Musimy być mocne i jasne
Barbara Wachowicz – Bohaterki Powstańczej Warszawy
Barbara Wachowicz jest absolwentką Wydziału Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego, a także Studium Historii i Teorii Filmu w łódzkiej Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej i Filmowej. Jest autorką opowieści o życiu, twórczości, miłościach i tajemnicach wielkich Polaków: Mickiewicza, Słowackiego, Sienkiewicza, Żeromskiego, Kościuszki, a także o najwybitniejszych postaciach polskiego harcerstwa.
Książka, która ukazała się w 70 rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego to właściwie album pełen zdjęć i rysunków. Jest opowieścią o dziewczętach walczących w Powstaniu Warszawskim.
Opisane przez Barbarę Wachowicz postacie mniej lub bardziej znane z kart historii, dziewczyny, kobiety wychowane na ogół już w wolnej Polsce, w rodzinach o tradycjach niepodległościowych, od kilku pokoleń walczących z okupantem, które bez chwili wahania szły znowu walczyć o wolność ojczyzny i bez wahania oddawały swe życie, by następne pokolenia mogły żyć w wolnej Polsce. Każdej bohaterce poświęcony jest odrębny rozdział.
Ich poczet otwiera Zdzisława Bytnarowa, matka Janka Bytnara „Rudego”, Matula Polskich Harcerzy. Autorka rozpoczyna swoją opowieść o niej od przedstawienia dziejów rodziny Rechulów, pochodzącej z Kolbuszowej, małego miasteczka na Rzeszowszczyźnie, gdzie w 1901 r. urodziła się nasza bohaterka jako jedno z ośmiorga dzieci urzędnika skarbowego cesarsko-królewskiego. Urzędnicza pensja nie wystarczała na potrzeby licznej rodziny, ale rodzice chcieli zapewnić dzieciom dobry start życiowy i postanowili, że najstarszy syn Roman, który był wybitnie uzdolniony będzie się kształcił. Wybuch I wojny światowej pokrzyżował jednak te plany. Roman, który był żołnierzem II Brygady Legionów polskich poległ tuż przed uzyskaniem niepodległości w sierpniu 1918 r. Jego siostra Zdzisława wyprosiła u rodziny prawo do nauki i po zdaniu w 1919 r. matury w krakowskim gimnazjum rozpoczęła studia w Krakowie na Państwowych Kursach Nauczycielskich, a po ich ukończeniu już z mężem, Stanisławem Bytnarem rozpoczęli pracę pedagogiczną szerząc oświatę najpierw na wsiach Kielecczyzny, a potem w Warszawie, gdzie studiowała i potem pracowała w Instytucie Pedagogiki Specjalnej im Marii Grzegorzewskiej.
Potem przyszła kolejna wojna, konspiracja, aresztowanie syna Janka, który odbity w wyniku akcji pod Arsenałem, zmarł w wyniku obrażeń po bestialskich torturach gestapowców. Jego ojciec, również aresztowany w 1943 r. i wywieziony do Oświęcimia zginął w 1945 r. podczas ewakuacji obozu. Matula, jak ją nazywali koledzy Janka, a potem wszyscy harcerze, nadal pracowała w konspiracji wykładając na tajnych kompletach, a w czasie Powstania pomagała w pracy poczcie polowej. Po kapitulacji przeszła trzy obozy m.in. Bergen Belsen, który w kwietniu 1945 r. wyzwolili Amerykanie. Pierwszym pociągiem wróciła do Warszawy do swoich dzieci. Do Janka, który spoczął na Powązkach, i do córki, która szczęśliwie przeżyła wojnę i okupację. Już 1 grudnia 1945 r. rozpoczęła pracę jako wizytator Wydziału Szkół Specjalnych Ministerstwa Oświaty. Na Ziemiach Odzyskanych szukała ośrodków dla domów dziecka walczyła o budynki na szkoły, przysposabiała do adopcji dzieci sieroty dla sierot rodziców.
Po ponurej epoce stalinowskiej pracowała nadal kultywując pamięć o losach okupacyjnej i powstańczej młodzieży, utrzymywała kontakt z harcerzami, dla których jej syn Janek „Rudy” był niedościgłym bohaterem i wzorem do naśladowania. Pod troskliwą opieką córki Danuty dożyła sędziwego wieku, zmarła w 1994 r.
