Dama w XIX wieku

Jak wyglądała dama w XIX wieku? XIX-wieczna moda

Jak wyglądała dama w XIX wieku? Maniery i wygląd były jednakowo ważne dla naszych XIX-wiecznych rodaków. W życiu publicznym i towarzyskim liczyły się głównie te dwa aspekty. Podążanie za modą było obowiązkiem każdego lepiej urodzonego człowieka. Nie istotne, że ta moda zniewalała, krępowała, ograniczała ruchy, i była po prostu niewygodna.

Zarówno kobiety jak i mężczyźni (szczególnie młodzi) byli niewolnikami trendów ubraniowych i fryzjerskich. Dziś przynajmniej możemy decydować jak się ubieramy, zaś 200 lat temu wybierano jedynie kolor i rodzaj tkaniny. Wachlarz krojów i stylu był bardzo ograniczony i z góry ustalony przez paryskie trendy. Chęć odstępstwa od wytyczonych zasad narażał nie tylko na krytykę ale i pośmiewisko.

Koniecznie zajrzyj też tu:

Nie podążanie za modą wywoływało plotki i narażało na śmieszność. Nie wolno było też sprzeciwiać się niewygodzie. Wszelkie zmiany drobnych niuansów modowych dopuszczone były tylko w gronie lepiej urodzonych dam.

Podobnie jak mężczyźni, kobiety przebierały się kilka razy dziennie, czasem nawet pięć. W każdą podróż zabierano ze sobą wiele bagaży. Do podstawowej podróżnej garderoby ówczesnej damy należało: elegancki szlafrok na rano, suknia codzienna, wizytowa, spacerowa na pogodę i druga na niepogodę, oraz dwie balowe.

Ubrania szyto u krawców ( co było bardzo kosztowne), lub gotowe kupowano w specjalnie przeznaczonych do tego magazynach. W 1859 r. Merrit Singer wynalazł maszynę do szycia, dzięki której szybciej powstawały falbany i inne drapowane akcenty. Skrócił się także czas szycia ubrań, dlatego trochę staniały.

Czym jest krynolina?

Przez większą część XIX w. noszono ogromne krynoliny (stalowy stelaż na którym upinano spódnicę), potem spódnice powracają do skromniejszych rozmiarów. W złym tonie było nie założenie sukni na krynolinie.

Krynolina sprawdzała się kiedy było ciepło. Natomiast wraz z nadejściem chłodniejszej aury, panie miały problem z założeniem na suknię grubszego okrycia, dlatego okrywano się jedynie ciepłymi szalami. Pod koniec lat 60. krynolinę używano już do wszystkich rodzajów sukien i na różne okazje. W 1890 r. uciążliwy stelaż całkowicie wyszedł z użycia.

Turnuira

Od czasów rewolucji francuskiej skończyła się moda na monstrualne suknie i fryzury. Jednak likwidacja objętości, spowodowała chęć kolejnych eksperymentów modowych i zaczęła być modna turniura – okazały stelaż w kształcie podkowy który znajdował się z tyłu pod spódnicą, na którym drapowano fantazyjnie materiał.

Początkowo ów wynalazek był sporych rozmiarów, i noszenie go przysparzało duże trudności, dlatego nie przyjął się w swojej pierwszej formie. Podobnie jak krynolina uniemożliwiała nakładanie na suknie cieplejszej odzieży, dlatego zakładano okrycie, które było z przodu dłuższe, a z tyłu krótsze. W efekcie czego z przodu przypominało długi płaszcz, natomiast z tyłu krótki żakiet.

Turniury deformowały kobiecą sylwetkę cofając biodra do tyłu, a górna część ciała wysuwała się do przodu za sprawą gorsetu. Idealna sylwetka miała przypominać kształtem literę „S”. Turniury z kolei utrudniały poruszanie się z trenem. Ten element stroju nie był obowiązkowy dla małych dziewczynek, lecz często, wzorem największej elegancji, zakładały ją.

