Zagłada chorych w ramach pseudoeutanazji w kościańskim Zakładzie Psychiatrycznym

Okres II wojny światowej przyniósł prawie całkowity zanik jakkolwiek rozumianej moralności. „Rasa panów” świadomie zaczęła eksterminować inne narody, jednocześnie trwając w przekonaniu, że masowe mordy przeprowadzane na Żydach, Romach czy Polakach są pozbawione znaczenia ze względu na bezwartościowość wymienionych „podludzi”. W pewien sposób morderstwo przeprowadzone na konkretnej grupie ludności z czynu niemoralnego i karygodnego, który zasługiwał na surową karę i zbiorowe potępienie stał się swego rodzaju sukcesem i powodem do osobistej dumy. Poszukiwania idealnego człowieka doprowadziły bowiem do uznania konkretnych jednostek za niewartych życia. Takimi właśnie „podludźmi” stali się pacjenci kościańskiego zakładu psychiatrycznego. A ich śmierć zainicjowała proces hitlerowskiej pseudoeutanazji w Kościanie.

Jedna z willi dzisiejszego Wojewódzkiego Szpitala Neuropsychiatrycznego Fot: Wikimedia Commons
Jedna z willi dzisiejszego Wojewódzkiego Szpitala Neuropsychiatrycznego
Fot: Wikimedia Commons

Co ciekawe ostatnimi czasy zjawiska takie jak getta, obozy masowej zagłady czy chociażby zniszczenie Warszawy w 1944r. doczekały się ogromnego upamiętnienia. Powszechny dostęp do miejsc pamięci takich jak chociażby Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu, czy różnorodne filmy (oczywiście w różnym stopniu ukazujące prawdę historyczną) dotyczące m.in. powstania warszawskiego doprowadziły do wzrostu świadomości społecznej.

Niestety, takiego upamiętnienia nie doczekały się ofiary nazistowskiej pseudoeutanazji. Masowe pozbywanie się jednostek „bezużytecznych”, a więc psychicznie bądź nieuleczalnie chorych rozpoczęło się w nazistowskich Niemczech, jednak co oczywiste wraz z zajęciem przez Hitlera terenów państwa polskiego praktyki te przeniesione zostały także na nasz rodzimy grunt. Ośrodkami pseudoeutanazji stały się komory gazowe m.in. w Treblince czy Sobiborze, ale także w licznych niewielkich miasteczkach. Przykładem takiego „małego” ośrodka eutanazji osób chorych stał się Krajowy Zakład Psychiatryczny w Kościanie[1].

Od klasztoru do piekła

Historia istniejących do dziś budynków należących obecnie do Wojewódzkiego Szpitala Neuropsychiatrycznego im. Oskara Bielawskiego w Kościanie zaczyna się od istniejącego tam klasztoru ojców bernardynów. Na stronie szpitala do dziś można znaleźć wzmiankę o zakonnikach i początkach zabudowań: Już w 1456 roku założono tutaj klasztor Bernardynów, którego zabudowania zostały w większości wyburzone po zlikwidowaniu go przez Prusaków. Do dzisiaj jednak można podziwiać okazałe poklasztorne pozostałości zaadaptowane do potrzeb szpitala. Godna uwagi jest kaplica, będąca pozostałością prezbiterium kościoła, w której obecnie co niedzielę odprawiane są msze[2]. Władzę pruskie zlikwidowały jednak zakon w 1827r., tworząc na jego miejsce dom poprawczy. Teren otoczono wysokim murem, a budynki zapełniono wszelkiego rodzaju przestępcami oraz wyrzutkami społecznymi. Tym sposobem w dawnym klasztorze zamieszkiwali obok siebie żebracy, bezdomni, prostytutki, młodzież, która dziś skierowana zostałaby do ośrodka poprawczego, a także kryminaliści przeniesieni z ośrodków o cięższych warunkach[3]. Prowincjonalny Dom Poprawczy istniał na tym terenie do 1893r., kiedy to został zamieniony na Prowincjonalny Zakład dla Obłąkanych i Idiotów. Był to początek istnienia zalążków instytucji, która przetrwała do dziś. Oczywiście już jako Szpital Neuropsychiatryczny.

Dr Oskar Bielawski – człowiek odpowiedzialny za poprawę warunków życia w kościańskim zakładzie, prekursor nowoczesnych metod leczenia, dzisiejszy patron placówki
Dr Oskar Bielawski – człowiek odpowiedzialny za poprawę warunków życia w kościańskim zakładzie, prekursor nowoczesnych metod leczenia, dzisiejszy patron placówki

Po pierwszej wojnie światowej Zakład tak jak i całe miasto znalazł się ponownie pod zwierzchnictwem władz polskich i zmieniło swoją nazwę na Krajowy Zakład Psychiatryczny w Kościanie. Okres ten jest najbardziej tragicznym w dotychczasowej działalności ośrodka. Z badań Artura Hojana, badacza dziejów kościańskiego szpitala wynika, że chorych trzymano w fatalnych warunkach. Jego celem pozostawało w początkowym okresie istnienia drugiej Rzeczypospolitej jedynie odseparowywanie chorych od reszty społeczeństwa. Tym sposobem zbędny okazał chociażby personel. Zatrudniano minimalną liczbę osób, w dodatku niewykwalifikowaną, a „opiekę” ograniczano do podawania jedzenia przez dziury w drzwiach izolatek, z których pacjenci nigdy nie wychodzili. Zmiany rozpoczęły się dopiero w czasie, kiedy w 1929r. dyrektorem zakładu został Oskar Bielawski. To właśnie on zapoczątkował „ludzkie” podejście do chorych[4].

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*