Udział wojsk kozackich w wojnie 1683 roku

Kozaczyzna już od momentu wejścia w skład Rzeczpospolitej Obojga Narodów stała się nieodłącznym elementem dziejów polskiej wojskowości – czasem występując w roli „sojusznika” armii koronnej lub litewskiej a czasami, jako jej przeciwnik. Jednak, kiedy wspólnym wrogiem Polaków i Kozaków okazywał się Imperium Osmańskie, z reguły obie te siły wspólnie występowały przeciw muzułmanom. Tak stało się i w czasie kampanii antytureckiej Jana III Sobieskiego w roku 1683, kiedy to Kozacy wzięli udział w wyprawie wojennej na tereny Austrii i Węgier a także przeprowadzili swoistą dywersję na terenach europejskich lenn osmańskich. Ich dokonania po raz kolejny przypomniały elitom Rzeczpospolitej o możliwości wykorzystania wojska zaporoskiego, jako skutecznej broni w wojnach prowadzonych przez kolejnych królów elekcyjnych.

W długiej historii starć Rzeczpospolitej Obojga Narodów z Imperium Osmańskim bardzo często po którejś ze stron konfliktu pojawiały się posiłki kozackie, które nieraz odgrywały w nich ważną rolę. Tak było na przykład w kampanii rozegranej w latach 1620- 1621, popularnie zwanej wojną chocimską, gdzie odegrali oni sporą rolę w działaniach wojennych i wpłynęli na wynik wojny. Tak było też w wypadku działań zbrojnych toczonych za panowania Michała Korybuta Wiśniowieckiego, kiedy to korpusy kozackie pojawiły się zarówno po jednej, jak i drugiej stronie frontu. Obu tym przykładowym kampaniom poświęcono w historiografii sporo miejsca i bardzo szczegółowo omówiono udział pułków zaporoskich w ich przebiegu. Jednak znacznie mniej uwagi poświęcono do tej pory w fachowej literaturze udziałowi Kozaków w wojnie 1683 roku i jej znaczącemu epizodowi – odsieczy wiedeńskiej! Co prawda tematyka ta była podejmowana zarówno przez historyków-profesjonalistów jak i pasjonatów wojskowości staropolskiej, jednak artykuły takie, choć pojawiające się często na łamach portali internetowych, dotykają różnych elementów właśnie tej problematyki. Wiedzę tę należałoby zebrać i usystematyzować, najlepiej w formie zwartej publikacji, którą można by wzbogacić o spostrzeżenia płynące ze źródeł. Ten artykuł będzie tylko drobnym zarysem problematyki udziału Kozaków w wojnie polsko-tureckiej z roku 1683.

kozaky1Już od czasów starcia Rzeczpospolitej z Imperium w latach 1670- 1673 było jasne, że żadna bitwa między tymi dwoma państwami nie obędzie się bez udziału wojsk ukraińskich. Nie wytrzymuje też starcia z rzeczywistością argument podnoszony przez różnych autorów, zajmujących się tematyką kozacką, którzy sugerują, iż walka z islamem była dla Kozaków niemal sensem życia. W obliczu faktów teoria ta nie znajduje żadnego potwierdzenia, bowiem generalizuje i uproszcza jedynie jeden z elementów zbiorowej świadomości zaporoskiego społeczeństwa. Rzeczywistość XVII stulecia wykazała natomiast, że polityka nie kieruje się ideałami i w razie potrzeby chwili można od nich odstąpić. Doskonałym przykładem może tutaj być postawa hetmana Piotra (Petra) Doroszenki, który w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XVII wieku często sprzymierzał się z Tatarami lub Turkami – a więc muzułmanami – przeciwko chrześcijańskim wojskom Rzeczpospolitej. Postawa jakiegokolwiek polityka ukraińskiego nie zmieniała jednak faktu, iż udział Kozaków w kampaniach wojennych na linii Warszawa – Stambuł jest nader oczywisty. Każdy z monarchów – zarówno polskich jak i tureckich zabiegał zatem o to, by to właśnie po jego stronie opowiedziały się pułki z nad Dniepru.

Jan III – król, który w imieniu Rzeczpospolitej wmieszał się w wojnę z Turcją po stronie Cesarstwa, nie wyobrażał sobie zmagań z Imperium bez udziału piechoty kozackiej, którą uważał za wyborową. W ślad za swym przekonaniem jeszcze w maju 1683 r. podjął decyzję o wzięciu na żołd Polski trzech pułków kozackich, o wielkości 1200 porcji żołdu łącznie. Podobne starania podjął też hetman wielki koronny Stanisław Jabłonowski, który w imieniu królewskim i swym własnym wystosował uniwersały wzywające Kozaków do wzięcia udziału w planowanej wyprawie, przekształconej później w rozpaczliwą odsiecz. Niestety uniwersały te nie spotkały się z powszechną akceptacją i odzew na nie był raczej znikomy[1]. Spowodowane było to głównie plotkami o braku pieniędzy w skarbcu państwowym, co nieznacznie tylko rozmijało się z prawdą. Nie bez znaczenia były też obawy przed akcjami odwetowymi ze strony tureckiej, które mogłyby spaść na ludność Ukrainy, w czasie, gdy pułki ruszyłyby pod Wiedeń. O tym, iż taka sytuacja może się zdarzyć, świadczyły wydarzenia z dziejów Ukrainy, o których doskonale pamiętali Ci, którzy odpowiedzialni byli za podjęcie wiążących decyzji. Dlatego uniwersały królewskie zostały przyjęte głównie w polskiej części kozaczyzny. Jednak i tam zaciągi opóźniły się z rozmaitych powodów. Należy jednak wspomnieć, iż i tak Kozacy zbierali się na wojnę szybciej niż koronne czy litewskie pospolite ruszenie!

Problemy związane z „mobilizacją” spowodowały opóźnienia w przybyciu posiłków kozackich pod Kraków. Wojsko zaporoskie pod wodzą hetmana Ukrainy prawobrzeżnej Stefana Kunickiego dotarły na przedpola grodu Kraka dopiero miesiąc po wymarszu całości armii koronnej. Liczby też nie przedstawiają się tu imponująco. W wyprawie odsieczowej wziął udział jeden niewielki, bo niespełna dwustuosobowy oddział. Kolejne jednostki ukraińskie dołączyły do armii Sobieskiego dopiero pod koniec września na terenach dzisiejszej Słowacji, a następne już w listopadzie. I to właśnie ten ostatni korpus był najliczniejszy. Według badań przeprowadzonych przez doktora Piotra Krolla z Uniwersytetu Warszawskiego mógł on liczyć nawet około 1500 żołnierzy. Nie stanowił on jednak niemal żadnego pożytku w trwającej jeszcze kampanii, gdyż składał się raczej z ludzi bez obycia wojskowego i żadnego doświadczenia w armii. Niestety okazało się też, że Kozacy z tego pułku chętniej rabowali swoich niż podejmowali walkę z wrogiem. W świetle powyższych argumentów jak najbardziej właściwy jest wniosek, iż oddziały wojska zaporoskiego generalnie nie wzięły udziału w bitwie pod Wiedniem, w której szarża europejskiej jazdy zmiotła turecko-tatarski pierścień oblężenia zaciśnięty wokół naddunajskiej stolicy.

2 komentarze

  1. Dobry artykuł. Przyczepić mógłbym się jedynie do stwierdzenia że hetman Kunicki bał się starcia ze … Złotą Ordą.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*