Nie tylko takie europejskie kraje o przeszłości kolonialnej, jak Francja, Hiszpania czy Wielka Brytania mogą pochwalić się udziałem czarnoskórych postaci w swojej historii. Polska też! I choć legendami obrósł już udział Nigeryjczyka Augusta Agbola O’Browna w Powstaniu Warszawskim to niewielu zdaje sobie dziś sprawę, iż nie był on pierwszym murzynem służącym w armii polskiej w XX wieku. Wojna polsko – bolszewicka też przyniosła takich ochotników, a historia z nimi związana jest może nawet ciekawsza niż w przypadku powstańca „Alego”.
Wojna młodej Polski z potężnym państwem bolszewickim rozpoczęta niedługo po odzyskaniu przez tą pierwszą niepodległości była konfliktem bardzo dynamicznym i w pewnej mierze tragicznym. Zakończyła się tak jak znamy to dziś z historii (i dlatego właśnie mogliśmy upamiętniać 15 sierpnia) głownie dzięki tytanicznemu wysiłkowi polskiego społeczeństwa, armii i Naczelnego Dowództwa. Jednak bardzo ważnym elementem w zwycięstwie nie tylko w bitwie warszawskiej, ale i w całej tej wojnie była pomoc zza granicy. O pomocy ze strony węgierskiej wspomina się bardzo często, przy okazji gloryfikując ją i przedstawiając, jako jedyną pomoc zewnętrzną. Otóż taką nie była! Czy się to komuś podoba czy nie – faktem była szeroko zakrojona pomoc ze strony Francji i tak samo młodej Ukrainy oraz drobniejsze już wsparcie (nieraz tylko pojedynczy żołnierze) ze strony Austrii, Czech a nawet USA. Nie byli to jednak jedyni ochotnicy walczący po stronie polskiej z bolszewikami. Wśród polskich sił znajdziemy nawet czarnoskórych ochotników!
Pierwszym z nich był pochodzący z Kamerunu Francuz Józef Sam Sandi, którzy podczas Wielkiej Wojny walczył na froncie zachodnim, dostał się do niemieckiej niewoli, został osadzony w obozie jenieckim na terenie Wielkopolski i tak też został uwolniony przez Powstańców na początku roku 1919. W czasie wojny z bolszewikami zaciągnął się do polskiej armii i służył, jako ordynans w 12 Eskadrze Wywiadowczej. W źródłach odnajdziemy też ślady jego udziału w bitwie warszawskiej i walkach pod Białymstokiem. Drugim Afrykaninem, którego udział w walkach 12. Eskadry odnotowuje nawet ówczesna prasa był nieznany z nazwiska i szczegółowego pochodzenia czarnoskóry żołnierz, najprawdopodobniej również obywatel Francji (a być może Wielkiej Brytanii), służący jako ochotnik w formacjach tyłowych.
Obaj murzyni stali się – co wcale nie dziwne – mocno rozpoznawalnymi osobami w wojsku. Poświęcano im artykuły prasowe, pisano o nich w pamiętnikach i dziennikach. Wieść o ich obecności wśród polskich żołnierzy dotarła nawet do bolszewików, ale wśród nich wywołała spore zamieszanie! Wśród oddziałów Armii Czerwonej zaczął się szerzyć, jak to byśmy dziś określili fake news o „dwóch murzyńskich dywizjach, które Francja wysłała na pomoc burżuazyjnej Polsce”. Niektórzy nawet już w lipca 1920 roku widzieli je pod Warszawą. Widocznie, więc Ci dwaj ochotnicy stali się dla sił polskich całkiem niezłym orężem propagandy. I choć nie wywarli większego, o ile jakikolwiek wpływ na przebieg działań wojennych to ich udział należy dziś odnotować.
Bo tak jak inni żołnierze, składający się na prawie milionową armię, którą Rzeczpospolita wystawiła w 1920, również oni wnieśli swój mały wkład w ocalenie polskiej niepodległości.
ILUSTRACJA: Portret Józefa Sam Sandiego (wikimedia commons)
Dawid Siuta