Anna Majewska, Sekrety Mysłowic
Książka autorstwa Anny Majewskiej pod tytułem „Sekrety Mysłowic” zaprasza nas na „przejażdżkę” po ciekawych, choć mało znanych dziejach miasta i regionu. Choć najlepiej reprezentowane są tutaj teksty dotyczące XX stulecia, to i inne historie są zajmujące.
Co w niej znajdziemy? Odrobinę historii kryminalnych – o zabójstwie Luizy Sułkowskiej, być może – dowodów brak – przez jej syna, księcia Maksymiliana, który stał się bohaterem powieści Maxa Ringa pod tytułem „Upadły ród”. Przejdziemy się przez mysłowicki rynek, zobaczymy fragmenty nazistowskiego podobozu koncentracyjnego.
Dowiemy się czegoś ciekawego o poszczególnych mysłowickich zakładach przemysłowych, kopalniach… Poznamy mysłowickie artystki (na przykład siostry Obremba), w tym żonę Wajdy i Mrożka czy znanych sportowców (np. Jerzy Chromik). Słowem – jest w czym wybierać.
Mysłowice w krzywym zwierciadle
Mnie chyba najbardziej spodobał się artykuł o zakładzie fotograficznym prowadzonym przez Państwo Trochów. To historia o romantycznej miłości, której nie zdołała rozerwać nawet wojenna zawierucha. Autorka pisze o fotografiach wykonywanych przez właścicieli jako o czymś wyjątkowym.
Wedle miejscowej legendy – miały one przynosić szczęście sfotografowanym. Brzmi to naprawdę pięknie, a gdy spojrzy się na buzię Pani Jadwigi – nie sposób w to nie uwierzyć. Jest w jej oczach coś uduchowionego, głębokiego, a jednocześnie pełne są radości, zadziorności i wielkiej mądrości.
Fajnie czytało się również o tak zwanym Trójkącie Trzech Cesarzy. Co to? To taka dawna atrakcja turystyczna Mysłowic i doliny rzeki Przemszy, miejsce, w którym łączyły się granice Prus, Austrii i Rosji. Był on „magnesem, który przyciągał bogatych turystów, szczególnie z Niemiec, była fama o niepowtarzalności tego miejsca.
Reklama zarówno oficjalna, jak i szeptana zachęcała do przyjazdu i zobaczenia na żywo niesamowitych różnic kulturowych i majątkowych – można było poczuć się lepszym w porównaniu z biedotą galicyjską i rosyjską, reprezentowaną przez ludność polską i żydowską” (s. 24).
Moje zainteresowanie wzbudził również tekst o obozach pracy przymusowej w Mysłowicach. Znajdował się tutaj podobóz Fürstengrube KL Auschwitz, który funkcjonował również po zakończeniu II wojny światowej. Ale już pod auspicjami nowych, PRL-owskich zarządców jako obóz pracy przymusowej przy kopalni „Wesoła”. Oba okresy „działalności” były krwawe, ale pozwolę sobie przytoczyć tylko fragment opisu tyczącego się okresu nazistowskiego.
„Więźniowie za najdrobniejsze wykroczenia byli maltretowani, szykanowani, karani chłostą lub aresztem. Najcięższą karą było umieszczenie w „celi do stania”, w której więźniowie stali przez kilka do kilkunastu dni. Po odbyciu kary byli kierowani wprost do pracy – bez możliwości odpoczynku czy posilenia się. […] Ciężkie warunki bytowe przekładały się na liczne wypadki i dużą śmiertelność (umierały nawet 2-3 osoby dziennie). (s. 90-91).
Ciekawy jest również tekst związany z „Stacją Rejestracyjną dla wychodźców z Austrii, Galicji i Węgier”, którą prowadził znany ówcześnie Mysłowiczanin, niejaki Max Weichmann. Korzystając z położenia granicznego Mysłowic, w tak zwanym Trójkącie Cesarzy, prowadził dosyć dochodową działalność. Za jego pośrednictwem – legalnie – przez stację przewinęło się blisko 1,5 mln ludzi, którzy w pogoni za lepszym życiem, płynęli do niemal baśniowej Ameryki. Warunki w jakich przebywali były skandaliczne.
W tekście tym można znaleźć również wzmianki o handlu żywym towarem. Choć wszyscy o takim „przemyśle” wiedzieli, nie zrobiono nic, aby powstrzymać ten niegodziwy proceder. Jak wiadomo – ręka rękę myje…
Poprzez tak zwany „most westchnień”, nielegalnie przeprowadzano ludzi, zwłaszcza młode kobiety, głównie żydowskiego pochodzenia, które trafiały do domów publicznych w Ameryce Południowej.
Weichmann za pośrednictwem swych podwładnych czerpał z tego „procederu” pełnymi garściami. W interes wtajemniczeni byli liczni, niemieccy urzędnicy Rejencji Opolskiej, których – nawet mimo dowodów – uniewinniano. Problem ten stał się na tyle poważny, że o Mysłowicach było głośno w całym zachodnim świecie. Co ciekawe, mimo zmiany granic po 1918 roku, problem mysłowickiego handlu kobietami był aktualny w czasie II RP. Tekst, choć krótki, przeraża.
Sekrety Mysłowic – podsumowanie
Kolejny raz jestem zachwycony publikacją Książęcego Młyna. W książce znaleźć można wiele reprodukcji, unikatowych fotografii, które okraszają wysokiej jakości teksty. Wszystko świetnie się uzupełnia. Już sama okładka wzbudza nasze zainteresowanie – kolorowa z przenikającymi się fragmentami mysłowickiej przestrzeni kulturalnej.
Książka posiada trzydzieści osiem rozdziałów, dających 176 stron tekstu. Nie wszystkie teksty są równie interesujące, ale w niezaprzeczalny sposób przyczyniają się do lepszego poznania dziejów opisywanego miasta. Mogą one również stanowić coś w rodzaju przewodnika historycznego. Publikację polecam wszystkim fanom historii – zarówno samych Mysłowic, a co za tym idzie – Górnego Śląska, ale i ziem polskich.
Sporo z zebranych przez Autorkę faktów w znaczący sposób wzbogaca naszą wiedzę. Pełna jest wszelkiej maści anegdot. Z pewnością stanowi podbudowę pod dalsze poszukiwania i zachęca do odwiedzenia niezwykłych Mysłowic. Gorąco polecam.
Wydawnictwo Księży Młyn
Ocena recenzenta: 5/6
Ryszard Hałas
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Księży Młyn. Tekst jest subiektywną oceną autora, redakcja nie identyfikuje się z opiniami w nim zawartymi.