J. Słowiak, Wielka improwizacja. Delegacja polska w Międzynarodowej Komisji Nadzoru
i Kontroli w Wietnamie w latach 1954-1973
Konflikt wietnamski, a właściwie pierwsza wojna indiochińska, była ogromną areną zmagań w czasach zimnej wojny. Trzeba przy tym pamiętać, że tamten teren w ogóle był podatny na ideologię komunizmu, ale nie odgradzał się w zdecydowany sposób od zasad demokratycznych. Swój kapitał chcieli zbić tam zarówno Amerykanie jak i Sowieci. Wynik tego starcia nie zadowalał żadnej ze stron. Dlatego też konieczne było powołanie organu, który by czuwał nad realizacją postanowień przyjętych układów. Swój udział w tym zadaniu mieli także Polacy.
Recenzowana książka jest uzupełnioną wersją pracy doktorskiej Autora. Trzeba przy tym wyraźnie zaznaczyć, że tematyka, którą podjął on w swojej dysertacji jest trudna, skomplikowana, specjalistyczna i właściwie niszowa. Wymaga przy tym przestudiowania wielu źródeł oraz dotarcia do szerokiej literatury, która nierzadko może być trudno dostępna. Z całokształtu pracy, a zatem także książki wyraźnie widać, że doktorant wykonał zadanie w stopniu co najmniej celującym, żeby nie powiedzieć doskonałym. Mimo że praca jest dość pokaźnych rozmiarów, w zasadzie znajduje się w niej wszystko, to co jest konieczne, aby spełniła ona po pierwsze swoje naukowe zadanie,
a następnie, gdy już ukaże się w wersji książkowej, mogła zaciekawić czytelnika,.
Bardzo dobrze, że w pierwszej części swoich rozważań Autor nie przechodzi bezpośrednio do zasadniczej treści książki, lecz przedstawia tło polityczne, społeczne, kulturalne i gospodarcze konfliktu, o którym mowa. Pozwala to czytelnikowi niezorientowanemu w temacie lub takiemu, którego ta tematyka interesuje jedynie wyrywkowo, zapoznać się z szerokim kontekstem wydarzeń i powoli coraz bardziej świadomie dotykać coraz bardziej powiązanych ze sobą zdarzeń, wymagających zrozumienia wielu wynikających z różnych źródeł okoliczności,
a nierzadko nawet konfliktu interesów.
W ogóle w całej książce widać doskonałe przygotowanie naukowe Jaremy Słowiaka. Przejawia się to w bardzo dużej ilości przypisów, odesłań i dywagacji. Tym razem nie jest to jednak zarzut.
W tego typu pracach (nie chodzi tu o sam kształt pracy doktorskiej), niemal konieczne staje się ukazanie, że temat został wyczerpany w sposób dogłębny, krytyczny i analityczny. Przecież naczelnym zadaniem stawianym przed doktorantem jest wykazanie w pracy samodzielnych wniosków badawczych, które będą innowacyjne i wprowadzą do nauki nową jakość. Sam Autor wykazał ponad wszelką wątpliwość, że w tak trudnej materii porusza się płynnie, tak jeśli chodzi
o tematykę dotyczącą sensu stricto delegacji polskiej w Międzynarodowej Komisji Nadzoru
i Kontroli, jak i w wątkach pobocznych, ale mających pośrednie lub bezpośrednie powiązanie
z tematyką – mam tu na myśli przede wszystkim zagadnienia z zakresu stosunków między mocarstwami, dokonanie dokładnej analizy sytuacji na świecie i na całym kontynencie azjatyckim. To również ogromna wartość dodana niniejszej publikacji, świadcząca o holistycznym podejściu oraz erudycji twórcy.
Co do samej delegacji polskiej, widać było, że nasz kraj traktował udział w tym gremium bardzo prestiżowo, chociaż Polaków zaproponował w tym zakresie „Wielki Brat” – a więc ZSRR. W naszej grupie byli wojskowi i dyplomaci. Jej skład ulegał jednak częstym zmianom, najczęściej
z powodów bądź to osobistych, bądź to politycznych – najlepiej było to widać po wydarzeniach marca 1968 roku nad Wisłą. Tak naprawdę jednak, nasi przedstawiciele poza oczywistym prestiżem nie mieli tam za dużo do powiedzenia, zadowalając się swoimi stale przypisanymi zadaniami, z których wywiązywali się najlepiej, jak potrafili. Trzeba sobie jednak wyraźnie powiedzieć, że dokładnie tak jak stwierdza pierwsza część tytułu książki – cała Międzynarodowa Komisja była wielką improwizacją – o niedoprecyzowanych celach, zadaniach i kompetencjach. Polacy jednak udział w jej pracach – obok Indii i Kanady – uznawali, nie bez powodu za ogromny sukces dyplomatyczny. Ma to pewne znamiona prawdziwości, jeśli przyjrzymy się odosobnieniu,
w jakim znalazło się PRL w pierwszych powojennych latach.
Całość uzupełniają mapy, zdjęcia i ilustracje, które można porównać ze słowem pisanym, co jest bardzo istotne przy tak „geograficznym” temacie. Są tam również dodatki biograficzne
i temporalne. Wiele dobrego wnoszą także zeskanowane pisma kierowane z Warszawy, do Warszawy, a także między organami MKNiK. To tylko dowodzi, że organ ten rzeczywiście pracował
i podejmował liczne działania, przynajmniej na piśmie.
Jaremie Słowiakowi należą się ogromne słowa uznania za to, że podjął się opracowania tak skomplikowanej materii. Dodatkowo przecież fakt istnienia takiej Komisji nie jest obecny
w szerokiej świadomości społecznej, a nawet naukowej. Wypada więc wyraźnie zaznaczyć,
że praca ta ma charakter nowatorski i na pewno stanowi impuls do dalszych badań. Tak właśnie powinien wyglądać doktorat! Zainteresowanych, a także tych z Państwa, którzy chcą poszerzać swoją wiedzę, zwłaszcza w nietuzinkowych meandrach przeszłości – zapraszam do lektury.
Wydawnictwo: Instytut Pamięci Narodowej
Ocena recenzenta: 5/6
Dominik Majczak