Juliusz Kossak portret

Juliusz Kossak – w 200. rocznicę urodzin

Dla hodowców koni czystej krwi arabskiej Juliusz Kossak jest ikoną, a także nieustającym źródłem inspiracji. Dlatego też dziwnym się wydaje, że jego postać została nieco zapomniana, choć z jego twórczości nadal chętnie korzystamy. W tym roku obchodzimy 200. rocznicę urodzin Juliusza Kossaka. Artysta urodził się bowiem 29 października 1824 roku.

Wiadomo powszechnie, że nikt przed Juliuszem Kossakiem ani nikt po nim nie rozsławił tak imienia konia polskiego i jego hodowli jak uczynił to on sam. Dlatego malarz ten szczególnie zasłużył sobie na przypomnienie w środowisku miłośników konia polskiego[1].

Niektórzy polscy artyści, każdy na swój sposób, to postacie mocno zmitologizowane. Należał i należy do nich Juliusz Kossak wysuwając się na czoło tej grupy. Znalazł się w awangardzie ikon XIX-wiecznego polskiego malarstwa, obok Matejki, Grottgera i Brandta.

Portret Juliusza Kossaka

Portret Juliusza Kossaka, autor: Leon Wyczółkowski, 1900, zbiory Muzeum Narodowego w Krakowie

Mit malarski Kossaka zamyka się w kilku symbolach: koń, rycerska szabla, sarmacka historia.

Baśń staromodna opowiadana przy kominku przez wiekowe damy i odwiecznych kawalerów. Komu opowiadana? Zdumiewające, że nieodmiennie młodym i najmłodszym ze współczesnych kolekcjonerów[2].

Wincenty Łoś w „Tygodniku Ilustrowanym” z 1895 roku tak charakteryzował twórczość Juliusza Kossaka:

Indywidualizm Kossaka sprawił, że on dokonał jednej z najtrudniejszych sztuk malarskich, że przemówił do szerokich kół, poruszył niemi na bardzo długo i to za pomocą nie olbrzymich rozmiarami i szczęśliwych treścią obrazków, tylko za pomocą akwarelek[3].

Juliusz Kossak był malarzem silnie związanym z polską literaturą, jednak nie dawał natchnienia pisarzom jak Matejko. Podążał bowiem za polską poezją, za wizją literacką powieści, przekładając język słów na kształt i barwę.

Człowiekiem, który wywarł ogromny wpływ na jego sposób postrzegania konia w obrazach był niewątpliwie Juliusz Dzieduszycki, hodowca i arystokrata pielęgnujący romantyczną legendę Wacława Rzewuskiego, polskiego Emira. 

Wokół postaci Rzewuskiego powstało wiele legend. Potomek hetmanów nie został wielkim człowiekiem, życie strwonił na realizowaniu romantycznych marzeń. Nie zapisał się w historii, lecz za to dostał się do historii literatury, a przez nią i do historii malarstwa. I tak oto niedościgły Farys miał na polskiej Ukrainie, na Podolu licznych następców. Jednym z nich był właśnie Juliusz Dzieduszycki. 

Juliusz Dzieduszycki

Juliusz Dzieduszycki przed 1930 rokiem, źródło: NAC

Juliusz Kossak miał w hr. Dzieduszyckim nie tylko przyjaciela i mecenasa, lecz także mistrza, który nauczył go patrzeć na konia arabskiego, tak bliskiego sercu słynnego hodowcy. To z Juliuszem Dzieduszyckim poznał Kossak Podole, wraz z jego kolorytem i znakomitymi końmi. Jak pisał Stanisław Tomczykiewicz w 1899 roku:

Nie dziw, że oglądając z Juliuszem hr. Dzieduszyckim na Wschodzie potomków słynnej klaczy Mahometa, Kossak zachował na zawsze w pamięci typ niewielkiego bachmata, o oku żywym, otwartych nozdrzach, grzywie bujnej, długim, odsadzistym ogonie. To pojęcie rumaka nigdy go już nie opuści […] Ideałem jego pozostanie na zawsze latawiec Emira Rzewuskiego, o którym mówi Słowacki: “Koń jego arabski, był biały bez skazy”[4]