O tym jak zakładanie takiej konstrukcji było konieczne w ówczesnym świecie, świadczy przykład Heleny Modrzejewskiej. Aktorka pokazała się na ulicach Nowego Jorku bez turniury, która nie była już modna w Europie, a świeciła jeszcze triumfy za oceanem. Przechodnie śmiali się z niej i wytykali palcami.

Dama w XIX wieku. Suknie i stroje wyjściowe

Suknię wizytową szyto z dużym dekoltem ozdobionym bertą, czyli kołnierzem z koronki, odsłaniając ramiona. Taka suknia była zakładana na bale, spektakle czy uroczyste obiady. Na co dzień dekolt w sukniach był zakryty, doszywano nawet stójki. Po domu panie chodziły w luźniejszych sukniach przypominających szlafroki.

Najbardziej eleganckie było założenie na wieczorne wyjście całego biżuteryjnego garnituru, w skład którego wchodziły: kolczyki, pierścionek, bransoletka, broszka, naszyjniki, guziki od mankietu, łańcuszek od zegarka i od parasolki. Biżuterię na bal można było wypożyczyć od jubilera.

Pod koniec XIX w. nastała moda na antyczne suknie, wzorowane na greckich chitonach. Były to luźne suknie empirowe, wykonane ze zwiewnych materiałów i odcinane pod biustem. By podkreślić smukłość talii, szyto dość szeroki i ozdobny dół. Poszerzano także ramiona sukni.

Na bieliznę jaką nakładano obowiązkowo pod każdą suknię składało się: długa koszula, halka, pantalony i gorset. Pod koniec wieku natomiast pojawia się nowy element stroju – gigot ( dosł. z franc. udziec barani) – rękaw z marszczonymi lub podwojonymi bufami zwężający się przy nadgarstku.

Obowiązującym kolorem sukni ślubnej był biały. Równie ważnym dodatkiem był welon symbolizujący dziewictwo. Biel była też powszechnym kolorem odświętnych ubranek dzieci obu płci, a stroje komunijne przypominały suknie ślubne. Natomiast podczas żałoby po najbliższych i żałoby narodowej kobiety nosiły czarny welon.

Najpopularniejsze materiały z których szyto ubrania elegantek to atłas, tiul, welwet, kaszmir, aksamit, sukno, jedwab, wełna czy pekin. Suknie ślubne zazwyczaj powstawały z koronki lub muślinu.

W gazetach nie pisano o ciąży, ani też nie pokazywano rycin przedstawiających mamy „przy nadziei”, chociaż przeciętna kobieta rodziła kilkoro dzieci. Dopiero pod koniec XIX w. pojawiają się ryciny z modelkami w luźniejszych strojach z podpisem „dla młodej mężatki”, co można interpretować jako propozycja sukni dla kobiety brzemiennej.

Ponieważ suknie sięgały do ziemi sprawiały problem przy chodzeniu podczas deszczowej pogody. Dlatego do takiego wytwornego stroju zakładano kalosze, a suknie panie unosiły lekko do góry. Jednak takie rozwiązanie też nie było zgodne z ówczesnymi zasadami savoir – vivre. Wedle tamtejszych obyczajów damie nie wypadało pokazywać nóg powyżej kostek, ani nosić sukni w dłoniach. Niektóre poradniki dobrych manier radziły by panie nie wychodziły z domu podczas deszczu i błota.

Nie prano sukni, z uwagi na możliwość ich zniszczenia, dlatego odzież wietrzono, trzepano, lekko zapierano, lub usuwano brud szmatką. Do tego przepisy porządkowe Krakowa zabraniały wieszania w oknach ubrań by je przewietrzyć.

Akcesoria XIX-wiecznej damy

Kobiety wychodząc zawsze miały ze sobą jakiś gadżet zajmujący ręce, np. : wachlarz – na bal ze strusich piór (czarnych lub szarych). parasolkę, kwiaty lub chustkę do nosa, która służyła jako ozdoba (zwisała swobodnie z dłoni lub była zwinięta w dłoni). Pod koniec XIX w. chustki zaczęły wychodzić z mody. Oprócz tego noszono ze sobą ozdobne woreczki, również trzymane w rękach.

