Bartholomew Roberts

17 maja 1682 urodził się Bartholomew Roberts, walijski pirat

Tego dnia w walijskiej wiosce Casnewydd Bach przyszedł na świat Bartholomew Roberts, jeden z najsłynniejszych piratów nowożytnego świata

Bartholomew Roberts, początkowo znany pod imieniem John, walijski wilk morski, zasłynął jako najskuteczniejszy pirat w historii Złotej Ery Piractwa. Działając głównie na wodach wybrzeży obu Ameryk i Zatoki Gwinejskiej, złupił łącznie ponad 400 okrętów. Przez wielu kojarzony jest również z jego pirackim kodeksem oraz banderą Jolly Roger.

Złota Era Piractwa

Bartholomew Roberts, a właściwie John Roberts, ponieważ tak pierwotnie brzmiało jego imię i nazwisko figurujące w dokumentach, urodził się w 1682 roku, który to przypada na czasy określane w historiografii mianem Złotej Ery Piractwa.

Złota Era Piractwa to okres w nowożytnej historii świata, trwający w latach 1650-1730. Określenie to zostało zaproponowane i użyte już pod koniec XIX wieku. Do dzisiaj  wśród historyków istnieją spory o dokładną periodyzację tego okresu, sprowadzającą się głównie do zawężania poszczególnych ram czasowych.

Warto nadmienić jednak, że termin ten ma swoje zawężenie geograficzne. Opisywane zjawisko dotyczyło bowiem głównie wód Oceanu Atlantyckiego, wybrzeży obu Ameryk, zachodniej Afryki oraz archipelagu Wielkich i Małych Antyli.

Piractwo znane było ludziom od początków wymiany handlowej przy użyciu statków na otwartych akwenach wodnych.  Dla cywilizacji kręgu europejskiego, pierwsze przypadki piractwa odnotowywano już w czasach starożytnych, na wodach wschodniej części basenu Morza Śródziemnego.

Do istnego rozkwitu piractwa w czasach nowożytnych w najważniejszym stopniu przyczyniły się wielkie odkrycia geograficzne z końca XV i pierwszej połowy XVI wieku. To one otworzyły Europejczykom drogę na nowe lądy, a co za tym idzie nowe możliwości pozyskiwania surowców w postaci złota i srebra oraz towarów handlowych nieznanych dotąd na Starym Kontynencie, takich jak kawa, kakao czy tytoń.

Oczywiście, nie należy zapominać tutaj o rozwoju nowożytnej formy niewolnictwa. Ten bardzo lukratywny biznes, polegający na sprowadzaniu, najczęściej czarnoskórych niewolników z kontynentu afrykańskiego, do pracy na rozwijających się licznych plantacjach Nowego Świata, stał się jednym z filarów tak zwanego handlu trójkątnego.

System ten od XVI wieku był podstawową formą cyrkulacji dóbr oraz wymiany handlowej między Europą, Afryką i Amerykami. Jednakże, kwitnący handel i wysoka jak nigdy dotąd wymiana kapitałowa na Oceanie Atlantyckim nie były jedynymi czynnikami stymulującymi rozwój piractwa.

Początek XVI wieku przyniósł znaczący rozwój pierwszych zamorskich posiadłości, a co za tym idzie, spowodował polityczne wyodrębnienie państw o statusie kolonizatorów, do których należały początkowo Portugalia i Hiszpania. W XVII wieku do zagarnięcia ziem Nowego Świata dla siebie zaczęły aspirować inne europejskie mocarstwa – Francja i Anglia.

Zamorskie ambicje tych krajów nie mogły być jednak zrealizowane bez odpowiedniego zaplecza kadrowego, to jest wykwalifikowanych marynarzy, potrzebnych do prowadzenia sprofesjonalizowany działań wojennych na otwartych wodach.

Część z nich stawała się kaprami, żeglarzami o charakterze prywatnych najemników na służbie danego państwa, którzy atakowali i łupili okręty rywali, w zamian za udział w łupach.

Piraci

Jednakże, nie wszyscy mieli tyle szczęścia, aby móc legalnie łupić i rabować pod ochroną królewskiej bandery. To właśnie tych, decydujących się na samowolne działania, mające na celu przysporzenie szybkich zysków poprzez grabież, nazywano piratami.

Wielka odległość i tygodnie drogi morskiej dzielące państwo macierzyste od jego zamorskiej kolonii znacząco utrudniały prowadzenie stabilnej administracji. Oczywiście, na dalekich terytoriach powstawały lokalne ośrodki władzy państwowej, sprawowane przez gubernatorów.

Komunikacja między tymi zwierzchnikami władzy, a ich przełożonymi, była znacząco utrudniona. Informacje o problemach docierały do macierzy ze sporym opóźnieniem. Dodatkowo, ciągła cyrkulacja dóbr, a co za tym idzie obecność dużej ilości kapitału, stymulowały wzrost korupcji.

