Philippe Sands, Powrót do Lwowa. O genezie „ludobójstwa” i „zbrodni przeciwko ludzkości”
Zadaniem historyka jest badanie przeszłości i budowanie narracji historycznej. Korzysta przy tym z odpowiedniego warsztatu, a z pomocą przychodzą mu wszelkiego rodzaju źródła. Nie jest to proces łatwy, nierzadko kończy się niepowodzeniem. Wymaga bowiem odpowiedniego przygotowania i podejścia. Czy zatem ktoś, kto nie jest historykiem, może badać przeszłość?
Phillippe Sands nie jest historykiem, a jednak zajmuje się badaniem przeszłości. Urodził się w 1960 roku w Londynie w rodzinie żydowskiej, która ma swoje korzenie także we Lwowie. Studiował prawo w Cambridge, później spędził trochę czasu na Harvardzie. Obecnie jest światowej sławy profesorem prawa, odpowiedzialnym między innymi za założenie CIEL (Center for International Environmental Law) czy stworzenie projektu dotyczącego sądów międzynarodowych. Wizytował w Université Paris Sorbonne, New York University Law School czy University of Melbourne. Działał jako doradca na całym świecie w zakresie międzynarodowych sporów handlowych, granic morskich, jurysdykcji sądów międzynarodowych, naruszeń prawa międzynarodowego, praw człowieka, tortur, ludobójstwa czy samostanowienia. Jest komentatorem dla CNN czy BBC. Napisał wiele publikacji, a w 2016 roku wyszła na światło dzienne East West Street: On the Origins of Genocide and Crimes against Humanity, której niedawno wyszło polskie wydanie, Powrót do Lwowa. O genezie „ludobójstwa” i „zbrodni przeciwko ludzkości”.
Książka ta została już przetłumaczona na wiele języków, a kolejne tłumaczenia są w przygotowaniu. I nic dziwnego, bo książka ta jest nie tylko po prostu dobra, lecz także ważna i potrzebna dla każdego dzisiejszego czytelnika. Choć porusza kwestie z przeszłości, to świetnie spełnia zadanie zmuszenia do refleksji również i nad dzisiejszą sytuacją na świecie. Co więcej, ukazuje, że historia XX wieku wcale nie jest tak odległa, jest wręcz świeża. A potwierdzeniem dla tej tezy są osobiste doświadczenia autora.
Jak wspomniano, autor ma lwowskie korzenie. Jak się okazało, do Lwowa zbliżyły go nie tylko jego przodkowie, lecz także kwestie, którymi się zajmuje jako prawnik – ludobójstwo i zbrodnie przeciwko ludzkości (tytułowe hasła), które w swojej narracji zostały przez autora połączone w całość.
Swoją opowieść P. Sands zaczął od procesu norymberskiego, już na wstępie sygnalizując problem ludobójstwa. Zaznaczył również granicę pomiędzy tym pojęciem, a pojęciem zbrodni przeciwko ludności. Szybko również wyjaśnił, skąd wzięło się głębsze zainteresowanie Lwowem. Choć miał świadomość swoich korzeni, to im bardziej wgłębiał się w historię swojej rodziny, tym bardziej zdawał sobie sprawę, jak wiele rzeczy jest niejasnych i o których nikt nie ma pojęcia. Gdy otrzymał zaproszenie na wykład o prawach człowieka we Lwowie, nadarzyła się okazja, by rozwiać wątpliwości i zgłębić wiedzę na temat swoich przodków. Wśród wielu Żydów zamieszkujących przedwojenny Lwów byli również dwaj prawnicy i to bynajmniej nie zwykli obrońcy, lecz wybitny znawca prawa międzynarodowego, Hersch Lauterpacht, oraz polsko-amerykański prawnik żydowskiego pochodzenia Rafał Lemkin, autor pojęcia „ludobójstwo”. Oboje odczuwając doświadczenia prześladowań na własnej skórze, stworzyli podwaliny pod stworzenie praw człowieka w XX-wiecznym rozumieniu tego słowa. I udowodnienie tej tezy uzupełniły karty tej wybitnej książki.
Dzieło to jest wartościowe również w oczach historyka. Czy prawnik, nie posiadając odpowiedniego warsztatu może zajmować się badaniem przeszłości? Czy potrafi podejść obiektywnie do tematu, jeżeli wplatają się w niego osobiste wątki autora? Choć obiektywizm jest w takiej sytuacji niemożliwy, to Sands, mając bogate doświadczenie prawnicze, zbierał kolejne dowody, analizował je i krytycznie weryfikował.
Książka jest znakomita. To jedno słowo idealnie ją określa.
Wydawnictwo: Aspra
Ocena recenzenta: 6/6
Agnieszka Popiak