Marek A. Koprowski, Wołyń. Wspomnienia ocalałych. Tom I
Wołyń. Jedno słowa, a tyle emocji. W pamięci Kresowiaków utkwiła i sielanka, i rzeź. Zbrodnia będąca kwestią sporną w stosunkach polsko-ukraińskich jest krwawiącą raną dla rodzin kresowych i tych, którzy sami przeżyli tę traumę. Marek Koprowski stara się pokazać tamten trudny świat oczami świadków – „ocalałych”. Kolejna odsłona losów wołyńskich Polaków przyciąga uwagę okładką, a jak prezentuje się w środku?
Marek Koprowski, pisarz i dziennikarz, świetnie znany jest czytelnikom zainteresowanym Kresami Wschodnimi i dziejami Polaków rozrzuconych po świecie, po obcej ziemi. Wołyń zajmuje szczególne miejsce w dorobku autora – seria książek poświęconych temu regionowi i żyjącym tam Polakom mówi sama za siebie. Temat rzeka.
Najnowsza książka Marka Koprowskiego to 14 relacji Wołyniaków. Czternaście historii opowiadanych – co charakterystyczne dla autora – słowami jego samego oraz „ocalałych”, z którymi rozmawiał. Całość poprzedzona została wprowadzeniem pióra dr. Tadeusza Skoczka, dyrektora Muzeum Niepodległości, który w telegraficznym skrócie przypomina historię Wołynia. Skrót miejscami jest jednak zbyt duży, przez co uproszczenie może zmylić czytelnika (z tekstu wynika np. że kampania kijowska 1920 r. „zakończyła się wojną polsko-rosyjską”, choć początek walk z bolszewikami miał miejsce o wiele wcześniej).
W pierwszym tomie „Wołynia” czytelnik dostaje relacje różnych osób – tak pod względem losów, jak i pochodzenia społecznego, które zresztą miało duże znaczenie w czasie okupacji sowieckiej i niemieckiej. Ludzi tych łączy fakt, że zetknęli się z ludobójstwem na Polakach zamieszkujących Wołyń. I tak mamy Zygmunta Maguzę z osady wojskowej Chrynów, syna legionisty. Jego rodzinę wywieziono pod Archangielsk, on już po zmianie okupacji odzyskał gospodarstwo, za co Ukraińcy chcieli go zabić. Rzeź zaprowadziła Maguzę w szeregi 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK. Walczył z Niemcami, przeszedł na sowiecką stronę frontu, służył u Berlinga, doszedł do Łaby. Po wojnie służył w wojsku, awansował, ale kontrwywiad szedł za nim krok w krok, uznając go za element co najmniej podejrzany. Próbowano wrobić go w aferę szpiegowską.
Ta pierwsza relacja zapowiada niejako kolejne, podobne nieco, gdyż zarówno kwestia ziemi rolnej, 27. DP, przejście przez front czy służba w wojsku będą się jeszcze pojawiać na kartach książki. Przykładem może być Mirosław Łoziński. Opowiada on o konfliktach z Ukraińcami, zabijaniu przez nich Żydów, samoobronie Przebraża, balansowaniu Przebraża między Niemcami a Sowietami w czasie walk z UPA. Po nadejściu Sowietów trafił do wojska, walczył od Warszawy po Berlin. Po wojnie w armii i znowu walczył z UPA, tym razem w rejonie Bieszczadów i uczestniczył w akcji „Wisła”. Do 1953 r. służba w wojskach pogranicznych, ale Informacja Wojskowa o nim nie zapomniała – po wyroku trafił do obozu pracy.
Relacja Adama Kownackiego, także weterana Przebraża, uczestnika wypadów przeciw UPA, ciągnie się po okres powojenny. Podobnie jak Łoziński, Kownacki kontynuował walkę z banderowcami, tyle że jako pilot wojskowy.
Konspiracja i przejście frontu na sowiecką stronę to też jeden z elementów opowieści Haliny Górki-Grabowskiej z d. Holtz. Młoda dziewczyna była konspiracji już pod sowiecką okupacją, dalej w 27. DP, a w końcu służba u Berlinga, gdzie nauczała „polskich oficerów” języka polskiego.
W zebranych przez Koprowskiego historiach pojawia się również wątek panicznej ucieczki Sowietów i likwidacji więzień oraz więźniów. Jednym z takich więźniów był Władysław Siemaszko, późniejszy badacz ludobójstwa na Wołyniu. Po ocaleniu z rąk NKWD służył w kontrwywiadzie 27. DP. Epizody związane z aresztowaniami jednak się nie skończyły, gdyż po wyjsciu z niemieckiej niewoli, kolejnej konspiracji, tym razem w Lublinie, został ujęty przez Sowietów i trafił za kraty.
„Przygody” z bezpieką miał również Eugenia Borkowska z d. Skoczek. Jej losy w czasie wojny były barwne i trudne do uwierzenia. Praca w sowieckiej komisji poborowej, to znowu w administracji pod niemiecką okupacją, konspiracja, praca u SS-mana, konspiracja pod Warszawą, aresztowanie i ucieczka, aż w końcu za długi język doprowadził ją do więzienia.
