Co działo się z pałacem królowej Marysieńki na warszawskim Marymoncie po śmierci Jana III Sobieskiego? Kto w nim mieszkał? Kto go niszczył, a kto rozbudowywał?
Po śmierci króla…
Po śmierci męża królowa Marysieńka korzystała z pałacu do momentu wyjazdu do Włoch. Po jej śmierci pałac odziedziczył królewicz Konstanty – najmłodsze dziecko królewskiej pary z tych, które dożyły dorosłości. Królewicz, który przeszedł do historii jako „utracjusz”, nie przyczynił się do rozkwitu posiadłości, pałac popadł w zapomnienie.
Za Sasów…
Następnie pałac został odkupiony przez Augusta II i przejęty przez jego syna Augusta III. To były dobre czasy dla Marymontu. Rezydencja uległa gruntownej przebudowie, założono ogród ozdobny, duży zwierzyniec, winnice, zbudowano pawilony dla polujących na wilki, pojawiły się domki dla łowczych, organizowano doroczne winobrania oraz występy trup aktorskich.
Zarówno ojciec, jak i syn organizowali tu przyjęcia i polowania. August II organizował je z ogromnym rozmachem. W 100. rocznicę bodaj największego z nich „Kurier Warszawski” napisał, że do lasu wpuszczono wówczas ogromną ilość zwierząt: 4 żubry, 3 niedźwiedzie, 44 jeleni, 200 saren, 80 dzików odyńców, które następnie przez 2-3 dni wybijano. Brało w tym udział łącznie – około 4900 osób: panów, paniczów, strzelców i chłopów naganiających zwierzynę.
Ale syn miał jeszcze większą fantazję łowiecką. Za czasów Augusta III bowiem już nie tylko wpuszczano do lasu zwierzynę, ale naprędce posadzono dorodny las (!) Stało się to za sprawą księcia Hieronima Radziwiłła. Drzewa posadzono na terenie rozciągającym się od Lasu Bielańskiego do Marymontu. Zaangażowano do tego celu tysiące ludzi i wpuszczono: dziki, wilki, łosie, żubry i niedźwiedzie – łącznie 600 sztuk. W polowaniu udział wzięło 300 strzelców i tyle samo sfor ogarów. Po dwóch dniach polowania odbyła się uczta, na której wypito 300 beczek węgrzyna. Cała impreza kosztowała Radziwiłła ponad milion złotych…. Za panowania Sasów pałac został przebudowany na willę myśliwską.
Ale Marymont słynął nie tylko z łowów. Znany był również jako miejsce pojedynków. Tu przyjeżdżali panowie, by w honorowy sposób rozwiązać swoje konflikty, a publika często towarzyszyła takim wydarzeniom. Dlatego też Marymont nazywany był „krwawym”. Między innymi zginął tu Adam Tarło – wojewoda lubelski. Walczył z Kazimierzem Poniatowskim i prawdopodobnie dobity został przez sługę Czartoryskich.
Sascy dzierżawcy…
Wraz ze śmiercią Augusta III skończyły się dla Marymontu czasy, gdy zamieszkiwały go „koronowane głowy”. Zgodnie z obowiązującym prawem pałac przeszedł na własność elektorów saskich, a ci oddali go w dzierżawę. Nowymi użytkownikami stali się kolejno: poseł angielski –Wrought i marszałek koronny – Franciszek Rzewuski. Sascy najemcy o pałac dbali. Pierwszy – uporządkował posesję oraz wybudował widokowy amfiteatr, a także udostępnił całość dla publiczności. To sprawiło, że Marymont stał się idealnym miejscem na letniskowe wypady. Drugi zaś najemca – idąc w ślad za Sasami – rozwinął tu tradycje myśliwskie. Organizował polowania, dobudował stajnie, zasadził szpaler krzewów. Ogród i park połączył i ogrodził. W ten sposób teren został zamknięty dla osób postronnych… Skończyła się sielanka na Marymoncie dla ludu…