Wspólna historia? Pięćdziesiąt lat doświadczeń Polaków, Czechów i Słowaków w warunkach niepodległości, okupacji i reżimów totalitarnych (1918-1968), pod red. Dariusza Dąbrowskiego i Kamila Dworaczka
Czy kiedykolwiek przyszłoby wam do głowy zastanowić się nad tym, co łączyło Polaków z Czechami i Słowakami? Najpewniej nie, a jak się okazuje, to wielki błąd, bowiem nasze stosunki są nie tylko niezwykle ciekawe, ale i kryją w sobie wiele tajemnic, ciekawych spostrzeżeń, a nieraz – trudnych rozliczeń. Publikacja Wspólna historia? wydana pod auspicjami IPN-u daje nam możność zapoznania się właśnie z tą gamą niejednoznacznych doświadczeń, w przeciągu lat 1918-1968.
Większość z czytelników ma niejakie pojęcia o tak zwanej „praskiej wiośnie”. Ale poza nią? Co tak naprawdę wiemy o Czechosłowacji, o Czechach czy Słowakach? Nic? Prawie nic? Ale do rzeczy.
Jesienią 1967 roku gwałtowne demonstracje studentów praskich, zakończone brutalną interwencją czechosłowackiej policji, doprowadziły do zmian we władzach Komunistycznej Partii Czechosłowacji. Na czele rządu, w miejsce zdyskredytowanego rządy Antonina Novotnego, stanął Alexander Dubček.
W pierwszym półroczu 1968 roku zapowiedział on zerwanie z systemem stalinowskim, a 5 kwietnia ogłosił nowy program polityczny czechosłowackich komunistów. W projekcie założono częściowe przywrócenie praw obywatelskich (prawo obywateli do zgromadzeń czy zrzeszania się), zniesienie cenzury, a także pozwolenie na utworzenie prywatnych przedsiębiorstw. W ten sposób zaczęła się tak zwana „praska wiosna”.
W szybkim tempie pojawiły się grupy inteligencji żądającej kontynuacji, a nawet pogłębienia reform. Zaczęli ich wspierać „liberałowie” z otoczenia Dubčeka. Co ciekawe, co rusz podkreślano, że reformy nie przyczynią się do wyjścia CSRS z orbity wpływów socjalistycznych. Podkreślano chęć dalszej współpracy z ZSRR i Układem Warszawskim, mimo to zaczęto wywierać coraz większa presję wobec głowy państwa.
Nie trwała ona jednak długo, bo postęp został przerwany atakiem sił Układu Warszawskiego. W nocy z 20 na 21 sierpnia 1968 roku wojska radzieckie, polskie, wschodnioniemieckie, bułgarskie i węgierskie wkroczyły na Czechosłowację. Breżniew tłumaczył ten krok niebezpieczeństwem ustroju socjalistycznego oraz jedności współpracy w ramach bloku wschodniego.
Armia czechosłowacka nie stawiała żadnego oporu, a ludność cywilna swoje niezadowolenie wyraziła, głównie, poprzez demonstracje i blokowanie dróg. Mimo apeli Dubčeka o zachowanie spokoju, w starciach z wojskami Układu Warszawskiego mogło zginąć ok. 200 osób. Symbolem tragedii Czechosłowacji stało się samospalenie polskiego studenta Jana Palacha w styczniu 1969 roku. Jego pogrzeb stał się symbolem solidarności narodowej Czechów.
Dubček został wywieziony do Moskwy, gdzie musiał przyznać o słuszności dokonania radzieckiej interwencji. Na jego miejsce, z poleceniem Leonida Breżniewa, ustanowiono Gustava Husáka, który posłusznie wykonywał wszelkie radzieckie polecenia. Stał się on nie tylko mocnym filarem systemu komunistycznego w Europie Środkowo-Wschodniej, ale i scementował federalistyczny charakter Czechosłowacji.
Stłumienie „praskiej wiosny” unormowało sytuację w bloku sowieckim. Pozwoliło to skupić się Związkowi Radzieckiemu na zmaganiach z Zachodem. Lata 70. To niemal bezustanne sukcesy w walce z nimi.
Czescy dowódcy w Armii Rzeczypospolitej
Książka ogólnie rzecz biorąc jest ciekawa. Zakres tematyczny wprawdzie nie jest równy, i nie wszystkie teksty czyta się z równym zapałem, ale zakres wiedzy jest ogromny. Pod wieloma względami, dotychczas nie byłem świadomy wielu aspektów naszej wspólnej historii. A to przecież zakrawa na paradoks, że nie znamy, nawet nie tak nieodległej historii naszych najbliższych sąsiadów, jakimi byli i są Czesi i Słowacy. Mnogość aspektów, które zostały poruszone w tej publikacji jest wielki.