To właśnie te czynniki wykorzystywały co ambitniejsze jednostki, chcące wyłamać się z kolonialnego systemu i działać na własny rachunek, oczywiście ze szkodą dla suwerenów.

Bartholomew Roberts – początki pirackiej kariery

Zaokrętowany na statku Księżniczka (ang. Princess) jako drugi oficer (ang. second mate) na służbie niejakiego kapitana Plumba, wypłynął z Anglii w listopadzie 1719 roku jeszcze jako John Roberts.

Jego wyprawa była przedsięwzięciem typowym dla kursu handlu trójkątnego – wyruszenie na wybrzeże Gwinei w celu zakupu niewolników, aby następnie ich sprzedaż z zyskiem na Karaibach.

W trakcie zabierania niewolników z Anamboe, jego statek wraz z całą załogą został pojmany przez piratów, pływających pod banderą kapitana Howella Daviesa. Ten jednak zginął miesiąc później, a piraci zmuszeni zostali do wyboru nowego dowódcy. Wybór załogi padł na Robertsa, gdyż wydał im się on odpowiednim kandydatem.

Tak nastawienie Robertsa do całej sprawy opisał autor, kryjący się pod pseudonimem Charles Johnson, którego książka Historia najsłynniejszych piratów, ich zbrodnicze wyczynki i rabunki, stanowi główne źródło do poznania dziejów walijskiego pirata:

Z początku mierził go zbójecki proceder i niewątpliwie umknąłby piratom przy nadarzającej się sposobności, ale potem zmienił zdanie, jak zresztą wielu to czyni w innych okolicznościach, a pewnie z tejże samej przyczyny, to jest przez wzgląd na lepszą pozycję. Nie godziło mu się przystać do załogi pirackiego okrętu za majtka, lecz poniechał skrupułów, gdy został jego dowódcą[1].

Po proklamowaniu Walijczyka kapitanem (to właśnie wtedy miał przyjąć nowe imię – Bartholomew), wraz z wyborem nowych admirałów na miejsce tych zabitych, załoga, na czele z nowym kapitanem, postanowiła wziąć zemstę na starych towarzyszach i zaatakować lokalny portugalski fort.

Cała operacja zakończyła się sukcesem piratów. Ale ci, łakomi kolejnych sukcesów, postanowili splądrować pobliskie miasto. Roberts niechętnie przystał na tę propozycję, lecz cała operacja odbyła się bez większych problemów.

W Annabonie, po kilku perypetiach związanych z łupieniem kilku okrętów na wodach Zatoki Gwinejskiej, gremium piratów zadecydowało nad obraniem kursu na wybrzeże Brazylii. Wydało im się to rozwiązaniem potencjalnie najbardziej lukratywnym, gdyż, tak jak przytacza to w swojej książce Johnson, portugalskie kolonie San Salvador, Rio De Janeiro i Pernambuco, opływają w rozliczne bogactwa, w tym złoto.  Tak właśnie rozpoczęła się względnie krótka, lecz bardzo owocna kariera piracka Czarnego Barta.

Bartholomew Roberts u wybrzeży Brazylii

Roberts popłynął do Brazylii, gdzie zdobył holenderski statek i spalił angielski statek niewolniczy. We wrześniu 1719 roku napotkał konwój 42 portugalskich handlarzy eskortowany przez dwa okręty wojenne z 70 działami. Roberts zaatakował i zdobył większy, potężniejszy statek Sagrada Familia.

Na jego pokładzie miało się znajdować podobno 40 000 złotych monet oraz diamentowa biżuteria, stworzona specjalnie dla króla Portugalii, Jana V.

Podczas gdy Roberts przebywał na zdobytym slupie, Walter Kennedy, któremu pozostawiono dowództwo, ukradł zarówno nagrodę, jak i statek Rover. Roberts przemianował zdobyty 10-działowy okręt na Fortune. Splądrował 4 małe statki i uniknął brytyjskiego statku wysłanego w pościg. Podobno właśnie od tego czasu, Czarny Bart w nazwę każdego swojego następnego statku wplatał Fortune, gdyż jak nazwa wskazuje, przynosiły mu one szczęście.

Kierunek: Nowa Fundlandia

W czerwcu 1720 roku Roberts siał spustoszenie wzdłuż wybrzeża Nowej Fundlandii, zdobywając 26 slupów i 150 łodzi rybackich, a także niszcząc szopy i maszyny wzdłuż brzegu, napadając i łupiąc przybrzeżne miasteczka i osady.  Roberts przejął 18 działową galerę i wymienił ją na 28 działowy francuski okręt, przemianowując go na Royal Fortune.

