Dziewczyny wyklęte 2 | Recenzja

Dziewczyny wyklęte 2, Szymon Nowak

Na fali zainteresowania „Żołnierzami Wyklętymi” pojawiają się kolejne publikacja na ich temat. Szymon Nowak po raz kolejny sięgnął po płeć piękną, bo przecież nie tylko mężczyźni przeciwstawiali się wrogom polskości. Tym razem dostajemy 16 historii, 16 opowieści o losach dziewczyn i kobiet, ale losach różnych…

W drugim tomie opowieści o kobietach zapomnianych przez historię Szymon Nowak sięgnął po kolejne historie – jedne pełniejsze, bardziej całościowe, inne fragmentaryczne, nieco wyrywkowe. Bohaterki w różnym wieku spotykają wrogów, działają w podziemiu na różnych szczeblach i mają rozmaite funkcje.

Drugi tom „Dziewczyn wyklętych” jest nieco inny niż pierwszy. Nie wszystkie bohaterki zetknęły się z „bezpieką” i komunistami, a książkę zamyka opowieść zupełnie nowa pod względem narracji i tematu. Ale od początku…

Dziewczyny spotykami w różnorakich momentach ich życia, różnią się wiekiem, pochodzeniem społecznym, miejscem zamieszkania i stopniem zaangażowania w konspirację – obok łączniczek jest i gen. „Zo”. Ale tu zastrzeżenie, bowiem pierwsza historia – Ireny Grzywacz z Łowicza – rozpoczyna się z wybuchem wojny i wkrótce kończy. Członkini Przysposobienia Wojskowego Kobiet (PWK) wychodzi z miasta na Warszawę, Chełm, a pod Hrubieszowem zostaje rozstrzelana przez Sowietów wraz z polskimi oficerami. Czy zatem dziewczynę, która zginęła na początku wojny, można zaliczyć do „Żołnierzy Wyklętych”?

Innym przypadkiem jest Zofia Rojuk, z męża Rojecka. Trudno powiedzieć dlaczego jej historia znalazła się w książce. Polka spod Kijowa wywieziona na roboty do Niemiec, po wojnie, już zamężna, ma być wywieziona do ZSRR, jako jego obywatelka. Ale w czasie podróży doszło do strzelaniny na dworcu w Lesznie, gdzie śmierć ponieśli sowieccy żołnierze. W procesie skazano polskich funkcjonariuszy i żołnierzy za atak na Sowietów. A Zofia i tak trafiła do ZSRR, nie do domu a do łagru. Dopiero po latach odnalazła córkę. Opowieść ta, choć niewątpliwie ciekawa, sprawia wrażenie jakby była na siłę umieszczoną w książce – nie ma tu miejsca na konspirację, jest ludzka tragedia, ówczesne realia i tragedia do której doszło. Tragedia dla Zofii, ale i polskich żołnierzy, których rozstrzelano za „atak”, a właściwie nieudaną próbę pomocy kobiecie.

Obok Ireny, jaki duży kontrast, mamy bohaterkę, której losy były najbardziej spektakularne ze wszystkich opisanych kobiet. Elżbieta Zawacka „Zo” przeszła drogę od PWK, przez Służbę Zwycięstwu Polsce (SZP), Związek Walki Zbrojnej (ZWZ), Armię Krajową (AK), Delegaturę Sił Zbrojnych (DSZ) i Wolność i Niezawisłość (WiN). Kurierka KG AK, która jeździła do Berlina, była w Londynie, po wojnie studiowała i pracowała, aż znalazło ją UB. Schemat dosyć znany. Ale autor starał się zwracać uwagę na późniejsze losy bohaterek. Uparta „Zo” w końcu wywalczyła sobie prawo do powrotu do zawodu nauczycielki.

Większość dziewczyn miała podobną historię, niektóre pochodziły z tych samych okolic (np. Leżajska). W czasie wojny zaangażowały się w antyniemiecką okupacją, po „wyzwoleniu” przeszły do antykomunistycznego podziemia, co wcale nie oznaczało biegania po lesie w bronią.

Helena Wardal „Ramzesowa”, akowiec, została skazana na więzienie za przynależność do NSZ, choć do organizacji tej nie należała.  Ruta Czaplińska w czasie wojny była w AK, a po niej jako „Ewa” pracowała w łączności NZW, za co spędziła kilka lat za kratami. Danuta Osińska „Mała Danka” żyła z rodzicami na wsi. Pomagali podziemiu, ona należała do AK i WiN. Raz śledztwo umorzono, ale sprawiedliwość ludowa i tak ją dotknęła. Za drugim razem skończyło się więzieniem. Irena Lidia Gröger związała się NOW-NZW, współpracowała z oddziałem „Ojca Jana”. W jej przypadku poznajemy więcej aspektów więziennej rzeczywistości.

