Kapo

Kapo |Recenzja

Aleksandar Tišma, Kapo

Powieść Aleksandara Tišmy pod tytułem „Kapo” to książka kreśląca losy człowieka, który w wyniku dziejowych zawirowań, stał się oprawcą, i po jej zakończeniu, boryka się z traumą zła, które uczynił innym ludziom, aby samemu przetrwać.

To obraz ogromnie wstrząsający – bowiem dla niego przeszłość wyziera z każdego zakamarka, z każdego spojrzenia, napotykanych ludzi. Bohater książki wciąż żyje w traumie – nic go nie cieszy, bowiem wszystko jest dla niego potencjalnym zagrożeniem.

Oprawcą być

Autor w bardzo ciekawy sposób opowiada  o świecie oprawcy, który sam był ofiarą nazistowskiego systemu. Wszystko, co było przed, w trakcie, jak i po zakończeniu wojny, jest dla niego niebywałą traumą, z którą musi borykać się sam, po to, aby przetrwać. Bo przecież jego życie nie jest samą tylko egzystencją, ale formą przetrwania. Lamian, bo tak się zwie omawiana tutaj postać, nie uwolnił się z obozu, on nadal w nim żyje. Jego kajdanami są zbrodnie, których dokonał za drutami obozu. W oczach napotykanych ludzi widzi swoje ofiary, które są mu nieukojonym wyrzutem sumienia.

Autor posługuje się językiem pełnym metafor, momentami rozbudowanym do granic czytelniczej wytrzymałości. Początkowo taki styl pisania mocno mnie nużył, męczył, zniechęcał. Dopiero później zacząłem dostrzegać, że wypowiedzi są tak ogromnie złożone, bowiem w jednej chwili, nasz główny bohater, przeżywa cała gamę, niejednokrotnie sprzecznych ze sobą emocji. Co więcej, nie tylko jest zawieszony w świecie obozowym, ale jego obecne życie zdaje się być iluzją, oczekiwaniem na zasłużoną karę. Lamian jednocześnie jej pragnie, ale i ogromnie się jej boi. Żyje – ale tylko w połowie, zawieszony między kreacją złudzeń i dawnych zbrodni, a potrzebą przetrwania choćby jednego dnia dłużej.

Książka jest wymagająca, ale jednocześnie bardzo głęboka. To niezwykła przygoda z człowiekiem niejednoznacznym, ofiarą przemocy, ale i jej aktywnym uczestnikiem. To nie tylko rozprawa z okrucieństwem wojny, ale i poszukiwanie granicy między tym, co nam wolno, a co stanowi już przekreślenie człowieczeństwa. To pytanie o pragnienie przetrwania, które depcze cudzą wolność, intymność i świat.

W drodze po rachunek sumienia

Nasza przygoda zaczyna się od znalezienia, niby przypadkiem, choć w umyśle samego Lamiana w celowym spisku, gazety, w której znajduje on nazwę miejscowości, skąd pochodziła jedna z jego ofiar. Lamian pamięta ją dlatego, że jako jedyna, wyróżniała się w tłumie osób, które skrzywdził. Była cicha, delikatna, uczuciowa, i w jakiś pokrętny sposób – wyrozumiała…

Po pierwszym szoku, który wywrócił w miarę uporządkowany świat dawnego kapo, Lamian postanawia odnaleźć tę kobietę, aby wytłumaczyć się jej z tego, co robił. Gdzieś podskórnie oczekuje jej wybaczenia, zmycia dawnych win, swoistego katharsis. W swój pokrętny sposób wie, a może bardziej liczy, że ta go wysłucha, zrozumie… i da sens jego życiu.

Książka jest mocno szokująca. Brak tutaj jednoznaczności, wszystko jest rozmyte niczym mgła, którą tytułowy bohater chciałby okryć swoje dawne czyny. O ile Lamian jest już u zarania tej historii egocentrykiem, to jego chęć przetrwania w trakcie wojny staje się brutalną prawdą o nim samym – bowiem tak naprawdę liczy się tylko on, tylko jego potrzeby, tylko jego własne dobro. Ludzi, których napotyka na swojej drodze, rani jeszcze nim sam stał się obozowym dręczycielem. Kobiety kocha o tyle, o ile pomagają mu zaspokoić wymyślny obraz o nim samym. Gdy nastaje wojna _w Jugosławii dopiero w 1941 roku – jego złe cechy, tylko ulegają wyostrzeniu.