Za wachlarzami śmiano się z innych gości bądź plotkowano. Wachlarz służył też do wachlowania w chwili przeciągłej ciszy, gdy dama nie wiedziała co powiedzieć lub popełniła jakąś gafę.

Z parasolką panie wychodziły w słoneczne dni, by chronić się przed słońcem. Opaleniznę uważano za domenę kobiet takich jak chłopki, przekupki czy robotnice. Poza tym parasol służył jako broń w przypadku ujadającego psa czy zaczepiającego panią natrętnego przechodnia.

Wszystkie damy nosiły nakrycia głowy. Wielkość kapelusza świadczyła o majętności i pochodzeniu. Im większy, tym pochodzenie damy bardziej znamienite. Panie zostawiały kapelusz na głowie podczas prywatnych wizyt u znajomych, w restauracji czy teatrze.

Nie rozstawano się również z rękawiczkami w miejscach publicznych, a także w sytuacjach towarzyskich, i podczas tańca. Wyjątek stanowiło jedzenie, i w przypadku mężczyzn – gra w karty. W dobrym tonie było zakładać rękawiczki przed wyjściem na ulicę. Jeśli ktoś przypomniał sobie o nich dopiero przed domem, zakładanie ich na chodniku uznawane było za faux pas.

Niektórzy chodzili w rękawiczkach bez palców po domu, ponieważ uważali posiadanie tego elementu garderoby za kompletny strój. Najpopularniejsze były jasne rękawiczki ze skóry. Kiedy robiło się chłodniej zakładano na nie wełniane. Na balach widywało się rękawiczki białe lub kremowe. Ciemniejsze kolory rękawiczek wybierano do wyjść porannych lub w podróż.

Detale takie jak hafty, biżuteria, klamerki przy paskach lub obuwiu ozdabiane były motywami fauny lub flory, np.: egzotyczne i polne kwiaty, wijące się pędy lub ważki.

Przed wyjściem z domu panie obowiązkowo zakładały kapelusz zdobiony koronkami, piórami, kwiatami lub małymi ptaszkami. W ciepłe dni do kapelusza miały przymocowane woalki, które starannie upinano: jedną nad nosem, drugą nad brodą oraz dwie symetrycznie po bokach. Obowiązkowo dodatkowym atrybutem były ażurowe rękawiczki bez palców oraz irchowy woreczek (kremowy bądź popielaty) z koralikami tworzącymi ptasie wzory.

Gorsety

W sukniach odsłaniano dekolt, dbano także o wygląd piersi. Ponieważ nie było jeszcze operacji plastycznych, dla powiększenia biustu stosowano ćwiczenia gimnastyczne lub ćwiczono na przyrządach elektrycznych oraz stosowano masaż. Do tego istniały specjalne mikstury do wcierania w dekolt np. „Bernardine” czy „Royal – skin – food”. Poza tym należało mieć pulchne ramiona bez muskułów. Śnieżnobiałą skórę uzyskiwano przez zastosowanie białego pudru.

Gorsety pomagały zachować prostą sylwetkę, jednak noszenie ich prowadziło do zaniku mięśni i problemów z oddychaniem. Natomiast nagłe „odstawienie” gorsetu sprzyjało garbieniu się i bólowi pleców. Istniały także gorsety dla kobiet uprawiających sporty, np. do jeżdżenia konno, balowe, do prac w domu, do pływania, czy do noszenia podczas ciąży.

Stale ulepszano gorsety, pojawiały się nowe „modele”; w 1824 r. ślusarz Wajler konstruował gorsety z metalu, słomy, łyka i rogu.

