A. Fiediarow, „Człowiek, który siedział”
Pamiętniki z rosyjskiego więzienia
Świat często bywa okrutny, zwłaszcza, jeśli trafi się do więzienia. A jest jeszcze gorzej, jeśli trafi się za kraty w Ameryce Południowej albo w Rosji. I właśnie o takim życiu więziennym opowiada książka Aleksieja Fiediarowa. Choć pisana jest pewną manierą, która trochę mnie raziła, zawartość dosłownie wbija w fotel. Ale do rzeczy.
To pewien dziejowy paradoks, że Rosjanie potrafią świetnie pisać. Im większa społeczna deprawacja, tym lżejsze pióro; im większe ludzkie cierpienia, tym książka ciekawsza… Początkowo sądziłem, że to swoisty reportaż, zważywszy na krótkość opowiadań. Jednak w miarę zagłębiania się w sylwetki kolejnych osadzonych doszedłem do wniosku, iż to już literatura piękna. Momentami miałem wrażenie, że czytam książkę Mo Jiana albo Czechowa, którzy kładli nacisk na opis pewnego rodzaju osobliwości w sylwetkach opisywanych przez siebie bohaterów. W książce Fiediarowa właśnie coś takiego ma miejsce. Smaku i kolorytu tej pozycji nadaje to, iż kolejni osadzeni są ludźmi swego rodzaju nietuzinkowymi. Znajdziecie tutaj całą gamę niesamowitych indywidualności. Jedni siedzą, za grube przekręty, inni za niewinność, jeszcze inni mieli pecha znaleźć się nie w tym miejscu, i nie o tym czasie co trzeba. Altruiści-filantropi, złodzieje, mordercy, przedsiębiorcy, defraudanci, nauczyciele – cały przekrój społeczeństwa. Wszyscy oni mieli pecha natknąć się na tryby putinowskiego systemu represji. Nie wszystkim udało się pozostać istotą ludzką.
„Człowiek, który siedział” to pozycja iście niezwykła. Czyta się ją szybko, zachłannie. W czasie, gdy Rosja zaatakowała Ukrainę, i gnębi jej mieszkańców, książka Fiediarowa staje się swoistym lustrem, ostrzeżeniem, w którym można przyjrzeć się rosyjskiej mentalności. Diagnoza postawiona przez Autora jest tak niesamowicie wstrząsająca, że ciężko jest ją nawet opisać… a pojąć – nie sposób. Zresztą sam Autor nie komentuje niczego – zwyczajnie kreśli ludzkie dramaty. Nie ma żadnych ocen, żadnych wniosków, żadnych recept mogących wnieść odrobinę człowieczeństwa w zastaną sytuację i system. Wszystko pozostaje domysłem, ale naszym, nie Autora. Dzięki temu sami możecie ocenić, co jest absurdem, komedią, wypaczeniem czy ludzką tragedią. Tak czy inaczej, czytając kolejne historie, macie możliwość bezustannych rozmyślań nad sensem ludzkiego życia, nad jego kruchością i złożonością kultury, która choć nam pokrewna, jest zdecydowanie zupełnie innym światem.
A rosyjskie więzienia są czymś naprawdę okrutnym. Fiediarow pokazuje nam jakimi „zasadami” kieruje się świat zza krat. Po pierwsze – być twardym, niezależnie od wszystkiego, trzeba pozostać sobą. i zawsze mieć nadzieję, bo tylko ona pomaga przetrwać. Po drugie – nie wychylać się, o ile nie ma się szerokich pleców za sobą. Po trzecie – pogodzić się z tym, co cię spotkało, bo zawsze mogło być gorzej. Po czwarte – nie ma ucieczki, tryby machiny, mielą każdego, im prędzej się z tym pogodzisz, tym szybciej wyjdziesz. Oczywiście, jeśli przetrwasz, albo ktoś sobie o tobie nie przypomni…
Gdzieś kiedyś przeczytałem, iż na świecie są książki, których nie należy oceniać, bo szufladkując je, odbieramy im piękno, sens, znaczenie… Do tego typu książek – bez wątpienia – należy „Człowiek, który siedział”. Jak mało które dzieło literackie kreśli obraz rosyjskiego „barbarzyństwa”, które tak siarczyście doświadczają Ukraińcy. Nie czytając tej książki nie będziecie w stanie pojąć choćby najmniejszej cząstki tej „wschodniej” mentalności, gdzie brutalizacja społeczeństwa jest wszystkim, co trzyma system w całości, karności… Od czasów Andrieja Wyszynskiego[1], który tak radośnie powtarzał: „Dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie”, nic się nie zmieniło. Książka Fiediarowa to genialne ukazanie, że system putinowski nadal kieruje się kilkoma niezmiennymi zasadami z czasów carsko-stalinowskich: dehumanizacją, indoktrynacją, bezustanną opresyjnością i bezdusznością. Zdaje się również sugerować, że nic tego systemu nie obali, bo Rosjanie w niego wrośli całą duszą, całym sercem i w sposób zrozumiały tylko dla nich, pokochali go. A przecież Rosja przeszła tak długą drogę, tak bardzo świat się zmienił. Jak widać z lektury książki, ludzie się zmienili, ale skostniały system pozostał i ma się świetnie pod rządami krwawego putina. (pisane małą literą celowo).
Przyznam, że książka wywarła na mnie wstrząsające wrażenie. Do niedawna sądziłem, że może jednak, gdzieś tam tli się odrobina rozsądku, człowieczeństwa, może nawet dobroci w Rosjanach. Po przeczytaniu tej książki, zostałem odarty z wszelkich złudzeń.
Wydawnictwo Czarne
Ocena recenzenta:6/6
Ryszard Hałas
[1] Andriej Wyszynski (1883-1954)– prokurator generalny w ZSRR, prawnik, dyplomata polskiego pochodzenia. Powszechnie zwany „inkwizytorem Stalina”.