Powstańczej Warszawy dzień powszedni, okładka

Powstańczej Warszawy dzień powszedni |Recenzja

Wojciech Lada, Powstańczej warszawy dzień powszedni

W tym roku obchodziliśmy 80. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego i bez wątpienia 1 sierpnia 1944 roku jest jedną z najważniejszych dat w historii Polski. Walki z okupantem pochłonęły tysiące żyć, niosąc za sobą niewyobrażalne zniszczenia, zarówno materialne, jak i osobiste. Wręcz trudno sobie wyobrazić, w jak ekstremalnej sytuacji znaleźli się warszawiacy. Ale Powstanie to nie tylko walki i stanie na barykadach. Jak więc wyglądał Powstańczej Warszawy dzień powszedni? Wojciech Leda przybliża ten temat w nietuzinkowy sposób.

Małżeństwa, koncerty, prasa dziecięca, premiery filmowe – nie są to kwestie, które przychodzą na myśl jako pierwsze w zestawieniu z Powstaniem Warszawskim. Jesteśmy przyzwyczajeni do postrzegania go jako 63 dni bohaterskich walk, poświęcenia i bezprzykładnej odwagi.

Wszystkie te określenia są prawdziwe, ale nie są jedynym aspektem budującym realia życia w ówczesnej Warszawie. Właśnie tę mniej znaną stronę powstańczej codzienności przedstawia Wojciech Lada. Bo w Powstaniu Warszawskim nie tylko walczono i umierano, ale przede wszystkim starano się właśnie żyć*.

Warszawa wielowymiarowa

Każdy z rozdziałów porusza inny element życia codziennego. Element, który w standardowych warunkach wydaje się być oczywisty, ale w kontekście Powstania staje się trudny do uwierzenia.

Po wstępie poznajemy aspekty życia intymnego w walczącym mieście i przechodzimy do muzyki Powstania, architektury miasta na czele z siecią kanałów, wydarzeń kulturalnych, obecności cudzoziemców, czy fauny i flory. Przekrój tematów jest duży i bardzo nieoczywisty.

Powstańczej Warszawy dzień powszedni czyta się po prostu znakomicie. Narracja płynie wartko, a opisywane wydarzenia intrygują. Bardzo dobrym zabiegiem jest wykorzystanie wspomnień i pamiętników Powstańców.

Całość skonstruowana jest tak, jakby to uczestnicy/świadkowie wydarzeń opowiadali nam swoją historię. Można odnieść wrażenie, że to oni sami, tu i teraz, dzielą się z czytelnikiem swoim strachem, obawami, ale również radościami i poczuciem wolności. Nawet jeśli znaczna część z nich nie przeżyła Powstania lub zmarła jakiś czas temu.

Okiełznać chaos

Podczas lektury, siedząc na swojej kanapie z kubkiem aromatycznej herbaty, cały czas zastanawiałam się, jak to w ogóle możliwe, że walcząca Warszawa była tak dobrze zorganizowanym miastem.

Dbano o każdy aspekt, który mógł dać namiastkę normalności. Dlatego tam, gdzie było to możliwe, funkcjonowały kawiarnie, antykwariaty, odbywały się koncerty, podziemna poczta błyskawicznie dostarczała listy opatrzone znaczkami, a wszystko to w nieustannym zagrożeniu niemieckim ostrzałem. Z relacji przedstawionych w książce Wojciecha Lady bije jednak determinacja i wola życia.

Warszawiacy mieli świadomość nierówności sił, ale nie chcieli się poddać. Dlatego Powstańczej Warszawy dzień powszedni to również szukanie wytchnienia w muzyce, czy teatrze. Zdumiewająca jest również liczba wydawanych wówczas gazet i emitowanych audycji radiowych.

Pręż swój młody duch

Można odczuć, że to młodzi ludzie, często nastolatkowie, byli motorem napędowym Powstania. Ich brawura może przyprawiać o ciarki, ale jednocześnie pozwalała na dokonywanie niewiarygodnego. Szczególnie podobał mi się rozdział o „listonoszach ekstremalnych i ich szlakach”.

Tę funkcję pełnili w większości nastoletni chłopcy, którzy pokonywali  niemożliwe do przejścia drogi, żeby doręczyć korespondencję i jednocześnie pomagali odnaleźć się w labiryncie gruzów i kanałów. Wielu z nich z podwórkowych łobuzów zmieniło się w prawdziwych bohaterów.

Młodość, której nie były w stanie stłumić niemieckie kule, miała swoje prawa. Ujmująco zostały przedstawione historie miłosne Powstańców. Błyskawiczne śluby w gruzach kamienic zaskakują romantyzmem, zwłaszcza że wiele małżeństw, jeśli udało im się przeżyć, spędzało ze sobą całe życie. Również przelotne romanse wywoływały lekki uśmiech.

Młodzież chciała kochać i używać życia, ale miała również świadomość, że każdy dzień powszedni może być tym ostatnim.

Druga strona medalu

Powstańczej Warszawy dzień powszedni to książka wielowymiarowa, nie tylko ze względu na przedstawione aspekty życia. Autor pokazuje także bardziej mroczną stronę życia w walczącym mieście. Obok historii budzących zachwyt są też takie, które mrożą krew w żyłach.

Czytelnik uświadamia sobie, że życie w stanie permanentnego zagrożenia prowadziło do powstania patologii i budziło najgorsze instynkty. Obok romantycznych historii miłosnych zdarzały się napaści na tle seksualnym. Na wokandy trafiały sprawy szabru na ludności cywilnej, a wśród żołnierzy dochodziło do samosądów i zabijania niewinnych ludzi.

Takie przedstawienie wydarzeń sprowadza na ziemię. Przypomina, że istotą Powstania nie był romantyczny zryw, ale walka o wolność.

Podsumowując Powstańczej Warszawy dzień powszedni

Książka Wojciecha Lady jest bardzo wartościową pozycją. Książka znacznie poszerza perspektywę patrzenia na Powstanie Warszawskie. Autor nie silił się na stworzenie kolejnego martyrologicznego pomnika poległych.

Przedstawił życie codzienne ludzi, których sytuacja zmusiła do bohaterskich czynów lub popchnęła do zbrodni. Jest to wciągająca i pełna nieoczywistych faktów historia. Zdecydowanie polecam.


*cytat z opisu na okładce książki


Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Ocena recenzenta: 6/6
Aleksandra Bernatek-Krakowiak


Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Skarpa Warszawska.

Comments are closed.