Na Moskwę okładka

Na Moskwę |Recenzja

Sławomir Leśniewski, Na Moskwę. Polacy na Kremlu w XVII wieku

Książka Na Moskwę to rzeczowy opis polskich najazdów na państwo carów. Całość opisana jest naprawdę świetnie, dzięki czemu czyta się ją szybko, sprawnie, momentami z przejęciem. Autor w prosty sposób ukazuje w niej przyczyny i motywacje głównych bohaterów tej krótkiej epopei, której wynikiem miała stać się nienawiść pomiędzy dwoma narodami – polskim i rosyjskim. O ile z polskiej perspektywy, Rzeczpospolita nadwątliła swe siły, o tyle Moskwa zyskała impuls, który pozwolił jej stać się imperium. Można rzec, że dzięki tej lekturze mamy szansę stać się położną, obserwującą narodziny imperialnej Rosji. Przerażające wrażenie.

Dorobek Iwana Groźnego

Car Iwan IVV Groźny zlikwidował księstwa, a z Dumy wydzielono rząd, całkowicie podporządkowany władcy. Powstały również organy przedstawicielskie stanów (duchowny, szlachecki, kupiecki) – tzw. sobór ziemski.

Prawo zostało zebrane i uporządkowane w jednolitym kodeksie – Sudiebniku. Zorganizowano sądownictwo, administrację powierzono na wzór polski starostom i samorządom ziemskim (organ wybierany przez miejscową ludność, spośród jej grona). Zreformowano armię – utworzono zawodową piechotę i artylerię. Ponadto w skład armii wchodziło pospolite ruszenie jazdy.

Reformy Iwana Groźnego miały na celu wzmocnienie władzy carskiej oraz osłabienie silnej dotąd pozycji bojarów, dążących do przejęcia władzy w państwie. Bojarom przeciwstawiał dworian (nowa szlachta), a gdy to nie przyniosło oczekiwanych rezultatów, zaczął dążyć do fizycznego wyeliminowania bojarów z życia państwa. Środkiem do realizacji tego postulatu była instytucja opriczniny.

Państwo podzielono na ziemszczyznę, podległą Dumie bojarskiej, w której zachowano dawne porządki ustrojowe, oraz na opriczninę, w której władza należała tylko do cara. Podporządkowano jej zachodnie i północne regiony carstwa, a organem wykonawczym były specjalne oddziały gwardii, zwane również opriczniną.

Władza Iwana IV szybko przerodziła się w rządy terroru. Masowo konfiskowano bojarskie dobra, mordowano kniaziów i bojarów, urządzano pacyfikacje większych miast w których istniała silna opozycja (w Nowogrodzie Wielkim śmierć poniosło podobno kilkadziesiąt tysięcy ludzi).

Represje objęły olbrzymie połacie kraju. Wprawdzie w 1572 roku opricznina została rozwiązana, ale spustoszenia, jakie po sobie pozostawiła, sprawiły, iż Rosja podupadła gospodarczo, i w zasadzie nie przedstawiała większych zdolności militarnych, czego dowodem był najazd tatarski z 1571 roku.

Despotyczny charakter poniewieranego od dzieciństwa Iwana, który wręcz nienawidził bojarów, a jak przypuszczają niektórzy i choroba psychiczna cara, miały jeden cel – wprowadzenie władzy absolutnej w państwie. To i opricznina znacznie wzmocniły autorytet władcy, a tzw. samodzierżawie równało się centralizacji państwa. Odtąd losy Rosji stały się zależne od osobowości kolejnego władcy, co miało decydujący wpływ na dalszy bieg historii tego państwa.

Wraz ze śmiercią tego władcy, w Rosji nastąpił okres wojen, zarówno pomiędzy bojarskimi stronnictwami, jak i z sąsiadami – Rzeczpospolitą, Szwecją czy Tatarami krymskimi. Państwo zostało ograbione przez lisowczyków, Tatarów czy kozaków zaporoskich. Ale o tym lepiej powinien wypowiedzieć się Autor książki.

Pierwszy Samozwaniec

Pochodzenie Dymitra I Samozwańca (ok. 1581-1606) nie jest do końca jasne. Najpewniej był nim Jurij Otrepiew, dawny dworzanin Fiodora Romanowa, który po przymusowym osadzeniu bojara w klasztorze (1600), sam został mnichem (przyjął imię Griegorija).

