Przepraszam za brzydkie pismo. Pamiętniki wiejskich kobiet

Przepraszam za brzydkie pismo |Recenzja

Antonina Tosiek, Przepraszam za brzydkie pismo. Pamiętniki wiejskich kobiet

Czy o historii XX wieku wiemy wszystko? Tak wiele się działo, świat tak bardzo się zmieniał, a niektórzy świadkowie „wielkiej historii” żyją do dziś. Nazwisk i dat, które miały największe znaczenie dla historii najnowszej, uczymy się już w pierwszych klasach szkoły podstawowej. A co ze zwykłymi ludźmi? Przecież dzieje to całokształt, czas płynie zarówno w wielkich miastach, jak i w małych osadach. I to właśnie w imieniu mieszkańców, a w zasadzie mieszkanek wsi wypowiada się Antonina Tosiek w książce Przepraszam za brzydkie pismo. Pamiętniki wiejskich kobiet.

Autorka zajmuje się badaniem diarystyki ludowej XX wieku. Przepraszam za brzydkie pismo to opowieść o wiejskich kobietach, które zdecydowały się przedstawić swoje historie w pamiętnikach nadsyłanych na konkursy organizowane w latach1933-1995. Bo przecież wielu i wiele z nas doskonale zna historie opisywane w tej książce z opowieści swoich babek i prababek. Wiemy, skąd jesteśmy, nikt nie musi nam tego tłumaczyć. Chodzi tylko – i aż – o to, żeby historie te przestały być jedynie dopiskami na marginesie[1].

Wydanie

Szata graficzna okładki przypomina stare zeszyty z wzmocnionym grzbietem i miejscem na podpis. Pamiętam takie zeszyty z dzieciństwa. Treść podzielona jest na pięć tematycznych części: o potrzebie opowieści, o edukacji, o pracy, o życiu społecznym i kulturalnym oraz o ciele i relacjach. Całość uzupełniona jest obszerną bibliografią i przypisami zebranymi na końcu. Co prawda jestem zwolenniczką przypisów dolnych, do których mogę zerkać niemal bez przerywania lektury, ale w odniesieniu do wartości tej książki jest to według mnie naprawdę drobna niedogodność.

Ktoś to przecież opowiedzieć musi

Po fenomenie Chłopek i Służących do wszystkiego, temat ludowej, chłopskiej, czy też po prostu wiejskiej historii Polski zaistniał bardzo mocno w przestrzeni publicznej. Zaczęto inaczej podchodzić do „chłopskiego pochodzenia”. Przepraszam za brzydkie pismo to kolejny bardzo ważny głos w tej sprawie. Bardzo podoba mi się podejście autorki, która na początku zadeklarowała, że książka  jest próbą opowiedzenia o życiu kobiet na polskich wsiach w XX wieku z najbliższej im perspektywy – ich własnych doświadczeń, zapisywanych przez ponad siedem dekad.

Podejście Antoniny Tosiek pozwala skonfrontować się z wieloma stereotypami, które funkcjonują w społecznej świadomości. Moda na ludowość, często połączoną z „powrotem do słowiańskich korzeni”, wraca i jest to widoczne zarówno w sieci, jak i na co dzień. Wiąże się to z istnieniem wizerunku „chłopki totemicznej”. Mamy do czynienia z całym zestawem postaw, rekwizytów i pewnej estetyki, która często jest mocno romantyzowana. Trudno powiedzieć, czy jest to coś złego, w każdym razie warto pamiętać, że nie istnieje jednolita historia wsi, a taki obraz nie jest pełny.

Pamiętniki wykorzystane przez autorkę przedstawiają życie wiejskich kobiet przede wszystkim z punktu widzenia ich własnych emocji i przeżyć. Wiele problemów, z którymi mierzą się ich autorki, ma wspólny mianownik, jednak widać również wiele różnic, które wynikają z miejsca urodzenia, pozycji w hierarchii wsi czy też indywidualnych dążeń.

Głos wiejskich kobiet wybrzmiewa w tej książce z niezwykłą mocą. To nie tylko zbiór zapisków – to analiza przemian społecznych i ustrojowych, które wymuszały nowe podejście do roli kobiet. Był to (i nadal jest) proces bardzo trudny i mozolny, bo godził w konserwatywny porządek. Z pamiętników wynika, że kobiety wiejskie nie uznawały swojego losu za oczywistość i element porządku świata. Nazywały swoją niedolę po imieniu i domagały się swoich praw. Pisanie pamiętnika i przesłanie na konkurs było zatem przejawem buntu i dążenia do samostanowienia.