O ile na przykład miałem świadomość, że wielu czeskich żołnierzy weszło w skład odradzającej się Armii II Rzeczypospolitej, to nie sądziłem, że zajmowali tak poczesne miejsca dowódcze. Co ciekawe, wielu z nich było postaciami niezwykle brawurowymi. Wystarczy tutaj wspomnieć Franciszka Krajowskiego. O kimś takim to warto poczytać (kilkukrotnie uciekał Rosjanom i czynił to wprost informując ich o tym). Pisano o nim m.in.: „Dowodząc najbardziej wartościową dywizją 5. Armii, będąc dodatkowo na najtrudniejszym odcinku frontu, zdawał on sobie sprawę z wagi zadania i mimo to zawsze preferował atak nad obronę. Mając pewną swobodę w interpretacji rozkazów […]. Nie bał się podejmować trudnych decyzji. Lubił zaskakiwać przeciwnika marszami i natarciami nocnym […]. Lubił przebywać blisko frontu, na pierwszej linii, by cały czas kontrolować sytuację, co często bywało bardzo ryzykowne, ale wzbudzało szacunek i zaufanie żołnierzy.” (s. 36)
Polacy i Słowacy w jednym państwie?
Jednak największym zaskoczeniem było dla mnie odkrycie faktu, iż ktokolwiek zakładał możliwość połączenia Polaków i Słowaków w jedno państwo-federację. Czytając o tym, myślałem, że spadnę z fotela! Nigdzie, nigdy o czymś takim nie czytałem. A wydawało mi się, że mam niejakie pojęcie o czasach funkcjonowania II RP.
„W pierwszych latach wojny mało kto wyobrażał sobie Słowację współpracującą w przyszłości z Czechami. Stopniowo na pierwszy plan wysuwały się idea kooperacji z tym narodem oraz potrzeba opuszczenia Królestwa Węgier i utworzenia własnego państwa. w Stanach Zjednoczonych, nawet wśród członków Ligi Słowackiej, pojawiały się pomysły, aby połączyć działania z Polakami i ostatecznie stać się częścią zjednoczonego państwa. Polacy byli zainteresowani współpracą ze Słowakami, problemem był jednak odmienny stosunek do Rosji carskiej, co stało się jedną z przyczyn, dla których plan współpracy ostatecznie nie doszedł do skutku.” (s. 64)
I jeszcze jeden fragment: „Słowacja i naród słowacki przez cały okres międzywojenny zajmowały szczególne miejsce w wyobrażeniach polskich przedstawicieli. Strona polska nie akceptowała czechosłowackiej koncepcji i postrzegała Słowację jako niepodległy naród z własnym terytorium. Dlatego nawet w okresie napiętych stosunków czechosłowacko-polskich nawiązywała współpracę ze słowackim irredentyzmem za granicą i przez cały okres uważnie obserwowała tendencje autonomistyczne w społeczeństwie słowacki. Najściślejszą współpracę i największe zainteresowanie wykazywali Słowacka Partia Ludowa i jej przewodniczący Andrej Hlinka. W 1918 roku napięcia między społeczeństwem słowackim a polskim były spowodowane głównie kwestią granic, które przeciągała się aż do decyzji Rady Ambasadorów w 1920 roku. Niemniej narody słowacki i polski w tamtym czasie łączyły przede wszystkim wiara i antybolszewicki stosunek do Rosji sowieckiej.” (s. 76)
Wspólna historia? Pięćdziesiąt lat doświadczeń Polaków, Czechów i Słowaków – podsumowanie
Książka jest genialnie ciekawa. I to z kilku powodów – nie dość, że odkrywa nam naszą polską historię, to jeszcze mamy możliwość zapoznania się z dziejami Czechów i Słowaków. O dziwo, spora część historii lat 1918-1968, pomiędzy naszymi narodami była silnie powiązana.
Łączyła i dzieliła nas, najpierw odmienne zapatrywania wobec Niemiec, Austro-Węgier czy Rosji, później tak zwana „Mała Ententa” oraz silne lokalne nacjonalizmy, które przyczyniły się do niemożności wspólnego przeciwstawienia się nazistowskiej agresji w latach 30. XX stulecia. Wspólnie borykaliśmy się z totalitaryzmami, najpierw nazistowskim, później komunistycznym. Koniec końców – wspólnie obaliliśmy ten ostatni (choć ta kwestia tej książki nie dotyczy).
Publikację gorąco polecam wszystkim, którym na sercu leży zbadania i rozpropagowanie tematyki stosunków polsko-czesko-słowackich. I śmiało mogę podpowiedzieć, że jest o czym czytać. Książka zawiera się na 461 stronach, niejednokrotnie odkrywczych dla polskiego czytelnika. Polecam.
Wydawnictwo IPN
Ocena recenzenta: 5/6
Ryszard Hałas
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem IPN. Tekst jest subiektywną oceną autora, redakcja nie identyfikuje się z opiniami w nim zawartymi.