Siedemnastoletni Amerykanin wyrył swoje imię na ścianie jednego z obozowych baraków. Jak sam twierdzi – nie przypuszczał, że pozostawienie przez niego podpisu będzie miało dla niego aż tak poważne konsekwencje.
Obywatel Stanów Zjednoczonych niedawno swoim zachowaniem wywołał niemałe zamieszanie. Dopuścił się aktu wandalizmu na terenie dawnego niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau, w miejscu, gdzie śmierć poniosło setki tysięcy osób. O incydencie, funkcjonariuszy policji poinformował jeden z przewodników. Następnie sprawa trafiła do prokuratury okręgowej w Krakowie, gdzie przeciwko młodemu mężczyźnie zostało wszczęte postępowanie.
Amerykanin po przesłuchaniu przez prokuratora, przyznał się do zarzucanych mu czynów oraz dobrowolnie poddał się karze pozbawienia wolności do roku w zawieszeniu na okres trzech lat. Oprócz tego został zastosowany wobec niego środek karny – tysiąc złotych grzywny na rzecz Muzeum. Usunięciem podpisu nastolatka zajmą się najprawdopodobniej konserwatorzy.
Co roku były obóz zagłady odwiedza ponad dwa miliony ludzi, wśród nich znajdują się także osoby, które bez świadomości niszczą współczesne Muzeum, pomnik pamięci poległych więźniów. Jak mawiają sami muzealnicy, są to przypadki sporadyczne, lecz zawsze bolesne.
Sprawa młodego Amerykanina nie była jednak jedynym tegorocznym incydentem, gdyż w marcu na terenie obozu doszło do niezwykle kontrowersyjnego wydarzenia. Grupa składająca się z kilkunastu osób zabiła na terenie dawnego obozu, owcę, a następnie rozebrała się do naga i przykuła łańcuchami do bramy Auschwitz-Birkenau.
Źródło: dzieje.pl