Rzuć szkołę, idź na służbę, wyjdź za mąż w wieku siedemnastu lat…

Współczesnemu odbiorcy może być trudno uwierzyć w skalę nierówności i deficytów, które występowały na polskich wsiach jeszcze 40-60 lat temu. Dzisiaj nieliczni uznają obowiązek edukacyjny za przywilej i furtkę do lepszego życia, a artykuły papiernicze i książki za skarb. Kobiety często uciekały się do podstępów lub narażały na konflikt w rodzinie, byle móc się uczyć. W dobie przeładowania informacjami i łatwym contentem trudno także uzmysłowić sobie, jakim luksusem mogło być przeczytanie kilku stron czasopisma po wielogodzinnej pracy ponad siły.

Pamiętnikarki często prosiły o anonimowość z obawy przed ostracyzmem. W końcu poruszały bardzo niewygodne tematy. Opisywały swoją pracę, od której często zależało przetrwanie rodziny, a która trwała nawet kilkanaście godzin na dobę i była niemal niemożliwa do pogodzenia z wychowywaniem dzieci. Przedstawiały nędzę, w której żyły przez niegospodarność i alkoholizm mężów, nie ukrywały przemocy, której doświadczały.

Z drugiej strony potrafiły być dumne z każdej próby polepszenia swojej sytuacji, korzystały z nowinek, które stopniowo docierały na wieś i mimo że mówiły wprost o braku chęci do życia, to ostatecznie się nie poddawały. Wielu z nich udawało się osiągnąć cel i wyjść z błędnego koła.  

I jeszcze ten wstyd

[…] najważniejsze było nosić się czysto i schludnie, być może i biedną, ale dumną. Nie pozwolić się poniżyć. Pamiętniki wybrane przez autorkę to zapis nie tylko wydarzeń, ale przede wszystkim emocji i uczuć autorek. Niestety, oprócz poczucia opresji, jednym z najczęściej towarzyszących doznań był wstyd i poczucie bycia gorszą od „miastowych”.

Dzięki pamiętnikom kobiety mogły skonfrontować się ze swoimi obawami, mówić o tematach tabu, zastanowić się nad panującymi konwenansami i wsłuchiwać się we własny wewnętrzny głos. Papier ich nie osądzał. Dzięki niemu oswajały również tematy, o których „wstyd było rozmawiać”, takie jak uległość małżeńska, potrzeba zdobywania wiedzy na tematy zdrowia i seksualności czy niesprawiedliwego traktowania.

Przepraszam za brzydkie pismo – podsumowanie

Przepraszam za brzydkie pismo. Pamiętniki wiejskich kobiet to niesamowita lektura. Otwiera oczy na wiele spraw, o których współczesny człowiek łatwo zapomina. Uświadamia, jak wielką wartością jest wolność wyrażania opinii, dostęp do edukacji i możliwość wyboru ścieżki zawodowej czy rodzinnej. Dzisiaj te wartości są oczywiste i często nadużywane, a jeszcze nie tak dawno dla wielu były luksusem.

Antonina Tosiek Wykonała tytaniczną pracę, przedzierając się przez tysiące zapisków zgromadzonych przez siedem dekad. Sprawiła, że głos chłopek-rolniczek-gospodyń wiejskich wybrzmiał na nowo. Jednocześnie przedstawione przez nią tło historyczne i analiza zachodzących w Polsce przemian pozwala współczesnemu czytelnikowi ten głos zrozumieć.

Czy na podstawie książki można nakreślić jednoznaczny obraz wiejskich kobiet XX wieku? Nie i uważam, że jest to wspaniałe. Pamiętnikarki różnie radziły sobie z przeciwnościami, miały różne możliwości na start, ale są także rzeczy, które je łączą. Są to przede wszystkim otwartość na zdobywanie wiedzy, umiejętność obserwowania otaczającego ich świata i wewnętrzna mądrość. To sprawia, że warto nieco rozszerzyć katalog cech charakteryzujących „chłopkę totemiczną”.


Wydawnictwo Czarne
Ocena recenzenta: 5,5/6
Aleksandra Bernatek-Krakowiak


[1] Wszystkie cytaty pochodzą z recenzowanej książki.

Comments are closed.