Ludzie malowani. Historia ludzkości w 21 tatuażach

Ludzie malowani. Historia ludzkości w 21 tatuażach |Recenzja

Matt Lodder, Ludzie malowani. Historia ludzkości w 21 tatuażach

Matt Lodder udowadnia jedną rzecz: historię ludzkiej kultury można czytać nie tylko z kamienia, pergaminu czy archiwów. Można ją czytać ze skóry. Ludzie malowani to książka, która zdejmuje z tatuażu cały współczesny marketingowy brokat, całą popkulturową pozę i całą presję nowoczesnych trendów, a następnie pokazuje, że ten gest – wbicie barwnika pod skórę – jest jedną z najstarszych form komunikacji i autoekspresji, jakie wymyśliła ludzkość. I że od początku był czymś więcej niż estetyką: był narzędziem, znakiem, manifestem, pamięcią, przynależnością, bronią i blizną.

Lodder nie buduje książki jako klasycznej historii tatuażu. Nie próbuje prowadzić czytelnika od prehistorii do współczesności. Zamiast tego wybiera dwadzieścia jeden konkretnych osób – każdą z innego czasu i innego miejsca – i stawia ich tatuaże w centrum uwagi.

Każdy rozdział to mikroświat: ktoś, kto coś przeżył, coś chciał wyrazić, coś musiał zaakceptować albo czegoś już nie mógł dłużej ukrywać. Taki zabieg powoduje, że książka nie jest katalogiem wzorów ani akademicką analizą ikonografii, tylko opowieścią o ludziach, których skóra stała się bramą do znacznie szerszego kontekstu społecznego.

W tych historiach widać ogromny rozrzut tematyczny. Są tu kobiety inuitów, dla których kakiniit były rytuałem przejścia i znakiem siły. Jest pielgrzym XVII wieku, wracający z Ziemi Świętej z wytatuowaną sceną religijną, traktowaną jak sakralna pamiątka, bardziej osobista niż relikwiarz. Pojawiają się marynarze, którzy znakami na ramionach budowali tożsamość w świecie, gdzie granice między kulturami zaczynały się zacierać.

Są ludzie żyjący w czasach, gdy korekta płci była niemożliwa, a tatuaż stawał się jednym z nielicznych narzędzi do zbudowania choćby części swojego prawdziwego „ja”. Są też postacie współczesne, jak Joe Carstairs czy Horace Ridler, których wizerunek i tatuaże były formą buntu, autopromocji, ale też świadectwem pewnej epoki.

Najsilniej wybrzmiewają te momenty, w których autor dotyka tematów trudnych: kolonializmu, przemocy kulturowej, wymazywania dawnych praktyk przez europejskich misjonarzy, zderzenia wierzeń rdzennych z kolonialną wizją „cywilizacji”. Tu tatuaż przestaje być zjawiskiem estetycznym, a staje się areną konfliktu o tożsamość. To szczególnie mocne fragmenty, bo Lodder nie moralizuje – pozwala, by historia sama się obroniła.

Najciekawiej robi się w części współczesnej. Widać, że tu autor ma największe pole do popisu: więcej źródeł, więcej fotografii, więcej relacji i więcej możliwości odtworzenia kontekstu. W tych rozdziałach tatuaż znajduje się w miejscu, gdzie przecinają się sztuka, prawo, popkultura i polityka ciała. Lodder zwraca uwagę na kwestie praw autorskich, funkcjonowania wzoru jako dzieła sztuki, problemów z kopiowaniem projektów oraz zmian w postrzeganiu tatuażu, odkąd wkroczył do świata celebrytów, sportowców i influencerów. To świetny materiał dla czytelnika, który chce zrozumieć, dlaczego współczesny tatuaż to osobna gałąź kultury, a nie tylko hobby garstki entuzjastów.

Książka nie jest idealnie równa. Rozdziały o prehistorii czy starożytności siłą rzeczy są bardziej rekonstrukcyjne, spokojniejsze, mniej dynamiczne, bo materiałów źródłowych jest zwyczajnie mniej. Ale to nie obniża ogólnej wartości – raczej pokazuje uczciwość autora, który nie dopowiada na siłę tego, czego nie wiadomo. Nierówności narracyjne są naturalne przy tak szerokim spektrum tematów i czasów, a Lodder mimo to trzyma całość w ryzach.

Siłą książki jest jej lekkość, wynikająca z prostego założenia: opowiadamy historię ludzi, nie historię igieł i pigmentów. To pozwala wejść w książkę nawet osobom, które nie mają żadnego tatuażu i nie planują mieć. Każdy rozdział to historia z własnym rytmem, własnym napięciem i własnym miejscem w kulturze. Czyta się to płynnie, chwilami wręcz z zaskoczeniem, jak wiele można odczytać z jednego wzoru na skórze nieznanego człowieka.

Ludzie malowani to książka, która potrafi zmienić perspektywę. Pokazuje, że tatuaż nie jest ani kaprysem, ani modą, ani ozdobą oderwaną od kontekstu. Jest językiem o dużo dłuższej historii niż większość religii, państw i kultur. Jest narzędziem służącym jednocześnie wyrażaniu siebie i przynależności. Może być symbolem miłości, pamięci, bólu, walki lub przymusu. Może być piękny, może być brutalny. Może być wszystkim naraz.

To książka dla tych, którzy chcą zrozumieć ludzi – nie tylko tych pokrytych tuszem. Lodder pokazuje, że historia zapisana na ciele jest równie ważna, jak ta zapisana w księgach. I że czasem to właśnie skóra mówi najwięcej.


Wydawnictwo Insignis
Ocena recenzenta: 5/6
Agnieszka Cybulska


Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Insignis. Tekst jest subiektywną oceną autora, redakcja nie identyfikuje się z opiniami w nim zawartymi.

Comments are closed.