zaślubiny Polski z Bałtykiem

II Rzeczpospolita z dostępem do morza: zaślubiny Polski z Bałtykiem

W lutym 1920 roku generał Józef Haller wrzucił pierścień w fale Bałtyku, ogłaszając, że Polska znów jest państwem morskim. Zaślubiny Polski z Bałtykiem to symboliczny moment, który przypieczętował powrót naszego kraju nad morze po 123 latach zaborów. To wydarzenie miało nie tylko ogromne znaczenie historyczne, ale także strategiczne i gospodarcze. Jakie były kulisy tej uroczystości i co oznaczała ona dla odrodzonej Polski?

Zaślubiny Polski z Bałtykiem

10 lutego 1920 roku w Pucku padał deszcz, więc tłum dostojników asystujących w symbolicznym akcie zaślubin Polski z morzem chował się pod parasolami. Natomiast brzegi Zatoki Puckiej skute były jeszcze lodem, dlatego Kaszubi musieli wyrąbać przerębel, by gen. Józef Haller mógł wrzucić w wody Bałtyku pierścień –  dar Polaków mieszkających w Gdańsku.

Tak naprawdę obrączki były dwie. Jedna wylądowała w morzu, drugą generał nosił na palcu przez 40 lat, aż do śmierci w 1960 roku. Obie miały wewnątrz napis: „Gdańsk 10.2.1920 Puck”.

Wśród zgromadzonych na uroczystościach dostojników, była delegacja Sejmu licząca 20 osób, przedstawiciele rządu: wicepremier Wincenty Witos, minister spraw wewnętrznych Stanisław Wojciechowski (późniejszy prezydent Polski), dr Stefan Łaszewski, wojewoda pomorski oraz kontradmirał Kazimierz Porębski, zagraniczni dyplomaci.

Ceremonia ściągnęła wielu innych wybitnych gości, między innymi malarzy Juliana Fałata i Henryka Uziembłę, którzy następnie moment zaślubin uwiecznili na swoich obrazach. Jednak najbardziej znanym wyobrażeniem  tego mariażu kraju z morzem stał się obraz Wojciecha Kossaka z 1930 roku „Zaślubiny Polski z morzem”, aktualnie w zbiorach Muzeum Wojska Polskiego.

Głównym punktem całych uroczystości była msza dziękczynna. Nabożeństwo celebrował dziekan polowy Antoni Rydlewski, a kazanie wygłosił legendarny pomorski działacz ks. ppłk. Józef Wrycza. W czasie mszy świętej duchowni poświęcili Banderę Polską, którą w asyście 21 salw armatnich, podnieśli na maszcie jako znak objęcia przez Polską Marynarkę Wojenną służby na Bałtyku – Florian Napierała z Eugeniuszem Pławskim, który 21 lat później, jako dowódca niszczyciela ORP „Piorun”, przyczyni się do zatopienia pancernika „Bismarck”.

 Podczas okolicznościowego przemówienia w porcie, gen. dyw. Józef Haller stwierdził m.in. Oto dziś dzień czci i chwały. Jest on dniem wolności, bo rozpostarł skrzydła Orzeł Biały nie tylko nad ziemiami polskimi, ale i nad morzem polskim.

Wcześniej po drodze z Torunia do Pucka generał zatrzymał się w Gdańsku, gdzie starosta dr Józef Wybicki (krewny Józefa Wybickiego – autora słów hymnu Polski) wręczył Hallerowi wspomniane pierścienie. W Pucku gen. J, Hallera przywitał Antoni Abraham, działacz na rzecz polskości Pomorza, nazywany powszechnie „Królem Kaszubów”.

Według legendy zrobił to zaiste po kaszubsku –  oferując generałowi tabakę. Kiedy Pan Generał na Kaszubach, to musi z Kaszubą zażyć tabaki z tej oto tabakiery – miał powiedzieć kaszubski król.

11 lutego 1920 roku kolejne uroczystości miały miejsce w Wielkiej Wsi (Władysławowo). Gen. J. Haller na pokładzie rybackiego kutra „Seestern” (Gwiazda Morza lub Rozgwiazda), której szyprem był rybak Jakub Myślisz i ponownie dokonał symbolicznego aktu zaślubin, tym razem rzeczywiście na morzu.

Jednostka pod banderą z białym orłem, z polskimi oficerami na pokładzie, tego dnia znów pływała po polskim morzu. Było to wyraźne nawiązanie do 1526 r. kiedy to król Zygmunt I Stary dla symbolicznego podkreślenia królewskiego prawa otwierania i zamykania żeglugi, wypłynął w asyście wojska z Gdańska na pełne morze.