Opisywane dziewczyny nie tylko były patriotkami, ale kochały „bandytów” Krystyna Łapińska była zakochana w Adamie Ratyńcu „Lamparcie”, ot pisywali listy, on zginął w obławie, a ją aresztowali i skazali za pomoc bandzie. Natomiast Halina Pikulska „Ewunia” najpierw służyła w AK, a później miała syna ze Stanisławem Sojczyńskim „Warszycem”. Aresztowana z nim została skazana na 10 lat więzienia. Po wyjściu na wolność zaczęła nowe życie, byle zapomnieć. Władysławie Gwóźdź (potem Więcław, później Jedynacka) „Wiktorii” Niemcy rozstrzelali ojca, sama po wojnie nadal pomagała podziemiu i wyszła za  byłego partyzanta NOW. Szczęście przerwała „bezpieka” – ona trafiła do więzienia, jego skazano na trzykrotną karę śmierci.

Mniej szczęścia miała Zofia Pelczarska „Ciotka”. Ta nauczycielka z Lublina, akowiec (Wojskowa Służba Kobiet), aresztowana przez Smiersz, potem było UB, w końcu proces i rozstrzelanie. Zginąć mogła też Józefa Pobudna „Ziuta”, „Baśka” z oddziału „Wołyniaka”. Probowali uciec na Zachód, ale wpadli w środek obławy. Los się uśmiechnął chwilowo. Po powrocie do domu ujawniła się, ale rychło przekonała się ile warte były oficjalne deklaracje.

Za bardziej „bojowe” rzeczy skazano Eugenię Prauss. Owa nauczycielka z Kielc została ukarana za przygotowywanie odbicia „Zagończyka” z więzienia. Z tym i z innym znanym „bandytą” współpracowała Janka Wasiłojć „Jachna”. Sanitariuszka od „Łupaszki”, puszczona przez Sowietów, po repatriacji związała się z konspiracją „Zagończyka”, a potem znowu poszła do lasu, do „Łupaszki” Ale „bezpieka” ją znalazła,.

Książka Szymona Nowaka to opowiadania o patriotyzmie, wierze w idee, komunistycznych oprawcach, rodzimych i sowieckich, o postawach otoczenia. Ale w historiach pojawia się też kwestia rozpoczynania nowego życia – nie tylko po wyjściu na wolność, ale i przed aresztowaniem. Tzw. „ziemie odzyskane” miały być szansą dla „Jachny” i wielu innych ludzi podziemia.

Z ZSRR nie wyjechała Stanisława Kowalewska „Iskierka”. Gdy studiowała w Moskwie dogoniła ją przeszłość. Nielegalne wileńskie harcerstwo skończyło się więzieniem i łagrem. Tu mamy bardzo ciekawą relację. „Iskierka” poznała w obozie rosyjską kryminalistkę, która się nią „opiekowała” aż zniknęła… W końcu Stanisława odzyskała wolność, wyszła za mąż i wyjechała z mężem na zesłanie do Republiki Komi, by w końcu skorzystać z repatriacji.

Skomplikowane były losy bohaterek książki Nowaka. Każda kobieta zderzyła się z niesprawiedliwością. Jeszcze w inny sposób władzę ludową poznała „Iwona”, która należała do AK, potem WiN. Zwerbowano ją na informatora „999”. Ale skora do współpracy nie była, a nawet pisała do Bieruta, by ją zwolnili z zobowiązania.

Beletryzowane opowieści o prawdziwych wydarzeniach autor oparł na dokumentach z IPN, książkach, ale i relacjach. Ciekawie się to czyta, choć przeszkadzać może zaburzona chronologia i pewna fragmentaryczność historii, a czasem i patos. Lekka forma narracji sprawia, że książka nie jest zbiorem suchych faktów, ale i powoduje, że należy z ostrożnością podchodzić do szczegółów opowieści, do emocji, treści rozmów itp. Ale nie umniejsza to książce – „Dziewczyny wyklęte 2” popularyzują i przybliżą temat, pokazując różne odcienie szarości, sytuacje i wybory, przed którymi stawały kobiety.

Wydawnictwo Fronda

Ocena 4/6

Robert Witak

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*