Złe | Recenzja

Marek Łuszczyna, „Złe. Kobiety w służbie III Rzeszy”

Partia nazistowska w Niemczech przejęła władzę działając  w oparciu o najniższe instynkty ludzkie oraz społeczne. Opierała swoją siłę na antagonizmach, szukając tematów łatwych do przedstawienia w negatywnym świetle. Stąd wzięły swój początek nagonki na Żydów, mniejszości oraz postanowienia traktatu wersalskiego, który obarczał byłe cesarstwo Wilhelma II winą za wybuch Wielkiej Wojny. Nie bez słuszności Joseph Goebbels mówił, że „kłamstwo powtarzane tysiąc razy staje się prawdą”. Miało to swoje odzwierciedlenie w stosunku zdecydowanej większości społeczeństwa do kolejnych kroków Hitlera. W tym także kobiet! O nich przeczytasz w książce „Złe”.

Pozycja niehistoryczna

Na samym wstępie trzeba jasno stwierdzić, że niniejsza książka w zasadzie nie może być uznana za stricte historyczną. Brakuje w niej bowiem podstawowego warsztatu, jaki winien był cechować tego rodzaju publikacje. Nie zmienia to jednak faktu, że stanowi dość popularny i chętnie czytany gatunek literatury. Na własny użytek może on nosić nazwę sensacyjno-historycznego z elementami ciekawostek. Krótko mówiąc, jego podstawą jest pewien chwytliwy i łatwy do przedstawienia temat, budzący wątpliwości albo duże zainteresowanie.

Rola Autora z kolei sprowadza się w tym wypadku do takiego omówienia treści, który sprawi, że czytelnik – nawet ten nie znający się na szczegółach będzie w stanie poznać zagadnienie w ogólnych zarysach.  Nie jest to jednak wina twórcy, a próba dostosowania się do odbiorców. Zdaję sobie sprawę z tego, że lektura ma sprawiać przede wszystkim przyjemność. Z kolei zbyt duża ilość informacji z gatunku specjalistycznych może skutecznie odstraszyć od otwarcia okładki. Jednakże „Kobiety w III Rzeszy” sprawiają wrażenie lektury odpowiedniej do tego, aby przeczytać ją sprawnie w dowolnym czasie.

W Polsce co jakiś czas pojawiają się pozycje, które w mniej lub bardziej atrakcyjny sposób przedstawiają różne aspekty II wojny światowej. W tym konkretnym przypadku Autor skupił się na „podprogowym” odbiorze treści sączonych przez aparat propagandy nazistowskiego państwa. Nie ulega przecież wątpliwości, że dyktatura narodowosocjalistyczna właśnie w ten sposób pragnęła uczynić z człowieka posłuszne narzędzie systemu. Czytając poszczególne rozdziały można śmiało postawić tezę, że w dużym stopniu zadanie to się udało. Wspomniany proces trwał co prawda relatywnie długo. Ale przyniósł III Rzeszy korzyści w postaci wiernych obywateli. Takich, którzy w zdecydowanej większości widzieli w działaniach Adolfa Hitlera i jego popleczników cały ciąg zdarzeń, mający doprowadzić do budowy nowej ponadtysiącletniej rzeczywistości społeczno-politycznej. Jaki dało to efekt wiemy aż za dobrze.

„Kobiety w służbie III Rzeszy”

Ciekawym zabiegiem konstrukcyjnym na pewno jest uczynienie z kobiet żyjących wówczas za naszą zachodnią granicą postaci pierwszoplanowych. Wydawać by się mogło przecież, że to płeć przeciwna jest bardziej „odporna” na hasła i slogany podawane w życiu politycznym. Zresztą w latach trzydziestych XX wieku nadal doskonale funkcjonował patriarchat. Model sprowadzający się do tego, że to mężczyzna miał decydujące zdanie w rodzinie. Sprawiało to, że liczba kobiet czynnych zawodowo, a tym bardziej na arenie spraw państwowych była raczej znikoma. W toku rozważań okazało się jednak, że rozumowanie tego rodzaju trzeba uznać za błędne. A jednocześnie wskazać, że propaganda w tej akurat materii była równie skuteczna bez względu na płeć.

Może Cię zainteresować też artykuł o matce Adolfa Hitlera

„Kobiety w służbie III Rzeszy” świetnie udowadnia jedno. Że niektóre panie niemal w identyczny sposób zaangażowały się w funkcjonowanie nazistowskiej machiny śmierci oraz zniszczenia. To cykl fabularyzowanych biografii tych z nich, które zasłynęły szczególną bezwzględnością. Często pomieszaną jeszcze z brutalnością oraz zupełnym brakiem empatii i ludzkich uczuć. Czytelnik odnajdzie tu strażniczki obozów koncentracyjnych, blokowe, morderczynie, kapo, a nawet naukowczynie. Szkopuł w tym, że trudno ocenić je jednoznacznie negatywnie. Oczywistym jest, że czyny, których większość z nich się dopuściła zasługuje na szczególne potępienie. Należy jednak brać w tym względzie pod uwagę także realia historyczne. Brawa należą się jednak Autorowi za to, że w sposób niemal doskonały skonstruował portrety psychologiczne bohaterek, nie zawsze z gruntu złych.  Tym samym ostateczny osąd został oddany w ręce Czytelnika.

In prima facie cały cykl „Prawdziwe historie” budzi nowe meandry fascynacji przeszłością. Nie skupia się jedynie na suchej, a niejednokrotnie mdłej faktografii, która powoli odchodzi w niebyt, stając się sztuczną koniecznością. Przeciwnie najistotniejszy jest w niej człowiek, z całym swoim skomplikowaniem. W tym miejscu doskonale pasuje cytat ze „Zbrodni i kary”. „Człowiek może być albo Napoleonem, albo drżącą kreaturą”. Może to jest właśnie sposób na to, aby mówić i pisać o historii. Pisać znów w sposób interesujący, rozszerzający  pole do interpretacji, pozwalający wyciągać  nieszablonowe wnioski i konkluzje.

Konkluzja

Pomimo kilku braków typu warsztatowego, na które i tak uwagę zwrócą jedynie fachowcy, śmiało można powiedzieć, że „Kobiety w III Rzeszy” spełniają swoje zadanie. Polecam Państwu serdecznie rzeczoną pozycję. Nie jest to tematyka łatwa i przyjemna. Pozwala na to, aby postawić sobie pytania o człowieczeństwo i jego wymiary w czasach wielkiej próby. Okazuje się, że warto odrobić tę lekcję ponownie, gdyż walka o dominację chyba wkracza w nową i nieznaną nikomu fazę.

Wydawnictwo: ZNAK Horyzont

Ocena recenzenta: 5/6

Dominik Majczak

Comments are closed.