IV krucjata – przyczyny i przebieg, czyli jak doszło do złupienia Konstantynopola

IV krucjata w powszechnej świadomości zbiorowej kojarzy się ze zdobyciem i złupieniem Konstantynopola, jednocześnie będąc punktem zwrotnym w postrzeganiu krucjat. Po katastrofalnym kwietniu 1204 idea wypraw krzyżowych nie stanowiła już wyrazu szczerej pobożności, lecz była orężem w walce o pozycję zarówno polityczną, jak i handlową.

Trudny, choć przeważnie zwycięski do tej pory pochód wspólnoty christianitas boleśnie potknął się o wyrwę, która powstała na skutek pęknięcia, jakie zawsze tworzy się, gdy stykają się ze sobą wzniosła idea i przyziemne wyrachowanie. Po tym potknięciu, nigdy już ruch krucjatowy nie stanął na równe nogi, zaś głównym jego propagatorzy kierowali się sprzecznymi interesami.

Jak doszło do IV krucjaty?

Pod koniec XII wieku, napięcia pomiędzy mieszkańcami Konstantynopola a łacinnikami przybrały na sile i to do tego stopnia, że w stolicy niejednokrotnie dochodziło do pogromów tych ostatnich. Największy z nich miał miejsce w 1182 roku. Zgorszenie nad Bosforem budziły również butne deklaracje Hohenstaufów, związane z ich uniwersalistycznymi aspiracjami, budowanymi na podstawie tytułu cesarzy rzymskich.

Królowie Rzeszy snuli plany wciągnięcia pod swoją egidę obszarów od Morza Północnego aż po wybrzeża Morza Czerwonego. Ich wasalami uznali się już król Armenii, Leon, oraz król Cypru. Po śmierci króla Niemiec, Henryka VI, cesarz Rzymski, Aleksy Angelos, poczuł się do odpowiedzialności za położenie międzynarodowe cesarstwa i niesiony tą ideą zaproponował papieżowi sojusz.

Jednak wyrachowany realista, jakim był Innocenty III, nie potraktował propozycji poważnie. Wystosował list, o charakterze szantażu, zgodnie z którym jedynym wyjściem do ocalenia tronu dla cesarza było podporządkowanie się Watykanowi. Zamiast tego, zwołał europejskie rycerstwo na krucjatę.

Ten ruch miał wzmocnić jego autorytet względem Hohenstaufów, którzy niedawno zawładnęli Królestwem Sycylii i wciąż jątrzyli w polityce italijskiej. Tymczasem apel krucjatowy zapewniał swobodę ruchów wobec Bizancjum. W głowie Innocentego III odmalowana była już własna wizja stosunków z Cesarstwem Wschodniorzymskim i patriarchatem.

Biskup Rzymu zamierzał zdominować ośrodek konstantynopolitański, doprowadzić do unii i w konsekwencji sprowadzić pod swoją strzechę owieczki z greckiego kręgu konfesyjnego. W bulli Post miserabile skierował apel do wszystkich biskupów, by ci wezwali rycerzy do udziału w krucjacie, a jeśli ktoś nie stawi się osobiście lub nie wystawi delegowanego – musi wesprzeć wyprawę finansowo.

Pod koniec roku 1199 nakazał, by przekazać na fundusz krucjatowy 1/40 wszystkich kościelnych dochodów. Do tego dochodziły zyski ze sprzedaży odpustów, a także opłaty sądowe (tu należy docenić przezorność Innocentego, który wiedział co ma do zyskania, gdy bronił immunitetu sądowego duchownych).

Ponadto, papież zaoferował przekazanie na pokrycie kosztów krucjaty 1/10 własnych przychodów. Z korespondencji papieskiej z tamtego okresu wynika, że zbieranie środków na ten cel postępowało opornie. Oszacowanie, zbieranie i przekazywanie danin pozostawiono lokalnym duchownym, niekiedy pozbawionym wyraźnych instrukcji.

IV krucjata – przebieg

Innocenty przewidywał, że kampania potrwa dwa lata. Liczył także na wzmocnienie swej jurysdykcji na południu Italii, dlatego wspierał tam skłóconych z Hohenstaufami Normanów. Po bezpotomnej śmierci Wilhelma II z Hauteville, droga do sycylijskiego tronu stanęła przed Staufami otworem.