Juliusz Kossak – narodziny artysty

W „Herbarzu Polski” znajdujemy następujący zapis: Kossak Michał ur. 1798, radca kryminalny w Wiśniczu, zaślubił Antoninę Sobolewską, współdziedziczkę Knihinina[5]. Juliusz Kossak urodził się  więc w Wiśniczu, 29 października 1824 roku i był najstarszym z piątki dzieci w rodzinie Kossaków.

Miał 10 lat, gdy ojciec zmarł. Rodzina już wtedy od kilku lat rezydowała we Lwowie. Zgodnie z wolą ojca, Juliusz ukończył studia prawnicze na Uniwersytecie Lwowskim. Jednak jeszcze w szkole Bazylianów Juliusz wykazywał wielką zdolność do rysunków, znajdując uznanie wśród kolegów i profesorów. 

Po studiach, korzystając z pierwszej nadarzającej się okazji, młody adept prawa wyruszył w pierwszą artystyczną podróż (1844). Postanowił zostać malarzem. Trudno dziś odtworzyć wszystkie etapy tej młodzieńczej podróży. Z pewnością  był Kossak u Dzieduszyckich: Kazimierza w Niesłuchowie, Juliusza  w Jarczowcach i Władysława w Jezupolu.

Gościł w Antoninach Potockich, Sławucie Sanguszków, Sawraniu Rzewuskich, Łańcucie Potockich, Rajtarowicach Władysława Rozwadowskiego, a także w Białej Cerkwi Władysława Branickiego, który był jego kolejnym mecenasem i przyjacielem. 

Poznał zatem słynne i zasłużone stadniny, z których wywodzi się współczesna hodowla polskich arabów, a konie szczególnie wyróżniające się portretował na zamówienie ich właścicieli. W Łańcucie Kossak spotkał Piotra Michałowskiego, uznanego już wówczas malarza, który radził młodemu koledze: Młodzieńcze, jeśli chcesz konie malować, do czego widzę w tobie urodzony talent, ucz się przede wszystkim anatomii konia – bez tego, przyszłość twego talentu zwichnięta[6]. Przyszłość dowiodła, że młody Kossak posłuchał tej cennej rady. 

Juliusz Kossak szlachetny koń arabski

Szlachetny koń arabski, rysunek Kossaka z Chów koni (1883), Lwów: Gubrynowicz i Schmidt, 1883, źródło: domena publiczna, kolekcja: Biblioteka Narodowa

Pierwsze  rysunki koni, jeszcze trochę nieśmiałe, jakby nieporadne i nieco sztywne, zdradzają już jednak skalę talentu i – co najważniejsze – instynktowne zrozumienie konia. Zachowały się portrety koni czystej krwi arabskiej ze stada Juliusza Dzieduszyckiego, sprowadzonych z pustyni: ogiera Koheylana oraz klaczy Gazelli, Mlechy i Sahary – wszystkie malowane w roku 1845 w Jarczowcach.

Juliusz Kossak znakomicie w swoich akwarelach odtwarzał charakterystyczne cechy budowy koni: rysunek głowy, ustawienie szyi, kształt zadu czy odcienie maści. Te portrety są  dla współczesnych hodowców cennym źródłem studiów.

Sztychy koni w stylu angielskim oddawały jednak z wdziękiem właściwym Kossakowi polskie realia. Potrafił jak nikt inny oddać cechy charakterystyczne dla rasy, typu czy indywidualności konia. Obrazy ze scenami polowań, koni i psów stanowiły nieodzowną dekorację gabinetów, pokoi myśliwskich i sieni XIX-wiecznych domów polskich.

