Zanim pojawiły się pierwsze strzały, w gazetach krążyły już pogłoski o brance i napięciu w Warszawie. Wybuch powstania styczniowego redakcje „Czasu” i „Dziennika Poznańskiego” opisywały z ostrożnością – bez entuzjazmu, ale i bez potępienia. Między depeszami a komentarzami widać, jak trudno było oddzielić wiadomość od opinii.
22 stycznia wybuchło kolejne z polskich powstań narodowych, którego echa miały wybrzmiewać jeszcze za Bajkałem latem 1866 a także w ostępach leśnych Kongresówki zamienionej już na Prywislanskij Kraj. Walki te odbiły się szerokim echem w prasie polskojęzycznej pod zaborami, ale również w prasie zachodniej[1]. Sprzyjały temu nowe technologie jak telegraf czy fotografia[2]. Dzięki telegrafowi wiadomości trafiały szybciej do redakcji, fotografia zaś umożliwia dokładniejsze odwzorowanie scen z pola bitwy czy też portretów samych dowódców i bitew.
Prasa jako źródło do powstania styczniowego
Dlaczego w badaniu powstania styczniowego warto wykorzystywać prasę? Nasuwa się prosty wniosek, że praktycznie do dwudziestolecia międzywojennego jest to jedyny środek masowego przekazu[3]. Ponadto, jeśli idzie o wydarzenia ważne dla całego narodu to gazety wychodzące w różnych ośrodkach pozwalają nam na różne spojrzenia na daną sprawę. Są więc także źródłem do badania opinii publicznej. Prasa także jest wyrazicielką poglądów grup politycznych.
W przypadku niniejszej pracy będą to konserwatyści, ponieważ autor zajął się problemem wybuchu powstania styczniowego w krakowskim “Czasie” oraz “Dzienniku Poznańskim”. Autor zdecydował wybrać te dwie gazety, ponieważ w zaborach, w których działały miały największy nakład spośród gazet polskojęzycznych. Były to także dzienniki o największym wpływie na opinię publiczną.
By odpowiednio interpretować fakty, o których informowano w powyższych tytułach, ale również w prasie w ogóle trzeba wziąć pod uwagę to w jakich okolicznościach te tytuły wychodziły, jaki był do nich stosunek zaborcy. Zdecydowanie łatwiej publikować było prasie galicyjskiej niż kongresowej, gdzie istniała cenzura. Ze względu na szerokość problemu autor skupił się na jednym wydarzeniu a mianowicie na nocy styczniowej. Pod uwagę zostały wzięte numery „Czasu” od 19 do 21 “Dziennika Poznańskiego” zaś od 14 do 22. Numery te przedstawiają sytuację tuż przed powstaniem, samą noc z 22 na 23 stycznia oraz pierwsze dni powstania.
Rys historyczny krakowskiego „Czasu”
„Czas” miał o tyle przewagę nad innymi gazetami, że był gazetą finansowo niezależną bowiem utrzymywaną przez Potockich z Krzeszowic[4]. Dziennik ten wychodził w Krakowie od 1848 r. (czyli już od czasu, gdy Rzeczpospolita Krakowska była wcieloną do Austrii) do 1934 r. a następnie został przeniesiony do Warszawy, gdzie wychodził do wybuchu II wojny światowej. Historycy prasy twierdzą, że przeniesienie głównej siedziby “Czasu” z Krakowa i odcięcie się tego czasopisma od krakowskiej cyganerii zadecydowało o powolnym upadku znaczenia tej gazety.
Obok “Czasu” istniało jeszcze w 1863 r. w Galicji 37 czasopism. Zmieniał się również sposób pracy redakcji. Oto z jednoosobowego kierownictwa powstawały zespoły redakcyjne[5]. By rozpocząć pracę w redakcji omawianego dziennika należało najpierw podjąć swego rodzaju pracę dorywczą. Na początek adept zostawał współpracownikiem, który tworzy teksty dla redakcji. Pisał felietony bądź korespondencje. Gdy sprawdził się na tym stanowisku zostawał przyjęty by składać teksty oraz zajmować się korektą. Dopiero po takim stażu zostawał członkiem redakcji.
Samo kolegium redakcyjne było dość szerokie. Na jego czele stał redaktor naczelny, następnie był redaktor odpowiedzialny. Kolejnym pionem byli redaktorzy odpowiedzialni za poszczególne działy a to dział polityczny, dział naukowy, dział kulturalny oraz dział gospodarczy. Dalej znajdowali się wszyscy dziennikarze zatrudnieni na stałe, współpracownicy oraz korespondenci, na których barkach spoczywał ciężar pracy nad jakością treści oraz obecnością gazety na rynku dziennikarskim. “Czas” posiadał korespondentów w każdym zaborze oraz w Europie Zachodniej co również świadczy o renomie i zamożności gazety.