Papież zgromadził liczne siły, na czele których stanął Walter z Brienne. Po wykonaniu swego zadania w Italii, siły te miały dołączyć do krzyżowców, udających się na wschód. Po śmierci Tybalda z Szampanii, wodzem wyprawy krzyżowej wyznaczono Bonifacego z Montferratu, którego łączyły z Palestyną bliskie stosunki rodzinne. Donald E. Queller opisał rolę Tybalda jako niejasną, lecz przypuszcza, że faktycznie był uważany za przywódcę wyprawy.

Być może wiązało się to z wyczynami jego brata Henryka w Syrii, a może z tego powodu, iż Tybald był pierwszym bardziej znaczącym baronem Francji, który zdecydował się dźwignąć Krzyż do Ziemi Świętej. W jego ślady poszli inni możni francuscy, których serca rozpalały kazania Fulka z Nevilly. Jeszcze w roku 1200 zorganizowano spotkania w Soissons i Compiegne, by omówić cele krucjaty.

Baldwin Flandryjski, Tybald z Szampanii i Ludwik z Blois delegowali posłańców. Reprezentowali oni swych zwierzchników także w negocjowaniu z Wenecjanami kwestii zorganizowania transportu. W trakcie trwania rozmów, Tybald z Szampanii zmarł i wtedy na czele zastępów rycerzy z Francji stanął Bonifacy z Montferratu. W czasie Święta Bożego Narodzenia uczestniczył on w potajemnym spotkaniu w Haugenau, gdzie prócz niego obecni byli pretendent do tronu basileusów, Aleksy, oraz Filip Szwabski.

Nie posiadamy dokumentów traktujących o tematyce toczonych tam obrad, jednak wszystko wskazuje na to, że przedmiotem dyskusji było zyskanie poparcia dla dążeń Aleksego do przywdziania cesarskiego diademu. Do tego spotkania wrócę później. Ze szczególnym zainteresowaniem papieskie wezwanie  spotkało się bowiem w Wenecji, gdzie obrotny doża Enrico Dandolo, wróg Bizancjum, który pamiętał jeszcze masakrę z 1182 roku, zwietrzył teraz szansę na przekształcenie wyprawy w przedsięwzięcie podporządkowane interesom handlowym Wenecjan.

Jego motywy były czysto ekonomiczne. Sfinalizowaniem jego planu miało być zyskanie kontroli nad najważniejszymi portami i cieśninami, znajdującymi się dotychczas pod zwierzchnością Cesarstwa Wschodniorzymskiego. Liczyła się więc kontrola strategicznych punktów w akwenie Morza Egejskiego.

Popiersie doży Enrico Dandolo dłuta Antonio Bianchiego (1847)
Fot. Wikimedia Commons

Sytuację ułatwiał fakt, że Wenecja już wcześniej odgrywała w ruchu krucjatowym ważną rolę, jako naczelny organizator przeprawy do Ziemi Świętej. Także i tym razem rozpoczęto budowę floty, która trwała 18 miesięcy. Posłowie francuskich możnych przywieźli zatem wesołą nowinę o pomyślnym sfinalizowaniu układów. Znaczne siły sojuszników Innocentego III, wbrew założeniom, wciąż zaangażowane były na Półwyspie Apenińskim, a ponadto niemała część krzyżowców nie była na tyle cierpliwa i zdecydowała się wyruszyć z portów południowej Italii.

W efekcie w punkcie zbornym na weneckiej wyspie Lido nie zebrała się wystarczająca dla pokrycia kosztów budowy i przeprawy liczba pielgrzymów. Sytuacja, w jakiej znaleźli się krzyżowcy, była poważna. Stłoczeni na Lido – długiej, wąskiej wyspie na lagunie weneckiej – stanęli w obliczu długów, których nie byli w stanie spłacić. Ponadto, doża zagroził odcięciem dostaw pożywienia, czego jednak ostatecznie nie uczynił (zgodnie z umową miał zapewniać prowiant przez dziewięć miesięcy).

