Okupacja od kuchni | Recenzja

Aleksandra Zaprutko-Janicka, Okupacja od kuchni

Od zakończenia II wojny światowej mija 70 lat. Wydawałoby się, że temat zmagań wojennych został już przedstawiony na wszystkie możliwe sposoby, a wszystkie następne publikacje są już pochodnymi tych wydanych. A jednak książka Aleksandry Zaprutko-Janickiej Okupacja od kuchni pokazuje bardzo ważną, ludzką, a rzadko omawianą stronę wojny.

Jedzenie jest najważniejszą potrzebą człowieka. To bezsprzeczny fakt. Każdy z nas w większym lub mniejszym stopniu czuł głód i wie jakie następstwa może powodować. Aż dziw bierze, że ten problem w publikacjach na temat wojny jest tak rzadko prezentowany. Lukę stara się uzupełnić najnowsza książka redaktorki portalu CiekawostkiHistoryczne.pl Aleksandry Zaprutko-Janickiej pt. Okupacja od kuchni. Kobieca sztuka przetrwania.

W jedenastu rozdziałach autorka przedstawia sposoby walki z okupantem niemieckim. Nie są to jednak zajścia i obrona z bronią w ręku, a raczej sprytem i pomysłem polskiej pani domu. Zaprutko-Janicka pokazuje prawdziwe oblicze okupacyjnej codzienności w sensie dosłownym od kuchni. Przedstawia tajniki zawodu szmuglera, bez którego nie byłoby nielegalnego handlu i nie dałoby się przetrwać na wojennym froncie. Pokazuje kulisy wojennej kuchni, sztukę oszukania organizmu za pomocą różnych surogatów, a także wprowadza czytelników w tajniki świątecznej kuchni. W jaki sposób nasze prababki potrafiły zrobić coś z niczego i jeszcze nadać temu smak.

Chociaż temat nie jest łatwy, czyta się te pozycję z wyjątkowym apetytem na więcej. Oczywiście współczesnemu odbiorcy przystępnie się nią delektować z pełnym brzuchem, ale starania naszych przodków o zaspokojenie głodu wzbudzają wyjątkowy respekt oraz napawają dumą. Kto by współcześnie pomyślał, że z buraków można zrobić dżem, a miejski gołąb może smakować jak delikatna cielęcinka? I w jaki sposób do niego się dobrać?

Ciekawym dodatkiem do opisywanych wydarzeń jest rozdział Okupacyjna książka kucharska. Dzięki temu możemy sami sobie przyrządzić wojenne potrawy i poznać ich smak. Warto sprostać „zupom z niczego”, czyli zupie ziemniaczanej z koprem lub „warzywom na czarną godzinę” – budyniowi z kapusty.

Książka została napisana wartkim językiem. Wydanie również zachęca do sięgnięcia po tę pozycje. Publikację wydano w twardej oprawie, na dobrej jakości papierze i dużą, nie męczącą oczu czcionką. Znajduje się również bardzo wiele fotografii obrazujących przedstawiane treści.

Temat ten nie został do końca wyczerpany. Jak sama Zaprutko-Janicka stwierdza próżno w książce szukać historii zmagań ludności żydowskiej z głodem, co mogłoby być tematem następnej części. Skupiono się jedynie na Polakach.

Warto też zauważyć, że Okupacja od kuchni… nie goni za tanią sensacją. Nie ubarwia codzienności czasów okupacji. Wszystkie przedstawione wydarzenia, przepisy i postacie poparte są liczni źródłami, opracowaniami, a przede wszystkim relacjami osób zebranymi przez autorkę.

Ocena recenzenta: 6/6

Piotr Burak

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*