„Czas” był organem tzw. grona krakowskiego, w którego skład wchodzili Adam Józef Potocki, Antoni Zygmunt Helcel oraz Paweł Popiel. Popiel był pierwszym redaktorem naczelnym. Funkcję tę pełnili po nim: Lucjan Siemieński, Konstanty Sobolewski, Antoni Kłobukowski, Ksawery Masłowski, który był naczelnym w okresie powstania styczniowego, ponownie Antoni Kłobukowski, Michał Chyliński, Antoni Beaupre, Rudolf Starzewski[6].
Dodatkowo ukazywał się w latach 1856-1860 „Czas. Dodatek Miesięczny”. Zdaniem Jarowieckiego miał to być pierwszy poważny miesięcznik literacki Galicji[7]. Dzięki temu dodatkowi literackiemu „Czas” miał utrzymywać się dłużej niż inne powstałe w tym samym co wspomniana gazeta okresie. Jarowiecki podaje, że w roku 1860 nakład wynosił 2 tys. egzemplarzy[8]. Wyjście pierwszego numeru na rynek był komentowany przez historyków krakowskich jeszcze po latach[9]. Mariusz Jakubek cytuje słowa Marii Estreicherówny:
„Ważnym wypadkiem dla życia umysłowego w Krakowie jest, że w r. 1848 zaczyna wychodzić „Czas”, po upadku różnych efemeryd politycznych, literackich i paszkwilowo-satyrycznych, w jakie obfitowały ostatnie, burzliwe lata. Może jest czasem suchy i nudny, ale pod względem kulturalnym stanowi olbrzymi postęp od publicystyki poprzedniego okresu”[10].
Patriotyczna misja konserwatywnej gazety
Sami jego twórcy uznali prowadzenie i wydawanie “Czasu” za swego rodzaju misję. W artykule wstępnym do pierwszego numeru czytamy:
„[…] pisarz przemawiający za prawdą jest to wojownik, jest to kapłan, który walczyć powinien z odwagą i miłością. Zbrojni jedną i drugą śmiało i z dobrem sumieniem przychodzimy w chwili tak uroczystej, mówić do narodu naszego głosem przekonania, które w nas spokojne zapatrywanie się na rzeczy, a poniekąd znajomość stanu społecznego i niejakie doświadczenie polityczne wyrobiło”[11].
Od roku 1860 w narracji „Czasu” zachodzą zmiany. Mimo, iż było to czasopismo lojalistyczne to od grudnia tego roku zaczęło głosić hasła autonomii dla Galicji. Następnie” Czas” poparł manifestacje patriotyczne w Warszawie oraz w Krakowie w 1861 r.. Wobec reakcji na wydarzenia 1863 roku “Czas” został zawieszony na trzy miesiące i zastąpiony w tamtym okresie “Chwilą”. W pracy zbiorowej z 1968 r. “Kraków w powstaniu styczniowym” możemy znaleźć następującą opinię Kazimierza Olszańskiego: Z dotychczasowego propagatora idei konserwatywnych i legitymistycznych przemienił się w organ opozycji narodowej […] stając się niebawem wyrazicielem uczuć patriotycznej opinii wszystkich dzielnic[12]. W podobnym duchu na łamach “Kwartalnika Historii Prasy Polskiej” wypowiada się historyk Kazimierz Adamek, a mianowicie:
„Czas”, doskonale redagowany, najpoważniejszy polski dziennik polityczny, znany był w większych miastach niemal całej Europy środkowej, a także, chociaż w mniejszym stopniu, zachodniej. Dla kół rządowych i parlamentarnych Austrii, dla polityków i prasy europejskiej stanowił wyraz najbardziej znaczącej polskiej opinii publicznej. Pisma zagraniczne czerpały z jego szpalt wiadomości o sprawach polskich i dość często prowadziły z nim polemiki”[13]
W numerze 19 z 24 stycznia w rubryce „Korespondencja” pod datą 20 stycznia i wpisem z Warszawy mamy reakcję na artykuł z „Dziennika Powszechnego” dotyczącego branki, czyli przymusowego poboru do wojska, który miał rozładować napięcie w Kongresówce. Redakcja “Czasu”, jak wspomniałem wcześniej – konserwatyści – nie przebiera w słowach. Po pierwsze ze względu na krzywdę, którą zaborca rosyjski wyrządza Polakom a po drugie jego autor walczy o to, aby ukazywały się rzetelne informacje. Czytamy:
„Artykuł ten urzędowego dziennika będący jedynie szyderstwem z boleści i cierpień uciśnionego narodu, pisze, że spisowi (…) idą z radością i ochotą do wojska! A dlaczegóż ich łapano w nocy, wyciągano z mieszkań, krępowano powrozami, jak to jeszcze wczoraj na własne oczy widziałem; dla czegóż trzymają ich w więzieniach i w cytadeli, kiedy z ochoty idą do wojska. Więc napaść policyi i żołnierzy z bronią w ręku na domy, wdzieranie się w nocy przemocą lub podstępem do mieszkań, porywanie ojców jeżeli nie zastano w domu ich synów na proskrypcyę skazanych, zabieranie ludzi starszych jeżeli oni byli na liście podejrzanych, wiązanie i więzienie, to są z jednej strony oznaki dobrej woli wziętych do wojska, z drugiej strony objawy wzorowego postępowania policyi i wojska. Łzy matek i żon, płacz dzieci i nędza osierociałych niemowląt, to dowody łaski i dobrodziejstwa jakie wyświadczono rzemieślnikom biorąc ich do wojska. Wesołe usposobienie proskrybowanych objawiało się zapewne przez te śpiewy “Boże coś Polskę” i “Jeszcze Polska nie zginęła”, które się z miejsca ich uwięzienia rozlegały.”[14]
Rozprawiając się z obłudą rządowej “gadzinówki”, choć to pojęcie z późniejszego okresu, korespondent opisuje przebieg “branki” – takie określenie tych wydarzeń również pada w tym artykule. Opisuje ponadto okoliczności i konkretne podjęte działania wobec „spisowych” a właściwie proskrybowanych. Dalej w artykule mamy informację o reakcji wiernych w jednym z warszawskich kościołów, którzy to przerwali kazanie księdzu.
