Kobieta. Opowieść o niewidzialności od prehistorii do dziś

Kobieta. Opowieść o niewidzialności od prehistorii do dziś |Recenzja

Marylène Patou-Marthis, Kobieta. Opowieść o niewidzialności od prehistorii do dziś

Od zarania dziejów zastanawiano się kim jest kobieta, jaką rolę należy jej przypisać w rodzinie, społeczeństwie czy dziejach. Jak się okazuje, stanowisko wobec kobiet nacechowane było, i w wielu miejscach świata, nadal jest, pewną ksenofobią, można by rzecz – rasizmem. Czytając książkę Kobieta. Opowieść o niewidzialności od prehistorii do dziś zdałem sobie sprawę, jak nasza cywilizacja jest niesprawiedliwa, jak bardzo była i jest opresyjna wobec kobiet, którym przypisuje się „słabość” przyrodzoną z natury, usposobienia i prawa.

Mężczyzna jako pan stworzenia

Publikacja Patou-Mathis to wprowadzenie do opresyjnej kultury męskich wartości. To opowieść o męskich wyobrażeniach kobiet, które miały być podporządkowane interesom i potrzebą płci brzydkiej. Wiele z badań nad pozycją kobiet, począwszy od czasów prehistorycznych, nacechowane jest uprzedzeniami, konfabulacją, zwykłą imaginacją i uprzedzeniami wobec roli kobiet w społeczeństwie. Autorka dokonała świetnej analizy różnej gamy tekstów, które uprawomocniały marginalizację kobiet, które uznawano za gorsze, słabsze czy wręcz upośledzone.

Przyznam, książka tej francuskiej badaczki była dla mnie ogromnym wstrząsem – nie tylko jako mężczyzny, ale i człowieka. O ile miałem niejaką świadomość, jak miała się kondycja kobiety na przestrzeni dziejów, nigdy nie sądziłem, że było aż tak źle.

Długo zastanawiałem się nad tym, w jaki sposób mam opisać to wszystko, co wyczytałem. Jedyne co przychodzi mi do głowy – to zwykłe PRZEPRASZAM. Przepraszam was drogie Panie za to wszystko, co mężczyźni wam zgotowali…

Kobieta – „niewolnik” cywilizacji

Kwintesencja pracy Francuzki zawiera się już na początku, dlatego warto ją przytoczyć. Jeśli wierzyć tym naukowcom, kobiety są słabe pod względem fizycznym, niestabilne psychicznie, nie dorównują intelektem mężczyznom i jako istoty mniej twórcze wykazują mniejsze zdolności innowacyjne. Oto garść stereotypów przewijających się przez wieki nie tylko w tekstach religijnych i literaturze, lecz także w pracach naukowych. Ponieważ zdominowały zbiorową świadomość i kulturę, doprowadziły do dyskryminacji i podporządkowania kobiet, które w społeczeństwie pełnią jedynie funkcję biologiczną, bierną i marginalną, choć od połowy XVIII wieku dyskutowano o ich prawach, zwłaszcza do edukacji. Stanowisko naukowców posłuży za pretekst ideologiom antyfeministycznym, postulującym wykluczenie kobiet z życia społecznego i politycznego oraz zamknięcie ich w domach i tym samym ograniczenie ich roli do macierzyństwa i obowiązków domowych (s. 8-9)

Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, aby postrzegać kobietę tylko przez pryzmat jej ciała. Nie powiem – kobiece ciało wzbudza moje pożądanie, ciężko jest się mu oprzeć. Ale na cielesności nie kończy się to, co mogłoby mnie zainteresować w kobiecie. Właśnie odmienność jej postrzegania świata, jest tym, co pociąga mnie w kobiecie. Gdybym chciał, aby świat oceniać tylko według moich własnych zapatrywań, zwyczajnie świat byłby mnie znudził.

Moja żona, którą kocham całym sercem, umysłem i ciałem, wprowadza mnie każdego dnia w nowe aspekty postrzegania świata. Rozwija mnie, wzbogaca. Jest nie tylko dopełnieniem mojej własnej istoty, ale i tym czymś, co wznosi mnie na wyższy poziom.