Już w tym pierwszym okresie dostrzec można podstawowe źródła sztuki Juliusza Kossaka, przesądzające o charakterze jego stylu. Będą nimi stadniny koni, konie polskie i orientalne oraz batalistyczne sceny w stylu Horacego Verneta. Już w młodzieńczym okresie twórczości znalazł Kossak jednak własny styl malowania konia.

Wincenty Morawski, życzliwie obserwujący rozwój artystyczny młodego Kossaka tak pisał o nim w roku 1849: Rysunki jego z natury wierne jak dagerotyp. Kompozycje bujne i pięknie grupowane, tym piękniej, że będąc uczniem natury i własnej zdolności, nie zna prawideł akademicznych i swobodnie wyobraźnią buja. Jego „force”, są szkice ołówkiem, piórem i akwarelą, gdzie konie niepospolitą rolę grają[7]

Na szerokie wody

Juliusz Kossak potrafił umiejętnie kojarzyć europejskie tradycje malarstwa rodzajowego z rodzimą tematyką, nie mającą w sztuce innych krajów analogii. Specyfika życia polskiego na kresach była tak egzotyczna, że nie oparli się jej czarowi najbardziej krytycznie nastawieni przybysze.

Liczne relacje obcych podróżników po Polsce są tego wymownym dowodem. To wszystko dostrzegał także Juliusz Kossak utrwalając w ogromnej ilości rysunków, akwarel i obrazów olejnych. 

Głównym bohaterem tych dzieł był koń, podpatrywany we wszystkich wcieleniach wielowiekowej służby dla dobra człowieka. 

Pozostając myślami wśród żyjących w tabunach koni, opuszczał Juliusz Kossak gościnne Podole, udając się do Petersburga (1851) wraz z Władysławem Branickim, właścicielem Białej Cerkwi. Poznał tam nie tylko liczne dzieła sztuki, lecz także zdobył uznanie wśród tamtejszej artystycznie wyrobionej publiczności. 

Po rocznym pobycie w Petersburgu artysta powrócił do kraju. Droga prowadziła przez Warszawę. Tu jednak zabrakło Juliuszowi możnych mecenasów. Chcąc ratować nadszarpnięte fundusze, chwytał się dość intratnego wówczas zajęcia – retuszu fotografii.

Przy tej pedantycznej i nudnej „twórczości”, artysta nie zapomniał o swoim powołaniu. Los się odmienił w 1854 roku, kiedy  rodzina Potockich zwróciła się do artysty o upamiętnienie żołnierskiej śmierci Stefana Potockiego pod Żółtymi Wodami. Była to pierwsza próba sił młodego malarza na niwie szczególnie wówczas cenionego malarstwa batalistyczno-historycznego.

Śmierć Stefana Potockiego w bitwie pod Żółtymi Wodami

Śmierć Stefana Potockiego w bitwie pod Żółtymi Wodami, Juliusz Kossa, kpbc.umk.pl

Niewątpliwie „Bitwa pod Żółtymi Wodami” to jeden z najważniejszych obrazów w twórczości Juliusza Kossaka. Stanisław Witkiewicz wygłosił ciekawą opinię na temat tego dzieła: Kossak już bardzo wcześnie, w samym początku swojej pracy nadawał koniom całkiem prawdziwe, lub bardzo bliskie prawdy, ruchy. W obrazie przedstawiającym bitwę pod Żółtymi Wodami, biały koń stający dęba pod Stefanem Potockim, jest identycznie zgodny w ruchu, z końmi odtworzonymi przy pomocy migawkowej fotografii, a obraz ten był malowany w r.1854. Fotografię migawkową datuje się na rok 1888.

Z Paryża do Krakowa

W 1854 roku Juliusz Kossak spotkał w Warszawie kobietę swojego życia i w tym samym roku Zofia Gałczyńska, córka oficera wojsk Królestwa, została jego żoną. Młoda para wybrała się w podróż poślubną do Paryża, gdzie artysta spędził 4 lata, studiując malarstwo.