Wymienione są również środki użyte wobec podejrzanych (przy czym autor wydaje się nie wiedzieć jeszcze o tym, że związani oni byli z powstaniem, mimo, że jest to numer z 24 I, a samo powstanie zaczęło się dwa dni wcześniej) – siła fizyczna, najścia nocą, skucie podejrzanych, areszt, głodzenie czy wreszcie upicie ich alkoholem. Ponadto korespondent pisze, że widział te wypadki na własne oczy. Autor wykazuje się ekspresją i dokładnością
Pod tym wpisem mamy korespondencję z 19 stycznia z Paryża. Tenże jest w nieco łagodniejszym tonie. Poniżej fragment:
„Rząd rosyjski przeprowadził w Kongresówce straszny proskrypcyjny pobór wojskowy i jak telegraf nam donosi, bez żadnego oporu. Jeżeli telegraf mówi prawdę, należy się nowy hołd krajowi za jego cierpliwość, wytrwałość i pokazaną roztropność polityczną. Ale niech rząd rosyjski pamięta, że cała Europa zna już dobrze znaczenie każdego poboru wojskowego w Polsce, a tem więcej znaczenie takiej proskrypcyi”[15].
Dalej we wpisie z Paryża czytamy, że konsulowie angielski i francuski, którzy znajdowali się w tym czasie w Warszawie poinformowali rządy swoich państw o tym jak de facto wyglądał ten konkretny pobór do wojska. Korespondent jednocześnie poddawał w wątpliwość możliwość jakiejkolwiek reakcji Zachodu na wydarzenia w Kongresówce.
W dziale „Przegląd Polityczny” na stronie 3 pojawiają się najaktualniejsze informacje z Warszawy – stan w jakim jest społeczeństwo po brance. W Warszawie mają panować żałobne nastroje, jednocześnie jednak społeczeństwo ma bronić sprawy narodowej nie podejmując pochopnie żadnych działań. Pada również informacja, że Kozacy oraz regularne wojska rosyjskie udały się do Kampinosu w celu schwytania wszystkich zbiegłych proskrybowanych. Informacje te redakcja miała dostać 22 stycznia w nocy. Jest też mowa o stanowisku wiedeńskiego dziennika “Presse”, który także jest oburzony postępowaniem rosyjskim. Padają następujące słowa:
„Rząd cesarza Mikołaja jawnie i otwarcie występował z swym absolutyzmem i niczego od niego nie oczekiwano prócz czynności przemocy. Przy fałszywym liberalizmie, którym się rząd rosyjski dzisiaj osłania tem straszniejszemi okazują się takie napady barbarzyństwa, jakichby nawet cesarz Mikołaj unikał; a gdy nam teraz mówić będą o rosyjskich reformach i o ludzkości panującej w tym kraju, wskażemy im wówczas tę tak zwaną rekrutacyę w Polsce.”[16]
Istotną jednak kwestią pozostaje to, że „Press” jest gazetą liberalną a sama jej reakcja dziwi nawet redakcję „Czasu” (vide omawiany artykuł)[17]. Sytuacja w Kongresówce opisywana jest więc w nr 19 “Czasu” w dwóch działach. Język zaś jest rzeczowy, rozprawiający się z obłudą oraz naładowany ekspresją, aby zdobyć wiarygodność, ale również, aby budować ducha w narodzie. Wszak „Czas” kolportowany był też w zaborze rosyjskim i pruskim.