Gorzko zniesmaczony Villehardouin podaje ostry sąd nad tymi, którzy nie dopełnili rycerskiego obowiązku. Zresztą, ci, którzy wypłynęli z Apulii, nie osiągnęli wiele. Kilkuset rycerzy z towarzyszącą im piechotą znalazło drogę z Italii do Ziemi Świętej, jednak nie były to siły, których na miejscu się spodziewano.

Europejscy rycerze, opuszczający w portach Ziemi Świętej okręty przybyłe z Apulii, bez zwłoki zadeklarowali gotowość do walki przed królem Amalrykiem II. Wbrew swym oczekiwaniom, otrzymali odpowiedź, że wobec tak nikłych sił, nierozważnością byłoby zrywanie rozejmu z sułtanem.

Miasto Zadar

Wróćmy jednak nad Adriatyk. W ostatnich dekadach badacze spierali się, czy ultimatum doży wystosowane w stronę rycerstwa było wyrazem szukania rekompensaty dla wyczerpanego wydatkami związanymi z wyprawą miasta, czy celowym zagraniem, spójnym z weneckim planem rozbicia konkurentów w drodze do podboju Cesarstwa Bizantyjskiego.

Zgromadzonym na Lido, Dandolo zaproponował więc kompromis – Wenecja udzieli swej floty do przeprawy, ale sternicy jej statków najpierw obiorą kurs na port na przeciwległym brzegu Adriatyku. Innymi słowy, krzyżowcy będą musieli zdobyć dla niej miasto Zadar.

Nie widząc lepszych perspektyw, ogół rycerstwa zgodził się na propozycję doży. Z perspektywą walki z niewiernymi o Ziemię Świętą cel ten nie dał się pogodzić. Zadar był miastem należącym do króla Węgier – wiernego Kościołowi Rzymskiemu.Początkiem listopada mieszkańcy Serenissimy mogli podziwiać ponad dwieście galer opuszczających doki i rozbijających kadłubami morskie fale w drodze na bezbronny Zadar. Pod miastem zarzucono kotwice w przeddzień święta świętego Marcina, czyli 10 listopada.

Mieszczanie przygotowywali się na odparcie ataku, wciąż jednak liczyli, że zamiast tego będą mogli poddać miasto. W desperacji wywiesili na murach krucyfiksy, aby dać do zrozumienia, że są katolikami. Ponadto wysłali przed oblicze Dandolo posłów z listem papieskim, w którym informowano, że głowa Kościoła bierze miasto pod opiekę.

Nie zmieniło to jednak nastawienia większości uczestników ataku, tym bardziej, że na samym doży groźba papieska nie zrobiła żadnego wrażenia. Tylko część z nich odpuściła zdobywanie Zadaru z powodów natury moralnej, wśród nich m.in. Simon de Montfort i Robert de Boves, którzy udali się na Węgry. Doża oskarżył ich o niedotrzymywanie danego słowa.

Miasto zostało zdobyte w dwa tygodnie i podzielone między pielgrzymów i Wenecjan. Wspólnie radzono, jak zdjąć z siebie hańbę zdobywców chrześcijańskiego miasta. W tym celu prędko wystosowano poselstwo do Rzymu w osobach biskupa Soissons i Roberta z Boves z prośbą o absolucję od ekskomuniki[1]. Faktycznie przyznano ją rycerstwu, lecz nie Wenecjanom.

W zamian łupieżcy mieli zwrócić zagrabione dobra i trzymać się zakazu atakowania ziem chrześcijańskich w dalszej części wyprawy. Wydawało się, że nic już nie stoi na przeszkodzie, by odbijać do portów w Ziemi Świętej. Jednak wśród krzyżowców zapanowała powszechna niechęć do dalszej wyprawy i ponoszenia związanych z nią kosztów. Widząc to, doża przedstawił im propozycję ruszenia z orężem na zasobne ziemie Cesarstwa Wschodniorzymskiego.

Dalsza wyprawa krzyżowców. Konstantynopol

Należało jednak obejść papieski zakaz zajmowania terytorium innych państw chrześcijańskich. Niejako w odpowiedzi na tę ,,niedogodność”, niedługo po wkroczeniu do Zadaru, zjawili się tam gońcy cesarza Filipa Szwabskiego, który notabene był szwagrem Bonifacego.