Jak przypuszczają historycy, pod wpływem opozycyjnych wobec Borysa Godunowa bojarów (Romanowie, Bielscy, Szujscy), udało mu się zbiec do Rzeczypospolitej, gdzie zaczął – już oficjalnie – podawać się za cudownie ocalałego Dymitra, syna Iwana IV Groźnego.

Zbieg gościł początkowo na dworze księcia Adama Wiśniowieckiego, a na życzenie polskiego króla został sprowadzony do Krakowa. Nasz monarcha nie zajął zdecydowanego stanowiska, ale bynajmniej nie przeszkadzał ruskiej szlachcie w popieraniu roszczeń do moskiewskiego tronu Dymitra Iwanowicza, jak zaczęto nazywać samozwańca. W międzyczasie „carewicz” przeszedł na katolicyzm i zdołał pozyskać dla swoich planów nuncjusza papieskiego i jezuitów, którzy liczyli na przyłączenie moskiewskiej Cerkwi do Rzymu.

Jego najsilniejszym poplecznikiem został wojewoda sandomierski Jerzy Mniszech, cierpiący na kłopoty finansowe, grożące upadkiem rodu. Dymitr Samozwaniec, w zamian za pomoc, obiecał mu m.in. otrzymanie Smoleńska, kilku miast na Siewierszczyźnie oraz poślubienie pięknej i ambitnej córki wojewody, Maryny, która w wianie miała otrzymać Psków i Nowogród.

Koniec końców Zygmunt III Waza wyraził poparcie dla akcji Jerzego Mniszcha, w zamian za obietnicę nadaniu połowy Smoleńczyzny. We wrześniu 1604 roku wojska wojewody ruszyły ku wschodniej granicy.

W tym czasie władza Borysa Godunowa mocno chciała się w posadach. Liczne klęski głodu, bunty chłopów czy kłopoty finansowe sprawiły, że na samą wieść o nadciąganiu cudownie ocalonego carewicza, wojska Godunowa i miasta przechodziły na stronę Dymitra.

Godunow, mimo przewagi na niemal każdym polu, bezsensownie zwlekał z wysłaniem większej armii, i to tym bardziej, że Samozwańca opuścili Polacy – podobno za brak zapłaty. Jednak szeregi carewicza szybko zasilili kozacy zaporoscy, liczący na spore łupy w rozdartym fermentem państwie moskiewskim.

Nim doszło do decydującego starcia, Borys Godunow zmarł. Cara Fiodora Godunowa, który zasiadł na tronie po śmierci ojca, szybko złożono z tronu i zamordowano. 20 czerwca 1605 roku Dymitr triumfalnie wkroczył do stołecznej Moskwy.

Niestety nowy car szybko stracił poważanie. Niewiele modlił się w cerkwi (nikomu nie przyznał się, że jest katolikiem), nie hołubił cerkiewnym hierarchom (wbrew zwyczajowi), ubierał się po polsku i co najgorsze – otaczał się Polakami. Mimo że odwołał z zesłania Szujskich, Bielskich oraz Fiodora Romanowa, nie zyskał ich poparcia. Gdy tylko wrócili do Moskwy, rozpoczęli spiskowanie. Najbardziej wyróżniał się na tym polu Wasyl Szujski. Mimo wykrycia jego spisku, car Dymitr wszystkim buntownikom darował winę. Czego miał pożałować.

Dymitr Samozwaniec zaproponował królowi Rzeczypospolitej podjęcie wspólnej wyprawy przeciwko Turkom. Co więcej, nie zamierzał respektować poczynionych wcześniej obietnic cesji terytorialnych. W maju 1606 roku poślubił Marynę Mniszchównę, którą koronował na carową (pierwsza taka koronacja w dziejach tego państwa).

W niecały tydzień później, 17 maja 1606 roku został zamordowany na Kremlu przez uczestników kolejnego spisku. Wkrótce rozeszły się pogłoski, że Dymitr przeżył – w jego miejsce miano zamordować kogoś do niego podobnego… I pojawił się drugi Dymitr, który jednak nie miał tyle szczęścia co pierwszy.