W 20 nr „Czasu” powstanie styczniowe jest już tematem z pierwszej strony. Jednakże konserwatyści polemizują a nawet nakazują odciąć się od nazywania wydarzeń w Kongresówce powstaniem. Cały czas jest mowa o chronieniu się w lasach bezbronnych proskrybowanych, których ma być ledwie kilkuset, a ewentualna podjęta przez nich walka to tylko walka w obronie własnej. Dziennikarze “Czasu” demaskują też Rosjan uważając, że: rząd rosyjski pragnąłby w tej chwili jakiegoś bezsilnego wybuchu, mniemając, że jego krwawem stłumieniem wstrzymałby rozwój sił narodowych, od dwóch lat tak żywo postępujący[18].
Słusznie twierdzą, że lepszym czasem na walkę byłaby wiosna, że w obecnej chwili siły narodu są zdziesiątkowane branką. Jak wiemy branka odniosła odwrotny skutek. “Czas” w artykule z pierwszej strony nie tyle wypowiada się lojalistycznie co realistycznie studząc zapał mogący doprowadzić do narodowej katastrofy z jednej strony a do usprawiedliwienia rosyjskiej reakcji z drugiej. Przegląd polityczny powtarza treści z artykułu z pierwszej strony.
Autor mówi o tym, że naród odda się pracy organicznej nie zaś walce orężnej. Walczących w samoobronie oblicza na dwie grupy liczące 500 osób. Już jednak numer 21 “Czasu” przynosi inne informacje. Co prawda jest jeszcze mowa o bezbronnych, ściganych przez zawodowe wojsko rosyjskie, kryjących się w stogach siana przed zimnem czy też karmionych przez chłopów proskrybentach. Jednak zapis z korespondencji z Warszawy z 23 stycznia kończy się już następującymi słowami:
„Młodzież zaopatrzywszy się w niewielką ilość kos, nożów i cokolwiek palnej broni, ruszyła ku Wiśle i w bliskości Wyszogrodu po kruchym i łamiącym się już lodzie przeszła Wisłę i połączyła się w Płockiem z drugim oddziałem, który ruszał od Jabłonny przez Zegrz, i pod Serockiem gdzie uporządkował się. Wczoraj rozeszła się pogłoska, że pod jednem z miasteczek w Płockiem przyszło z oddziałem kozaków do starcia (…) Takież same wiadomości dochodzą nas i z innych okolic kraju naszego. Jednym słowem, niesłychanym gwałtem jakim jest proskrypcya, wywołał rząd rosyjski opór i gromadzenie się dla obrony życia i wolności przeciw bezprawiu szalonemu, a opór ten staje się coraz powszechniejszy”[19].
Podobnie jak w poprzednim numerze wydarzenia z Kongresówki znajdują się na pierwszej stronie. Mimo tego, że opór narasta nadal dziennikarze unikają określenia „powstanie”. Śledząc dalej treść tego wydania natrafiamy w dziale „Przegląd Polityczny” na depeszę z Petersburga z 25 stycznia, która relacjonuje nam wydarzenia nocy styczniowej. Jest już tu mowa o utarczkach i pościgach. Oczywiście część tej depeszy to wierutna bzdura mająca usprawiedliwiać działania wojska carskiego. Dziennikarze „Czasu” demaskują te przeinaczenia. Mamy bowiem w niniejszej depeszy informację o tym, że Polacy mordowali śpiących na kwaterach Rosjan.
Analizując te trzy numery „Czasu” dochodzimy do wniosku, że kwestia poglądu na powstanie styczniowe na łamach dziennika ewoluowała. Początkowo kierowano się zgodnie z duchem czasu linią martyrologiczną. Ubolewano nad cierpieniem braci z zaboru rosyjskiego, mając nadzieję, że nie wyniknie z “branki” zbrojne powstanie. Jednocześnie zgodnie z poglądami konserwatyzmu uważano, że ewentualne powstanie zaprzepaści wszystko, co udało się dotychczas uzyskać w wyniku polityki Austro-Węgier.
Obawiano się, że gdyby wybuchło powstanie to Kongresówkę znów spowije noc paskiewiczowska. Jednakże redakcja po kolejnych doniesieniach z Warszawy zaczyna sprawę postrzegać inaczej. Co prawda nie zachęca do walki, ale też do niej nie zniechęca. Na koniec warto wspomnieć, że “Czas” nie mówi wprost o tym, że wybuchło powstanie. Stara się nawet dementować taką informację jako pogłoskę stworzoną przez Rosjan po to, aby mieli pretekst do zlikwidowania wszelkich ewentualnych wolności w Kongresówce.
Dziennik Poznański o powstaniu styczniowym
Jak zapatrywała się na te wydarzenia prasa polska w zaborze pruskim i czy w ogóle jakieś pismo mogłoby konkurować w artykułach dotyczących sytuacji w Kongresówce tuż przed powstaniem styczniowym i na jego początku z “Czasem”? Andrzej Staniszewski pisze, że na podobnym poziomie co wspomniany “Czas” czy “Gazeta Warszawska” był m.in. edytorskim “Dziennik Poznański”. Przy czym zaznacza, że idzie o działalność w okresie 1835-1879[20]. Ponadto Staniszewski podkreśla, że w tym okresie między czasopismami zaboru pruskiego istniała bardzo dobra wymiana informacji. Dochodzimy więc do wniosku, że czasopisma te wzajemnie przedrukowywały wiadomości.