Ten ostatni miał powody, by szukać zemsty na dynastii Angelosów. Jego brat, Konrad z Montferratu, aktywnie wspierał cesarza Izaaka w utrzymaniu władzy, narażając w czasie walk nawet swoje życie. Mimo to nie otrzymał wystarczającej rekompensaty i czuł się oszukany.

Bonifacy przemówił do krzyżowców w duchu zemsty, informując o decyzjach, podjętych we wspomnianym Haugenau i tym samym polecając wstawienie się za Aleksym, którego uznał za prawowitego spadkobiercę. Tak oto młody Aleksy stał się przepustką europejskiego rycerstwa na drodze do zdobycia metropolii nad Bosforem. Niemieccy dyplomaci przekonali krzyżowców do wstawiennictwa za sprawą Aleksego Angelosa.

Zdaje się, że bardziej dwieście grzywien srebra niż wizja zjednoczenia kościoła pod papieską tiarą przekonała uczestników kampanii do zmiany planów. Ponadto Aleksy obiecał wesprzeć organizatorów  wyprawy krzyżowej w Ziemi Świętej i do końca swojego życia utrzymywać w Outremer pięciuset rycerzy.

Następny cel stanowił więc sam Konstantynopol.

Przedtem jednak, na początku maja 1203 roku, okręty przybiły do brzegów Korfu. Sam Bonifacy przybył tam kilka dni później, już w towarzystwie Aleksego, który dołączył doń w Zadarze[2]. Wraz z nimi przybył na grecką wyspę Enrico Dandolo. Upewnia nas to, że doża już wtedy był świadom, że następnym celem wyprawy będzie Konstantynopol. 24 czerwca okręty z krzyżowcami na pokładzie wpłynęły na wody Bosforu.

Zdobycie Konstantynopola w 1204
Fot. Wikimedia Commons

Armia, jaką dysponował nieudolny cesarz Aleksy, składała się niemal wyłącznie z najemników, których lojalność mogła budzić usprawiedliwione wątpliwości. Cesarz, świadom nadchodzącej klęski, wieczorem uciekł z miasta. Ułatwiło to zadanie napastnikom. Porozumiawszy się uprzednio z Filipem Szwabskim, o czym wspomniano wyżej, Aleksy zyskał przyrzeczenie, że wysiłkiem armii zachodniego rycerstwa, wstąpi na tron w pałacu Blachernach.

Również doża Enrico Dandolo zobowiązał się udzielić pomocy pretendentowi i z zadania wywiązał się bez zarzutu. Bez zarzutu od strony organizacyjnej, bowiem o moralność Wenecjanie nie troszczyli się zbytnio. 17 lipca 1203 roku spełniono obietnicę. Aleksy III opuścił miasto, zabierając ze sobą skarb i cesarskie mobilia.

Powodzenie wyprawy na Konstantynopol dawało nadzieję na pomyślne kontynuowanie krucjaty. Aleksego ogłoszono współcesarzem, a Izaaka ponownie osadzono na tronie. Nowy cesarz wysłał do papieża list zapowiadający podporządkowanie Kościoła greckiego zwierzchnictwu papieża. 25 sierpnia Aleksy i patriarcha Konstantynopola wysłali do papieża swoje deklaracje oddania, lecz nie podjęli tematu unii kościołów.

Wkrótce po przywdzianiu korony, młody Aleksy udał się do obozu krzyżowców, na północnym krańcu Złotego Rogu. Zaproponował im, by pozostali na jego służbie do marca następnego roku. Obawiał się bowiem, że wściekli mieszkańcy stolicy uśmiercą go, gdy tylko krzyżowcy wyruszą w dalszą drogę. W zamian obiecał aprowizację i utrzymanie.

Następnego dnia, w gronie krzyżowców doszło do gwałtownej dyskusji. Wielu chciało już płynąć do Ziemi Świętej, by spełnić złożone śluby. Ostatecznie jednak dali się przekonać, tym bardziej, że nadchodziła zima, która nie była optymalnym okresem do prowadzenia operacji militarnych. Nowy cesarz z kolei skupiał się przede wszystkim na hulankach i hazardzie ze swymi kompanami – krzyżowcami.