Tam, w noc sylwestrową 1856 roku przyszli na świat bliźniacy: Tadeusz i Wojciech. Malarska dynastia Kossaków doczekała się następcy tronu. Pierwsze kroki w stolicy Francji skierował Juliusz do pracowni Horacego Verneta. Ale mistrz pochłonięty zamówieniami nie kwapił się do opieki nad młodym Polakiem. Wydał Vernet co prawda niezwykle pochlebną opinię o talencie Polaka, ale na tym edukacja się zakończyła.

Po czterech udanych latach pobytu w Paryżu Kossak powrócił z rodziną do Warszawy (1860). Tu otworzył się nowy rozdział w jego twórczości, kiedy to obejął kierownictwo działu graficznego „Tygodnika Ilustrowanego” (1862).

Powstałe w tym czasie ilustracje poematów Wincentego Pola, Adama Mickiewicza, a nieco później arcydzieł Henryka Sienkiewicza, pozwoliły  Juliuszowi Kossakowi zająć zaszczytne miejsce obok Jana Matejki i Artura Grottgera

Z myślą o dalszych studiach, Juliusz Kossak wyjechał do Monachium (1868), gdzie zabawił niecałe dwa lata. Pobyt w Monachium nie pozostawił jednakże na sztuce Juliusza większego piętna. Jego styl był już na tyle ugruntowany, że jakiekolwiek wpływy z zewnątrz utwierdzały jedynie artystę w słuszności obranej drogi.

Wierny Towarzysz

Wierny Towarzysz, Juliusz Kossak, 1871, Lwowska Narodowa Galeria Sztuki

Nie znajdziemy w jego dorobku niczego, co by się dało utożsamić z mianem „szkoły monachijskiej”, tak charakterystycznej dla twórczości Józefa Brandta, Józefa Chełmońskiego czy Alfreda Wierusz-Kowalskiego.

Opuściwszy obce mu Monachium, Kossak powrócił do Warszawy, by po krótkim wahaniu osiąść na stałe w Krakowie. Pracował tam Jan Matejko i nastrój starej stolicy tworzył swoisty mikroklimat, doskonale odpowiadający mentalności i upodobaniom  Juliusza. W tamtych latach atmosfera polityczna w Galicji była dla Polaków dużo bardziej przyjazna niż w silnie rusyfikowanym Królestwie. 

W zacisznej pracowni niewielkiego podkrakowskiego dworku powstaną teraz – w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych – najwybitniejsze dzieła jego talentu. Nagromadzone w czasie licznych wędrówek szkice i studia, a także zbiory dzieł sztuki, głównie broni, tkanin i strojów, tworzą niezbędne uzupełnienie nadal żywej i niewygasającej wyobraźni.

Juliusz Kossak – malarz „Sarmatów”

Chociaż w początkowym okresie twórczości Juliusz Kossak pozostawał pod wpływem grafiki angielskiej i Horacego Verneta, to jednak w miarę upływu czasu stopniowo wyzwalał się spod tej kurateli, aby już w okresie warszawsko-monachijskim (1860-1870) znaleźć własne, całkowicie odrębne oblicze.

Malarstwo Kossaka jest portretem mniejszych i większych polskich rodzin szlacheckich przedstawianych  na polowaniu albo w otoczeniu stada koni. Juliusz Kossak uwiecznił w ten sposób historię narodu i jego konnych herosów, jak Czarniecki, Sobieski czy Poniatowski. Cykle obrazów Kossaka  ukazywały rodziny Potockich, Zamoyskich, Tyszkiewiczów czy Morsztynów. Jednak za najwspanialszy cykl uważany jest sławny do dzisiaj cykl tzw. fredrowski

Jan Aleksander Fredro, kolejny mecenas i serdeczny przyjaciel Juliusza Kossaka, towarzysz broni z kampanii 1848 roku, zamówił u niego cykl obrazów, wśród których znalazło się dzieło „Wawrzyniec Fredro wjeżdża w poselstwie do Stambułu” (1883).