Kolejne bohaterki Barbara Wachowicz dzieli na dwie grupy: pierwsza to te, które poległy:
Krystyna Krahelska, pseudonim „Danuta”, sanitariuszka w Powstaniu, poetka, śpiewaczka o cudownym głosie, studentka etnografii, harcerka Szarych Szeregów. Jej twarz jest twarzą warszawskiej Syrenki nad Wisłą, a uwieczniła ją rzeźbiarka Ludwika Kraskowska-Nitschowa w pomniku – godle stolicy, którego pomysł zaakceptował tuż przed wojną prezydent Stefan Starzyński. Ten pomnik jako jeden z niewielu ocalał z wojennej pożogi i do dziś zdobi nadwiślańskie bulwary, a dzielna sanitariuszka patrzy jak dziś rośnie i pięknieje nasza stolica. Krystyna Krahelska jest też autorką jednej z najbardziej znanych pieśni powstańczych „Hej chłopcy, bagnet na broń!”. Zginęła już w drugim dniu Powstania.
Siostry Grzeszczakówny – Krystyna, Aleksandra i Stefania. Przeżyła tylko Krystyna, Aleksandra została aresztowana jeszcze w styczniu 1944 r. przenosząc materiały wybuchowe i została po okrutnym śledztwie rozstrzelana w ruinach ghetta. Stefania walczyła do końca w Powstaniu w batalionie „Zośka”. Nieznana jest dokładnie jej data śmierci.
Dorota Łempicka – w chwili wybuchu wojny miała tylko 13 lat, ale prawie od początku okupacji brała udział w tajnym nauczaniu, była harcerką, sanitariuszką, zginęła już w pierwszej godzinie walk. Podobno chciała udzielić pomocy rannemu Niemcowi…
Krystyna Wańkowiczówna, ukochana córka Melchiora Wańkowicza, łączniczka harcerskiego batalionu „Parasol”. Zginęła 6 sierpnia na cmentarzu kalwińskim na Woli. Matka ponad rok szukała bezskutecznie mogiły córki.
Lidia Daniszewska, sanitariuszka batalionu Zośka, zginęła 16 września podczas walk na przyczółku czerniakowskim.
Irena Kowalska-Wuttke, harcerka, łączniczka „Szarych Szeregów” i batalionu Zośka. Walczyła ramię w ramię z harcmistrzem Janem Wuttke. 4 września w kapliczce na Hożej kapelan zgrupowania Radosław pobłogosławił parę nowożeńców Irkę i Jasia. Jaś zginął kilka dni później. Ją widziano po raz ostatni 23 września w kościele na Woli. Nie wiadomo gdzie i kiedy zginęła. Jej ciała nie odnaleziono.
Krystyna Niżyńska, harcerka i sanitariuszka, zginęła w ostatnich dniach Powstania.
Hania Graba-Łęcka, jedna z najmłodszych bohaterek Powstania. Miała 13 lat, mama nie pozwoliła, by razem z niewiele starszym bratem poszli walczyć. Mieszkali na Saskiej Kępie, która była w rękach Niemców. Nie było tam akcji powstańczej, Polacy mieli zakaz wychodzenia z domów. Kiedy rozpoczęło się ostrzeliwanie Saskiej Kępy mieszkańcy czekali w schronach. Kiedy pocisk trafił w mały kościółek niedaleko ich domu Hania rzuciła się na ratunek. Padła ugodzona pociskiem. Kilka godzin później weszły pierwsze oddziały sowieckie…
Druga część książki Barbary Wachowicz poświęcona jest tym, które przeżyły:
Danuta Zdanowicz-Rossmanowa, również harcerka, która sama opowiada autorce historię swego życia, dzieciństwo, młodość, okres wojny, okupacji i konspiracji, udział w tajnych wykładach, potem przygotowania do walki zbrojnej, udział w walkach powstańczych w batalionie „Ostoja” jako łączniczka, adiutantka dowódcy, a potem jako komendantka Oddziału Zbiorczego Wojskowej Służby Kobiet. Po kapitulacji dostała się do niewoli i została wywieziona do obozu Sandbostel pomiędzy Hamburgiem a Bremą. Obóz wyzwolili Kanadyjczycy w kwietniu. Byli jeńcy zostali umieszczeni w pięknych willach w miejscowości Burg. Tam znalazł ją Jan Rossman, który wraz z Polakami z brygady gen. Maczka szukał harcerzy. Ślub wzięli w lipcu 1945 r. w miejscowości Oberlangen. Resztę życia spędzili razem, on zmarł w 2003 r., ona nadal żyje wspominając tamte dni, wychowuje już czwarte pokolenie harcerek..