Fryzury XIX-wiecznej damy

Fryzury naszych przodków również ewoluowały i zmieniały się dość często w przeciągu XIX w. Był czas, że modne były antyczne fryzury – włosy czesano tak, by tworzyły loki po obu stronach twarzy, a na czubku robiono bujną, acz misternie ułożoną fryzurę. W latach 40. XIX w. fryzury stają się bardziej naturalne. W tym czasie także zmniejsza się rondo kapelusza. Pod koniec wieku trend znów się zmienia i fryzury stają się bardziej luźne, upinane nad karkiem i nieco wysunięte nad czołem.

Bardzo uporczywe było tworzenie wyjściowej fryzury, która z założenia musiała być ogromnych rozmiarów. Włosy upinano do góry w okrągły kok na środku głowy, a nad czołem formowano podwiniętą grzywkę. Ponieważ nie każda dama miała włosy aż do pasa, stosowano tapirowanie lub pukiel cudzych włosów (postiche) wkładany do wewnątrz koafiury.

Postiche kupowano w zakładach fryzjerskich lub na składach włosów, gdzie najdroższymi były włosy blond i siwe. Cała konstrukcja ufryzowana na czubku głowy nie dość że była ciężka, to i niestabilna. By kok trzymał się na miejscu należało utrzymywać głowę nieruchomo, co było niemożliwe chociażby w tańcu.

Fryzjerzy przychodzili do domów pań przed balami, choć istniała możliwość czesania także w salonie fryzjerskim, w którym sprzedawano dodatkowo kosmetyki do włosów, perfumy, pomady, grzebienie, pudry, mydła do mycia i golenia oraz peruki.

Dbano także o wygląd takich salonów, szczególnie modne stały się secesyjne zasłony z bambusowych słomek wieszane w drzwiach zakładów fryzjerskich. Malowano je w motywy florystyczne – egzotyczne rośliny oraz pawie czy ibisy.

Jakich kosmetyków używały XIX-wieczne damy?

Podobnie jak dziś panie stosowały kosmetyki, szczególnie kremy by pozbyć się zmarszczek, piegów, wykwitów skórnych a nawet proszek usuwający zbędne owłosienie na damskiej twarzy.

Skarbnicą wiedzy na temat ówczesnych kosmetyków było Warszawskie Laboratorium Chemiczne, które ok., roku 1880 wydało „Przewodnik perfumeryjno – hygieniczny”, prezentujący rodzime produkty, będące zamiennikami tych droższych, zagranicznych.

Broszura Laboratorium wspomina o następujących perfumach: „Bukiet tatrzański”, „Bukiet warszawski”, „Zefir majowy”, „Zamrocznia”, czy „Szczęśliwoń”. Odpowiednikiem francuskiej wody kolońskiej Eau do Cologne była Eau de Pologne, którą także perfumowano chusteczki i wnętrza pokoi.

Wielofunkcyjnym kosmetykiem do włosów była pomada o zapachu kwiatów, która jak przekonywali producenci z Warszawy, nadawała połysk, wzmacniała, zamieniała siwiznę w czerń, zapobiegała wypadaniu włosów, oraz utrzymywała przedziałek w należytym miejscu.

Wśród wytwarzanych mydeł były toaletowe o różnych kształtach -jajka, kuli (imitujących odpowiednio kształt jabłka i gruszki), czy Kupidyna jadącego na lwie. Oprócz tego było mydło z kwiatów tatrzańskich, „mydła kąpielowe pływające”, mydła do golenia, oraz mydło dla psów i koni.

Całkiem dobrze miał się przemysł kosmetyków kolorowych i innych kosmetyków upiększających: kredki do oczu, pomadki do ust w rolkach oraz w słoiczkach, proszki do polerowania paznokci, zapachowe pudry w kolorach biały, różowy i żółty, pudry do włosów, które kryły siwiznę, farby do włosów, proszki i płyny przeciw poceniu się.

Dbanie o zęby w XIX wieku

Każdy kto chciał bardziej dbać o higienę, mógł również zaopatrzyć się w szczoteczkę i proszek do mycia zębów. Jednak bardziej powszechną metodą czyszczenia zębów było stosowanie węgla drzewnego lub żucie skórki chleba czy cytryny. Znane były także już wykałaczki zwane wtedy zębodłubami.