Od połowy sierpnia przebywał na kampanii w Tracji, skąd zamierzał wyprzeć siły Aleksego III. Nowy rząd ludność stolicy traktowała nie tylko z nieufnością, ale i z nienawiścią, toteż nad Bosforem co i rusz wybuchały zamieszki. 19 sierpnia rozwścieczony tłum wdarł się do pizańskiej dzielnicy i złupił majętności jej mieszkańców. Pizańczycy uciekli do obozu krzyżowców, gdzie zdali relację z przebiegu masakry.

Kilka dni później ekipa pizańczyków i krzyżowców uderzyła pod pretekstem niszczenia meczetu i wznieciła pożar. Izaak zbagatelizował tę prowokację i utrzymał pokój, lecz zawiesił spłacanie należności. Liderzy krucjaty, Doża Dandolo i Bonifacy z Montferratu, byli oburzeni tą dwulicowością. Podczas gdy autorytet i siły mentalne Izaaka słabły, Aleksy przepoił się wpływami grupy arystokratów, którzy byli epigonami cesarstwa sprzed przybycia krzyżowców, a zatem dążyli do wygnania Łacinników.

Na początku grudnia, prywatnie podróżujący po Konstantynopolu europejscy kupcy, zostali zamordowani. Gdy nie nadchodziła żadna odpowiedź z łacińskiego obozu nad Złotym Rogiem, ci sami zwolennicy starej cesarskiej władzy, zaatakowali kwaterę krzyżowców, walcząc z nimi, gdzie tylko ich spotkali.

Inspiratorem wielu z tych działań był Aleksy Dukas, zwany Murzuflos, lider antyłacińskiej fakcji na dworze. W połowie grudnia posłowie krzyżowców zażądali zapłaty od Aleksego IV, który jednak odmówił dalszego regulowania długu, co więcej, wydał im rozkaz odejścia. 27 grudnia łacinnicy przekroczyli zatokę i zaatakowali bizantyjskie statki handlowe w porcie, zatapiając dużą ich część.[1] Rozwścieczeni Bizantyjczycy wysłali flotę statków zaopatrzonych w wyrzutnie ognia przeciwko weneckim i pizańskim statkom, stojącym w zatoce Phosphorion.

Już w styczniu, w efekcie powstania, nowy władca stracił koronę i samo życie. Trzeba przyznać, że Izaak szukał sposobów na zdobycie finansów, by spłacić swoje długi wobec krzyżowców, jednak nie było to zadanie łatwe. Gdy skarbiec świecił już pustkami, posunął się nawet do zajęcia mienia arystokratów i bogatych mieszczan, a i to pozwoliło na uregulowanie zaledwie połowy długu. Także jego sojusznicy stracili cierpliwość, gdy stało się jasne, że nie będzie on w stanie spłacić obiecanych dwustu tysięcy grzywien w srebrze[2].

Po burzliwych wydarzeniach, zakończonych detronizacją Angelosa, na tronie zasiadł zięć byłego cesarza Aleksego – Aleksy Murzuflos (właściwie pochodził z rodu Dukasów, zaś ,,Murzuflos” było przydomkiem, nadanym mu z powodu krzaczastych brwi).

Podsyciło to nastroje wrogie łacinnikom, którzy jednak mieli przewagę. Rozpoczęto umacnianie i obsadzanie załogami murów. Siłom oblegającym zaczął doskwierać brak zaopatrzenia, toteż książę Henryk z Flandrii wybrał się w asyście trzydziestu rycerzy oraz giermków do odległego o dziesięć lig miasta Filea. Przybywszy na miejsce, pozostali tam cały następny dzień.

Gdy dowiedział się o tym Murzuflos, wyruszył w stronę Filei ze swoim wojskiem. Zmierzający do Filei Grecy dzierżyli sztandar z ikoną Matki Najświętszej. Napotkawszy wreszcie najeźdźców, cesarskie oddziały prędko zorientowały się, że łacinnicy radzą sobie w polu lepiej, więc poczęli się wycofywać. Co więcej, w trakcie starcia utracili sztandar. Ten cenny łup wojenny, zdobywcy umieścili na maszcie okrętu, którym podpływali pod mury stolicy, chcąc tym sposobem złamać morale obrońców.

