Pokłosie klęski – rekonstrukcja Południa

Przebieg Rekonstrukcji

niszczona stacja kolejowa w Atlancie. Atlanta była jednym z większych miast, które padło ofiarą marszu armii Północy przez ziemie konfederatów Fot. Wikimedia Commons
niszczona stacja kolejowa w Atlancie. Atlanta była jednym z większych miast, które padło ofiarą marszu armii Północy przez ziemie konfederatów
Fot. Wikimedia Commons

Gdy w końcu powstały nowe rządy i konstytucje, na przyłączonym do USA Południu mogły z całą mocą uruchomić się przeciwstawne sobie siły przygotowujące się do przejęcia władzy. Nowa sytuacja wytworzyła wielu wygranych i przegranych. Można wyróżnić kilka głównych grup, które miały duże znaczenie i których los w tym okresie został przypieczętowany. Pierwszą z nich byli Republikanie i radykałowie, głównie przybyli z Północy. Wśród nich można było znaleźć żołnierzy Unii i spekulantów, którzy najwięcej zyskali na nowym porządku i zrujnowaniu lokalnych elit. Drugą z nich byli murzyni, w zdecydowanej większości wyzwoleńcy, przeważnie biedni i tułający się po kraju bądź żyjący dalej u swojego niegdysiejszego pana. Kolejną grupą była spauperyzowana przez wojnę i okupację biała ludność, przezywana white trash – „białe śmiecie” – która ledwo wiązała koniec z końcem i szukała zemsty na winnych tej sytuacji. Ostatnią grupą były dawne elity stanów południowych, które zostały zrujnowane przez wojnę i pamiętały o tym, kto doprowadził do zniszczenia ich ojczyzny i fortuny.

Najwięksi zwycięzcy wojny secesyjnej, czyli biali Republikanie, pozyskali najwyższe stanowiska rządowe. Ci, którzy przybyli na Południe z Północy, głównie byli żołnierze, przezywani byli, od dywanikowych toreb podróżnych, carpetbaggers, natomiast miejscowych, którzy po wojnie przeszli na stronę zwycięzców, przezywano pogardliwie scalawags. Wielu z nich było finansowanych przez organizację Union League, założoną w 1862 roku w Filadelfii, by szerzyć idee Unii i federalizmu. Była to specyficzna działalność, którą można określić jako zakon – posiadał własne rytuały i sekrety, w które byli wtajemniczani lojalni członkowie, a za swoje symbole przyjął Biblię, sztandar, Konstytucję i Deklarację Niepodległości. Wielu członków tego zakonu do spółki z innymi Republikanami w czasie Rekonstrukcji podporządkowywało sobie stany południowe z niemal religijnym zapałem. Okres ich rządów był świadkiem zwiększającego się udziału państwa w życiu społecznym oraz skandalicznej korupcji (która wzrosła także w stanach północnych). Budowano państwowe szkoły, przytułki, publiczne drogi i gmachy, a także udzielano ogromnych subsydiów prywatnym firmom, przede wszystkim kolejom. Wspieranie w protekcjonistycznym duchu firm prywatnych pieniędzmi z budżetu prowadziło jedynie do zachowań korupcyjnych i zaburzania rynku. To ostatnie uderzyło niedługo potem w rolników, którzy musieli płacić wygórowane ceny za produkty przemysłowe. Niejednokrotnie ustawiano ceny na zawyżonym poziomie, tak by część zysków mogła trafić bezpośrednio do skorumpowanych polityków. Poza tym w okresie Rekonstrukcji podatki w stanach południowych znacząco wzrosły, podobnie jak dług publiczny. Jak stwierdził rekrutujący się spośród carpetbaggers gubernator Luizjany: „Korupcja jest w modzie”.

Jednakże w życiu publicznym nie uczestniczyli jedynie biali Republikanie, czy to przyjezdni, czy miejscowi. Czarni, uzbrojeni w kolejne poprawki gwarantujące im prawa obywatelskie, także zaczęli brać udział w grze o pieniądze podatnika. Co znaczące, większość czarnych biorących aktywny udział w polityce była już przed wojną wolna. W Luizjanie 19 z 20 czarnych delegatów konwencji urodziło się jako wolni ludzie (tu warto przypomnieć, że przed wojną istnieli nawet czarni plantatorzy z własnymi niewolnikami). Z czasem coraz więcej byłych niewolników zaczęło jednak zyskiwać wpływy i zasiadać w konwencjach stanowych (w niektórych udało im się nawet zyskać przewagę liczebną!), mimo świadomości własnego braku obycia politycznego i doświadczenia. Jak stwierdził w 1868 roku czarny delegat do konwencji w Karolinie Południowej, Beverly Nash: „Uważam, moi przyjaciele i współobywatele, że nie jesteśmy przygotowani do korzystania z praw wyborczych. Jednak możemy się tego nauczyć”. W dalszym ciągu jednakże większość czarnych, z których wielu stało się w czasie służby w armii gorliwymi nacjonalistami i federalistami, swą wolność wykorzystywało inaczej niż w działalności politycznej. Powstawały dziesiątki „czarnych” kościołów, oraz tysiące stowarzyszeń i bractw, a także szkół przeznaczonych wyłącznie dla murzynów. Sytuacja odcinania się czarnych od reszty społeczeństwa, tworzących własne, ekskluzywne struktury, była wzmagana przez podejście rządzących, którzy skupiali się na własnych interesach, a nierzadko byli także rasistami. Mimo licznych obietnic biali u władzy uczynili niewiele bądź nic, by iść za ciosem i wypić wyzwoleńcze piwo, które nawarzyli nagle, uwalniając z niewoli setki tysięcy ludzi. Większości Republikanów wcale nie zależało na prawach i losie wyzwoleńców. Czarni niejednokrotnie czuli się przez to oszukani, co jedynie wzmagało obustronny rasizm. Wielu białych krzyczało w czasie wojny o natychmiastowej emancypacji i wyzwoleniu niewolników, lecz nikt nie pomyślał o tym, jakie konsekwencje to wywoła – coś, co powinno być planem konsekwentnie wprowadzanym w życie, stało się procesem poddanym najpierw wymogom krwawej wojny, a następnie kaprysom skorumpowanej, powojennej demokracji.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*