Mroczny zew | Recenzja

M. Liziniewicz, Mroczny zew

Rok 2020 znów jest świetny dla polskich ( i nie tylko) powieści historycznych. A pamiętacie jak radziłem zapamiętać jeszcze jedno nazwisko – Maciej Liziniewicz. I choć „Czas pomsty” był dobry, ale bez fajerwerków to teraz jest naprawdę nieźle. Nieźle bo pojawiła się kontynuacja tamtej fabuły. A tytuł jej to „Mroczny zew”.

Jak zaznaczyłem powyżej „Mroczny zew” jest kontynuacją, częścią drugą większej fabuły, której recenzja dostępna jest TUTAJ.

Recenzowana pozycja podobnie jak wcześniejsza część cyklu o Nadolskim to wartkiej akcji powieść przygodowo- historyczna, której akcja rozgrywa się w XVII wieku, w dzikich bieszczadzkich ostępach i w sumie nie tylko. W sumie na kolejnych niemalże czterystu stronach czytelnik odnaleźć może wątki kryminalne, kilka niewyjaśnionych zagadek o prawdziwie mrocznym charakterze oraz śmiertelne niebezpieczeństwa kryjące się w lasach i na gościńcach. Coś co powinno niesłychanie przypaść do gustu wielbicielom literatury awanturniczej. I choć w powieści znów napotkamy motywy fantastyczne to w tej książce nie rażą ona aż tak strasznie jak w „Czasie pomsty”. Tutaj jest zdecydowanie lepiej. Może to kwestia doświadczenia i lepszego o rok warsztatu autora? Może!

„Mroczny zew” momentami przypominał mi także pełnokrwistą powieść detektywistyczną, bo Liziniewicz duży nacisk w narracji położył na wątek dochodzenia, prowadzonego przez Nadolskiego. W mojej ocenie wyszło mu to naprawdę świetnie. Ponadto autor w umiejętny sposób prezentuje czytelnikowi całe zaplecze akcji, a zatem między innymi związki przyczynowo- skutkowe, między wydarzeniami czy choćby związki między bohaterami powieści.  Co ciekawe przy tym „Mroczny zew” wykazuje niebywała dbałość o realizm epoki i dokładność informacji. Brawa za research.  A to wszystko podane w pełnowartościowym, przygodowym sosie.

Jednym słowem świetny historyczny kryminał z drobnymi wątkami fantasy. Naprawdę czyta się szybko i sprawnie a przy tym przyjemnie, bo lektura dostarcza naprawdę wielu wrażeń – na pewno więcej niż „Czas pomsty”.

I trzeba przyznać jedno. Jest silna konkurencja dla Forysia, Piekary i Komudy (tym bardziej, że ten ostatni porzucił ostatnio klimaty szlacheckie). Naprawdę gorąco polecam.

Wydawnictwo Dolnośląskie

Ocena recenzenta: 6/6

Dawid Siuta

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*