Fredro w Smoleńsku 1633

Frédro w Smoleńsku 1633, Juliusz Kossak, Muzeum Lubomirskiego

Stanisław Witkiewicz, który ocenił tę kompozycję bardzo wysoko, tak o niej napisał: Malując wjazd posła Rzeczypospolitej, Kossak chciał wyrazić i wyraził tę samą przewagę duszy nad materyalną siłą, którą tyle razy pokazał już wśród szczęku i huku bitew. Pośród tłumu baszów, lśniących jedwabiem i złotogłowiem, bogactwem futer, broni, rzędów, i wspaniałością koni, wśród ciżby janczarów, tureckiej jazdy i ścisku pospólstwa, bez żadnego orszaku, bez żadnych dekoracyi, dodającej przepychu i powagi jedzie sam, na białym koniu, Wawrzyniec Fredro. Koń i człowiek zdają się widzeniem z bajki, wywołanem czarodziejskim zaklęciem. Piękny jak zaczarowany królewicz, wytworny, rozumny, i wyższy swoim wyrazem wyrafinowanej kultury, swobody i poczucia godności, nad cały ten tłum sułtańskich niewolników, jedzie on na koniu, któremu równego nie ma w całym tłumie. Kossak w obrazie tym pokazał, jak daleko może sięgać wyrażanie myśli środkami malarskiemi, bez uciekania się do symbolicznych znaków i sztucznych sugestyi i umysłu widza. A jednak obraz ten jest nie tylko ilustracją danego wypadku, jest on symbolem tego, co czasem było naprawdę w dziejach, a o czym zawsze musiała marzyć każda wzniosła czująca i duchem płomiennym przejęta dusza[8]

Wołyń i Podole, kwintesencja Kresów

Dla dzisiejszych odbiorców sztuki Juliusza Kossaka, a przede wszystkim hodowców koni szlachetnych i arabskich, jego obrazy są źródłem obserwacji dotyczących ówczesnego typu koni. Juliusz Kossak umiał jak nikt oddać cechy charakterystyczne dla rasy, typu czy indywidualności konia.

U Kossaka jak arab –  to pustynny, na stepie – „polski”, jak szlachcic dosiadał konia to szlachetnego, jak Żyd czy chłop to mierzyna.  Tak na przykład obraz „Stadnina na Podolu” – na bezkresnym stepie, w cieniu brogu pasie się stado koni, z całą pewnością orientalnych.

Stadnina na Podolu

Stadnina na Podolu, Juliusz Kossak, 1886, Muzeum Narodowe w Krakowie

Na obrazie widzimy sekwencje jakie dziś możemy zarejestrować na fotografii: klacze karmiące źrebięta, konie spoglądające na człowieka, jedna klacz odpędza drugą, która zanadto zbliżyła się do jej źrebaka czy drapiące się nawzajem koleżanki. Sądząc po maściach, odmianach i budowie,  stado w dużej mierze pochodzi po silnie stemplujących ogierach, tak jest wyrównane w typie.

Charakterystyczna dla Juliusza Kossaka jest niewielka liczba koni gniadych. Czy on takich nie lubił, czy nasi przodkowie trudno powiedzieć. Ale w dawnych stadach być może pod wpływem siwych pustynnych importów, gniadych koni nie było wiele. Nieco w głębi , nie zakłócając swobody zwierząt, troje pastuchów czuwa przy ognisku. W obrazie tym uderza harmonia, koni, ludzi, pejzażu i pogody. Całość odczytać można jako daleki od naiwności wizerunek raju[9]

Juliusz Kossak zachował szczególny sentyment do koni szlachetnych, zwłaszcza w typie dawnego konia polskiego. Koń ten był szczególnie atrakcyjnym tematem dla wielu artystów. Żaden z nich jednak nie przekazał nam w miarę wiernego i obiektywnego wyglądu tego konia, a jedynie mniej lub bardziej fantazyjne i stylizowane wyobrażenia.