Następnie, po udanych łowach na północnym wybrzeżu Ameryki popłynął na południe i splądrował co najmniej tuzin angielskich statków handlowych. Miał on rzekomo wykazywać się ogromnym bestialstwem względem uchwyconych, francuskich więźniów.

Małe i Wielkie Antyle

We wrześniu 1720 roku Bartholomew dotarł do Indii Zachodnich, gdzie zaatakował port na wyspie Saint Kitts. Przejął jeden statek i spalił dwa inne. Wypłynął z portu tylko po to, by powrócić następnego dnia, po czym został odpędzony ogniem armatnim.

Zdecydował się zawrócić i naprawić swoje okręty  na pobliskiej wysepce Saint Bartholomew. Następnie w październiku powrócił do Saint Kitts, by zaatakować ponownie oraz zemścić się za poprzednie, chłodne przyjęcie. Roberts splądrował tam 15 francuskich i angielskich statków.

Do stycznia Roberts dodał do swojego arsenału 32-działowy niderlandzki okręt niewolniczy, którego użył do oszukania mieszkańców Martyniki. Mianowicie, przepłynął statkiem obok portów Martyniki, sygnalizując Francuzom, aby odwiedzili wyspę Saint Lucia, sprzedając im bajkę o niebotycznych sumach, jakie można zgarnąć z zakupionych na tej wyspie niewolników.

Podstępny pirat zaczaił się w porcie na wcześniej wspomnianej wyspie, gdzie przejął i zniszczył 14 francuskich statków. Francuscy więźniowie byli ciężko torturowani, a niektórzy zostali zabici. Fortune został zastąpiony brygantyną z 18 działami przemianowaną na Good Fortune.

Po niemałych sukcesach na wyspie Saint Lucia, Robertsowi udało się pochwycić jeszcze cenniejszą zdobycz. Mianowicie, położył on swoją rękę na statku, którego jednym z pasażerów był gubernator Martyniki. Gubernator został powieszony, a statek z 52 działami przemianowano na Royal Fortune. W tym czasie Roberts miał w swojej flocie 3 okręty: Fortune, Good Fortune i Royal Fortune.

Roberts niemal w pojedynkę powstrzymywał wymianę handlową między Karaibami a hiszpańskimi dominiami kolonialnymi w Ameryce Północnej, Środkowej i Południowej. Wytrzymał na Karaibach prawie rok czasu, ciągle operując na wodach nieustannie patrolowanych przez nie tylko hiszpańskie okręty wojenne.

Powrót na wody afrykańskie

Obranie ponownego kierunku na wody Zatoki Gwinejskiej okazało się rychłym początkiem końca dla walijskiego pirata.

W kwietniu 1721 roku dotarł do Wysp Zielonego Przylądka, gdzie porzucił jeden ze swoich statków – Royal Fortune. W drodze do  wybrzeży Afryki Good Fortune został skradziony przez Thomasa Anstisa, któremu powierzono dowództwo nad nim. W czerwcu Roberts dotarł do Afryki, gdzie zdobył 4 statki, zatrzymując jeden i przemianowując go na Ranger.

Następnie obrał kurs na Liberię, gdzie zdobył statek Onslow należący do Royal Africa Company. Statek miał ładunek o wartości 9000 funtów i zastąpił jego statek Royal Fortune. Jego następnym przystankiem było Wybrzeże Kości Słoniowej, gdzie zdobył co najmniej 6 nagród.

11 stycznia 1722 roku Roberts dotarł do Whydah i zdobył 11 statków niewolniczych, które zostały wykupione za 8 funtów złotego pyłu każdy. Gdy jeden z kapitanów odmówił zapłaty, jego statek został spalony wraz z ładunkiem 80 niewolników. Do tego czasu dodał kolejny statek, 32 działowy francuski okręt wojenny o nazwie Great Ranger.

Krwawa i bardzo zyskowna kampania Robertsa na wodach zachodniej Afryki spowodowała, że stał się realnym zagrożeniem dla brytyjskiego handlu i samej Royal African Company. Przedstawiciele brytyjskiej korony zaczęli rozsyłać ogłoszenia o potencjalnej nagrodzie dla tego, kto zneutralizuje niewygodnego pirata.

Bartholomew Roberts – klęska i koniec walijskiego pirata

Dnia 5 lutego 1722 roku kapitan Chaloner Ogle z HMS Swallow napotkał pirackie statki Royal Fortune, Ranger i Little Ranger w okolicach Przylądka Lopez. Swallow zmienił kurs, żeby ominąć mieliznę, co sprawiło, że piraci uznali go za uciekający statek handlowy.