Dokonano też poświęcenia wbitego słupa z wyrytym od strony Bałtyku orłem Jagiellonów, a od strony lądu napisem: „Roku Pańskiego 1920, 10 lutego Wojsko Polskie z gen. Józefem Hallerem na czele objęło na wieczyste posiadanie polskie morze”.

Droga ku morzu

Polska utraciła dostęp do Bałtyku w 1772 roku na skutek I rozbioru Polski i utraty Prus Królewskich z Gdańskiem na rzecz Prus. Ostatecznie po 147 latach, na mocy traktatu wersalskiego podpisanego w czerwcu 1919 roku, Polska odzyskała kontakt z morzem na odcinku 147 km.

Niestety aż prawie połowę tej linii stanowił brzeg Półwyspu Helskiego – 74 km, morze otwarte tylko 24 km i brzeg Zatoki Puckiej – 49 km. Do tego w polskich granicach nie znalazł się żaden większy port. Ten w Pucku był maleńki, mógł przyjmować zaledwie najmniejsze okręty marynarki wojennej (patrolowce, kanonierki), kutry rybackie czy bardzo małe statki handlowe. Gdańsk miał być Wolnym Miastem pozostającym pod protektoratem Ligi Narodów.

Po podpisaniu traktatu wersalskiego Naczelne Dowództwo WP już w lipcu 1919 roku opracowało „Plan zajęcia Prus Zachodnich i części Księstwa Śląska Średniego przyznanych Polsce”. W listopadzie natomiast podpisano umowę polsko-niemiecką, która ustaliła m.in. terminy wkraczania  Wojska Polskiego na te tereny oraz zasady wycofywania się wojsk niemieckich. Po wejściu w życie postanowień wersalskich, od 10 stycznia 1920 roku, Polska rozpoczęła obejmowanie przyznanych jej ziem.

Specjalnie utworzony w październiku Front Pomorski pod dowództwem właśnie gen. J. Hallera, miał on iść od Mławy na Działdowo, Brodnicę, Grudziądz i wmaszerować do Torunia, a dalej dotrzeć do samego morza.

17 stycznia oddziały J. Hallera zajęły Golubie, a 18 stycznia Toruń, entuzjastycznie witane przez miejscowych Polaków. Podczas wiecu na rynku Starego Miasta generał złożył wieniec pod pomnikiem Mikołaja Kopernika. Trzy dni później w odezwie do mieszkańców Pomorza napisał (…) Przed Wami dzisiaj otwiera się epoka nowego życia i świetności nowego wieku złotego Zygmuntów i Batorych, kiedy Wisła i nasze morze staną się znowu łącznikiem Polski z całym światem. Cała Polska w tym dniu radosnym oddaje hołd mieszkańcom tej ziemi za ich niezłomność, hart ducha, wielkie cnoty obywatelskie, wytrwałość w twardej narodowej służbie.

23 stycznia wojska polskie zajęły Grudziądz, aby w kolejnych kilku dniach przejmować następne miasta – Laskowice i Nowe (25 stycznia); Skórcz i Gniew (27 stycznia); Pelplin (28 stycznia); Starogard (29 stycznia); Tczew (30 stycznia); Kościerzynę (31 stycznia); Kartuzy i Wejherowo (8 lutego) oraz Puck, Jastarnię i Hel (9 lutego).

17 stycznia 1920 roku na Pomorze wkroczyli również żołnierze Frontu Wielkopolskiego, pod dowództwem gen. broni Józefa Dowbor-Muśnickiego i weszli do Działdowa, oraz położonego między Inowrocławiem i Toruniem, Gniewkowa.

Tutaj doszło wskutek nieporozumienia do wymiany ognia pomiędzy polskimi i niemieckimi wojskami. Zginął żołnierz Wojska Polskiego, wcześniej powstaniec wielkopolski – plutonowy Gerard Pająkowski. Szczęście w nieszczęściu była to jedyna ofiara śmiertelna w całej akcji przejmowania terenów zwróconych Polsce na mocy traktatu wersalskiego na Pomorzu.

20 stycznia Polacy wkroczyli do największego miasta  regionu – Bydgoszczy, a także do pobliskich: Fordonu i Koronowa. Następnie wojska Frontu Wielkopolskiego przejęły Nakło (21 stycznia), Wyrzysk (22 stycznia) oraz Więcbork i Sępólno (23 stycznia). Pomiędzy 25 a 31 stycznia zajęły Świecie, Tucholę, Chojnice i Brusy.

