Pomimo wielu wysiłków badaczy wrak polskiego okrętu podwodnego ORP „Orzeł” wciąż nie został odkryty. Jednostka zaginęła na początku 1940 r., podczas jednego z patroli. Jak do tej pory nieznane pozostają przyczyny zaginięcia „Orła”. Zdaniem niektórych badaczy polska jednostka mogła paść łupem niemieckiego ścigacza, pojawiają się również koncepcje mówiące o przypadkowym zatopieniu okrętu przez Brytyjczyków.
ORP „Orzeł” był jednym z największych polskich okrętów podwodnych. Zbudowana w Holandii jednostka zasłynęła brawurową ucieczką z Tallina i zatopieniem dużego niemieckiego transportowca „Rio de Janerio”, na którym znajdowali się niemieccy żołnierze, którzy mieli wziąć udział w agresji na Norwegię. Poszukiwania wraku polskiego okrętu, w których brało udział kilkunastu Polaków, głównie nurków, prowadzone były w rejonie holenderskiego portu Den Helder. W ich trakcie sprawdzano teorię mówiącą, że okręt podwodny ORP Orzeł mógł zostać zatopiony w tej okolicy przez niemiecki ścigacz torpedowy S13. Od samego początku poszukiwań pogoda nie sprzyjała badaczom, którzy zapowiadają, że już niedługo ponownie wyjdą w morze. Ekipa sprawdziła 92 wcześniej upatrzone pozycje, wybrane na podstawie informacji znalezionych w różnego rodzaju archiwach lub przekazanych przez holenderską Marynarkę Wojenną oraz tamtejszych badaczy i poszukiwaczy-hobbystów, z którymi polska ekipa nawiązała ścisłą współpracę. W 17 spośród 92 wybranych lokalizacji ekipa znalazła wraki lub pozostałości po wrakach czy inne obiekty (w jednym z miejsc natrafiono np. na duży kocioł parowy, który – po wcześniejszych, mniej dokładnych badaniach, zidentyfikowano jako możliwy kiosk okrętu podwodnego). Badania przeprowadzano głównie z pomocą udostępnionego przez Instytut Morski w Gdańsku nowoczesnego sonaru multibeam służącego do mapowania dna morskiego. – W przypadkach, gdzie obraz uzyskany z sonaru był obiecujący, pod wodę schodzili nurkowie – wyjaśnił Tomasz Stachura szef wyprawy. Zakończona u wybrzeży Holandii ekspedycja opierała się na trzeciej z hipotez i na raporcie kapitana S 13, który – zatopiwszy niedaleko Den Helder późną wiosną 1940 roku obcą jednostkę, zidentyfikował ją jako holenderski okręt podwodny O 21. Kapitan oparł swoją relację na tym, że po wybuchu spowodowanym atakiem jego okrętu, na powierzchnię wody wypłynęły m.in. fragmenty szalupy z napisem O 21. Tymczasem – jak ustalili polscy badacze, O 21 był w tamtym czasie remontowany w szkockim porcie Rosyth, ale – jak sądzą uczestnicy ekspedycji, mógł pożyczyć swoją szalupę wychodzącemu z Rosyth na patrol Orłowi.
Piotr Rapiński
Fot.: ORP „Orzeł” po raz pierwszy wpływa do Gdyni. Fot. Wikipedia Commons.
Źródło: tvn24.pl