Takie idee przyświecały nam przy tworzeniu Oddziału Wołomin Związku Strzeleckiego, który to od początku miał ściśle współpracować ze Stowarzyszeniem „Wizna 1939”, ale także zależało nam na zaangażowaniu młodzieży w poszukiwania, jako niepowtarzalnej, żywej lekcji historii.
Od początku działalność Stowarzyszenia „Wizna 1939” skupiała się na przywracaniu pamięci o bohaterach, którzy we wrześniu 1939 r. wypełnili swój żołnierski obowiązek i na odcinku „Wizna” udowodnili, że przedwojenne wychowanie dowódców, wyszkolenie i wola zwycięstwa są w stanie zdziałać bardzo wiele. Dariusz Szymanowski (założyciel i prezes organizacji) po przemyśleniach doszedł do wniosku, że to nie wystarczy. Należy sprawę walk nad Wizną wyjaśnić w miarę możliwości do końca, ale co najważniejsze nie godzić się na pochówek żołnierzy w pasie drogowym, kilkaset metrów od ruin schronu dowodzenia na Górze Strękowej.
Ekshumacja więc była tym, co miało sprawić, że pewne fakty z życia kpt. Władysława Raginisa i por. Stanisława Brykalskiego zostaną potwierdzone i uzupełnione, ponieważ wcześniej krążyło na ten temat wiele „rewolucyjnych” teorii. Okazało się, że pseudohistoryczce dywagacje zakładające dezercję dowódcy obrony i jego domniemane wersje śmierci, to tylko nieudolna i bardzo naciągana próba zwrócenia na siebie uwagi przez jednego z białostockich historyków. Co najbardziej tragiczne, nie miała ona żadnego odzwierciedlenia i potwierdzenia w badaniach terenowych, w których człowiek ten nigdy nie uczestniczył. Naukowiec stwierdził (!), że archiwa niemieckie są najważniejszym źródłem historycznym, a książka, która zostanie wydana obali większość dotychczasowych faktów. Choć minęło już kilka lat, to o książce jeszcze nie słychać i zapewne tak pozostanie. Co najważniejsze szczątki dowódców obrony odcinka „Wizna” w 2011 r. spoczęły w ruinach schronu dowodzenia na Górze Strękowej, a ludzie dobrej woli przybywają, wspominają i sami wyciągają odpowiednie wnioski. Na wniosek, który firmowało Stowarzyszenie „Wizna 1939”, udało się także awansować oficerów na wyższe stopnie wojskowe, a więc dzisiaj możemy powiedzieć z dumą – major i kapitan.
Czy teraz można spocząć na przysłowiowych laurach i stwierdzić, że praca została zakończona? Właśnie od tamtego momentu coś się zmieniło, tamte przeżycia pozostawiły w pewnej grupie ludzi trwały ślad, zdeterminowały dalsze działania i zapaliły iskrę pasji. Były dziesiątki godzin prac poszukiwawczych na odcinku „Wizna”, prace archeologiczne na Reducie Ordona wspólnie z Państwowym Muzeum Archeologicznym oraz kilka udanych akcji związanych z poszukiwaniem „wrześniowych aeroplanów”. Szczególną sprawą było to, że polscy lotnicy z 1939 r. zostali przez władzę PRL skazani na zapomnienie, oficjalna wersja głosiła, że nikt naszego nieba nie bronił. Nasze akcje były systematycznie wspierane przez Adama Sikorskiego z ekipą programu „Było… nie minęło”, zresztą zaraźliwa pasja redaktora nie pozwoliła nam nie wspomagać innych wypraw przez niego organizowanych. To właśnie na wyjazdach słyszeliśmy, że młodzież musi brać udział w poszukiwaniach, ponieważ „żywa historia” ma najmocniejszy przekaz. Można sobie wyobrazić nasze dzieci, które wczesnym rankiem zrywaliśmy z łóżek, żeby zabrać je gdzieś w Polskę. Wbrew przypuszczeniom sobotnie poranki w takich przypadkach nie są wcale takie straszne. Tego było jeszcze za mało, gdzieś w podświadomości chcieliśmy zrobić coś jeszcze…
Na pewnym etapie w 2013 r. nawiązaliśmy kontakt ze Związkiem Strzeleckim z Komendą Główną w Radomiu. Okazało się, że w niedługim czasie zostaliśmy zaproszeni na strzeleckie spotkanie wigilijne. Atmosfera i gościnność tak nas zaskoczyły, że zaczęliśmy stałą współpracę. W Wołominie (większość z nas mieszka obecnie właśnie w tej miejscowości) zaczęliśmy organizować Oddział Wołomin Związku Strzeleckiego. Trudno powiedzieć, że niektórych ludzi po prostu się spotyka, ale w także w Wołominie pani Agnieszka Kaczyńska zaczęła organizować I Liceum Ogólnokształcące Płockiego Uniwersytetu Ludowego. No i przy odrobinie wspólnego wysiłku, merytorycznych dyskusjach, także rozpoczęliśmy stałą współpracę.
Pasja poszukiwawcza do dnia dzisiejszego rozpala nas „żywym ogniem”, ale co najważniejsze nie tylko nas. Teraz bardzo często wyprawiamy się w teren w asyście „służb mundurowych”, tj. młodzieży skupionej w Związku Strzeleckim oraz uczniów I Liceum Ogólnokształcącego PUL Wołomin. Okazuje się, że liceum wcale nie musi być tylko realizacją obowiązku szkolnego, a organizacje społeczne mogą wzajemnie się wspierać i współpracować. Czy jest to może jakiś ewenement? Zdecydowanie nie! Należy czasem spróbować nawiązać dialog i przypadkiem albo z pomocą innych spotkać na swojej drodze odpowiednich ludzi. Jak będzie to wyglądało dalej? Trudno powiedzieć, ale patrząc na młodzież uczestniczącą w uroczystości pogrzebowej ekshumowanego niedawno kpr. pil. Stanisława Zarzeckiego, nabiera się ochoty do podejmowania kolejnych wyzwań historyczno-poszukiwawczych. Lotnik, który poległ 7 września 1939 r. w Nowych Grabiach k/Wołomina zyskał „nieśmiertelność”, a wołomińscy strzelcy i uczniowie odebrali swoistą lekcję „żywej historii”. Dla nas ma to znaczenie, można powiedzieć niebagatelne. Tak więc zamiast narzekać na młodzież może warto poświęcić trochę czasu i udowodnić, że można coś zdziałać i choć w małym stopni zarazić innych pasją.
Marcin SOCHOŃ
Więcej na ten temat:
https://www.facebook.com/stowarzyszeniewizna.1939
https://www.facebook.com/strzelecwwl