Urszula Kurkowska-Katarzyńska, również harcerka, żołnierz AK, jeszcze przed wybuchem Powstania odznaczona Srebrnym Krzyżem Zasługi z Mieczami. Miała wówczas 19 lat. W czasie Powstania walczyła w zgrupowaniu „Radosław”. Oddział „Broda”, do którego należała przedzierając się na Wolę zdobył żydowski obóz koncentracyjny Gęsiówka i uwolnił kilkuset Żydów różnych narodowości, który bardzo pomogli powstańcom, gdyż świetnie znali kanały, byli sprytni i ofiarni. Z walk powstańczych zapamiętała głównie momenty, epizody, które wnosiły chwile wytchnienia i radości, a nie morze cierpienia i rozpaczy. Po wojnie ukończyła wydział farmacji na Uniwersytecie Wrocławskim, pracowała w tarchomińskiej Polfie. Nigdy nie rozstała się z harcerstwem i do dziś jest instruktorką Hufca Praga Południe.
Alina Janowska, łączniczka Batalionu AK „Kiliński”, aktorka. Mówi o sobie, że żyła w takich czasach i tak została wychowana, że udział w patriotycznym zrywie, jakim było Powstanie Warszawskie uważała za normalny obowiązek i starała się wypełniać go jak najlepiej.
Halina Dunin-Karwicka, również łączniczka z batalionu „Parasol”, po wojnie więźniarka PRL, lekarz.
Barbara Grochowska-Kurkowiak, sanitariuszka, poetka, mistrzyni narciarska.
Barbara Otwinowska, sanitariuszka, też przeszła przez powojenne więzienia,
Henryka Zarzycka-Dziakowska, sanitariuszka
Janina Bem-Dymecka, sanitariuszka
Lidia Markiewicz-Ziental, też sanitariuszka, jedna z najmłodszych w Powstaniu. Miała niecałe 15 lat. I wreszcie kolejna znakomita aktorka Danuta Szaflarska, która jako jedyna z bohaterek tej książki brała udział w Powstaniu jako żona i matka mającej 1 rok i 3 miesiące córeczki Marysi. Dziecko cudem uniknęło śmierci głodowej. Jej praca to głównie pomoc ludności cywilnej, organizacja chwil wytchnienia dla walczących żołnierzy. Wspomina powstańcze przedstawienia swoje oraz występy swojego ówczesnego męża Jana Ekiera, znanego muzyka, laureata Konkursu Chopinowskiego z 1937 r. Pod troskliwą opieką wnuczek i prawnuczek mieszka nadal w Warszawie. Mając 99 lat ciągle pamięta tamte dni.
Autorka pięknie pokazuje czytelnikom sylwetki swoich bohaterek. Poznajemy ich losy przedwojenne i okupacyjne, dzieje ich rodzin. Prawie wszystkie działały w harcerstwie, a w czasie okupacji w Szarych Szeregach, jako sanitariuszki w szpitalach, uczęszczały na tajne komplety, studiowały na podziemnym uniwersytecie. Z wieloma kobietami, bądź ich rodzinami autorka jest zaprzyjaźniona lub pozostaje w stałym kontakcie. Bohaterki poznajemy z listów, pamiętników, relacji bliskich, wspomnień towarzyszy czasów walki i wywiadów z samymi uczestniczkami Powstania. Dodatkową, niezaprzeczalną wartością książki są unikatowe zdjęcia archiwalne pochodzące w większości z prywatnych zbiorów wszystkie bardzo starannie opisane. Posiada też bardzo obszerną bibliografię ogólną zawierającą pozycje dotyczące wojny, okupacji, powstania, a także osobną dotyczącą poszczególnych bohaterek.
Barbara Wachowicz jest uważana przez krytyków za autorytet w dziedzinie biografii wielkich Polaków. Do swego niemałego dorobku dodała więc kolejną pozycję. Jest wielką patriotką i bohaterki tej książki to też wielkie patriotki. Autorka kreśli tu ich portrety jako kobiet bez skazy, idących przez życie niemal z aureolą nad głową. Nie zastanawiają się one nad sensem powstańczej walki, nie oceniają politycznych decyzji dowódców, podporządkowują się ich rozkazom jak na dobrych żołnierzy przystało. One i ich rodziny mówią głównie o bezprzykładnym bohaterstwie powstańców, cierpieniu ludności cywilnej i barbarzyństwie okupanta.
Dla czytelników wojennego i powojennego pokolenia jest to przypomnienie tamtych strasznych czasów i spojrzenie na powstańczą walkę oczami bohaterek. Dla młodych, którzy znają ten czas z opowieści dziadków może wzory do naśladowania? Autorka podkreśla, że wszystkie jej bohaterki związane były z harcerstwem, więc drużyny noszące ich imiona niezmiennie kultywują ich pamięć, zbierają okruchy wspomnień o ich bohaterskich czynach i starają się naśladować ich zaangażowanie i patriotyzm.
Książkę oceniam 5/6 w naszej skali. Wspaniały prezent dla młodych i starszych.
Małgorzata Korwin-Mikke