Kot Mali | Recenzja

Mala Kocenberg, „Kot Mali. Wspomnienia dziewczynki, która przetrwała Zagładę

Pisanie o Holokauście nie jest ani proste ani łatwe. Zasada ta dotyczy wszelkich form publikacji na ten temat. Tragedia, która dotknęła naród żydowski była tak ogromna oraz zupełnie nielogiczna, że po dziś dzień budzi wstrząs, oburzenie, ale także refleksję. Niemal niewyobrażalne jest używanie w tym kontekście języka innego niż poważny i patetyczny. Dlatego kiedy czyta się wspomnienia żydowskiej dziewczynki, która w jednej chwili straciła całą rodzinę, będąc zmuszona do zbyt szybkiego dorastania i nauki samodzielności w realiach piekła II wojny światowej odruchowo ma się ciarki na plecach. Przeczytaj recenzję książki „Kot Mali. Wspomnienia dziewczynki, która przetrwała Zagładę”.

Nie pamiętam już kiedy czytałem książkę, która wywarła na mnie takie poruszające wrażenie. Mogłoby się wydawać, że jako historyk z pasji, ale również z wykształcenia, traktuje wiele wydarzeń jedynie z perspektywy faktów oraz danych. Okazuje się, że nie i sam byłem tym mocno zdziwiony. Trudno zachować obojętność wobec chociażby jednego zdania zawartego we „Wspomnieniach”. Całość tekstu jest tak naturalnie prawdziwa. Prawdziwa a zatem przepełniona emocjami, w tym wieloma obrazami dziecięcej wyobraźni. Prowadzi do do tego, iż czytelnik niemal odruchowo przenosi się w świat przedstawiony. Choć to akurat może niezupełnie dobrze oddaje klimat książki.

To świat pełen ponad 80-letniej realności. Wojna i okupacja dokonała gwałtu na dziecięcej niewinności połączonej z naturalnym pragnieniem ciepła rodzinnego, a także rozwoju wyobraźni.  Realność opowiadania Mali stawia jej książkę na równi z pamiętnikami Anne Frank. Tu tkwi pewna zbieżność – oba utwory są niebywałe, a jednocześnie do głębi przerażające. Autentyzm i prawdziwość są zatem pierwszą i wyjątkową zaletą całości treści.

Kot Mali – czego się spodziewać?

Trzeba także docenić język i styl literacki czegoś w rodzaju pamiętnika. Zdania w nim są proste, nieskomplikowane, takie zwyczajne. Autorka nie sili się na jakieś specjalne formy, bowiem jest przekonana, że jej siłą jest słowo, a nie ekwilibrystyka. Czytając, tak naprawdę odczuwałem dwa sprzeczne uczucia – współczucie i odrazę. Współczucie dla tego wszystkiego, co przeszła Mala, jej najbliższa rodzina oraz współwyznawcy. Z kolei bestialstwo nazistowskich żołnierzy, opisywane przez dziecko zdaje się mieć kilkukrotnie większą siłę, niż przy okazji wszelkich naukowych odczytów. Podczas lektury zdarzyło mi się nawet zastanowić, jak ja zachowałbym się w takiej sytuacji? Jakiego wyboru bym dokonał?, czy byłbym w stanie przewidzieć konsekwencje swoich kroków?, czy starczyłoby mi siły? Publikacja zmusza zatem do przewartościowania swojego postępowania. Ale przede wszystkim ukazuje kruchość ludzkiego życia, które za wszelką cenę trzeba przeżyć dobrze i godnie.

Może zainteresować Cię także inna recenzja tego autora. Znajdziesz ją tutaj.

Główna bohaterka jest także niezwykle silnie przywiązana do swoich żydowskich korzeni oraz rodziców. Wątek religijny przewija się niemal równocześnie z wątkiem wspomnieniowym. Główna bohaterka na tyle, na ile to możliwe stara się przestrzegać żydowskich tradycji. Pielęgnuje w sercu zasady wpojone przez mamę i tatę. Z perspektywy całości utworu, nie wydaje się to wiodące lecz dla mnie osobiście jest niezwykle cenne.  Fakt ten dowodzi, że silna wiara, przekonanie o boskiej opiece, a co za tym idzie niezwykle mocna psychika połączona z umiejętnością ukrywania własnej tożsamości, przy jednoczesnym ugruntowaniu kulturowym stanowi prawdziwą życiową podwalinę, na której można wiele zbudować. Każdy człowiek przecież wyznaje pewien system wartości, który nagina wyłącznie w niezwykle tragicznych sytuacjach i tylko wtedy, kiedy musi.

Drugi bohater?

Ciekawe, że zgodnie z tym, co sugeruje tytuł niemal równorzędnym bohaterem i współtowarzyszem Mali Kocenberg jest kotka Malach. Towarzyszy ona jej we wszystkich kolejach życia, wykazując się niebywale silnym charakterem. Nie bez powodu, słowo to po hebrajsku oznacza anioła. Sama Autorka stwierdza, że w wielu dramatycznych chwilach właśnie jej zawdzięcza to, że żyje. Nie mam powodów wątpić  w prawdziwość tego stwierdzenia, ale chciałbym przeanalizować ten koci wątek w kontekście całości utworu.  W mojej opinii jest on dowodem niezwykłej skromności głównej bohaterki. Czasem niejako usuwa się ona w cień, nie chcąc być dostrzeżona. Ona wie, że nie wszystko zależy od niej, że czasem naprawdę była bezradna. Zwierzątko takie jak kot, wprowadza też do tekstu nieco humoru, a nawet rozluźnienia. To bardzo ważne, jeśli niemal przez cały czas trwania emocje sięgają zenitu.

Atmosfera „Kota Mali” rozumianej całościowo, jako pewnego rodzaju podziękowanie tym wszystkim, którzy okazali jej serce – a na kartach książki takich osób było naprawdę sporo (także w nazistowskich Niemczech) w moim odczuciu jest niezwykle smutna i refleksyjna, ale dzięki temu pouczająca, zwłaszcza w kontekście wojny toczącej się od prawie roku za naszą wschodnią granicą. To panoramiczny, niezwykle przejmujący obraz wojny totalnej, widziany, ale również doświadczony przez tych, którzy powinni być od niej jak najdalej. Dziewczynka przeżywa zagładę jej najbliższych w tarnogrodzkim gettcie. Walczy też o przetrwanie na różne sposoby. A w końcu dobrowolnie wyjeżdża na roboty przymusowe w Niemczech, gdzie wciąż musi na siebie uważać. W końcu jednak los się do niej uśmiecha, dając jej kochającego męża, rodzinę i zrozumienie. „Kot Mali” to utwór pełen cennych lekcji dla odbiorców w każdym wieku. Uczy, aby doceniać życie, takim jakim jest, a jego przesłaniem mogą być słowa, że po burzy zawsze wychodzi słońce.

Wydawnictwo: Znak Koncept

 Ocena recenzenta: 6/6

Dominik Majczak

Comments are closed.