Niewolnictwo, jako zjawisko nie wymarło wraz z antykiem i nie odrodziło się cudownie w epoce nowożytnej. On cały czas żyło a w średniowieczu nawet miało się bardzo dobrze. Tak dobrze, że nie gardził nim nawet Kościół katolicki.
Badacze gospodarki średniowiecznej donoszą, iż niewolnictwo było podstawą ustroju gospodarczego opartego na uprawie roli na przestrzeni całej epoki. I to nie tylko w Europie północnej czy wschodniej bądź nawet Azji. Na całym znanym świecie, przez całe średniowiecze! Jednak z uwagi na zogniskowanie zainteresowań polskich badaczy na cywilizacji Starego Kontynentu to ta strefa poddawana jest właśnie najbardziej wnikliwym analizom.
A wychodzą z nich ciekawe rzeczy. Między innymi ten, że niewolnicy w średniowiecznej Europie z reguły byli traktowani, jako siła robocza. Jednak ich wizerunek bardzo odbiegał od tego, który teraz staje nam właśnie przed oczami, a który stworzyła nam kultura masowa w odniesieniu do starożytności. Niewolnik w średniowiecznej Europie był z reguły bardzo ceniony z uwagi na wartość wykonywanej pracy. Pozbawiony jednak wolności osobistej nie mógł dokonywać własnych wyborów, ale po za tym jego sytuacja nie była wcale gorsza od sytuacji ludności chłopskiej.
Liczne dowody wskazują też, iż niewolnicy pracowali bardzo często w majątkach kościelnych (byli nawet częścią uposażenia duchownych) i dobrach dostojników świeckich. Pozyskiwano ich z licznych źródeł, między innymi byli to jeńcy wojenni, brańcy, ofiary porwań, dzieci urodzone w niewoli, przestępcy czy osoby, które same zaprzedały się w niewolę, choćby ze względu na biedę.
Kwitł również handel niewolnikami ze światem Wschodu, głównie Kalifatem, co także sprawiało wzrost zapotrzebowania, a to dawało nowe wyprawy łupieżcze etc.
Czarne niewolnictwo, znane z epoki nowożytnej nie było, zatem restytucją zapomnianego zjawiska, ale kontynuacją procederu, który miał się dobrze przez stulecia.
Źródło: naukawpolsce.pap.pl
Fot. Wikimedia Commons
Dawid Siuta