W powieści przebija się obraz słabości człowieka, który nigdzie nie znajduje miejsca dla siebie. Żyje, bo musi, bo nie znajduje innego wyjścia. Kocha – ale tylko siebie. Cała reszta traktowana jest powierzchownie. Jednocześnie, już po dokonaniu tych wszystkich strasznych rzeczy, nasz bohater zaczyna zdawać sobie sprawę ze swej słabości, nieumiejętności przyznania się do winy, którą stara się rozmyć, usprawiedliwić nie tyle swoją własną sprawczością, co „rozkazami”. Wszystko po to, aby przeżyć. Tylko za jaką cenę?

Początkowo kusiło mnie, aby Lamiana osądzić, rzucić mu całą brutalną prawdę prosto w oczy. Jednak im dalej byłem z lekturą, tym bardziej zdawałem sobie sprawę, że mimo wszystko, i on był ofiarą. I co ważne – jego zamknięcie na świat po zakończeniu wojny, w którym sam się uwięził, jest już naprawdę wysoką karą, za to, co czynił. Nigdzie nie jest szczęśliwy. Nigdzie nie czuje się bezpieczny. Jego jedyną osią jest to, co przeżył w obozie. Inaczej już nie potrafi. Zamknął się w bańce własnych i cudzych traum i codziennie, na jawie, we śnie, przeżywa to, co widział, i w czym brał udział.

Postawa Żydów

W książce mocno zszokował mnie pewien opis na początku, który w świetny sposób ukazuje to, co i sam odczuwam, czytając kolejne książki o Żydach z okresu międzywojnia i trwania II wojny światowej. Choć zabrzmi to może dwuznacznie, ale od zawsze nurtowała mnie myśl, dlaczego oni tak łatwo się poddali? Dlaczego nie walczyli o własną wolność, o własne miejsce na świecie. I właśnie Aleksandar Tišma daje na to wymowną, choć dobitnie cichą odpowiedź. Dlatego pozwolę sobie przytoczyć jej fragment:

„Miał ich przed oczami, kiedy zasypiał, w ciemności po zgaszeniu lampy, gdy myśl się niepewnie rozwadnia, w podniszczonych garniturach i wygniecionych kapeluszach, z kłującymi, nieufnymi oczami jak u złodziei, którzy chcą odebrać mu spokój {…} Potem w środku dnia rozpoznawał ich, w całej ich cielesności, w niektórych przechodniach, w przyjaciołach ojca – nie ich rysy i słowa, tylko postawę, pokorną i czujną jednocześnie, błagalną i nieufną, niepasującą do miejsca, do ulicy czy mieszkania, w którym się pojawiali. Zaczął oceniać i dzielić ludzi według podobieństwa do nich i odmienności od nich […]; w końcu doszedł do wniosku, że wszyscy Żydzi w Bjelovarze noszą piętno tych wygnańców, petentów, nachalnych, z góry pogodzonych z klęską obcych. Byli słabi, czuł to, bez korzeni w mieście i w okolicy, niepewni, i dlatego rzucających się oczy, nieprzyjemnych” (s. 45-45).

Kapo – podsumowanie

„Kapo” to niezwykła książka – trudna, niejednoznaczna. Zmusza czytelnika do przekroczenia ram własnej moralności, własnego konceptu psychicznego. Świat, który w niej znajdujemy, jest ogromnie, wręcz niewytłumaczalnie brutalny. Kolejne zbrodnie Lamiana palą i naszą skórę, niweczą nasz duchowy komfort. Cierpimy wraz z ofiarami, płaczemy ich łzami, i mimo wszystko, utożsamiamy się z ich oprawcą. Bo przecież trzeba założyć, że w podobnej sytuacji, i nasza chęć istnienia, mogłaby z nas uczynić takich ludzi.

Jak dla mnie to dzieło wybitne, kosmate, wtłaczające wątpliwości w każdy zakamarek duszy. To powieść nie tylko o historii, czy człowieczeństwie, ale i diagnoza tego, co może stać się z nami, gdy przetrwanie stanie się jedynym wyznacznikiem naszej osobowości.

Książka liczy 337 stron. Gorąco polecam – ta pozycja zburzy wam czarno-biały obraz świata.


Wydawnictwo Art Rage
Ocena recenzenta: 5/6
Ryszard Hałas


Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Art Rage. Tekst jest subiektywną oceną autora, redakcja nie identyfikuje się z opiniami w nim zawartymi.

Comments are closed.