Podobnie jest z moimi córkami. Obserwowanie sposobu w jaki odbierają świat, w jaki sposób rozwiązują różne problemy jest czymś odkrywczym. Ich inteligencja, kreatywność są aż nadto widoczne. Mając cztery i siedem lat, są bardziej przedsiębiorcze, bardziej zaangażowane w życie rodziny i naszej małej społeczności niż mój siedemnastoletni syn. Jak więc miałbym sądzić, że kobieta jest czymś gorszym od mężczyzny?

I głupio sądziłem, że mój światopogląd jest czymś, co stanowi podejście sporej części mężczyzn wobec kobiet.

Jednak po lekturze tej książki, obraz ten legł w gruzach. Okazało się bowiem, że nadal kobiety są ograniczane pod wieloma względami w życiu społecznym. Przykład – kwestia gwałtu została skodyfikowana tak naprawdę dopiero kilka lat temu.

I nawet policjantki, przyjmujące takie zgłoszenia, deprecjonują fakt gwałtu, który ciężko jest udowodnić (wszak nie każdy oprawca pozostawia ślady), a kobieta zgwałcona, posądzana jest o częściowe sprawstwo takiego brutalnego aktu (przecież pewnie sama prowokowała strojem, czynem…). Takie postępowanie niestety znam z autopsji…

Świat dla kobiet nadal jest brutalny. I z tego też powodu sądzę, że takich książek powinno być zdecydowanie więcej. Bo przecież nie da się ukryć, że bez kobiet nie byłoby świata, cywilizacji, historii.

Kobieto, puchu marny…

W tekście można znaleźć wiele przykładów męskiej mizoginii. Począwszy od kwestii podejścia do interpretacji dziejów najdawniejszych, poprzez teksty religijne, „naukowe” po prawodawstwo. Spora część tych źródeł pochodzi z rejonu Francji, ale i świata chrześcijańskiego.

Na szczęście, Autorka w swej pracy sięga również po teksty religii hinduskiej, buddyjskiej czy muzułmańskiej. Zdziwiło mnie, że buddyzm, który u nas, na Zachodzie, ma taką dobrą prasę, okazuje się równie konserwatywny wobec kobiet. Cóż więc niewiasta uczyniła złego, żeby tak ją deprecjonować?

Kobiety są więc wyraźnie określane jako niebezpieczne dla mężczyzn: „I przekonałem się, że bardziej gorzką niż śmierć jest kobieta, bo ona jest siecią, serce jej sidłem, a ręce jej więzami. Kto Bogu jest miły, ten się od niej ustrzeże, lecz grzesznika ona usidli (Koh 7, 26).

Dlatego Bóg nakazuje mężczyznom, aby unikali kobiet: Nie pokazuj jej piękności jakiemukolwiek mężczyźnie ani nie pozwalaj jej przebywać z mężatkami! Jak bowiem z odzienia wychodzą mole, tak przewrotność kobiety – z jednej na drugą. (s. 34-35)

Takich mizoginicznych wypocin można znaleźć całe mnóstwo. Najpierw odebrano kobietom ich osobowość – wszak to mężczyzna pierwotny był łowcą, zdobywcą, a kobieta tylko łupem, bezmyślną maszyną rozrodczą. I pal licho, że nasze metody badawcze nie są w stanie uprawomocnić takiej roli kobiety już od czasów prehistorycznych. Mimo to mit słabej, bezwolnej kobiety zagościł w naszym światopoglądzie, stał się nieodłącznym fragmentem naszej kultury.

Autorka prowadzi nas po licznych wypowiedziach filozofów czy autorytetów religijnych, którzy podzielali taki obraz kobiety. Arystoteles, Platon, święty Paweł z Tarsu czy święty Tomasz z Akwinu – wszyscy oni ostrzegali mężczyzn przed przewrotnością i słabością, które miały być cechą „naturalną” wszystkich kobiet.

Im dalej w przyszłość, tym opinie odnoszące się do płci żeńskiej stawały się coraz bardziej negatywne. Zaczęto im przypisywać już nie tylko słabość i przewrotność, ale i wszystkie wady rodzaju ludzkiego, tak jakby kobieta była winna wszystkim nieszczęściom świata.

Już w Starym Testamencie możemy spotkać się z opinią, że to pierwsza kobieta, Ewa, stała się przyczyną upadku ludzkości, czytaj mężczyzny. Starożytni Grecy całą winą za zło świata obarczyli Pandorę, pierwszą kobietę, stworzoną ku upadkowi męskiego świata.