IV krucjata – zdobycie Konstantynopola

Pierwszy atak, 9 kwietnia, zakończył się fiaskiem. Kiedy flota ,,Franków” podpływała tak blisko, że możliwy był desant, Grecy zaczęli ciskać z murów ogromne kamienne bloki, które skutecznie uszkadzały machiny napastników. Łacinników przejęło zwątpienie. Podczas niedzielnego kazania urządzonego pod obozem wyznali swe grzechy, przyjęli komunię, a głos kapłanów utwierdził ich w przekonaniu o słusznej walce przeciw Grekom.

Następnego dnia to ich okręty okazały się niezwyciężone. Okryte solidnymi deskami i oplątane winoroślą sunęły po wodach Złotego Rogu, w kierunku murów teodozjańskich. Za pomocą długich masztów pływających wież oblężniczych, które to maszty przerzucano przez mury, Wenecjanie próbowali dostać się do miasta. Robert z Clery widział, jak okręt biskupa Soissons, rzucony przez fale, uderzył w wieżę. Na mostku ich okrętu znajdował się Wenecjanin i dwóch uzbrojonych rycerzy i kiedy okręt ponownie uderzył w basztę, Wenecjanin chwycił się jej rękami i stopami, jak tylko mógł najlepiej i dostał się do środka[3].

Zginął zabity przez bizantyńskich żołnierzy oraz duńskich i angielskich najemników. Okręt uderzył jeszcze raz w wieżę i drugi rycerz wyskoczył i wyparł obrońców, niezbyt zresztą poczuwających się do walki do ostatniej kropli krwi dla sprawy. Aleksy Murzuflos salwował się ucieczką, wkrótce jednak został on schwytany przez łacinników i pozbawiony życia.

Zdobywcy oskarżyli go o królobójstwo i w związku z tym określili go niegodnym sprawowania władzy. Teraz zwycięzcy rzucili się, by plądrować Nowy Rzym – w istocie – niczym Goci osiem wieków wcześniej czynili to nad Tybrem! Nie można ocenić ich ilości i wartości. Znajdowało się wśród nich złoto, srebro, naczynia stołowe i kamienie szlachetne, brokat i jedwab, futra z wiewiórek, gronostajów… takich łupów nie zdobyto w żadnym mieście od początków świata. – rozwodził się pisząc w swej relacji o skarbach Konstantynopola Gotfryd z Villehardouin[4].

Wenecjanie zabrali nawet Koronę Cierniową, od których wykupi ją potem król Ludwik IX i umieści w Sainte Chapelle. Po niewczesnym uspokojeniu okrutnych mordów i grabieży mienia mieszkańców miasta, trwających trzy dni, przystąpiono do wyboru ,,cesarza łacińskiego”. Grono elektorów liczyło dwunastu panów. Wbrew oczekiwanej elekcji Bonifacego z Montferratu, został nim kandydat Wenecjan – Baldwin Flandryjski.

Ostatni patriarcha kościoła greckiego, rezydujący przed inwazją nad Bosforem, Jan X Kamateros, porzucił swą biskupią stolicę i do końca życia błąkał się po Tracji[5]. Dzieląc zaś posiadłości cesarstwa, Wenecja otrzymała wiele portów, wysp i ⅜ Konstantynopola, Baldwin panował nad ziemiami Cesarstwa Łacińskiego, zaś Bonifacemu z Montferratu przypadło w udziale władanie królestwem Tesaloniki i ręka siostry króla Węgier, Małgorzaty, w chwili szturmu kryjącej się w Pałacu Blachernach.

W ten sposób dokonano rozbioru europejskich posiadłości Cesarstwa Wschodniorzymskiego. Jak widzimy, nie zdążono wtedy jeszcze należycie zorganizować się do zajęcia posiadłości bizantyńskich na obszarach Azji Mniejszej. Nie zmienia to faktu, że większość uczestników IV krucjaty nie ukończyła wyprawy w Ziemi Świętej, a nawet nie postawiła na niej stopy w czasie trwania całego przedsięwzięcia!

