Kiedy Rada Państwa wyznaczyła już terminy wyborów, kierownictwo partii musiało przygotować się do wyborczej rozgrywki z opozycją. Teoretycznie władze miały w swym ręku same atuty: popularnego premiera z międzynarodowym obyciem, kontrolę nad środkami masowego przekazu, pełną informację o tym co planuje przeciwnik polityczny zdobywaną dzięki pracy operacyjnej pracowników MSW. Jedyną niewiadomą był wynik wyborów w dniu 4 czerwca 1989r.
Od wyników elekcji miała zależeć dalsza kariera Rakowskiego, choć on sam nie uważał tego wydarzenia za moment przełomowy w swoim życiu. W partyjnych gremiach kierujących do tej pory życiem politycznym decyzja o sprawdzeniu poparcia społecznego w wyborach nie oznaczała podważenia dotychczasowego porządku politycznego. Koncesja na rzecz wprowadzenia do systemu pluralizmu politycznego i ekonomicznego była manewrem taktycznym, który miał wzmocnić system, a nie go osłabić. Doskonale rozumiał to jeszcze w czasie obrad przy Okrągłym Stole Jacek Kuroń, który w swojej wypowiedzi dla telewizji stwierdził, że: „Więc jak wiadomo my obradujemy w Pałacu Urzędu Rady Ministrów. Opozycjoniści wchodzą do pałaców władzy, albo na czele zbrojnego ludu i wtedy przychodzą zabrać władzę, albo na zaproszenie władzy i wtedy nie ma się co łudzić, wtedy nie po to przychodzą , żeby władzę wziąć, tylko po to, że władza widocznie uważa, że jakoś sojusz z opozycją ją wzmocni. To jest jakby motto tego co się tutaj dzieje”[1] W sferze strategii obóz Rakowskiego nie miał więc zamiaru oddawać władzy, ani wprowadzać w kraju rzeczywistego pluralizmu politycznego. Cała filozofia manewru wyborczego opierała się więc na możliwie skutecznym dyskredytowaniu zaufania społecznego do opozycji.

Kampania wyborcza PZPR miała opierać się na demaskowaniu powiązań Solidarności z Zachodem, wprowadzaniem podziałów w szeregach opozycji i rozrywaniu więzi z Kościołem, przełamywaniu trudnych historycznych aspektów historii Polski i ZSRR. Strategia ta w gruncie rzeczy sprowadzała się do przyciągania na stronę władzy ludzi, którzy mieli już w swoim życiorysie jakiś epizod komunistyczny lub sympatyzowali z lewicą. Tacy ludzie byli w kierowniczych gremiach opozycji, która zgodziła się na rozmowy z władzami przy Okrągłym Stole. Opozycja miała w wyniku wyborów przyjąć na siebie część odpowiedzialności za wychodzenie kraju z kryzysu, był to ważny argument propagandowy dla Rakowskiego jako szefa rządu, który można było wykorzystać w czasie negocjacji z partnerami zewnętrznymi. Premier po 5 kwietnia nie tylko zajmował się polityką zagraniczną i reformami, ale tez brał udział w życiu politycznym w kraju już w bardziej oficjalnej roli. Od kwietnia Rakowski już zupełnie publicznie zaczął pojawiać się na prowincji, ale i nie zaniedbywał też politycznych salonów w stolicy, był to de facto początek kampanii wyborczej. Premier pojawiał się w różnych regionach kraju z niezapowiedzianą wizytą i zupełnie swobodnie rozmawiał z tzw. zwykłymi obywatelami. 13 kwietnia wybrał się np. do trzech województw: ciechanowskiego, ostrołęckiego i olsztyńskiego. W trakcie tych niespodziewanych odwiedzin premier rewidował stan lokalnej administracji, sposób funkcjonowania szpitali itp. [2] W trakcie kolejnych takich gospodarskich wizyt były również spotkania na Śląsku, gdzie Rakowski spotkał się z zwolennikami Solidarności i KPN w hali w Jastrzębiu, potem na Uniwersytecie dyskutował z studentami na temat możliwej legalizacji NZS – w takim trybie przebiegały kolejne tego typu wyjazdy i spotkania. [3]Wyjątkiem w tym scenariuszu było spotkanie z liderami Solidarności 18 kwietnia 1989r. W tym dniu obradowało Biuro Polityczne, gdzie debatowano nad tematyką wyborów do Sejmu i Senatu. W trakcie przerwy Rakowski udał się do Sejmu, gdzie o doszło do spotkania z Kuroniem, Michnikiem, Geremkiem , Mazowieckim, Stelmachowskim i oczywiście z Wałęsą.[4] Wojciech Jaruzelski przywitał się z wszystkimi członkami Komisji Porozumiewawczej, tak samo jak premier. Witając się Wałęsa miał powiedzieć, że góra z górą się nie zejdzie, ale człowiek z człowiekiem zawsze. Po raz pierwszy od ośmiu lat Rakowski oficjalnie rozmawiał po raz kolejny z Wałęsą. Przewodniczący Rady Ministrów i Szef Solidarności wymienili między uwagi na temat polityki rządu, zwłaszcza w kwestii naprawy sytuacji ekonomicznej kraju.