„Dziennik Poznański” powstał z inicjatywy Hipolita Cegielskiego. Pierwszy numer wyszedł 1 stycznia 1859. Potencjalnymi odbiorcami pisma mieli być ziemianie oraz inteligencja. W trakcie powstania styczniowego gazeta skłaniała się ku stronnictwu „białych”. Początkowo jednak była czasopismem liberalnym. „Dziennik Poznański” uchodzi za najważniejszą z gazet w zaborze pruskim, szczególnie zasłużoną dla prowadzenia programu pracy organicznej[21].
Miała ona charakter informacyjno – publicystyczny. Podobnie do “Czasu” „Dziennik Poznański” powstał dzięki wsparciu finansowemu ziemian. Swoje środki na działalność gazety wyłożyli i później wspierali Mieczysław Kwilecki, Zygmunt Szułdrzyński oraz Anastazy Radoński[22].
Jego redaktorami byli m.in. Władysław Bentkowski – powstaniec listopadowy i styczniowy, Hipolit Cegielski, Józef Jagielski i Franciszek Dobrowolski – ten ostatni działacz Rządu Narodowego w powstaniu styczniowym.
Z gazetą współpracowali również Leon Kapliński – uczestnik Wiosny Ludów w Wielkopolsce, więzień twierdzy w Moabicie, Leon Wojciech Chrzanowski – bratanek gen. Wojciecha Chrzanowskiego, uczestnik m.in. powstania krakowskiego 1846, pisał również do “Czasu”, Henryk Nakwaski – powstaniec listopadowy, Andrzej Edward Koźmian – w czasie powstania styczniowego pośrednik między Rządem Narodowym a władzami francuskimi w Paryżu i Henryk Schmitt – działacz spisków patriotycznych również zaangażowany w powstanie styczniowe. Wszyscy z wyżej wymienionych mieli patriotyczną kartę w swoim życiorysie.
Podobnie jak w pierwszym numerze “Czasu” tak i w pierwszym numerze “Dziennika Poznńskiego” mamy wyszczególnioną misję tej gazety:
„Potrzeba Dziennika politycznego, któryby tak moralne jak i materyalne interesa narodowości polskiej w W. Ks. Poznańskiem reprezentował, od dawna i aż nadto mocno czuć się daje. Sami przeciwnicy narodowości polskiej, pomawiając ją o ciche i skryte działania, wkładają na nią obowiązek poszukania sobie jawnego organu. Takim organem życzeń, potrzeb i praw narodowości polskiej w Wielkim Księstwie Poznańskim ma być “Dziennik Poznański”[23].
Tchnie więc z tego manifestu patriotyzmem, nie ma jednak mowy o zachęcaniu do działalności wywrotowej. Sytuacja jest podobna jak w krakowskim “Czasie”. Podobna jest także szata graficzna gazety[24].
Już od 1 stycznia 1863 pojawiają się na głównej stronie informacje na temat poboru do wojska, informacje o smutnych świętach, podczas których znajdują się przy stołach puste miejsca[25]. Śledząc treść wiadomości z Warszawy dostrzegamy ton współczucia autora wobec proskrybowanych, ale jednocześnie zachętę do dalszej pracy organicznej, nawet pośród wojska rosyjskiego. Co ciekawe, redakcja posiada wiadomości o tworzeniu list proskrypcyjnych.
W następnym numerze mamy informacje o aresztowaniu prawdopodobnie Bronisława Szwarce (tutaj określanego jako Szwarc). Redakcja publikuje jedynie list korespondenta przypuszczając, że jest to człowiek z carskiej policji, ponieważ zajścia opisuje bardzo szczegółowo. Przejdźmy jednak, ze względu na ograniczoną objętość pracy, do wydarzeń opisywanych w numerach „Dziennika Poznańskiego” od 18 stycznia.
W numerze „Dziennika Poznańskiego” z 18 stycznia 1863 otrzymujemy taką oto charakterystykę osób, które padły ofiarami branki:
„Ani wiek, ani stosunki i obowiązki rodzinne, jedynactwo, ojcostwo, od poboru nie chroniły. Wiemy takich wielu, których od rodziny licznej, od kilkorga dzieci oderwano, i wielu takich, którzy z dawna lata popisowe przeszli, a których wraz z innymi do cytadeli zapędzono. Wydarzało się i tak, że w miejsce syna, który przed poborem ucieczką się ratował, wzięto ojca, lub brata za brata.
