst czyta się szybko, i wbrew moim obawom, naprawdę świetnie. Zawarte tutaj wiadomości nie nudzą, są rzeczowe, niczym współczesny raport. Śmiem twierdzić, że niejeden współczesny raport lądujący na biurkach ministrów, nie jest tak dokładny jak „Niesłychana tyrania…”, która nie pisze o tym, co mogłoby być, ale o tym, co istnieje w rzeczywistości. Współcześnie, wiele tekstów pisanych jest pod polityczne zamówienie, dlatego mamy chaos…
Bardzo podoba mi się pomysł tłumaczeń tekstów z poprzednich epok historycznych. Jestem doprawdy zdziwiony, że tak cenne źródła, również do historii Polski, nadal pozostają nieznane szerokiemu gronu czytelników. Jednocześnie pytam – jak to możliwe?
Jeśli teksty autorów antycznych w sporej części są na bieżąco tłumaczone, to dlaczego teksty opowiadające o naszych dziejach nie mają swoich polskich odpowiedników?
W każdym razie, gorąco popieram pomysł. Książka dostarczyła mi całe mnóstwo nieznanych dotąd informacji. Dotychczas nie wiedziałem na przykład kim był książę duński Magnus, który, dzięki poparciu Iwana IV, został „królem Inflant”. Nie posiadałem również tak szczegółowych informacji dotyczących konfliktów mających miejsce w samej Rosji za rządów Iwana Groźnego czy o sytuacji na stepach nadczarnomorskich, rządzonych przez Tatarów.
Jedyny mankament, który odrobinę mnie razi, to mapki. Niestety, nie posiadają one polskich odpowiedników nazw. Jako historyk mam świadomość o co chodzi, ale czytelnik nie posiadający takiego „obycia”, będzie miał trudności. Na plus za to są piękne reprodukcje obrazów, dokumentów czy postaci historycznych oraz tablica genealogiczna rodu jednego z autorów omawianego źródła.
Książka składa się z siedmiu krótkich rozdziałów, które zawierają się na 139 stronach. Sądzę, że to naprawdę cenne źródło do historii nie tylko Rosji, ale i Rzeczypospolitej. Tekst jest lekki, łatwy do przyswojenia. Dosłownie można go „łyknąć” w godzinę. Jednak zasób zdobytych informacji doprawdy powala. Gorąco polecam… i to nie tylko historykom.
Wydawnictwo: Universitas
Ocena recenzenta: 5/6
Ryszard Hałas
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Universitas.