Lwowskie czasy minione

Lwowskie czasy minione w mowie i fotografii |Recenzja

Stanisław Domagalski, Lwowskie czasy minione w mowie i fotografii

I znowu dostałem w sentyment. Najpierw Lwów między wojnami, teraz Lwowskie czasy minione. Chyba ktoś lub coś chce, żebym o mieście nie zapomniał i wybrał się tam znów. Tym razem na dłużej. Może udało by się poćwiczyć język. Skoro mam już słownik…

Lwowskie czasy minione, to najnowsza rzecz, jaka wyszła spod pióra Stanisława Domagalskiego. Sam pisze o sobie, że jest prawie lwowiakiem. Jest przede wszystkim autorem rozmaitych słowników ze styku polskiego, ukraińskiego i rosyjskiego. Teraz dodatkowo zabrał się za język lwowski, czyli bałak.

Struktura

Lwowskie czasy minione to słownik złożony z dwóch części. Jedna, to faktycznie słownik mowy lwowskiej, czyli bałaku. Oprócz słownika w sensie właściwym, znajdziemy też najważniejsze informacje o samym Lwowie i jego języku. Cały czas bałak nazywany jest językiem, a nie gwarą.

Oprócz prostego tłumaczenia słów i zwrotów, są przykłady zastosowania ich w praktyce. Bardzo fajnie, praktyczna nauka języka, zawsze na propsie. A na końcu jest opis lwowiaka właśnie po bałakowemu. Niewiele zrozumiałem, ale wygląda to naprawdę fantastycznie.

Druga część książki, to fotografie. Jest ich naprawdę mnóstwo. Jedną stronę zajmuje tekst, drugą zdjęcia. Zdjęcia najróżniejszych miejsc w mieście, które zostały zrobione w różnym czasie przez zawodowców i amatorów. Coś jak podróż w czasie i przestrzeni. I każda fotografia, to jak pstryknięcie w sentyment (czy to podchodzi pod sadyzm?).

Lwowskie czasy minione w mowie i fotografii – recenzja i ocena

Tu naprawdę nie ma nad czym się rozwodzić. Czasy minione, to słownik języka, który jeśli jeszcze nie odszedł, to odchodzi. To język świata, którego już nie ma. Bałak, jak jidysz, to zlepek języków nacji, które mieszkały w tym miejscu.

Widać wpływy polskie, ruskie, nawet niemieckie, a gwoli ścisłości austriackie. Lwów był miastem wielokulturowym, wieloetnicznym, wielowyznaniowym i to jego dziedzictwo. Bałak jest najlepszym tego dowodem, a dodatkowo nie był językiem zarezerwowanym dla jakiejś konkretnej grupy czy warstwy ludzi. Bałakiem mówili ludzie z gminu i elit społecznych.

Książka nie przypadnie do gustu miłośnikom czarno-białego spojrzenia na przeszłość. Ci, którzy widzą szarości, powinni być zadowoleni. Ja jestem.


Wydawnictwo: AA
Ocena recenzenta: 4,5/6
Jakub Łukasiński


Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem AA.

Comments are closed.