Poszczególne miejscowości przejmowano od wycofujących się wojsk niemieckich aż do 11 lutego 1920 roku, kiedy ostatni żołnierze opuścili Gdańsk.

Znaczenie morza dla II RP

Dostęp do morza miał ogromne znaczenie dla odrodzonej Polski, wręcz konstytuujące II Rzeczpospolitą. Sprawa ta, jak niewiele innych, łączyła Polaków ze wszystkich zaborów. I nie chodziło tylko o prestiż młodego państwa.

Tak jak aspekt polityczny, tak posiadanie morskiego wybrzeża, tego okna na świat, miało wielki wpływ na ekonomiczną, gospodarczą pomyślność kraju, powstającego na gruzach I wojny światowej, próbującego scalić tak różnie rozwinięte ziemie polskie, trzymane tyle lat w kleszczach trzech zaborców.

I wojna światowa dokonała na ziemiach polskich ogromnych zniszczeń, szacowanych przez delegację polską na konferencję pokojową w Paryżu na ogromną kwotę 73 mld franków francuskich. Wycięto 2,5 mln ha lasów, zniszczono 1,8 mln budynków, 2399 mostów, 574 dworce kolejowe, 4,29 mln sztuk bydła, koni i owiec, a także 1,949 mln wozów i maszyn rolniczych.

Zdewastowano kolejnictwo na ziemiach polskich. W końcu 1918 roku Polska dysponowała jedynie 2513 lokomotywami, 2875 wagonami osobowymi i 41 448 wagonami towarowymi. Według wspomnianej Komisji Odszkodowań Delegacji Polskiej poziom produkcji przemysłowej z 1919 roku wyniósł w Polsce ok. 30 proc. tego co wytwarzano przed 1914 rokiem – w tych samych granicach.

Niestety, odrodzona Polska na tym otrzymanym, swoim skrawku wybrzeża nie miała żadnego portu zdolnego do przyjmowania pełnomorskich czy oceanicznych jednostek. Brakowało jej kadr dla szeroko rozumianej gospodarki morskiej, nie miała floty handlowej i wojennej.

Ironią losu był fakt, że w dniu zaślubin z morzem, polską flotę reprezentował mały poniemiecki (pojemność 186 BRT, 200 pasażerów) przybrzeżny statek pasażersko-towarowy zakupiony w Niemczech w 1919 roku oraz cztery monitory rzeczne budowane na wojnę polsko-bolszewicką, na którą nie zdążyły i przez całe  dwudziestolecie były trzonem rzecznej Flotylli Pińskiej.

Natomiast statek pamiętnego 10 lutego przemianowano na „Pomorzanin” i wcielono do Marynarki Wojennej. 1 maja 1920 roku, po remoncie i adaptacji w gdańskiej stoczni na okręt hydrograficzny, po raz pierwszy podniesiona została na nim bandera wojenna.

Port i flota handlowa

Analiza potrzeb wykazała, że najpilniejsze potrzeby to budowa dużego portu morskiego oraz tworzenie od podstaw floty handlowej, a następnie wojennej. Kadry, przynajmniej w momencie startu już były – liczba oficerów i marynarzy z flot zaborców wystarczała na obsadzenie sporej liczby statków i okrętów.

Pomimo tego już w 1920 roku działalność rozpoczęła Szkoła Morska w Tczewie, jako pierwsza polska szkoła kształcąca kadry dla morza. Malkontenci nazywali ją „szkołą bezrobotnych kapitanów”.  O ile bowiem absolwenci utworzonej nieco później Oficerskiej Szkoły Marynarki Wojennej mieli szanse na zatrudnienie, to przed absolwentami cywilnej szkoły możliwości pracy na morzu były raczej mgliste.

Na Bałtyku, przybrzeżne wody umożliwiały transport towarów m.in. między Gdańskiem a Puckiem, Swarzewem czy później Gdynią, a nawet dalej, do Królewca, Kołobrzegu czy innych portów bałtyckich.  Największe znaczenie miała tu Rewa. Ta rybacka wieś stała się szybko centrum kaszubskiej żeglugi kabotażowej. Niewielkie żaglowe kabotażowce woziły piach, kamienie, zboże i inne towary.

