„Szokuję, to prawda i wynika to nie z moich intencji (…)” – wywiad z Panią Elwirą Watałą

Pani Elwira Watała urodziła się w Rosji; ukończyła Politechnikę w Charkowie i Uniwersytet Warszawski, doktoryzowała się z zakresu filologii rosyjskiej w Uniwersytecie Śląskim, a habilitowała w Uniwersytecie Moskiewskim. Od lat mieszka i pracuje w Gliwicach. Jest autorką opublikowanych po rosyjsku książek: „Grigorij Rasputin bez mitów i legend”, „Miłosne igraszki rosyjskich caryc”, „Wielcy rogacze”, „Wielkie kochanki”. W języku polskim wydała: „Miłosne igraszki rosyjskich caryc”, „Cuchnący Wersal”, „Wielcy zboczeńcy”, „Carskie Polki”, „Wielkie nimfomanki”, „Odcięte głowy władców”, „Seks w królewskich alkowach”, „Mój chory de Sade”, „Sodomici”, „Córka Stalina”. We wrześniu 2014 r. ukaże się jej kolejna książka – „Kobiety wokół Stalina”.

DSCN1819Dzięki nietypowej narracji, w której autorka łączy gawędę z akademickim stylem, jej książki wzbudzają różnorodne reakcje i nikogo nie pozostawiają obojętnymi. Zapraszamy do ciekawego wywiady z Panią Elwirą, jedną z najbardziej bezpośrednich pisarek XXIw., która przełamuje tematy tabu związane z alkową zasłaniającą prywatne życie największych graczy politycznych świata.

Damian Bączkiewicz: Już po samych tytułach Pani książek można dociec, jak drażliwych, można wręcz powiedzieć nieprzyzwoitych tematów porusza Pani w swoich pracach. Skąd u Pani zainteresowanie tę mroczną stroną historii?

Elwira Watała: Tytuły bombowe, to prawda. A nieprzyzwoitych tematów nie bywa i parafrazując Henryjego Millera- „ nie ma pornografii, jest źle napisana literatura erotyczna” powiem, że jeśli złożyło się mniemanie, że moja literatura nieprzyzwoita, znaczy źle piszę. Na szczęście, to są zdania nieliczne i dotyczą określonej liczby czytelników, zbyt tkwiących w klasycznych formach dogmatów chrześcijańskich i nieco jeszcze w wiktoriańskich czasach. A moje zainteresowanie mroczną stroną historii wynika stąd, że nie lubię nudnych akademickich historycznych książek, dopuszczających tylko dwa kolory- czarny i biały i u nich spizowy bohater nie może być zwykłym człowiekiem z ludzkimi słabościami. Dlatego właśnie okrutnika Henryka VIII przeobrazili w dobrego poczciwego króla Halla, a Ryszardowi III wyprostowali garb, już nie mówiąc o Aleksandrze Macedońskim , zajadłym pedofilu, który u nich jest kryształowo czysty. Komu jest potrzebna taka falsyfikacja historycznych bohaterów? W imię jakiego pseudopatriotyzmu to autorzy czynią?

D.B.: Jak udaje się Pani odnaleźć informacje o prywatnym życiu takich osób jak Stalin? Z pewnością nie chciał on, by na zewnątrz wypływały informacje o skandalach z jego udziałem.

E.W.: No tak. Stalin skrzętnie chronił swoją prywatność. Za jego życia archiwa były szczelnie zamknięte. Obecnie są inne czasy. Nawet archiwum prezydenta Putina jest otwarty. Ogromnie jestem wdzięczna Leninowskiej Bibliotece w Moskwie, która udostępniła archiwa. Bez nich ani rusz z żadna monografią stalinowskiej epoki.