(…) Wielu urzędników z kolei warszawsko – wiedeńskiej, wielu z młodzieży biurowej, z pracujących po adwokatach, uległo brance.”[26]
Ponadto wśród proskrybowanych znaleźli się również młodzi Żydzi oraz uczniowie Szkoły Głównej. Treści związane z branką zajmują w tym numerze około półtorej strony, z czego część to przedruk z “Czasu”, w tym Instrukcyę przepisującą sposób postępowania władz na przypadek ponowienia się demonstracyi politycznych w tych częściach kraju, w których stan wojenny zniesionym został[27].
W następnym numerze w ramach wieści z Warszawy dalej poruszany jest wątek branki. Mowa jest o wyjściu jakiejś gromadki rzemieślników z Warszawy celem uniknięcia przymusowego wcielenia do carskiego wojska. Mamy też ciekawą relację dotyczącą nastrojów wśród zamkniętych w Cytadeli:
“Widziałem jednego, który przypadkowo przy poborze wzięty, dziś na wolność został puszczony. Opowiadał o dniach dwóch przebytych w tłumie innych brańców. Duch w tych biedakach krzepki. Dnie całe na śpiewach narodowych gromadnie śpiewanych spędzali. Nadziei i otuchy dobrej pełni. Do kobiet co z płaczem i łkaniem do nich przychodziły, mówili: “my choć w szeregi wojska dziś skazani, my walczyć będziem dla Polski i za Polskę”[28].
Dalsza charakterystyka proskrybentów znajduje się w następnym numerze. Dochodzą informacje o wieku proskrybentów, że zabierani są w sołdaty 36 – 40 – letni mężczyźni i to w takiej liczbie, że warsztaty rzemieślnicze pozostają puste.
Widać podobieństwa do przekazów z „Czasu”, który polemizował z warszawską gazetą rządową. Jak wspomniano wyżej, według krakowskiego dziennika wzięci w sołdaty przebywający w cytadeli również mieli wysokie morale i śpiewali pieśni patriotyczne. Ten sam przekaz o wysokim morale kontynuuje numer 17 “Dziennika Poznańskiego”.
Zdaniem „Dziennika Poznańskiego” społeczeństwo pragnęło pomóc osieroconym urządzając zbiórki pieniędzy. Wydawać się może, że “Dziennik Poznański” wypowiada się w bardziej stanowczym tonie niż “Czas”. Mamy tu dopiero informacje z Warszawy z 16 stycznia. Jednak co do ewentualnego powstania również stoi na stanowisku bardziej zachowawczym. Zacytujmy:
„Niepokój, obawa krwawego starcia tu i owdzie na prowincyi, trwa dotąd; choć niemało uspokojenia przyniosły dni ostatnie w których poważne i poważane a z różnych stron idące głosy, przeciwko usiłowaniu czynnego oporu się objawiły. Może te głosy staną się głosem sumienia dla tych którzy popychani rozpaczą, bezpieczeństwo kraju chcą stawić na kartę”[29].
Tu również występują obawy przed zabezpieczeniem dotychczasowego posewastopolskiego dorobku w Królestwie Polskim. Czytamy w tym numerze także o siłach rosyjskich wysłanych w rejon Kampinosu w celu ścigania uciekinierów przed branką. Kolejne numery, aż do 22 zamieszczają głównie przedruki z krakowskiego “Czasu” z krótkim komentarzem dotyczące Królestwa. Dopiero numer 22 opisuje jak rysuje się sytuacja de facto w Królestwie Polskim:
„Popisowi i inna młodzież zbierali się z początku w małych oddziałach, które później połączywszy się tworzyły znaczne zastępy, dochodzące często do 3000 spiskowych i dowodzone przez oficerów, umyślnie ustanowionych od komitetu rewolucyjnego, i które śpiesznie się organizują, są okolice fabryczne, których liczna ludność robocza dała główny kontyngiens tego wojska rewolucyjnego. (…) Wielu spiskowych porządnie jest uzbrojonych, ale przeważna większość ma tylko kosy i inną broń doraźną. Spora liczba jest także opatrzona w dobre konie. (…) wolni włościanie tworzą rdzeń spisku, ponieważ ci nie są oddani rządowi, jak włościanie pańszczyźniani. Już w różnych okolicach zaszły starcia pomiędzy wojskiem a spiskowymi[30].
Dalej mamy opis pierwszych starć oraz stanowisko studentów wobec powstania.
Porównując przekazy obydwu czasopism dochodzimy do następujących wniosków. Zarówno „Czas” jak i „Dziennik Poznański” relacjonowały dzień za dniem co dzieje się w Kongresówce cały czas mając jednak nadzieję na to, że powstanie nie wybuchnie. Wobec proskrybowanych obydwie gazety opowiadały z wielkim szacunkiem, wspierały mentalnie ich rodziny.
