Anne Frank i jej towarzysze | Recenzja

B. von Benda-Beckmann Anne Frank i jej towarzysze. Bohaterowie „Dziennika” w obozach zagłady

Holokaust to jeden z największych dramatów XX wieku. Przez chore wizje jednego człowieka kilka narodów niemal zniknęło z powierzchni ziemi. Jedyną winą Żydów, Romów czy Sinti było to że żyli w tych niezwykle trudnych czasach i nie mogli liczyć na żadną pomoc. Zagłady narodu żydowskiego nie można traktować jedynie w kategorii masowej statystki – to zbyt duże uproszczenie. Niniejsza książka udowadnia, że za cyframi stoją przede wszystkim ludzie. Przeczytaj o tym w recenzji książki „Anne Frank i jej towarzysze”.

Zacznę od osobistego wspomnienia. Z czasów lekcji języka polskiego pamiętam jak wielkie wrażenie niemal na wszystkich uczniach wywierała literatura wojenna i obozowa. W końcu od opisywanych tam wydarzeń nie minęło jeszcze nawet 100 lat, a obóz w Oświęcimiu i jeszcze kilka innych miejsc w Polsce jest milczącym wołaniem o pamięć. Trudno nawet wyobrazić sobie bezradność ludzi, którzy choć w minimalnym stopniu doświadczyli opresji hitlerowskiej machiny bestialstwa.

Dodatkowym bólem i moralnym nieporozumieniem jest cierpienie dzieci, które nie mogły cieszyć się beztroską, lecz niemal od kołyski żyły z piętnem wojny. Jednym z nich jest główna bohaterka książki – Anne Frank. Jej dzienniki są doskonałym przykładem kłębiących się w głowie młodego człowieka emocji oraz ogólnego zagubienia w świecie naznaczonym krwią połączoną ze zniszczeniem.

Nawet z perspektywy czasu trudno jest o wojnie pisać bez uniesień, a tego wymaga warsztat prawdziwego historyka. Wszak badacz przeszłości ma zajmować się przede wszystkim faktami, a wszystko, co poza tym nie powinno mieć żadnego wpływu na jego oceny – winien kierować się bezstronnością i rzetelnością.

O dziwo, recenzowana książka „Anna Frank i jej towarzysze” choć nie jest stuprocentowym przykładem książki stricte historycznej to na pewno zawiera w sobie pewne walory badawcze. Poprzez całą lekturę  Autor – naukowiec, dziennikarz i publicysta narodowości niemieckiej pozostaje bezstronny i obiektywny. Jest to tym bardziej istotne, że niejako znajduje się on po „przeciwnej stronie barykady”. Emocje są w zasadzie niewidoczne – to już domena czytelnika, to on ma wynieść z lektury nie tylko strawę intelektualną, ale również duchową. W odniesieniu do tej książki udaje się to w zupełności.

Należy także zwrócić uwagę na kolejne dwie kwestie. Pierwsza z nich to świetnie przeprowadzona narracja oparta na materiałach archiwalnych, a zatem na pogłębionej refleksji źródłowej. Trzeba pamiętać, że z perspektywy naszych niemieckich sąsiadów  oraz dokumentacji pozostałej po nazistowskich rządach wszystko, to o czym my wiemy i czego się uczymy wygląda zupełnie inaczej.

Wymaga to od Autora ogromnych pokładów pracy połączonej z zaangażowaniem. To wszystko tutaj widać. Równie ważny jest styl. I tutaj również należą się pochwały. Nie jest przecież żadnym wyczynem napisać kolejny nudny tom o II wojnie światowej – sztuką jest – tak jak w tym przypadku zrobić z historii świetny, wielowątkowy reportaż, w którym głównym bohaterem nie będą ani Niemcy, ani Hitler, ani wojna, lecz człowiek – ofiara zbrodniczego systemu.

Kto wie, może to nowe spojrzenie pozwoli wreszcie odczarować historię jako przedmiot nudny i faktograficzny?

„Anne Frank i jej towarzysze” to również doskonałe świadectwo tamtych trudnych czasów. Trudnych to najłagodniejsze z przychodzących mi do głowy określeń. Dość powiedzieć, że z całej jej rodziny piekło nazistowskiego obozu koncentracyjnego przeżył wyłącznie ojciec – Otto. Jednak ten fakt zamiast być dla niego źródłem radości, okazał się być niewyobrażalną tragedią, która odciśnie piętno na jego późniejszym życiu.

Jedno jest pewne – o wojnie i jej skutkach – zwłaszcza dziś należy mówić jak najwięcej. Ileż to ludzkich istnień żyłoby jeszcze długo gdyby nie wrzesień 1939 i lata późniejsze. Książka ta wyraźnie staje po stronie ofiar a nie sprawców, co współcześnie, w świecie półprawd i przeinaczeń jest niezwykle wymowne.

Odnosząc się do kwestii stylistycznych i wydawniczych, w zasadzie mogę napisać bardzo niewiele. Recenzowana książka jest bowiem przekładem z języka niemieckiego, a zatem musiałem zdać się na intuicję tłumacza. Mam jednak pewność, że wszystko, co najważniejsze zostało przekazane tak jak powinno. Nie zauważyłem również właściwie żadnych uchybień językowych czy niezrozumiałych zwrotów. Wydaje mi się, że język został dostosowany do charakteru publikacji oraz potencjalnej grupy odbiorców – nie jest zbyt naukowy, czy wymagający. Tym sposobem mogą sięgnąć po nią osoby w różnej grupie wiekowej. To świetne rozwiązanie.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że książki takie jak ta są niezwykle smutne. Ciężko także spodziewać się w nich nadzwyczajnego zwrotu akcji, czy szczęśliwego zakończenia. Cóż, taki już mają charakter. Uczą nas jednak zdecydowanie więcej niż niejedne książki lekkie, łatwe i przyjemne. Winien cierpieniu istoty ludzkiej jest prawie zawsze – bezpośrednio lub pośrednio drugi człowiek.

Rację miała Zofia Nałkowska pisząc w „Medalionach”, że ludzie ludziom zgotowali ten los. Smutnym potwierdzeniem tych słów jest książka „Anne Frank i jej towarzysze”. Pomimo tego zachęcam Państwa do jej lektury, przede wszystkim po to, aby nauczyć się reagować na zło, bo obojętność to najgorsze z możliwych rozwiązań.

Wydawnictwo: Replika

Ocena recenzenta: 5/6

Comments are closed.