Susza przynosi więcej szkody niż pożytku, okazuje się jednak, że ma również swoje dobre strony.
W Niecce Nidziańskiej (na pograniczu województwa małopolskiego i świętokrzyskiego) archeologom, którzy obserwowali powierzchnię ziemi z pokładu awionetki, udało się coś zlokalizować – ślady po pradziejowej i nowożytnej działalności człowieka na tym terenie. Naloty trwają od siedmiu, a ten sezon uważany jest za najlepszy. Spędziwszy w tym roku kilkanaście godzin w powietrzu, w ramach rekonesansu lotniczego archeolodzy uznają ten sezon za bardzo udany mimo niesprzyjających warunków atmosferycznych w tym rejonie (intensywne opady deszczu i burze pod koniec czerwca). Podczas rozmowy z PAP Piotr Wroniecki, jeden z inicjatorów tego przedsięwzięcia, przy podsumowaniu badań wspomniał o wykonaniu zdjęć w obrębie znanych stanowisk archeologicznych oraz niezbadanych do tej pory pod względem dawnej działalności człowieka obszarach. Archeolodzy mogą to wszystko wypatrzeć lotu ptaka – można dzięki temu zwrócić uwagę na różnice w kolorach i wysokości pól uprawnych (miejsca, gdzie mogą się ukrywać różne przedmioty). Panująca w tej części kraju susza okazała się bardzo pomocna przy tych badaniach – widoczne były silne kontrasty w odcieniach zboża, a także zarysowujące się na polach ślady. W tym roku wychwycono dużą liczbę nowożytnych zabudowań folwarcznych i jedno pałacowe lub dworskie, a takie pozostałości według Wronieckiego nie są często odnotowywane przez wojewódzkich konserwatorów zabytków: w rejonie Nowego Korczyna (powiat buski w województwie świętokrzyskim) dostrzeżono zarys konstrukcji nie mającej dotychczas analogii na terenie Polski. Jej plan stanowi obły prostokąt (100 na 30 m), a z lotu ptaka widoczne są także ślady fosy (całość mogła zostać otoczona palisadą). Tego typu obiekty, jak powiedział Wroniecki, znane są w Wielkiej Brytanii i pochodzą one z czasów pradziejowych. Z kolei w okolicy Rosiejowa natknięto się na pochodzący z czasów neolitu nieznany, monumentalny grobowiec drewniano-ziemny, przypominający w zarysie bardzo wydłużony trapez (ok. 80 m długości) – tego typu konstrukcję z reguły przeznaczano na jedną osobę. Naloty w obrębie znanych wcześniej stanowisk archeologicznych są związane z sukcesami tegorocznego sezonu. Tysiące takich miejsc w naszym kraju odkryto dzięki akcji Archeologiczne Zdjęcie Polski, polegającej na rozpoznaniu w terenie (w poszukiwaniu zabytków zalegających na powierzchni pól) oraz na lokalizowaniu nowych stanowisk archeologicznych. Wroniecki zaznacza, iż nie daje to pełnego obrazu pozostałości po dawnych społecznościach i ich działalności, a ich doskonałym uzupełnieniem jest właśnie archeologia lotnicza. Jako przykład podał tegoroczny rekonesans lotniczy dotyczący dwóch wydzielonych stanowisk archeologicznych, które stanowią pozostałość po jednej osadzie, na dodatek ufortyfikowanej, o czym naukowcy dowiedzieli się dopiero po obejrzeniu tego miejsca z lotu ptaka. Wspomina także o uzyskaniu przez nich szerszego obrazu dotyczącego okolicy Bronocic (osady neolitycznej słynącej z najstarszego na świecie przedstawienia wozu, które odkryto na ceramicznym naczyniu). Zaś na pobliskich polach znaleźli także mnóstwo obiektów, które z pewnością są związane z pradziejową, bardzo intensywną działalnością ludzi. Według niego rola archeologii lotniczej nadal jest niedoceniana, a zastosowanie dronów czy lotniczego skanowania laserowego nie zastąpi zdjęć wykonywanych z samolotu. Jest to inna metoda dająca inne efekty i każdą należy stosować świadomie, znając przy tym ich wady i zalety. Jest ona dziedziną bardzo efektywną i ekonomiczną, a usystematyzowany program nalotów mógłby bardzo przyczynić się do zmiany pradziejowej wizji mapy Polski. Prospekcję lotniczą zrealizowano w ramach sfinansowanego przez Narodowe Centrum Nauki projektu „Ukryte krajobrazy kulturowe zachodniomałopolskich wyżyn lessowych. Metody niedestrukcyjne w archeologicznym studium osadniczym”.
Źródło: naukawpolsce.pap.pl
Agata Śródkowska