Ambicje były większe, a doświadczenia z 1920 roku, kiedy bolszewicka dywersja zablokowała  w Gdańsku rozładunek statków z bronią dla polskiej armii, czy wysokie cła nakładane na polskie towary w tymże Gdańsku, kazały budować własny port.

Już w październiku 1920 roku rząd polski podjął decyzję o budowie w okolicach osady rybackiej Gdynia – w tym samym miejscu, które królowi Władysławowi IV rekomendował w XVII wieku hetman Stanisław Koniecpolski.

Prace rozpoczęto w maju 1921 roku, ale prowadzono je dosyć niemrawo. 23 września 1922 roku Sejm Rzeczypospolitej Polskiej przyjął ustawę o budowie portu w Gdyni. W 1923 roku w tzw. porcie tymczasowym powstało pierwsze drewniane molo (długości 550 m, idące w kierunku wschodnim i końcowego odgałęzienia, dł. 170 m, w kierunku północnym, które zabezpieczało od fali przystań, dł. 150 m) – później zastąpione konstrukcją betonową.

Kiedy jeszcze port był jednym wielkim placem budowy, niemiecka wojna celna wypowiedziana II RP w 1925 roku doprowadziła do blokady naszego eksportu do Niemiec. Jednocześnie w Wielkiej Brytanii wybuchł strajk górników, który doprowadził do utraty przez tamtejsze kopalnie rynków skandynawskich.

Eksport polskiego węgla z Gdyni był wielką szansą Polski, a ułatwiała to, budowana etapami, magistrala węglowa łącząca Górny Śląsk z polskim Pomorzem. Należy podkreślić, że dzięki powstaniu portu w Gdyni udział morskiego obrotu towarowego w polskim handlu zagranicznym wzrósł z 13 proc. w 1924 roku do 38 proc. w 1928 roku.

Dziesięć lat później poprzez Gdańsk przechodziło 31,6 proc. polskiego eksportu, a poprzez Gdynię już 46,1 proc. W 1938 roku do Gdyni wpłynęło prawie 6,5 tys. statków, a przeładunki wyniosły 9,2 mln ton. Gdynia stała się jednym z największych i najnowocześniejszych portów w Europie, wokół którego powstało miasto liczące ponad 120 tys. mieszkańców.

Jednocześnie trwała budowa floty handlowej. 5 stycznia 1927 roku w Gdyni podniesiono banderę na SS Wilno, pierwszym z parowców Żeglugi Polskiej zakupionych we Francji (następne były SS Kraków, SS Poznań, SS Katowice i SS Toruń). W czerwcu weszły do Gdyni dwa niewielkie, zbudowane w Gdańsku statki pasażerskie, SS Gdańsk i SS Gdynia, a w marcu 1930 roku otwarto regularną linię pasażerską z Gdyni do Nowego Jorku.

Przed wybuchem wojny, Polska Marynarka Handlowa w porównaniu z flotami innych krajów była dalej stosunkowo mała. Tonaż wszystkich statków wynosił 137 785 BRT, co stanowiło tylko 0,2 proc. tonażu światowego. Większą flotę miały Jugosławia (411 384 BRT) czy Hiszpania (950 000 BRT), a największa na świecie marynarka brytyjska (17 984 158 TRB) stanowiąc ponad 25 proc. tonażu światowego.

Flotę polską w większości tworzyły statki małe, często o przestarzałym już napędzie parowym. Przed wojną wzbogaciła się jednak o kilka dużych i nowoczesnych jednostek, w tym szybkie statki pasażersko-towarowe. Do służby weszły budowane w portach włoskich duże motorowe transatlantyki „Piłsudski” i „Batory” (ponad 14 200 BRT każdy), a później kolejne nieco mniejsze „Chrobry” i „Sobieski” (11 400 BRT każdy). Można powiedzieć, że zaślubiona morzu Polska rzeczywiście zaczęła się konsekwentnie zwracać ku morzu.

Zaślubiny Polski z Bałtykiem i postać generała Hallera

Na koniec można zadać pytanie, dlaczego to właśnie generał J. Haller został wybrany do zaszczytnego aktu zaślubin z morzem. Niewątpliwie przyczyniła się do tego niezwykła popularność generała i dowodzonej przez niego błękitnej armii wśród polskiego społeczeństwa oraz jego zasługi głównie w kształtowaniu polskich granic i ich obrony przed wrogami.

Tuż po wybuchu I wojny światowej polskie środowiska we Francji zwróciły się do rządu o  zgodę na formowanie sił zbrojnych na terenie swojej drugiej ojczyzny. Tworzenie ściśle polskich jednostek zahamował jednak sprzeciw rosyjskiego caratu.