Dokonał tego dopiero Juliusz Kossak. Juliusz Kossak po mistrzowsku potrafił wydobyć piękno konia arabskiego, ale też jego temperament, spojrzenie, elegancję i harmonię ruchów, a można powiedzieć duszę[10].

Dynastia Kossaków

Juliusz Kossakbył założycielem wszechstronnie uzdolnionej, zarówno malarsko, jak i literacko, familii. Malarze to protoplasta Juliusz, jego bezdzietnie zmarły brat – Leon, uczestnik powstań, zesłany na Sybir, amatorsko zajmujący się akwarelą: syn Juliusza  i kontynuator – Wojciech, syn Wojciecha – Jerzy; wreszcie drugi wnuk Juliusza, syn Stefana, brata Wojciecha – Karol.

W trzecim pokoleniu, u obu córek Wojciecha ujawniły się zdolności literackie. Mamy tu słynną poetkę Marię Pawlikowską-Jasnorzewską oraz pisarkę Magdalenę Starzewską-Niewidowską, piszącą pod pseudonimem Magdalena Samozwaniec, oraz córkę Tadeusza, bliźniaczego brata Wojciecha, Zofię Kossak-Szczucką-Szatkowską.

W ostatnim czasie głośna stała się również postać prawnuczki Juliusza, córki Jerzego, wnuczki Wojciecha – Simony Kossak, która jako profesor nauk leśnych stała się jedną z pierwszych osób popularyzujących w Polsce ekologię behawioralną ssaków. W listopadzie 2024 wszedł do polskich kin film „Simona Kossak”, ukazujący tę niezwykłą kobietę. 

Juliusz Kossak  zmarł w Krakowie 3 lutego 1899 roku. 

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska w wierszu „Dziadunio” tak sportretowała Juliusza Kossaka: 

…Malował z rozrzewnieniem i słońcem

  siwki, grzywki, kopytka tańczące i lśniące

 oczy pełniejsze ognia od oczu Hiszpanek

 i zady roztęczone jak bańki mydlane,

jak grupy grzybków, barwne miasteczka i chaty,

 i łąki, dziedziców jak sumy wąsatych…


Bibliografia: 

  • Herbarz Polski,  t.XI, cz. 1.
  • Krzysztofowicz-Kozakowska Stefania, Legendy Polskiego jeździectwa /Juliusz Kossak.
  • Ledóchowski Stanisław, Juliusz Kossak-piewca urody konia, Koń Polski Rok VII.Nr1(29)1973 .
  • Masłowski Maciej, Juliusz Kossak,  Warszawa 1984.
  • Olszański Kazimierz, Juliusz Kossak, 2000.
  • Witkiewicz Stanisław, Juliusz Kossak, Lwów 1906.

Fot. Portret Juliusza Kossaka, autor: Józef Simmler, po 1862 roku (domena publiczna)


[1] Stanisław Ledóchowski, Juliusz Kossak-piewca urody konia, Koń Polski Rok VII.Nr1(29)1973.
[2] Maciej Masłowski, Juliusz Kossak,  Warszawa 1984.
[3] Wincenty Łoś, Tygodnik Ilustrowany, 1885, Nr 31.
[4] Masłowski Maciej, Juliusz Kossak,  Warszawa 1984, Stanisław Tomczykiewicz, korespondencja prywatna 1899.
[5] Herbarz Polski,”  t. XI, cz. 1.
[6] Masłowski Maciej, Juliusz Kossak,  Warszawa 1984.
[7] Witkiewicz Stanisław,  Juliusz Kossak, Lwów 1906.
[8] Ibidem.
[9] Marta Mazurek i Kazimierz Olszański, Juliusz Kossak w setną rocznicę śmierci, Muzeum Historyczne Miasta Krakowa, 1999.
[10] Izabella Pawelec-Zawadzka, Juliusz Kossak 1824-1999: wstęp do wydawnictwa na zjazd WAHO, 2002.


Hanna Sztuka

Comments are closed.