Jan Karski. Jedno życie. Kompletna opowieść | Recenzja

W. Piasecki, Jan Karski. Jedno życie. Kompletna opowieść, T. 1, (1914-1939) Madagaskar.

O Janie Karskim mówi się głównie w kontekście wojny. Był emisariuszem Państwa Podziemnego i niósł raporty o holokauście. Ale czy tylko tyle można powiedzieć o Karskim? Waldemar Piasecki pokazuje, że nie – maluje Karskiego jak zwykłego człowieka. Karski – a właściwie jeszcze Kozielewski – dorasta, uczy się i pracuje, a my mu towarzyszymy. Przez radości i smutki, sukcesy i porażki. Przez międzywojenną Polskę, aż do wybuchu wojny.

Książka do kupienia w księgarni Wolum.pl – Jan Karski. Jedno życie. Kompletna opowieść 

Jan Karski. Jedno życie to nie jest zwykła biografia. Sam Karski chciał, by to nie było opracowanie naukowe, a biograficzna opowieść bez aparatu naukowego oraz przypisów, które nudzą i burzą narrację. I tak książka została napisana. Potoczysty język ułatwia lekturą ponad 900-stronicowej publikacji, która jest zaledwie pierwszym z trzech tomów biografii Karskiego. Przyznać trzeba jednak, że czasem brakuje przypisów i „nudnego” aparatu naukowego, zważywszy szczególnie na ogrom informacji zawartych na kolejnych stronach.

Waldemar Piasecki opisuje genealogię Kozielewskiego, pisze o jego przodkach, rodzeństwie i ojcu – osobie, o której Karski nie był skłonny mówić, pewnie z powodu jego sposobu bycia i podejścia do pieniędzy, a także relacji z nim. Pojawia się także wyjaśnienie daty urodzin – prawdziwa data to 24 czerwca 1914 r. Piasecki pokazuje też dzieciństwo i świat młodego Kozielewskiego – łódzkie podwórka, tętniące wielokulturowością, Herberta Hoovera dającego miastu bawełnę, początki kultu Marszałka, pierwsze lekcje „ekumenizmu” i tolerancji wobec innych wyznań. To wszystko nałożone zostało na tło, ówczesną rzeczywistość – wybór i zabójstwo prezydenta Narutowicza. Ten schemat będzie powtarzany – życie Karskiego na tle ważnych wydarzeń opatrzonych komentarzem głównego bohatera i ewentualnie za jego pośrednictwem innych osób, ot, choćby brata Mariana, komendanta policji.

Koleje losu prowadziły Kozielewskiego na studia do Wilna, które szybko przerwała z powodu marzeń o ślubie… Potem przeniesienie do Lwowa, co wpływa na dalszą edukację chłopaka. Kozielewski jest z jednej strony pod ogromnym wrażeniem profesorów, a z drugiej styka się z bojówkarskim antysemityzmem. W Lwowie zobaczył jak duży i trudny to problem. Student prawa i dyplomacji interesował się też tzw. „sprawą Gorgonowej”, która jest przerywnikiem w narracji, ale chyba też sygnalizuje, jak ważnym doświadczeniem była dla Kozielewskiego obserwacja głośnego procesu.

Studia (i sanacja) zaprowadziły Kozielewskiego na praktyki w konsulacie w Czerniowcach, potem do Bukaresztu, Opola, Genewy i Londynu. W międzyczasie odbył szkolenie w Szkole Podchorążych Rezerwy Artylerii we Włodzimierzu Wołyńskim i służbę w 5. Dywizjonie Artylerii Konnej. Wreszcie praktyka w MSZ i karta mobilizacyjna.

Ścieżka kariery Kozielewskiego ubrana jest w otoczkę jego przeżyć osobistych, tła, rozmów i doświadczeń, a także dygresji i sylwetek osób, z którymi się stykał. Piasecki przybliża czytelnikowi rozmaite postaci. np. Wiktora T. Drymmera – szarą eminencję MSZ, Fritza Habera – wynalazcę gazów bojowych i cyklonu B; profesorów gimnazjum łódzkiego, Tadeusza Hołówkę i jego rolę, Tadeusza Kobylańskiego i okolice odejścia Tadeusza Schaetzla z MSZ na wicemarszałka sejmu. Podobnie Piasecki opisuje miejsca czy instytucje, np. Uniwersytet Jana Kazimierza we Lwowie czy Czerniowce.

W ramach opisów tła autor przybliża też czytelnikowi wydarzenia ważne z punktu widzenia i II RP, i rodziny Kozielewskich. Za przykład posłużyć może tu choćby sprawa zabójstwa ministra spraw wewnętrznych Bronisława Pierackiego, kwestię ukraińską czy żydowską (ta jest szczególnie ważna i często poruszana również w kontekście Palestyny). Zaznaczyć jednak trzeba, że mnogość i długość dygresji jest nieco przytłaczająca. Jakkolwiek zrozumiała jest potrzeba przybliżenia czym był Związek Polaków w Niemczech, klub Rotary czy też artyleria konna i drink „Manhattan”, to chyba należałoby niektóre dygresje odautorskie skrócić. Podobnie rzecz się ma z relacjami Karskiego na temat pewnych wydarzeń. O ile ciekawie prezentuje się opis doświadczeń z Parteitagu w Norymberdze, o tyle chyba można ograniczyć ilość miejsca poświęconego innym problemom poruszanym przez samego Karskiego w rozmowach z Piaseckim, niedecydującym o wartości książki czy niedeterminującym postawy Karskiego. Na dygresje nakładają się też wybiegi w przyszłość, mówiące m.in. o dalszych losach bohaterów książki.