Choć, jak pokazują opowieści, weterani 27. DP, obrońcy Przebraża, byli w powojennej Polsce na cenzurowanym, to ich losy układały się niejednokrotnie diametralnie różnie. Obok szykanowanych i więzionych byli tacy, którzy nieźle, a nawet bardzo dobrze – jak na swoją przeszłość – odnaleźli się w Polsce Ludowej. Na przykład Tadeusz Wolak, weteran września w szeregach baonu Obrony Narodowej i KOP-u, mając za sobą służbę w wywiadzie konspiracyjnym w Przebrażu, walki z UPA w 27. DP, a także walki pod Warszawą, trafił do jednostki ochrony Sztabu Głównego. O przeszłości Wolaka Informacja Wojskowa się nie dowiedziała, nie wykryła zatajenia tego faktu, toteż przychodziły kolejne awanse i przydziały. W cywilu przeszłość również nie dogoniła Wolaka.
Natomiast Tadeusz Socha odstaje od innych „ocalałych”. On na Wołyń trafił przez pracę w niemieckich warsztatach. We Włodzimierzu Wołyńskim związał się z konspiracją, służył w partyzanckiej żandarmerii aż dostał się do niewoli. Dalej jego losy brzmią nieprawdopodobnie: dzięki sanitariuszowi (Holendrowi) został uznany za należącego do Wehrmachtu i koniec końców trafił pod francuską granicę, potem do Saksonii. Uciekł do Chorzowa, gdzie zastało go wyzwolenie, potem wyjechał do Krakowa i na Ziemie Odzyskane, znów do Krakowa, aż osiadł w Warszaw, pracując w ministerstwach.
We wspomnieniach „ocaleni” różnie rozkładają akcenty – jedni mówią o bestialskich mordach, nieludzko okaleczonych ludziach, inni zaś sporo opowiadają o walkach w samoobronie i 27. DP AK czy też powrocie do normalnego życia po wojnie i swojej ścieżce kariery. Ale z opowieści wyłowić można również elementy takie jak choćby odmienne losy poszczególnych miejscowości, zależne od ich położenia w terenie, życie Polaków na Wołyniu przed wybuchem wojny, relacje z sąsiadami Ukraińcami, ich stosunek do Żydów, Niemców i Sowietów, ale także postawy, stan i działalność sowieckiej armii, partyzantki i NKWD. Na kartach książki znaleźć możemy też miejscowości, do których gdzie trafiali Wołyniacy w nowej Polsce oraz działalność bohaterów w środowisku kombatantów 27. DP AK czy też walkę o pamięć o Wołyniu, ludobójstwie i opuszczonych osadach, cmentarzach, grobach.
Krwią ociekają drastyczne opisy mordów na Polakach opisywane przez Łozińskiego. Z kolei wspomnienia Maguzy to seria bestialstw – mordów udanych i tych nieudanych, których ofiarom udało się ujść z życiem, acz rzadko w zdrowiu. Realizmem bije po oczach. I wyobraźni. Opowieści Romana Domańskiego (w weterana 27. DP, po wojnie w WiN-ie), Jana Lipińskiego (z rodziny ziemiańskiej), Floriana Skarżyńskiego (repatrianta z Przebraża), Janiny Wójcik (sanitariuszki), Antoniego Mariańskiego (weterana samoobrony w Zasmykach) i Juliana Jamroza nie są już tak drastyczne. Skupiają się na innych kwestiach, innych przeżyciach. Na przykład Jamróz mówi o tym jak Żydzi i Ukraińcy witali i odnajdywali się pod kolejnymi okupacjami, widać nadzieję, rozczarowanie i rozrost nacjonalizmu.
Biorąc w rękę pierwszy tom książki „Wołyń. Wspomnienia ocalałych” spodziewać się można wielu ciekawych wspomnień naocznych świadków i uczestników ważnych, bohaterskich i tragicznych wydarzeń lat wojny. I takie relacje otrzymujemy. Problem z tym, że tytuły kolejnych relacji są tożsame z publikowanymi już w serii książek Wołyń. Epopeja polskich losów 1939-2013 (a wstęp pochodzi z 2012 r.) – odsyłam do strony wydawnictwa, gdzie można to sprawdzić (tom I – relacje Maguzy, Siemaszki, Górki-Grabowskiej, Lipińskiego, Kownackiego, Wolaka, Skarżyńskiego, Domańskiego; tom II – Łozińskiego, Jamroza, Mariańskiego, Borkowskiej, Sochy, Wójcik). Jeśli to ponowienie tekstów, to czytelnik powinien taką informację otrzymać jasno i wyraźnie. Tym bardziej, że Wołyń. Wspomnienia ocalałych ma być serią książek, a nie jednorazową publikacją.
Podsumowując, należy powiedzieć, że najnowsza książka Marka Koprowskiego jest ciekawa, warta przeczytania – relacje z pierwszej ręki ma wartość sama w sobie, a tu narracja autora uzupełnia słowa samych bohaterów, tworzących plastyczny obraz minionych wydarzeń. Czy jednak dla wiernych czytelników Koprowskiego będzie to wielka gratka?
Wydawnictwo Replika
Ocena 4/6
Robert Witak