„Inferno”… to dobry tytuł dla książki o piekle wojny, polityki, zbrodni i ludzkiej naturze. Losów Jana Kozielewskiego vel Jana Karskiego ciąg dalszy mógłby posłużyć dla kilku osób. A już na pewno na długi film, dramat, pełen ludzi wyjętych z greckiej tragedii.
„Inferno” to drugi tom biografii Jana Karskiego. Książka ma konwencję fabularyzowanej biografii, ale pełna wypowiedzi głównego bohatera. Pododobnie jak tom poprzzedni, i tutaj Waldemar Piasecki, długoletni współpracownik Karskiego, barwnie maluje losy swego przyjaciela i mentora. Lata 1939-1945 to tylko sześć lat, a książka jest grubsza od tomu pierwszego, w dodatku „cięższa” do strawienia. I nie chodzi tu o manierę pisarską, ale o wagę omawianych wydarzeń. Dzieciństwo, studia, podchorążówka czy praca u boku Wikrota Tomira Drymmera to niewiele w porównaniu z treścią służby Karskiego w czasie wojny. Ciężar gatunkowy opisywanych wydarzeń skłania do refleksji.
W „Inferno” Piasecki nadal nie stroni od wielu dygresji, nierzadko dłuższych, a okazji do tego ma wiele, zważywszy na to, co Karski robił, gdzie był, kogo spotkał. Tak jak w „Madagaskarze”, tak i tutaj dygresje te służą dodaniu opinii, rozwinięciu wątku lub po prostu wyjaśnieniu jakiejś kwestii lub przytoczeniu charakterystyki danej postaci.
Przez okres II wojny światowej idziemy z Kozielewskim chronologicznie, no może poza paroma retrospekcjami. Wrzesień 1939 r. to walki, jeńcy i sposoby przetrwania w niewoli (choćby zmiana munduru), ale i różne postawy społeczeństwa wieloetnicznego i zróżnicowanego politycznie. Widzimy jak Kozielewski radzi sobie w niewoli sowieckiej, potem niemieckiej, jak spotyka brata Mariana i za jego sprawą dołącza do podziemia, kursuje między Krajem a Francją, jak przeżywa szok widząc warunki okupacyjne, jak kursuje po oku[owanej Polsce, jak trafia do getta i do Izbicy koło Bełżca, jak wpada na Słowacji i jak ucieka za sprawą Józefa Cyrankiewicza i ZWZ, jaka jest jego sytuacja w Angers, a potem Londynie, jak pracuje w Biurze Propagandy i Informacji, jak pisze raporty oraz książkę, jak próbuje walczyć ze światem o prawdę, jak próbuje przemówić do serc i rozumów polityków…
Jan Karski ponownie został ukazany przez Piaseckiego jako człowiek z krwi i kości. Wchodząc w konspirację, a potem i na uchodźstwie, popełnia mniejsze lub większe błędy i gafy. Nadal jest piłsudczykiem, wciąż idealistą, ale równocześnie miesza się to z mocnym stąpaniem po ziemii. Ciągnie się za nim opinia „cudownego dziecka Becka i Drymmera”, a jednocześnie konwertyty na sikorszczyka, jest „swój”, a zarazem „obcy”. Karski jest pewny siebie w kontaktach z innymi, ale i zbijany z pantałyku przez wiedzących więcej i ważniejszych, a do tego nadal ma dosyć słabą głowę. Plus – przeszedł ciężkie śledztwo. Piasecki rysuje w drugim tomie skomplikowaną postać i psychikę Karskiego. Czy to jest próba zrozumienia bohatera i przyjaciela przez Piaseckiego? A może na swój sposób i spowiedź Karskiego?
Na swej drodze Karski spotkał wielu ludzi, którzy wcześniej lub aktualnie odgrywali lub dopiero zaczną odgrywać ważną rolę w historii Polski. Mamy całą paletę postaci od Mariana Borzęckiego, przez Stanisława Kota, po Józefa Cyrankiewicza i Józefa Retingera, szarą eminencję rządu gen. Sikorskiego. Są też oczywiście politycy brytyjscy oraz amerykańscy, a w gąszczu tajnego świata i Samson Mikiciński. Karski ma swój stosunek do wielu z nich, szczególnie do Cyrankiewicza, którego próbował po ludzku… zrozumieć. Spotkania z innymi ludźmi to też okazja do pokazania wielkiej polityki, na ile i kto liczył się z takim biegiem wydarzeń jaki nastąpił, a kto bujał w obłokach.
Karski został ukazany jako człowiek szukający w miarę normalnego życia, człowiek odważny, cierpiący za sprawę, ale i nie do końca ją rozumiejący. Szczególnie jeśli chodziło o porachunki w podziemiu politycznym, chaos wojny polsko-polskiej, rozliczanie piłsudczyków, kleskę Francji i rolę mocarstw. Wiele wydarzeń z jego życia to przypadki, ale wiele było takich, które można skwitować cytatem z „Poranku kojota”: „A kto powiedział, że to był przypadek…”.
Bardzo ważną częścią tomu drugiego są raporty Karskiego. Trzy. Podobnie jak inne dokumenty zostały omówione lub również cytowane. Obok wyciągów z jednych archiwaliów, inne znaleźć możemy w postaci fotokopii. Tak samo rzecz się ma ze zdjęciami postaci.
„Inferno” jest nie tylko drugim tomem biografii Karskiego, ale również rozwija i prostuje historię opisaną w „Tajnym państwie”, która przygotowywana była dla amerykańskiego odbiorcy z myślą by go zainteresować, ale by jednak nie zdekonspirować ludzi i struktur pod okupacją, a to wymagało czasem poważnych ingerencji w relację Karskiego.
Gruba książka wciąga. Lektura pochłania, ale gorzka jest końcówka książki, gdy Karski zdaje sobie sprawę, że wszystkie zabiegi o to by świat się dowiedział o tragedii Żydów spełzły na niczym, bo dopiero wyzwolenie Dachau pokazało światu skalę okrucieństwa, gdy Stalin ogrywa sojuszników i do tego organizuje drugą kapitluację Niemiec, gdy Artur Rubinsteina gra hymn Polski w czasie konferencji założycielskiej ONZ, Polski, która była współzałożycielem ONZ, a której nikt nie reprezentował. Mimo wielu zabawniejszych momentów książki, czytelnik zostaje z niezbyt wesołą miną. Niby koniec wojny i radość, a jednak coś jest nie tak.
„Inferno” jest książką bardzo ciekawą, ważną, to kolejna cegiełka do dziejów nie tylko Jana Karskiego, ale i w ogóle tamtych pokoleń, które odeszły najpierw w zapomnienie, potem na tamten świat, a z nimi dawna Rzeczpospolita pełna marzeń, dumy, hartu ducha, imponderabiliów, sporów i problemów, które dziś już przebrzmiały i kto je rozumie? To też historia Polski okresu II wojny światowej, jej doświadczeń okupacyjnych, miejsca w globalnej polityce, walki o podmiotowość. To kolejna relacja ze środka, zza kulis wojny z wrogiem, a zarazem podjazdowej wojny domowej. Mimo to, a może przez to, pozostawia gorzki posmak. C’est la Vie…?
Waldemar Piasecki, Jan Karski. Jedno życie. Kompletna opowieść, T. II (1939-1945) Inferno, Kraków 2017, ss. 1268.
Wydawnictwo Insignis
Ocena 5,5/6
Robert Witak