Szujski, Waza, Romanow

Władzę zdołał przejąć Wasyl Szujski, jako Wasyl IV, należący do Rurykowiczów z linii Aleksandra Newskiego. Nie nacieszył się Czapką Monomacha zbyt długo. Już późnym latem 1610 roku Duma Bojarska zdetronizowała Wasyla, i zaproponowała koronę carską Władysławowi Wazie, synowi króla Rzeczypospolitej.

Na podjęcie tej decyzji wpłynęło kilka faktów. Po pierwsze – na Moskwę szły wojska polskie dowodzone przez hetmana Stanisława Żółkiewskiego, zachęcone wiktorią pod Kłuszynem. Liczyli również na zażegnanie konfliktu z Polakami, oblegającymi Smoleńsk.

Po drugie – młody Waza był dziedzicem Jagiellonów, a tym samym po kądzieli Rurykowiczów, co dodawało potencjalnemu rządzącemu dostojeństwa. Po trzecie – bojarzy liczyli na powstrzymanie wyprawy Dymitra II Samozwańca – jego lisowczycy pustoszyli spore połacią państwa. Po czwarte – po cichu liczyli, w przypadku połączenia obu państw, na zyskanie podobnych przywilejów, które miały miejsce w Rzeczypospolitej.

Niestety… Zygmunt III Waza, gorliwy katolik, nie zgodził się na przejście syna na wiarę prawosławną. Ponadto król liczył na całkowite podporządkowanie Polsce i Litwie państwa carów, co nie było w myśl rosyjskim bojarom. Lisowczycy nadal pustoszyli kraj, a armia królewska w czerwcu 1611 roku zdobyła Smoleńsk.

W tej dramatycznej sytuacji powstało szeroki ruch społeczny, którego głównym celem była odbudowa rosyjskiej suwerenności. Do ruchu przyłączyła się nie tylko prowincjonalna szlachta, ale i kozacy, a także kupiectwo przy znaczącej roli Kuźmy Minina z Niżnego Nowogrodu.

Pospolite ruszenie pod wodzą kniazia Dymitra Pożarskiego ruszyło znad Wołgi. Na sztandarach miało ikonę Bogurodzicy Kazańskiej i pod hasłem obrony prawosławia ruszyło na wojnę. wypadki potoczyły się szybko…

W listopadzie 1612 roku polski garnizon na Kremlu poddał się. W 1613 roku na nowego cara wybrano młodego Michaiła Fiodorowicza, syna więzionego w Rzeczypospolitej Fiodora Romanowa, obecnie metropolity Filareta. Dał on początek nowej dynastii, która miała w przyszłości zetrzeć Polskę z mapy świata, w ten sposób płacąc za doznane z jej strony upokorzenia.

Na Moskwę. Polacy na Kremlu w XVII wieku – czytać czy nie czytać?

Wady – po pierwsze – mało zdjęć, ale nie jest źle. Po drugie – pisanie całej historii z polskiej perspektywy. Fajnie byłoby móc przeczytać bardziej wyważoną opinię. Kocham Polskę, ale nasza perspektywa nie jest jedyna i nie jest wyważona. Wbrew pozorom, wojna, w jakiejkolwiek postaci, nie wzbudza u mnie poczucia dumy, nawet jeśli bijemy odwiecznego wroga.

Zalety – jakość tekstu. Prosty, zwięzły ale wciągający czytelnika w swój świat. Autor nie bawi się w rzucanie jakimiś anegdotkami, które nie są związane z głównym wątkiem. I to bardzo mi się podoba – nie przepadam za rozpraszaczami uwagi. Dzięki temu byłem w stanie przeczytać ją w jedną noc. I nie czuję zmęczenia, bowiem była to świetna przygoda.

Książkę tworzą 23 rozdziały, dając łącznie 428 stron. To pozycja skierowana dla każdej grupy czytelniczej. Łatwy, przystępny tekst, pisany ze swadą i pasją. Nie da się nią znudzić. Jedyny mój zarzut – początkowe rozdziały zostały napisane bardzo krótko. Oczekiwałbym nieco obszerniejszego wprowadzenia do skomplikowanych warunków panujących w państwie carów przed polskimi wyprawami. Nie było nic o wrzeniu wśród chłopów, o problemach organizacyjnych. Trochę szkoda, ale da się przeżyć. Gorąco polecam.


Wydawnictwo Literackie
Ocena recenzenta: 5/6
Ryszard Hałas


Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Literackim.

Comments are closed.