Ranger, pod dowództwem Jamesa Skyrme’a, rozpoczął pościg za dostrzeżonym okrętem. Gdy inni piraci znaleźli się poza zasięgiem słuchu, Swallow otworzył otwory strzelnicze i rozpoczął ostrzał. Zginęło dziesięciu piratów, a Skyrme stracił nogę od uderzenia kuli armatniej, ale mimo to odmówił opuszczenia pokładu. W końcu Ranger został zmuszony do poddania się, a ocalała załoga została schwytana.

10 lutego Swallow wrócił do Przylądka Lopez i natknął się tam na Royal Fortune. Dzień wcześniej Roberts zdobył Neptuna, a wielu z jego załogi było pijanych i niezdolnych do służby w momencie, gdy byli najbardziej potrzebni.

Początkowo piraci myśleli, że zbliżający się statek to powracający Ranger, ale dezerter ze Swallow rozpoznał go i poinformował Barta, gdy ten jadł śniadanie z kapitanem Hillem z Neptuna. Zwyczajowo przed akcją, Roberts przebrał się w swoje najlepsze ubrania.

Plan natarcia piratów na okręt przeciwnika zakładał przepłynięcie obok Swallow , co oznaczało wystawienie się na jedną salwę burtową. Po przepłynięciu obok mieliby duże szanse na ucieczkę. Jednak sternik nie zdołał utrzymać Royal Fortune na właściwym kursie, a Swallow był w stanie zbliżyć się, by oddać drugą salwę.

W ten sposób opisuje ostatnie chwile walijskiego pirata Bartholomew Robertsa Charles Johnson:

Sam Roberts prezentował się wspaniale podczas boju. Miał na sobie kamizelkę z karmazynowego adamaszku, takież spodnie, czerwone pióro w kapeluszu, na szyi złoty łańcuch ze zwisającym diamentowym krzyżem, rapier w ręku i parę pistoletów na jedwabnym sznurze, przewieszonym modą piracką przez ramię. Opowiadano, że rozkazy rzucał pewnie i dziarsko. Kiedy znalazł się blisko Swallow, w przewidzianej pozycji, przeszedł przez jego salwę, podniósł czarną flagę i otworzył ogień, odchodząc od nieprzyjaciela pod wszystkimi żaglami, jakie tylko udało się rozpiąć. Uciekłby prawdopodobnie, gdyby za radą Amstronga żeglował pod wiatrem, a nie lawirując. Może wiatr wykręcał, a może zawiodło sterowanie, dość że żagle wpadły w łopot, wybiło je na przeciwną stronę. Swallow po raz drugi podszedł do pirata bardzo blisko. Roberts zakończyłby pewnie bój niezwykłą desperacją, gdyby nie przyleciała śmierć z gwizdem kartaczy i nie raziła go w samo gardło. Siadł na ciągach armatnich. Widząc to Stephenson, stojący na sterze, podskoczył mu ku pomocy, nie zauważył rany i sklął kapitana, wzywając, aby wstał i walczył po męsku, jak przystało. Ale kiedy odkrył swą pomyłkę i zobaczył, że dowódca już nie żyje, zalał się łzami i zawołał, żeby pierwsza następna kula go nie minęła. Natychmiast zwłoki kapitana w kompletnym stroju i uzbrojeniu wyrzucono za burtę, spełniając często powtarzane jego życzenie[2].  

Bartholomew Roberts dokonał żywota na afrykańskich wodach, mając niespełna 40 lat. Niedługo po jego śmierci, prawie cała jego załoga została skazana na śmierć i powieszona w Cape Coast, na terenie Ghany.

Uważa się że Bartholomew Roberts był ostatnim z wielkich marynarzy i piratów Złotej Ery Piractwa. Po jego śmierci w 1722 roku, zjawisko piractwa na wodach Afryki i obu Ameryk praktycznie zanikło, nie powracając już nigdy do swoich pierwotnych rozmiarów.


Bibliografia:

Źródło:

  • Johnson C., Historia najsłynniejszych piratów, ich zbrodnicze wyczyny i rabunki, Warszawa 1968.

Literatura:

  • Rogoziński J., The Wordsworth dictionary of pirates, Ware 1997.
  • Little B., Złoty wiek piratów: prawda i mity o piratach, Kraków 2017.

Fot. Kapitan Bartholomew Roberts z Royal Fortune i Ranger, miedzioryt, źródło: Defoe, Daniel; Johnson, Charles (1724) „Kapitan Bartho. Roberts, and His Crew” w: A General History of the Robberies and Murders of the Most Notorious Pirarates, London: T. Warner, s. 202.


[1] C. Johnson, Historia najsłynniejszych piratów, ich zbrodnicze wyczyny i rabunki, Warszawa 1968, s. 55.

[2] C. Johnson, Historia najsłynniejszych piratów, ich zbrodnicze wyczyny i rabunki, Warszawa 1968, s. 76.

Comments are closed.