Innocenty IV, dowiedziawszy się o dokonaniach europejskiego rycerstwa nad Bosforem, poczuł wstyd i potępił zdobywców Nowego Rzymu. Przez następne dziesięciolecia samo utrzymanie Cesarstwa Łacińskiego pochłonęło ogromne nakłady sił militarnych i starań osadniczych, tym samym osłabiając pośrednio zdolności mobilizacyjne krzyżowców w Ziemi Świętej.

Nowi panowie Konstantynopola wdrożyli nad Bosforem porządki ustroju i życia społecznego na swojską modłę, a więc charakterystyczne cechy ustroju feudalnego. Nie powiódł się jego plan związania obu Kościołów unią. Nawet ta ogłoszona siedemdziesiąt lat później na soborze w Lyonie okaże się efemerydą, której założenia odrzucą rzesze wiernych obu wyznań.

Wreszcie, papieska nadzieja na wyniesienie Stolicy Apostolskiej do rangi głównego gracza już nie tylko w Italii, ale na całym starym kontynencie, zakończyła się fiaskiem. Hohenstaufowie pobili uzurpującego sobie tytuł Ottona IV. Arcybiskup Kolonii nie tylko uznał Filipa Szwabskiego za prawowitego króla, ale także koronował go 6 stycznia 1205 roku. Wkrótce biskupowi Rzymu nie pozostało inne wyjście, jak pogodzenie się z wizją Hohenstaufów na tronie cesarskim, co oznaczało zaakceptowanie ich pozycji i jednoczesne ukrócenie papieskich możliwości wywierania wpływu w Rzeszy.


Bibliografia:

  • Chris Breyer, Culpability and Concealed Motives: An Analysis of the Parties Involved in the Diversion of the Fourth Crusade, 2007.
  • Georgij Ostrogorsky, Dzieje Bizancjum, Warszawa 2007.
  • Charles M. Brand, A Byzantine Plan For The Fourth Crusade Speculum, Vol. 43, No. 3, 1968.
  • Malcolm Billings, Wyprawy krzyżowe, tłum. Zbigniew Dalewski, Warszawa 2002.
  • Donald E. Queller, Thomas K. Compton and Donald A. Campbell, The Fourth Crusade: The Neglected Majority; Speculum, Vol. 49, No.3, Jul. 1974.
  • Matthew E. Parker, Papa et pecunia: Innocent III’s combination of reform and fiscal policy to finance crusades; Mediterranean Historical Review, 2017.
  • The Conquest of Constantinople, Robert z Clari, w oprac. Edgar Holmes McNeal, 1936.
  • Wieszołek Grzegorz, Zadar 1202 – preludium krucjaty przeciw chrześcijanom, w: HiStory nr 10, Opole 2014.
  • Dudek Jarosław, Blaski i cienie epirockiego ,,separatyzmu kościelnego” w latach 1204-1230, Piotrkowskie Zeszyty Historyczne T.12/2: 2011, s. 197-209.

Grafika główna: Mapa ukazuje rozdrobnienie cesarstwa po IV wyprawie krzyżowej – Killroyus – Wikimedia Commons


[1] Tylko te dwie postaci wymienia Robert z Clari. Villehardouin wspomina również o Janie z Noyon i Janie z Fraisie

[2] Chris Breyer; “Culpability and Concealed Motives: An Analysis of the Parties Involved in the Diversion of the Fourth Crusade”; 2007

[3] Charles M. Brand; A Byzantine Plan For The Fourth Crusade ; Saeculum; Vol. 43, No. 3; 1968

[4] Malcolm Billings w wydanej w 2002 roku książce Wyprawy krzyżowe mówi o sumie dwóch tysięcy grzywien srebra i obietnicy wysłania do Ziemi Świętej  dziesięciotysięcznej armii, a ponadto utrzymywaniu stałego hufca w liczbie pięciuset rycerzy w Ziemi Świętej.

[5] Malcolm Billings; Wyprawy…

[6] Malcolm Billings; Wyprawy…

[7] Dudek Jarosław: Blaski i cienie epirockiego ,,separatyzmu kościelnego” w latach 1204-1230: Piotrkowskie Zeszyty Historyczne T.12/2: 2011, s. 197-209

Comments are closed.