Niemiecki transporter opancerzony Sd.Kfz.251 wrócił do Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie po kilkunastu latach naprawy. Pojazd znalazł się w warszawskim muzeum w 1975 roku, kiedy to został przekazany z Wytwórni Filmowej w Łodzi. Do 1999 roku stał w parku nieopodal muzeum, wtedy też przeszedł konserwację blacharską na terenie instytucji.
Piotr Lewandowski, warszawiak, prawnik specjalizujący się w ochronie zabytków z Fundacji Thesaurus. Pan Piotr zainteresował się pojazdem w 2008 roku. Pokazując zdjęcia eksponatu całą sytuację komentuje:
– Jak widać, jest wypiaskowany i pomalowany farbą podkładową, brakuje tylko docelowego malowania. Do odtworzenia były elementy blacharki, co nie powinno zająć więcej niż kilka miesięcy. Ale zamiast wrócić na ekspozycję, w 2001 roku znów trafił do konserwacji. I zniknął na kilkanaście lat – dodaje.
Kontrola przeprowadzona przez Ministerstwo Obrony Narodowej w 2015 roku zbadała poprawność zarządzania zasobami Muzeum Wojska Polskiego. Ujawniono wiele zaniedbań, głównym dowodem natomiast stała się sprawa wspomnianego transportera. Został on przekazany bez dokumentacji do prywatnej firmy!
W wystąpieniu pokontrolnym można przeczytać: „protokół zdawczo-odbiorczy wydania muzealiów do konserwacji nie zawiera podstawy przekazania sprzętu, planowanego terminu jego zwrotu, brak jest oceny stanu zachowania, dokumentacji fotograficznej, w tym elementów i podzespołów pozwalających na jednoznaczną identyfikację np. nr ramy, silnika”.
Ponadto nie sprawdzono czy firma wykonująca konserwacje zatrudnia odpowiednich fachowców do zajęcia się przekazanym zabytkowym sprzętem.
Wykonawca remontu wciąż zwlekał z oddaniem pojazdu, samą umowę użyczenia sporządzono dopiero w 2009 roku. Pojazd oddany został w depozyt. W raporcie sytuację skomentowano następująco:
„Ustawa o muzeach określa zamknięty katalog przypadków, w których muzealia mogą być przenoszone poza teren muzeum, w którym są wpisane do inwentarza. Zgodnie z przywołanym zapisem, za zgodą dyrektora muzeum muzealia mogą opuścić teren muzeum w przypadku: wypożyczenia innym muzeom, potrzeby konserwacji, badań lub zapewnienia bezpieczeństwa oraz ekspozycji na wystawach. Nie występuje w nim przypadek depozytu, na jaki powołano się w przedmiotowej umowie. Zatem umowa została sporządzona z naruszeniem zapisu ustawy”
W 2010 roku firma wykonująca pracę zaproponowała władzom MWP zamontowanie w transporterze sprawnego silnika. Dyrektor muzeum zgodził się na to rozwiązania pod warunkiem, że oryginalny motor trafi z powrotem do zasobów MWP. Stało się to dopiero 5 lat później, stwierdzono wtedy wiele niepotrzebnie wymienionych podzespołów i części. „Spowodowało to znaczny spadek wartości historycznej i muzealnej zabytku […] Ponadto trudno stwierdzić czy zwrócone elementy pochodzą z wydanego pojazdu, z uwagi na brak dokumentacji z demontażu pojazdu […] Zasadne jest, w świetle zebranego materiału i przedstawionych wniosków komisji dokonującej oceny stanu zwracanego pojazdu, podejrzenie popełnienia czynu określonego w art. 108 ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami, a polegającego na niszczeniu lub uszkodzeniu zabytków” – całą sytuację opisuje raport.
Sprawę do odpowiednich organów zgłosili dopiero przedstawiciele Fundacji Thesaurus, śledztwo prowadziła prokuratura rejonowa dla Warszawy – Śródmieścia.
Niestety, zostało umorzone bez przeprowadzenia należytego postępowania dowodowego. Obawiam się, że dopóki nie będzie zawiadomienia ze strony MON, prokuratura nie potraktuje poważnie tej sprawy – komentuje Piotr Lewandowski.
Dyrektor MWP, prof. Zbigniew Wawer, cała sytuację widzi inaczej. Uważa, że wiele lat pracy nad transporterem spowodowało nie spadek, a wzrost wartości pojazdu.
Jak samo uruchomienie pojazdu, przy pozbawieniu go walorów historycznych, może podnieść wartość zabytku? Wykorzystanie atrapy, bo tym jest zniszczony eksponat muzealny, w działaniach placówki nie jest zgodne ani z ustawą o muzach, ani ze statutem MWP – zauważa Lewandowski.
Fundacja otrzymała od Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego pismo z którego wynika, że resort będzie wymagał wyjaśnień od MON i MWP. Aktualnie w sprawie transportera prowadzone jest śledztwo prze Żandarmerię Wojskową. Pojazd został zabezpieczony jako dowód w sprawie, miejmy nadzieję że zostaną wyjaśnione wszelkie wątpliwości, a osoby które zaniedbały sytuację poniosą odpowiednie konsekwencje.