Do formowania polskich oddziałów we Francji powrócono dopiero w 1917 roku, a sprawy nabrały tempa po wybuchu bolszewickiej rewolty w Rosji i uznaniu przez Francję a następnie przez Wielką Brytanię, Włochy i Stany Zjednoczone Komitetu Narodowego Polskiego za oficjalnego reprezentanta spraw polskich.

Tenże komitet 28 września 1918 roku, na mocy porozumienia z rządem Francji, uzyskał pełną kontrolę polityczną nad armią, która została uznana za „autonomiczną armię sojuszniczą walczącą pod wyłącznym polskim dowództwem”. Francuskiego dowódcę 4 października 1918 zastąpił właśnie gen. Józef Haller.

Pod przywództwem gen. Hallera, jeszcze w 1918 roku wybrane polskie oddziały wzięły udział w walkach z Niemcami na froncie zachodnim – pod Saint Hilaire-le-Grand w Szampanii, a następnie w ciężkich bojach o las Bois de la Raquette w Wogezach.

Oddziały polskie, od koloru mundurów nazywane Błękitną Armią, reprezentowały Polskę w uroczystej defiladzie zwycięstwa pod Łukiem Triumfalnym w Paryżu. Polski generał Haller, stał wtedy na trybunie u boku zwycięskich wodzów Ententy – francuskich marszałków Ferdinanda Focha i Philippe’a Pétaina, angielskiego marszałka Douglasa Haiga i amerykańskiego generała Johna Pershinga.

Rozbudowę armii kontynuowano dalej po zakończeniu wojny, dzięki czemu urosła ona do ponad 100 000 żołnierzy. Była dobrze wyszkolona, wyposażona w nowoczesną broń, w tym samoloty (7 eskadr), czołgi Renault FT-17 (120 sztuk) oraz ponad 170 dział.

Za zgodą Francji armia Hallera w okresie od kwietnia do czerwca 2019 roku, została przetransportowana do Polski, w większości tranzytem kolejowym przez Niemcy, a także drogą morską przez Gdańsk. Nowoczesna Błękitna Armia (ok. 68 000 żołnierzy) istotnie wzmocniła tworzące się Wojsko Polskie. Generał Haller przybył do Warszawy 21 kwietnia 1919 roku, gdzie witany był jak bohater narodowy.

Później Hallerczyków skierowano na front polsko-ukraiński, gdzie wzięli udział w zwycięskich walkach w Galicji Wschodniej i na Wołyniu. Na początku września 1919 roku Błękitna Armia weszła bezpośrednio w struktury odradzającego się Wojska Polskiego, formując m.in. cztery dywizje piechoty: 11, 12, 13 i 18.

Oddziały te walczyły potem na wojnie polsko-bolszewickiej, a sam generał Haller jako Generalny Inspektor Armii Ochotniczej przyczynił się do utworzenia nowych ponad stutysięcznych sił. Podczas Bitwy Warszawskiej Haller dowodził Frontem Północnym, broniąc stolicy przed bolszewikami. Różnorodną, bogatą karierę wojskową gen. Hallera przerwała jego decyzja o potępieniu przewrotu majowego, co skutkowało przeniesieniem w stan spoczynku 31 lipca 1926 roku.


Bibliografia:

  • Bogucki M., Polska na morzu, Warszawa, 1935.
  • Drozdowski M., Powrót Polski nad Bałtyk 1920-1945, Warszawa 1997.
  • Krzyżanowski W., Piechowiak A., Wroński A., Marynarka Wojenna. Dokumenty i opracowania, 1968.
  • Orłowski M., Generał Józef Haller 1873-1960, Kraków 2007.
  • Sierociński J., Armia Polska we Francji – Dzieje Wojsk Gen. Hallera Na Obczyźnie, Warszawa 1929.
  • Trawiński W. H., Odyseja Polskiej Armii Błękitnej, Wrocław 1989.
  • Urbanowicz W. J., Transatlantyki: Zarys ich dziejów i techniki, Gdańsk, 1977.
  • Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni, 10 Lutego 1920 – Zaślubiny Polski z morzem, [dostęp: 30.01.2025].
  • Sokołowska M., Przystanek Historia, Burzliwe dzieje lokalizacji portu morskiego, [dostęp: 03.02.2025].

Fot. Zaślubiny Polski z morzem, Wojciech Kossak, 1930,

Comments are closed.