Te wszystkie opinie są mocno krzywdzące. Męskie uprzedzenia wobec kobiet sprawiły, że te ostatnie stały się niemym świadkiem i uczestnikiem historii. A jeśli już jakaś kobieta miała tyle siły, aby wyrwać się z męskiego kieratu, dokładano starań, aby jej rolę umniejszyć. Stąd też królowa Hatszepsut została niemal wymazana z historii starożytnego Egiptu.

Królowa Kleopatra została obarczona epitetem kobiety rozwiązłej, zmiennej z nadmiernymi ambicjami. Królowa Zenobia – niewiasty przewrotnej. Eleonora Akwitańska posądzana była o przelotne romanse z wieloma mężczyznami. A to przecież nie wyczerpuje całej gamy tematu.

Jeśli już jakaś kobieta osiąga znaczenie, to z pewnością przez łóżko. Jeśli jest inteligentna, to z pewnością nie wynika to z jej własnego charakteru, tylko z przypadku. Przecież nasza Maria Skłodowska-Curie co rusz spotykała się z ogromny ostracyzmem społecznym, i tylko dzięki hartowi własnego ducha była w stanie pokonać tyle barier społecznych…

Autorka analizuje nawet bajki, w których natknąć się można na upodlenie kobiet. Tak na przykład, jedna z wersji Śpiącej Królewny opowiada nam o akcie gwałtu, dokonanego przez króla. Gdy ofiara porodziła dzieci, król po okresie zapomnienia (dla niego gwałt nie miał żadnego znaczenia, po prostu był aktem „sprawiedliwości”), Śpiąca Królewna zostaje żoną swego oprawcy.

I wszyscy żyją w dostatku, szczęściu… To kolejny, przykry dowód na to, że kobieta musiała być podporządkowana mężczyźnie, jego potrzebom, jego zachciankom. Jej ciało – nie było jej własnością, tylko elementem męskiego zapotrzebowania na zaspokojenie własnych żądz i interesów.

Tak, nie ma co się oszukiwać. Kobieta od zawsze była „murzynem” narodów. Pogardzana, ubezwłasnowolniona, wrzucona w granice nakreślone przez mężczyzn, którzy tak chlubili się swą inteligencją, swą niezwykła kondycją psychofizyczną. Nasza historia to dyrdymały, w których od zawsze brakowało miejsca dla kobiet.

A przecież ciężko jest sobie wyobrazić, by kobiety były na tyle głupie, na tyle bezosobowe, aby nie miały wpływu na swych mężów, synów, kochanków…

Bardzo bym chciał przeczytać książkę, która opisywałaby historię ludzkości z perspektywy kobiet. I z tego też powodu uważam, że książka Patou-Mathis jest jak wielka brama, która wprowadzi nas w ten ogromnie ciekawy aspekt ludzkiej cywilizacji.

I na koniec Kobieta. Opowieść o niewidzialności od prehistorii do dziś

Książkę czytało się ogromnie ciekawie. Znajdziecie w niej mnóstwo przypisów i całą gamę źródeł, które w dosadny sposób określają to, w jaki sposób traktowano kobiety na przestrzeni dziejów. Choć zdecydowana większość źródeł odnosi się do kręgu cywilizacji zachodniej, to Autorka skupia się nie tylko na tym kręgu kulturowo-religijnym.

Wiele opinii dotyczących kobiet jest wstrząsających. Niektóre wzbudziły we mnie nie tyle odrazę, co istną złość. Nie umiem sobie wytłumaczyć, co kierowało tymi wszystkimi „Autorytetami”, aby tak skrzywdzić kobiety? Może lektura tej książki podsunie wam odpowiedź na to pytanie.

Publikacja zawiera się na 365 stronach intrygującej podróży przez dzieje ludzkości. Tekst podzielony jest na cztery główne rozdziały. Przy czym spora część książki – blisko 1/3 to same przypisy i odsyłacze do konkretnych źródeł. W tekście nie uświadczycie żadnej ilustracji.

Mimo to, gorąco polecam wszystkim tym, którzy pragną spotkać się z prawdą historyczną. To zdecydowanie publikacja nastawiona frontem do każdej grupy czytelniczej. Polecam ją z czystym sercem.


Wydawnictwo W.A.B.
Ocena recenzenta: 6/6
Ryszard Hałas


Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem W.A.B.

Comments are closed.