Najważniejsze: obydwa dzienniki nie wskazały na to, że stało się coś istotnego w noc z 22 na 23 stycznia. Dopiero “Dziennik Poznański” 28 stycznia relacjonuje pierwsze potyczki a także ogłoszenie manifestu Tymczasowego Rządu Narodowego. Pamiętać trzeba, że obydwa czasopisma działały legalnie. Prowadzone były też przez konserwatystów mimo ich powstańczej przeszłości. Z tego zapewne względu odnosiły się powściągliwie do zaszłych wydarzeń jednak nie zapominając o rodakach z Kongresówki.
Bibliografia
Źródła:
- „Czas” 1863, nr 19 (24 I).
- „Czas” 1863, nr 20 (25 I).
- „Czas” 1863, nr 21 (27 I).
- „Dziennik Poznański” 1859.01.01, r.1, nr 1.
- „Dziennik Poznański” 1863.01.18, r. 5., nr 14.
- „Dziennik Poznański” 1863.01.20, R. 5, nr 15.
- „Dziennik Poznański” 1863.01.22, R. 5., nr 17.
- „Dziennik Poznański” 1863.01.28, R. 5, nr 22.
Opracowania:
- Adamek K., Geneza i wstępny program krakowskiego “Czasu”, “Kwartalnik Historii Prasy Polskiej” 1980, 19/1
- Dachtera M., Kuczyńska I., Mieczysław Kwilecki – zasłużony dla Wielkopolski pan na Oporowie, [w:] Mieczysław Kwilecki z Oporowa – Region Szamotulski [dostęp: 08.IX.2025].
- Figes O., Wojna krymska 1853-1856. Ostatnia krucjata, Oświęcim 2018.
- Jakubek M., Krakowski “Czas” – środowisko dziennikarskie w latach 1848-1918, “Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego”, MCCLXXIX, 2005
- Jarowiecki J., Prasa w Krakowie: tradycja i współczesność (Część pierwsza: do roku 1918), [w:] Prasa w Krakowie: tradycja i współczesność (Część pierwsza: do roku 1918) [dostęp: 06.09.2025].
- Kolasa W. M., Statystyka i geografia prasy polskiej 1832-1918, “Zeszyty Prasoznawcze” 2015, t. 58.
- Myśliński J., Uwagi o prasie polskiej przełomu XIX i XX wieku jako źródle historycznym, “Rocznik Historii Czasopiśmiennictwa Polskiego” 1974, nr 14/1
- Olszański K., Krakowski “Czas” wobec powstania styczniowego [w:] Kraków w powstaniu styczniowym, Kraków 1968,
- Podczaska K., Rola i znaczenie szlachty i ziemiaństwa wielkopolskiego w ruchach narodowowyzwoleńczych i działalności społecznej 1794-1945, [w:] Muzeum Ziemiaństwa w Dobrzycy [dostęp: 08.IX.2025].
- Staniszewski A. , O pożytkach kompleksowego czytania prasy polskiej z okresu zaborów, “Kwartalnik Historii Prasy Polskiej” 1991, nr 30/2.
- Walewander E., Echa powstania styczniowego w Austrii w świetle prasy austriackiej, “Roczniki Teologiczno – Kanoniczne” 1981, t. XXVIII, z. 4.
[1] Jednym z korespondentów wojennych był francuski ochotnik Henri Sudeix, którego relacje publikowano w “Le Monde Illustré”.
[2] Np. Orlando Figges opisywał rolę korespondenta wojennego w trakcie działań zbrojnych. Vide: O. Figes, Wojna krymska 1853-1856. Ostatnia krucjata, Oświęcim 2018.
[3]J. Myśliński, Uwagi o prasie polskiej przełomu XIX i XX wieku jako źródle historycznym, “Rocznik Historii Czasopiśmiennictwa Polskiego” 1974, 14/1, s. 7.
[4] J. Myśliński, op. cit., s. 14.
[5] J. Jarowiecki, Prasa w Krakowie: tradycja i współczesność (Część pierwsza: do roku 1918) , Kraków 2003, [dostęp: 06.09.2025], s. 15.
[6] Taką listę redaktorów ustalił w swoim opracowaniu M. Jakubek, Krakowski “Czas” – środowisko dziennikarskie w latach 1848-1918, “Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego”, MCCLXXIX, 2005, s. 151.
[7] J. Jarowiecki, op. cit., s. 15.
[8] Ibidem, s. 16.