W 1869 roku reklamowano w „Kurjerze Warszawskim” pastę do zębów, zapewniając, że wybiela zęby i daje im połysk, nie zostawia osadu na szczoteczce oraz wzmacnia dziąsła. Jak można przypuszczać, było to novum w ówczesnym czasie.

Równie nowoczesnym wynalazkiem była „elastyczna szczęka”, dla tych, którzy swoje zęby już stracili. W 1896 r. doktor Herzl reklamował swój unowocześniony model elastycznej szczęki oraz zapewniał, że leczy zęby w „zaledwie” kilka godzin.


Katarzyna Krogulec


Bibliografia:

  • Balicka-Knotz R., Ubiory kobiece i męskie od XVIII do początku XX wieku w zbiorach Muzeum Okręgowego w Rzeszowie: katalog. Rzeszów : Muzeum Okręgowe, 1974.
  • Lisak A. , Życie towarzyskie w XIX wieku, Warszawa 2013.
  • Samozwaniec M., Maria i Magdalena, Warszawa – Rzeszów 2004.
  • Rościszewski M. Dobry ton, Warszawa 1920.
  • Solski L. , Wspomnienia, Kraków 1961.
  • Błędowska H., Pamiątka przeszłości,
  • Słomczyński A., Warszawskie to i owo, Warszawa 1997
  • Balicka-Knotz R., Ubiory kobiece i męskie od XVIII do początku XX wieku w zbiorach Muzeum Okręgowego w Rzeszowie: katalog. Rzeszów : Muzeum Okręgowe, 1974.
  • Boucher F., Historia mody. Dzieje ubiorów od czasów prehistorycznych do końca XX w.. Warszawa 2003.
  • Gutkowska-Rychlewska M., Historia ubiorów. Wrocław : Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 1968.
  • Gutkowska-Rychlewska M., Taszycka M., Ubiory i akcesoria mody wieku XIX. Kraków : Muzeum Narodowe, 1967.
  • Możdżyńska-Nawotka M., O modach i strojach. Wrocław : Wydawnictwo Dolnośląskie, 2002.

Wykaz czasopism:

  • Bluszcz. Pismo tygodniowe illustrowane dla kobiet. Red. i wyd. Z. Seidlerowa, Warszawa.
  • Dziennik Mód Paryskich, Lwów.
  • Journal des Dames et des Modes, Frankfort a/M.
  • Magazyn Mód. Dziennik przyjemnych wiadomości, redagowany przez Joannę Widulińską, Warszawa.
  • Mody Paryzkie. Pismo illustrowane dla kobiet. [Wychodzi] 5 i 20 każdego miesiąca. Wyd. W.Garncarczyk, red. Stefania Małaszkiewicz, Warszawa.
  • Świt. Pismo tygodniowe illustrowane dla kobiet wraz z dodatkiem wzorów, robót i ubrań kobiecych. Red. – wyd. S. Lewental, Warszawa.

One Comment

  1. Czas Emancypantek

    „Przez większą część XIX w. noszono ogromne krynoliny (stalowy stelaż na którym upinano spódnicę), potem spódnice powracają do skromniejszych rozmiarów.”

    Niezupełnie – krynolina w formie stalowego stelażu została wynaleziona w latach 50-tych (1856 bodajże). Wcześniej pożądany efekt szerokiej spódnicy osiągano za pomocą licznych halek usztywnianych końskim włosiem (na to też mówiono krynolina, ale nie był to stalowy stelaż). Natomiast w początku lat 70-tych obowiązywała już turniura, pod którą nosiło się tylko usztywniany stelaż z tyłu. Także ta „większa część wieku” to niecałe 20 lat…

    A jeżeli w danym sezonie modne były małe kapelusze, to nawet księżna nie chodziłaby w dużym 🙂

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*