B. Kierżencew, Zniewolona Rosja. Historia poddaństwa
Na polskim rynku wydawniczym ukazała się najnowsza pozycja w kręgu tzw. ludowej historii. Tym razem nie jest to historia Polski, ale Rosji, w której poddaństwo z niewolnictwem utożsamiono jeszcze bardziej. Czy jest lepiej niż w wypadku siostrzanych polskich pozycji Adama Leszczyńskiego czy Kamila Janickiego?
„Zniewolona Rosja” ukazała się na polskim rynku wydawniczym nakładem Wydawnictwa Poznańskiego. To solidnie wykonana, licząca nieco ponad 300 stron publikacja, której szata graficzna jest nieco bardziej stonowana, niż okładki innych pozycji z kręgu historii ludowej. Jakość wykonania? Również całkiem niezła. Tyle uwag o okładce. Bo przy kilku poprzednich recenzjach wytknięto mi, że zbyt koncentruję się na dzieleniu się z czytelnikami technicznymi szczegółami wydania. Uznałem, że akurat to dla części z Was może być kwestia interesująca.
Co można powiedzieć treści? Generalnie rzecz ujmując „Zniewolona Rosja” jest pozycją, która wypełnia wszystkie te przesłanki, które kwalifikują pozycję do publikacji „nurtu ludowego”. Podczas lektury nie mogłem ustrzec się wrażenia, że mam do czynienia z kolejną wersją „Ludowej historii USA” czy „Ludowej historii Polski” przeniesionej na grunt państwa rosyjskiego, gdzie poddaństwo z niewolnictwem utożsamiono jeszcze bardziej niż gdziekolwiek indziej.
Narracja w książce jest skonstruowana całkiem sprawnie, co sprawia, że czyta się ją naprawdę dobrze i szybko. Dodatkowo całkiem niezłe jest też tłumaczenie autorstwa Aleksandry Okuniewskiej – Stronki. No cóż! Byłoby świetnie gdyby tylko publikacja była o czymś innym. Bo niestety przedmiot rozważań jest po prostu bardzo tendencyjny, nieostry a czasem nawet przebija z niej po prostu ahistoryzm totalny. Przykład?
W „Rosji zniewolonej”, jak to typowe dla publikacji tego typu, określeń poddaństwo i niewolnictwo używa się zamiennie. Tak samo zresztą jak pańszczyzna i praca niewolnicza, ujmując rzecz ogólnie. Ponadto Kierżencew bardzo rozwodzi się nad przemocą na wsi rosyjskiej, często podając nawet jej brutalne opisy. Co prawda zabieg ten bardzo silnie przemawia do emocji czytelnika i od razu stawi go po jednej stronie sporu, który niestety ma charakter niemalże polityczny. Niestety właśnie w tym samym uwidacznia się – zamierzony bądź nie – ahistoryzm rozważań autora, który polega na ocenie nowożytnej czy nawet średniowiecznej rzeczywistości współczesnym normami społecznymi. Swoją drogą takie fragment opisów (a jest ich bardzo wiele) na pewno nie są lekturą dla osób o słabszych nerwach.
Osobiście podczas lektury niemal wpadałem w szał gdy natykałem się na skrajnie nieostre opisy, które typowe są dla literatury popularnej, a już na pewno nie mają nic wspólnego z pisarstwem historycznym. I tak czytelnik może napotkać między innymi na takie fragmenty: „zgodzić się trzeba z historykiem XIX wieku, który napisał…” lub „w pewnym dziele…”. Takie fragmentu po prostu wołają o pomstę do nieba. Zero przypisu, zero konkretu… Jak w beletrystyce! Jednak w sumie nie ma się co dziwić. W publikacjach „nurtu (zwrotu) ludowego” to raczej norma niż wyjątek.
Przy okazji wspomnieć należy o aparacie badawczym książki. Co prawda wykaz publikacji jest umieszczony na końcu książki. Niestety przypisów brak.
Podsumowując: „Zniewolona Rosja” Borysa Kierżencewa to słaba publikacja historyczna, która usiłuje opowiedzieć czytelnikowi o wyimaginowanym niewolnictwie w kraju, który z uciskiem kojarzy się w sposób oczywisty. Na pewno jest to książka lepsza niż wszystkie pozycje polskie „ludowego zwrotu”(żeby nie powiedzieć chłopomańskie), jednak ciągle słaba. Generalnie rzecz biorąc nie polecam lektury, chyba że ktoś z Was lubi tego typu czytadła i do bólu lewicowe myślenie o historii.
Wydawnictwo Poznańskie
Ocena recenzenta: 2/6
Dawid Siuta