Prawnokanoniczne regulacje instytucji zaręczyn – od antyku do początków XX w.

Podobizna papieża Syracjusza, który potwierdził zakaz poślubiania cudzej narzeczonej. Wikimedia Commons
Podobizna papieża Syracjusza, który potwierdził zakaz poślubiania cudzej narzeczonej. Wikimedia Commons

Zwyczaj błogosławieństwa zaręczyn przez Kościół na wschodzie został usankcjonowany także przez władzę świecką. Cesarze bizantyjscy Leon VI Filozof (866-911 r.) w nowelach 74 i 119, a także Aleksy I Komnen w złotej bulli z 1064 r. oraz w noweli z roku 1092 uznawali, że jedynie zaręczyny pobłogosławione przez Kościół są zaręczynami rzeczywistymi i wywołują skutki podobne do tych, które pociąga za sobą zawarcie związku małżeńskiego[11]. Cesarz Leon VI postanowił, że zaręczeni winni posiadać zdolność fizyczną do zawarcia małżeństwa, która była rzecz jasna uzależniona od wieku (narzeczony – 14 lat, narzeczona – 12 lat). W przypadku zaręczyn cywilnych granica wieku pozostała bez zmian, mogły być one zawieranie już po ukończeniu siódmego roku życia. Cesarz Leon Filozof został nadto zmuszony, z racji powszechnie przyjętego zwyczaju stosowanego przez lud, do przyznania ponownej ważności karze umownej dodatkowo dołączanej do umowy zaręczyn (została bowiem ona pozbawiona mocy prawnej w roku 427 przez cesarzy Leona I i Antemiusza)[12]. Ustawodawstwo to doprowadziło to znacznego zróżnicowania w pojmowaniu zaręczyn pomiędzy Kościołem zachodnim a wschodnim. Odtąd Kościół wschodni rozróżniał zaręczyny pobłogosławione przez Kościół oraz te, które zawarto jedynie zgodnie z prawem świeckim. Drugie z nich pociągały za sobą jedynie skutki cywilne, zaś tylko pierwsze uznawano za właściwe[13]. Jedynie z zaręczynami, które pobłogosławił Kościół, dekrety patriarchów Aleksego (1025-1043 r.) oraz Jana VIII Ksyfilina z 1066 r. i 1067 r. łączyły skutki kanoniczne. Wśród owych skutków należy wymienić przede wszystkim to, że takie zaręczyny stanowiły przeszkodę zrywającą do zawarcia innego małżeństwa. Ponadto ich rozwiązanie nastąpić mogło tylko według zasad dotyczących rozwiązania węzła małżeńskiego. Inną konsekwencją było to, iż w razie śmierci jednego z narzeczonych, małżeństwo zawarte przez drugą stronę poczytywano jako jej drugie małżeństwo. Z kolei dzieci zrodzone z narzeczonych przed zawarciem małżeństwa w razie śmierci jednego z narzeczonych traktowane były jako ślubne. Powyższe dekrety potwierdził cesarz Nicefor III Botaniates swoją bullą w 1080 r.[14]

Cesarz Nicefor III Botaniates. Wikimedia Commons
Cesarz Nicefor III Botaniates. Wikimedia Commons

 Skutki przyznane zaręczynom były tak daleko idące, że praktyka postanowiła je obejść poprzez jednoczesne błogosławienie zaręczyn i małżeństwa. Pomimo że cesarze Leon i Aleksy domagali się, aby między zaręczynami a małżeństwem upłynął jakiś czas, to jednak praktyka okazała się zbyt silna. Doprowadziło to de facto do pozbawienia zaręczyn właściwej im cechy umowy o zawarcie małżeństwa w przyszłości[15].

Tak daleko idących konsekwencji nie przypisano zaręczynom w Kościele rzymskim. W tym względzie trzymano się zasad prawa rzymskiego, co potwierdza list papieża Mikołaja I do Bułgarów z roku 866. Także w kościele frankońskim rozróżniano zaręczyny i małżeństwo, co potwierdzają pisma wybitnego przedstawiciela tamtej wspólnoty, arcybiskupa Hinkmara z Reims. Stosowana przez tego kanonistę terminologia nie była jednak tak ścisła jak u starożytnych Rzymian, albowiem termin desponsatio, który oznacza zaręczyny, Hinkmar odnosił także do zaślubin. Ową nieścisłość przejęli także kanoniści kolejnych wieków, aż do połowy XII w. Przyczyn owego zamieszania terminologicznego należy szukać jednak nie w chęci zrównania zaręczyn i małżeństwa. Wynikała ona po pierwsze ze sposobu, w jaki Pismo Święte opisywało małżeństwo Maryi i Józefa, po wtóre zaś z wpływów prawa germańskiego. Prawo to, w odróżnianiu od prawa rzymskiego, jako najbardziej rozpowszechnioną formę zawierania małżeństwa przyjmowało zakup żony. Z czasem jednak ów zwyczaj uległ rozbiciu na dwa osobne akty: zaręczyny i ślub. Zaręczyny przybrały formę umowy wzorowanej na kontrakcie kupna, której stronami byli narzeczony oraz osoba, która posiadała władzę nad kobietą (mundium). Treścią tej umowy było przeniesienie owego władztwa na przyszłego małżonka w zamian za pewną sumę pieniężną tzw. meta. Narzeczony zobowiązywał się do przyjęcia kobiety jako żony, zaś opiekun do jej oddania, co miało miejsce w chwili ślubu.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*