Po 118 latach od zatonięcia został odnaleziony wrak fregaty S.S. Hudson. Statek zatonął w wodach Jeziora Górnego w wyniku sztormu.
Fregata zatonęła dzień po opuszczeniu Twin Ports w Duluth. Nie ocalał żaden z marynarzy. Wydarzenie było szeroko komentowane, pomimo licznych poszukiwań nie udawało się odnaleźć wraku. Pojawiły się nawet opowieści, że Hudson pływa po jeziorze jako statek-widmo. Po latach sprawa zaczęła cichnąć, aż teraz dwaj poszukiwacze wraków, Jerry Eliason i Kraig Smith, korzystając z sonaru i kamery zlokalizowali wrak.
Wrak jest w zasadzie nienaruszony i wbity dziobem w dno. Rufa znajduje się około 6 metrów nad dnem z dobrze widoczną śrubą – powiedział Jerry Eliason, jeden z odkrywców wraku.
Hudson został zwodowany w 1888 roku, mierzył blisko 90 metrów długości i uchodził za jeden najszybszych statków pływających po amerykańskich jeziorach. Niekiedy nawet określano go jako charta jezior.
15 września 1901 roku statek z ładunkiem pszenicy i lnu wyruszył z Duluth. Gdy minął Wyspy Apostolskie, rozpętała się potężna wichura. Następnego dnia nad ranem latarnicy w Eagle River w stanie Michigan zobaczyli spory parowiec, który wkrótce przewrócił się na bok i zatonął. Ponieważ burza zniszczyła linie komunikacyjnie w regionie, na początku pojawiły się niejasne raporty odnośnie wydarzeń z tego dnia. Nie było pewne, czy dostrzeżony statek był rzeczywiście fregatą Hudson, czy może jednak inną jednostką. Spekulowano też na temat losu załogi. Dopiero 20 września stało się jasne, że statek zatonął i nie ocalał żaden z marynarzy. Według raportów powinno się wtedy na nim znajdować 25 marynarzy, choć dokładna liczba nie została nigdy potwierdzona.
Dwaj odkrywcy wraku zamierzają wrócić nad okoliczne wody w celu dalszych badań S.S. Hudson oraz poszukiwania innych wraków w okolicy.
Źródła: claimsjournal.com, divers24.pl
Fot. Wikimedia Commons
Bartłomiej Kmiecik