D.B.: W jednym z wywiadów powiedziała Pani, że Swietłana Alliłujewa, jedyne dziecko Stalina, „jest produktem, a nie ofiarą swego ojca”…

E.W.: Dla mnie jest produktem, a nie ofiarą swego ojca. Była osobą, która odziedziczyła wszystkie jego negatywne cechy – egoizm, okrucieństwo, bezwzględność, obojętność wobec ludzi, egocentryzm. Od matki przejęła natomiast brak instynktu macierzyńskiego. Swietłana żyła w „złotej klatce Kremla” w ogromnie luksusowych warunkach, izolowana od świata zewnętrznego miała wszystko czego zapragnęła. Po samobójczej śmierci matki ojciec ją ogromnie rozpieszczał. Na Kremlu miała swoje własne trzy pokoje, zapełnione lalkami i drogimi zabawkami. Potem gdy dorosła, studiowała na wydziale historii uniwersytetu moskiewskiego, dwukrotnie wychodziła za mąż, miała mnóstwo kochanków, urodziła dwoje dzieci. Weekendy i wakacje spędzała na daczach ojca, wyjeżdżała do czarnomorskich kurortów i nie zajmowała się polityką. A gdy dochodziły do niej wieści o łotrostwie ojca, miała proste wytłumaczenie – to nie mój ojciec jest winien, to Beria i aparat polityczny. W jakimś stopniu miała rację – obecnie, gdy otwarte są archiwa KGB, pojawiły się nieco inne interpretacje faktów. Nie zdejmując ze Stalina odpowiedzialności za te zbrodnie, za wprowadzenie bestialskich tortur w więzieniach, należy stwierdzić, że nie o wszystkim jednak wiedziała.

DSCN1811D.B.: Nie zgodziła się Pani z historykami Zachodu, twierdząc, że Nadieżda, druga żona Stalina, nie została przez niego zamordowana. Okazało się po otwarciu archiwów, że to Pani ma rację. Czy można ją mimo to zakwalifikować jako kolejną ofiarę przywódcy ZSRR?

E.W.: Ciekawe pytanie i nie jest łatwo nań odpowiedzieć. Większość biografów twierdzi, że Stalin mimo, iż fizycznie nie zabijał Nadieżdę, mimo to zniszczył jej życie. Ja sądzę inaczej i w nieudanym współżyciu Stalina z Nadieżdą w większej części obwiniam ją. Stalin ją kochał, pragnął ciepła rodzinnego, lecz jak każdy Gruzin miał pociąg do innych kobiet i miewał kochanki. Tego Nadieżda nie potrafiła zaakceptować, urządzała piekielne sceny zazdrości. Z natury była bardzo wybuchowa, impulsywna i z zadatkami genetycznej choroby psychicznej. Z pierwsza żoną, Gruzinką o osobliwej mentalności Stalin był szczęśliwy, z Nadieżdą ciągle było dantejskie piekło. Gdyby nie popełniła samobójstwo rozwiodła by się ze Stalinem, inna sprawa- on by do tego nie dopuścił. Swietłana Alliłujewa uważa, że matka w porę odeszła z życia.

D.B.: Bardzo szybko rozchodzą się w Polsce Pani książki. Gdzie należy upatrywać źródeł zainteresowania przeciętnego Polaka w prywatne życie Stalina i jego nałożnic?

E.W.: Książki moje maja poczytność chyba dlatego, ze Czytelnik odczuwa w nich prawdę. Ja nie ulegam niczyim sugestiom i nie poddaje się żadnym utrwalonym opiniom. Tylko swój własny punkt widzenia na podstawie analizy faktów, potwierdzonych dokumentami. To wyczuwa się, a mój zwrot Drogi Czytelniku, niektórych razi, innych wręcz odwrotnie, lecz stwarza bezsprzecznie atmosferę łagodnej poufałości i szczerości, do czego zawszę dążę.

D.B.: Czym zaszokuje Pani jeszcze swoich wiernych czytelników?

E.W.: Szokowanie nie jest ani moim celem ani moim zamiarem. Lecz szokuję, to prawda i wynika to nie z moich intencji, lecz z bibliograficznego materiału tych czy innych bohaterów. To oni szokują , nie ja! Co Czytelnikowi zaprezentuję w najbliższych latach? Dokończę serię „Skandale historii” jeszcze czteroma książkami: „ Wielkie lesbijki”, „Osiem żon Iwana Groźnego”, ”Kleopatry- zabójczynie”- właśnie tak! Z ośmiu Kleopatr- królowych 5 były morderczyniami, zabijały swych mężów i rodzeństwo. No i finałowa książka – Zgrzyty i chichoty”-, która kończy się tak: a te wszystkie swoje książki napisałam nad jeziorem Pławniowickim , gdzie rankami tylko ja i łabędzie’ Na tym moja pieśń łabędzia zostanie zakończona.

Wywiad przeprowadził Damian Bączkiewicz

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*