Biografia Karskiego niesie za sobą bardzo dużą wartość, która rzadko przebija się do książek w takiej ilości. Piasecki miał możliwość zajrzeć i przekazać nam prywatną stronę Karskiego. Ten jej bronił i oczywiście mówił tyle, ile chciał. Na przykład nie chciał rozwodzić się na temat swoich narzeczonych i pierwszej żony, bowiem nie wiedział czy chciałyby być sportretowane w książce. Mimo to czytelnik towarzyszy młodemu Kozielewskiemu w jego przeżyciach wewnętrznych, nierzadko poważnych rozterkach. Jest fascynacja córką prezydenta Łodzi Mariana Cynarskiego, jest Irmina z Czerniowców, Klaudia Weiss ze Lwowa i Pola Nireńska. Dzięki wspomnieniom Karskiego mamy wgląd w jego rodzinę i otoczenie. Nie tylko relacje międzyludzkie, ale i mentalność, poglądy – matki, która nazywała Piłsudskiego „Ojcem Ojczyzny”, żydowskich sąsiadów, popierających Piłsudskiego… Sam Jan w sodalicji mariańskiej uczył się nie tylko modlitwy, ale i dyscypliny – dbania o siebie, rutyny dnia codziennego, ćwiczenia ciała i rozumu.

Można więc zapytać jakim człowiekiem był młody Kozielewski? Po lekturze książki rysuje się sylwetka chłopaka pełnego idealizmu przemieszanego z realizmem, wychowanego w duchu Marszałka. Kozielewski, piłsudczyk, przeciwstawiał się antysemitom, odnosił sukcesy i był chwalony, popełniał też gafy i błędy. Ale nie brak również elementów wskazujących na pewien konformizm w kwestii kariery – oto młody chłopak mówi przełożonemu, że dym z papierosa dmuchnięty mu prosto w twarz to nie dym a londyńska mgła. Dwudziestoparoletni Kozielewski jest i dorosły, i dziecinnie naiwny zarazem. Myśli, że przełożeni się o czymś nie dowiedzą, podczas gdy już nie raz zdziwił się, że oni lub brat policjant mają większą dużo większą wiedzę niż mu się wydawało…

Biografia napisana została z punktu widzenia Karskiego i autora, a ten również poniekąd patrzył oczami Karskiego. Waldemar Piasecki korzystał też z dokumentów publikacji, rozmawiał z badaczami, ale i z rodziną Karskiego, krewnymi osób, z którymi ten się stykał, np. córką konsula w Londynie Karola Poznańskiego czy Niną Andrycz. Ponadto wykorzystał dokumenty pisane przez Karskiego.

Wszystko to złożyło się na niebanalną opowieść o życiu Jana Karskiego. Książka zawiera też mnóstwo ciekawostek. Dość wspomnieć o drinku „Manhattan”, spotkaniach bohatera z Ignacym Janem Paderewskim i Georgem Bernardem Shawem. Warto też zwrócić uwagę na kulisy rządów piłsudczyków oczami młodego Kozielewskiego. Mając brata komendanta policji i legionistę, Jan miał teoretycznie ułatwioną karierę. Teoretycznie, ponieważ otwierało to nowe możliwości, ale i zmuszało do pilnowania się, co w książce zostało wielokrotnie uwidocznione. Fałszywy krok mógł łatwo przekreślić karierę zanim się zaczęła i przynależność do obozu sanacyjnego nic by nie dała.

Kozielewski, „dziecko sanacji” przygotowywane do pracy w dyplomacji, miał możliwość podpatrywać ówczesną rzeczywistość od kuchni. Dlatego też poza ciekawostkami opowiadał Piaseckiemu o tym, co robiono i myślano na różna tematy – od kwestii narodowościowej w Polsce, przez politykę wewnętrzną, rolę Piłsudskiego, dekompozycję obozu sanacyjnego, po wielką politykę końca lat 30., gdy decydowały się losy Europy i świata.

Książka Piaseckiego nie jest zatem zwykłą biografią. To coś między biografią, wywiadem rzeką, a spowiedzią z życia. Ale jeśli to spowiedź, to wybiórcza. Z jednej strony mamy nad wyraz szczere wspomnienia o relacjach z dziewczynami, a z drugiej zaś wzmianki o tym, że Karski uciekał od tematu – jak choćby nad czym pracował w czasie bukareszteńskich praktyk konsularnych. Czy aby tylko nad kwestiami konsularnymi, czy może znajomość z Janem Kowalewskim owocowała też pracą zahaczającą o wywiad?

Czy książkę warto czytać? Na pewno. Nie tylko dla ciekawostek. Jan Karski już nikomu nie opowie o swoim życiu tak wiele. Waldemarowi Piaseckiemu miał niepowtarzalną możliwość ukazania świata Karskiego od środka, a nie wyłącznie z perspektywy obserwatora z dużego dystansu. Ma to swoje plusy i minusy, ale moim zdaniem zalety stanowczo przeważają nad wadami. Książka jest niezwykle bogata w fakty i opinie, często wcześniej nieznane. Pozostaje tylko czekać na pozostałe tomy biografii zatytułowane Inferno i Manhattan.

Ocena recenzenta: 5/6

Robert Witak

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*