[9] Z uwag technicznych należy nadmienić, że każde wydanie było numerowane, napis znajdował się w górnym, lewym rogu. Następnie widniała data dzienna oraz miejsce wydania, czyli Kraków. W prawym, górnym rogu znajdował się rok wydania. Poniżej, na środku zapisany jest charakterystyczną, dużą czcionką tytuł gazety. Po lewej stronie od tytułu opisane są warunki prenumeraty, po prawej zaś jakiego rodzaju ogłoszenia, listy, odezwy “Czas” przyjmuje. Opisane są również warunki publikacji takowych. Strona pierwsza dzieli się na dwie części. Pierwsza z nich to aktualne wiadomości z Krakowa, część druga to część literacko – artystyczna. Strona druga to korespondencje z miast zachodnich (Wiedeń, Berlin czy Paryż). Korespondencja ciągnie się również na stronie trzeciej. Znajdziemy tam też rubrykę “Przegląd Polityczny”, “Kronikę miejscową i Zagraniczną” oraz “Gospodarstwo, przemysł i handel”. W roku 1863 redagował tę część redaktor naczelny Antoni Kłobukowski. W drugiej połowie strony trzeciej znajdziemy “Kursy papierów i pieniędzy”, rozkład jazdy pociągów oraz spis osób, które przyjechały do Krakowa. Na stronie czwartej znajdziemy różnego rodzaju ogłoszenia, które zasługują na osobną monografię ze względu na swoją charakterystyczną treść.
[10] M. Jakubek, op. cit., s. 148.
[11] Artykuł wstępny „Czasu” nr 1 z 3 listopada 1848 r.
[12] K. Olszański, Krakowski “Czas” wobec powstania styczniowego [w:] Kraków w powstaniu styczniowym, Kraków 1968, s. 197.
[13] K. Adamek, Geneza i wstępny program krakowskiego “Czasu”, “Kwartalnik Historii Prasy Polskiej” 1980, 19/1, s. 19.
[14] “Czas” nr 19 (24 I) 1863.
[15] Ibidem.
[16] Ibidem.
[17] Szerzej o sprawie polskiej w prasie austriackiej vide: E. Walewander, Echa powstania styczniowego w Austrii w świetle prasy austriackiej, “Roczniki Teologiczno – Kanoniczne” 1981, t. XXVIII, z. 4., s. 117-127.
[18] “Czas” 1863, nr 20 (25 I), s. 1.
[19] “Czas” 1863, nr 21 (27 I), s. 1.
[20]A. Staniszewski, O pożytkach kompleksowego czytania prasy polskiej z okresu zaborów, “Kwartalnik Historii Prasy Polskiej” 1991, nr 30/2, s. 11.
[21] W. M. Kolasa, Statystyka i geografia prasy polskiej 1832-1918, “Zeszyty Prasoznawcze” 2015, t. 58, s. 869.
[22] Każdy z fundatorów miał w swoim życiu patriotyczny epizod. Anastazy Radoński (1812-1881) wziął udział w powstaniu wielkopolskim 1848 jako członek Komisji Gospodarczej zajmującej się m.in. zbieraniem podatku narodowego vide: K. Podczaska, Rola i znaczenie szlachty i ziemiaństwa wielkopolskiego w ruchach narodowowyzwoleńczych i działalności społecznej 1794-1945, [w:] Muzeum Ziemiaństwa w Dobrzycy [dostęp: 08.IX.2025]. Mieczysław Kwilecki (1833-1918) brał udział w powstaniu styczniowym oraz zajmował się zakupem broni dla powstańców za co był więziony m.in. w Moabicie, vide: I. Kuczyńska, M. Dachtera, Mieczysław Kwilecki – zasłużony dla Wielkopolski pan na Oporowie, [w:] Mieczysław Kwilecki z Oporowa – Region Szamotulski [dostęp: 08.IX.2025]. Zygmunt Szułdrzyński (1830-1918) zajmował się pomocą materialną dla powstania styczniowego. Wszystkie te osoby są również związane z Hotelem Bazar.
[23] Dziennik Poznański 1859.01.01, r.1, nr 1.
[24] W “Dzienniku Poznańskim” znajdowały się działy dotyczące wiadomości krajowych i zagranicznych, artykuły rezonujące w miarę potrzeby i sposobności, wiadomości miejscowe oraz prowincjonalne, informacje dotyczące gospodarki (kursy giełdowe, ceny towarów), nowiny literackie oraz ogłoszenia prywatne i państwowe. Miała znajdować się również osobna rubryka poświęcona sprawom krajów słowiańskich a w niej informacje o historii, kulturze i literaturze. Tak zakładano 1 stycznia 1859. Na stronie pierwszej wielką książką w centralnym punkcie znajdował się tytuł czasopisma. W lewym rogu opisane były warunki prenumeraty zaś w prawym możliwość przesyłania do redakcji ogłoszeń. Poniżej znajdował się numer wydania, na środku data dzienna wydania, po prawej znów numer wydania. Dziennik nie ukazywał się w poniedziałki a artykuły nie były podpisywane.
[25] “Dziennik Poznański” zabierał wcześniej głos na temat manifestacji patriotycznych w Kongresówce.
[26]“Dziennik Poznański” 1863.01.18, r. 5., nr 14, s. 1.
[27] Ibidem.
[28] “Dziennik Poznański” 1863.01.20, R. 5, nr 15, s. 1.
[29] “Dziennik Poznański” 1863.01.22, R. 5., nr 17, s. 2.
[30] “Dziennik Poznański” 1863.01.28, R. 5, nr 22.